A co, jeśli Musk poprze Nawrockiego?

Mógł zaprosić do rozmowy na X liderkę skrajnej prawicy Alice Weidel, to czemu nie kandydata PiS na prezydenta Polski? Cyfrowi oligarchowie z USA są zagrożeniem dla wyborów demokratycznych. Historyk Timothy Snyder ostrzega, że ich celem jest zniszczenie systemu demokratycznego i zastąpienie go rządami faszyzującej międzynarodówki oligarchów.

Musk jest w stałym kontakcie z Putinem, równie bogatym jak on. Jedynym ośrodkiem oporu przeciwko przymierzu Donalda Trumpa z oligarchami w USA i poza nimi jest Unia Europejska. Stąd nieustanne wtrącanie się infocyklopów do polityki europejskiej. Musk wzywa do głosowania na AfD w lutowych wyborach w Niemczech, najsilniejszym państwie UE. Naciska na króla Karola, by rozwiązał parlament brytyjski, i wspiera tamtejszą skrajną prawicę.

Mark Zuckerberg oskarżył UE o „cenzurę” platform społecznościowych i zlikwidował na Facebooku system zabezpieczeń przed dezinformacją i hejtem. Uzasadnia to obroną „wolności słowa”. W rzeczywistości chodzi o swobodne manipulowanie zasięgami. Tak by skrajna prawica dominowała w dyskusji. Ludzie łykają przekaz skrajnej prawicy tym łatwiej i szybciej, im rzadziej napotyka on na krytykę. Serwisy sprawdzające hasła, tezy i argumenty skrajnej prawicy są spychane na margines debaty lub likwidowane przez gigantów cyfrowych.

Unia broni się przed zamętem, który produkują amerykańskie platformy. Kłamstwa, manipulacje, teorie spiskowe, nienawiść mają siać chaos i nieufność. Ludzie skołowani, niedoinformowani, nieufający politykom i instytucjom państwa łatwiej ulegają propagandzie „wolnościowców”. Im szybciej demokracje dostrzegą skalę zagrożenia, tym większe szanse, że plany „suwerenistów”, agresywnych nacjonalistów, demagogicznych populistów, słowem, wszelkich odmian trumpistów, nie wypalą.

Magdalena Biejat zaproponowała dyskusję w sprawie zawieszenia platformy Muska na czas naszej kampanii wyborczej. Kandydat Nawrocki jest oczywiście przeciw, bo powtarza prawicową mantrę o sprzeciwie wobec cenzury i poparciu dla wolności słowa. Jasne, manipulowanie algorytmami dającymi wielkie zasięgi jest mu na rękę. Tymczasem zarzut o cenzurze jest nadużyciem. Gdyby była cenzura, to rozmowa Muska z Weidel na jego platformie byłaby w UE niedostępna. Nie o cenzurę tu chodzi, tylko o jasne reguły uniemożliwiające wykorzystywanie platform do ingerencji w wybory i inne procesy demokratyczne.

Unijny akt o usługach cyfrowych (skrót angielski DSA) nie zabrania dyskusji politycznych ani właścicielom platform, ani ich użytkownikom. Bo to byłoby faktycznie ograniczeniem wolności słowa gwarantowanej we wszystkich demokratycznych konstytucjach i traktatach międzynarodowych dotyczących praw człowieka i swobód obywatelskich.

Atrakcyjność idei wolności słowa jest tak wielka, że nawet w państwach autorytarnych jest gwarantowana, tyle że nieprzestrzegana w praktyce. Niechby Zuckerberg przyjrzał się pod tym względem Rosji i Chinom, zamiast pleść głupstwa o UE. Po rozmowie Muska z Weidel Komisja Europejska oświadczyła, że nie naruszała ona regulacji DSA.

DSA nie zakazuje wolności słowa, tylko manipulowania algorytmami w celach politycznych, np. zwiększania lub zmniejszania zasięgów partii politycznych. Wzywa do oszacowania ryzyka, że takie manipulacje mogą wpłynąć na wynik wyborów, i przeciwdziałania temu ryzyku. Za naruszenie zasad DSA Komisja Europejska może nakładać na właściciela platformy dotkliwe kary finansowe (do 6 proc. rocznych przychodów globalnych), ale zawieszenie jej działalności byłoby trudne, a w praktyce chyba niemożliwe, gdyż UE musiałaby zgromadzić mocne dowody, że platforma poważnie szkodzi jej użytkownikom i prowadzi do przestępstw zagrażających życiu i zdrowiu.

I tu wracamy do pytania: a jeśli Musk zajmie się Polską, tak jak zajął się Niemcami, czyli zacznie podpowiadać polskim wyborcom, kto jest „wiodącym kandydatem” w wyborach prezydenckich? Rozmowę Muska z liderką AfD i zarazem kandydatką na kanclerza Niemiec obejrzało 200 tys. osób. Kwestia ochrony naszych wyborów przed zewnętrznymi ingerencjami jest paląca. Wpływania na wybory polskie prawo zakazuje. Ale zakaz może nie wystarczyć.