Prawo do eutanazji
Brytyjska Izba Gmin stosunkiem 330 głosów za, 275 przeciw zgodziła się na kontynuowanie prac nad projektem poselskim zezwalającym osobom terminalnie chorym na wspomagane zakończenie życia. Obecnie za pomoc im udzieloną w takiej sytuacji grozi do 14 lat więzienia. Wynik głosowania wypełniona posłami i posłankami sala przyjęła w milczeniu, jakby czując powagę chwili.
Temat prawa do legalnej eutanazji pod nadzorem lekarzy i za zgodą sądu rozbudził ogromne emocje w wyspiarskim społeczeństwie, szczególnie w Anglii. Jeszcze przed głosowaniem przed gmachem parlamentu gromadzili się zwolennicy i przeciwnicy. Choć policja wyznaczyła im oddalone od siebie miejsca do protestowania, dochodziło do słownych utarczek. Projekt ustawy zgłosiła posłanka Partii Pracy Kim Leadbeater, prywatnie siostra posłanki Jo Cox zamordowanej przez bezrobotnego sympatyka skrajnej prawicy tuż przed referendum o brexicie.
Dyskusja o „prawie do godnej śmierci” toczy się w UK od lat, ale dopiero teraz przyniosła rezultat w parlamencie. Próba podjęta w 2015 r. zakończyła się niepowodzeniem. Wówczas oddano 330 głosów przeciw, a 118 za. Trzeba długich lat i mozolnej pracy, by dokonała się zmiana w dziedzinie kulturowej. Tak wtedy, jak i teraz członkowie Izby Gmin mogli głosować zgodnie ze swymi przekonaniami, nie obowiązywała ich dyscyplina partyjna.
Zarówno wśród posłów lewicy laburzystowskiej, jak konserwatystów i innych ugrupowań reprezentowanych w izbie niższej brytyjskiego parlamentu ujawnił się podział na zwolenników i przeciwników projektu. Podobnie w społeczeństwie: kampanię za odrzuceniem lub przyjęciem legalnej eutanazji prowadzą organizacje społeczne zrzeszające zwykłych obywateli.
Największe Kościoły, anglikański i rzymskokatolicki, też są podzielone, choć katolicki jest bardziej zdecydowanie przeciw. Różnice są również w obecnym, lewicowym rządzie. Premier Starmer jest ostrożnie za, podobnie jego minister kultury. Minister sprawiedliwości, muzułmanka, jest przeciw, tak samo, jak minister zdrowia.
Argumenty po obu stronach sporu są podobne do padających w dyskusji na ten temat w krajach Europy, także w tych, które eutanazję już zalegalizowały, jak Holandia czy Belgia. Po stronie „przeciw” dominuje obawa, a nawet lęk, że z prawa do godnej śmierci na świadome i dobrowolne życzenie chorego zrobi się w praktyce obowiązek, gdyż ludzie chorzy, starzy i niepełnosprawni będą pod presją społeczną, by nie obciążali budżetu państwa kosztami podtrzymywania życia. Niepokój wywołuje też procedura: czy można mieć pełne zaufanie do lekarzy i sędziów decydujących w tej śmiertelnie poważnej sprawie? Więc lepiej skupić się nie na eutanazji, lecz na poprawie systemu opieki nad nieuleczalnie chorymi, argumentują przeciwnicy projektu.
Pod pewnym względem dyskusje o legalnej i bezpiecznej eutanazji przypominają dyskusje o legalnej i bezpiecznej aborcji. W obu przypadkach istotą sporu jest kwestia prawa do wyboru. Przeciwnicy legalizacji są przeciw przyznaniu tego prawa osobom, które się go domagają. Z różnych pobudek, nie tylko religijnych. Także historycznych: były już reżimy, które zabijały ludzi „gorszej jakości” bez pytania ich o zdanie, za to w imię inżynierii społecznej. Argument demagogiczny, bo w demokracji stosowanie prawa podlega kontroli, a przemoc państwowa wobec niewinnych obywateli jest zakazana. Sęk w tym, że nie wszyscy obywatele mają zaufanie do państwa, nawet demokratycznego.
Kompromisu między obu stronami nie da się osiągnąć, więc ostatnie słowo należy do prawodawców. Tak działa praworządna demokracja, czy to się nam podoba, czy nie: skoro strony sporu nie mogą wypracować rozwiązania możliwego dla nich do przyjęcia, lekcję musi odrobić parlament. Ma oczywiście wiele opcji: może wprowadzić poprawki do projektu, może spowolnić proces legislacyjny, może przyjąć inne rozwiązanie, np. poprzestać na dekryminalizacji wspomaganego zakończenia życia.
W Polsce eutanazja – nie mieszajmy jej z rezygnacją z uporczywego podtrzymywania przy życiu osoby niezdolnej do samodzielnego życia – jest zakazana i zagrożona karą do pięciu lat więzienia. W sondażach poparcie dla legalnej i bezpiecznej eutanazji oscyluje wokół 50 proc. To za mało, by zgłosić do Sejmu podobny do angielskiego projekt dotyczący „prawa do godnej śmierci”. Sejmy zdominowane przez prawicę od razu by go utopiły, a demokratyczne nie wydają się do tego gotowe. Mają kłopot nawet z przeprowadzeniem dekryminalizacji pomocnictwa w aborcji, choć ma ono większe poparcie w społeczeństwie niż eutanazja na prośbę śmiertelnie chorego.
Komentarze
Brawo, Brytyjczycy. Przecież i tak ostateczną decyzję podejmuje chory, który w desperacji może sam sobie zorganizować śmiertelne medykamenty, a ich zażycie nie musi skończyć się śmiercią, tylko paraliżem. Znam taki przypadek w najbliższym otoczeniu. Chyba lepiej, żeby miał nad tym kontrolę lekarz.
„Po stronie „przeciw” dominuje obawa, a nawet lęk, że z prawa do godnej śmierci na świadome i dobrowolne życzenie chorego zrobi się w praktyce obowiązek, …”
Ciekawe, ze tej samej stronie nic a nic nie przeszkadza przymus do rodzenia 🙁
Wedlug mnie sednem problemu w obu przypadkach jest strach pewnej kategorii ludzi przed wolna wola i wolnym wyborem. Bo wtedy musieliby SAMI decydowac (i ponosic konsekwencje). Potrzebuja wiec zewnetrznego przymusu dla WSZYSTKICH, aby pozbyc sie WLASNEGO strachu 🙁
I mamy problem, jak tu z przestraszonymi (Swiatem i Zyciem) ludzmi merytorycznie dyskutowac.
Tak czy inaczej, to dobra informacja. We właściwym kierunku. A w Polsce za parę lat może zaczniemy od dekryminalizacji. Mimo wszystko powinno iść łatwiej niż w przypadku aborcji. Temat nie jest zależny od płci. Posłów, ze względu na wiek, aborcja właściwie nie dotyczy. Temat eutanazji powinien być im bliższy. Również literatura jest bogata w przykłady godnej (honorowej) śmierci.
Niezmiennie trudny problem…
Często trudno jest odróżnić tzw. bierną eutanazję od czynnej – samobójstwa wspomaganego przez lekarza (PAS / physician-assisted suicide), ponieważ oba rodzaje mają na celu zakończenie życia, a w konsekwencji wspomaganą śmierć.
Oto poglądy z Indii…
„(…)
Na arenie międzynarodowej, od marca 2021 r. aktywna eutanazja jest legalna w siedmiu krajach na całym świecie. Najbardziej znane to Holandia, Belgia, Luksemburg, Kanada i Hiszpania. PAS jest zalegalizowana w Niemczech, Szwajcarii i kilku stanach USA, takich jak Oregon, Kalifornia, Waszyngton i Dystrykt Kolumbii. Bierna eutanazja jest dozwolona w wielu krajach na całym świecie, w tym w Indiach. Debata na temat eutanazji jest szczególnie niezrozumiała/kłopotliwa w kontekście Indii, ponieważ zgodnie z indyjskim kodeksem karnym (IPC) próba popełnienia samobójstwa, jak również podżeganie do samobójstwa są karane odpowiednio na podstawie art. 309 i 306.[2] W kontekście prawnym, w 1986 r. sprawa M.S. Dubal przeciwko stanowi Maharasztra[3] była pierwszą sprawą na długiej drodze, która doprowadziła do legalizacji eutanazji biernej w Indiach. Maruti Sripathi Dubal był policjantem z chorobą psychiczną, który próbował popełnić samobójstwo i został osądzony na podstawie art. 309 indyjskiego kodeksu karnego. W orzeczeniu Sąd Najwyższy w Bombaju orzekł, że „prawo do życia” na mocy artykułu 21 indyjskiej konstytucji obejmuje również „prawo do śmierci”. Z drugiej strony w sprawie Chenna Jagadeeswar vs. State of AP[4] Sąd Najwyższy Andhra Pradesh orzekł, że „prawo do śmierci” nie jest podstawowym prawem na mocy artykułu 21 konstytucji. W tej sprawie oskarżonym był lekarz, który próbował popełnić samobójstwo wraz ze swoją żoną po zabiciu czwórki swoich dzieci. Został skazany za morderstwo, a także osądzony na podstawie art. 309 kodeksu karnego. W innej sprawie P. Rathinam’s vs. Union of India[5] oskarżony został osądzony za próbę samobójstwa w wyniku niesprzyjających okoliczności. Sąd Najwyższy Indii stwierdził, że „prawo do życia” obejmuje „prawo do nieżycia”, tj. prawo do śmierci lub zakończenia swojego życia. W tym orzeczeniu Sąd Najwyższy uznał również paragraf 309 za niezgodny z konstytucją. Sąd Najwyższy zauważył, że paragraf 309 może skutkować podwójnym ukaraniem osoby i jest nieracjonalny i okrutny. W sprawie Gian Kaur vs. State of Punjab [6] pięcioosobowy skład sędziowski uchylił sprawę P. Rathainam i orzekł, że prawo do życia na mocy artykułu 21 nie obejmuje prawa do śmierci ani prawa do bycia zabitym. Sąd orzekł, że artykuł 21 jest postanowieniem gwarantującym ochronę życia i wolności osobistej i w żadnym wypadku nie można doszukiwać się w nim unicestwienia życia. W tej sprawie Smt Gian Kaur i jej mąż zostali skazani przez sąd za namawianie do samobójstwa swojej synowej poprzez oblanie jej naftą. Najbardziej dyskutowanym i podkreślanym przypadkiem w debacie na temat eutanazji w Indiach jest sprawa Aruny Shanbaug. Aruna Ramchandra Shanbaug była byłą pielęgniarką z Haldipur w Karnatace. W 1973 roku, pracując jako pielęgniarka w King Edward Memorial Hospital w Mumbaju, została seksualnie zaatakowana przez chłopca oddziałowego i od tego czasu pozostawała w stanie wegetatywnym. Po 37 latach pozostawania w stanie wegetatywnym, 24 stycznia 2011 roku Sąd Najwyższy Indii odpowiedział na wniosek o eutanazję złożony przez aktywistkę Pinki Virani. Wniosek o eutanazję z litości został odrzucony, ponieważ personel szpitala opiekujący się Aruną wniósł przeciwko niemu sprzeciw. Jednak w swoim orzeczeniu wstępnym Sąd Najwyższy zezwolił na bierną eutanazję w Indiach.[7] Sąd wydał wytyczne dotyczące biernej eutanazji, stwierdzając, że decyzję o zaprzestaniu leczenia, odżywiania lub wody musi podjąć małżonek, rodzice lub bliski krewny, a w przypadku ich braku najbliższy przyjaciel po zatwierdzeniu przez sąd. W 2018 r. pięcioosobowy skład sędziowski Sądu Najwyższego[8] orzekł, że rząd Indii uszanuje testamenty życia pacjentów w stanie wegetatywnym lub cierpiących na chorobę terminalną, legalizując w ten sposób eutanazję bierną w Indiach.
(…)
Najsilniejsze argumenty zwolenników eutanazji opierają się na prawie do samostanowienia i godnej śmierci. Sugerują, że nie każdy ból można złagodzić lub wyleczyć w przypadku długotrwałej choroby psychicznej lub fizycznej, a śmierć może być powolna i nieszczęśliwa dla tych pacjentów. W takim scenariuszu nie można zaprzeczyć roli współczującego i umiejętnego szkolenia w zakresie opieki paliatywnej na koniec życia. Zapewnienie aktywnej eutanazji można uznać za akt zabijania, którego nigdy nie wolno sankcjonować lekarzom. Istnieje już rosnące poczucie nieufności wobec lekarzy w społeczeństwie, a legalizacja aktywnej eutanazji może jeszcze bardziej osłabić tę więź. Istnieje ryzyko, że eutanazja nie będzie ograniczona tylko do osób śmiertelnie chorych i może stać się niedobrowolna dla osób zależnych od innych w zakresie opieki. Niesie ona również ryzyko, że stanie się narzędziem ograniczania kosztów opieki zdrowotnej zarówno przez opiekunów, jak i lekarzy.
Obecnie eutanazja bierna uzyskała status prawnej legalności w Indiach od Sądu Najwyższego, ale wyraźny brak jakichkolwiek wytycznych lub ścieżki wsparcia dla jasności dla klinicystów jest oczywisty. Jest to jeszcze trudniejsze dla pacjentów z chorobami psychicznymi, co wymaga dalszych badań i dyskusji na temat eutanazji w Indiach.”
(Anindya K Gupta, Deepali Bansal, Gupta AK, Bansal D. Euthanasia – Review and update through the lens of a psychiatrist. Ind Psychiatry J. 2023 Jan-Jun;32(1):15-18)
Eutanazja jest pomocna dla osób nie tylko terminalnie chorych. Zabezpieczenie prawne jest również konieczne dla osób, które nie potrafią samodzielnie funkcjonować, nie potrafią i nie chcą być zdani na pomoc i opiekę służb komunalnych czy prywatnych.
Jako człowiek; hm, starszawy nieco, mam świadomośc że to co najważniejsze już
mam za sobą i niejednokrotnie myślę o śmierci z sympatią , jako zakończeniu tego co nierozwiązywalne i zmierzające do ostatecznego zakończenia tego co nieodwracalne. Tym bardziej że objawili nam się ; będący Nowym Uzdrowicielem
Elon Musk, oraz Namiestnikiem na Ziemi ;Donald Trump
A i u nas nie brakuje aspirujących do tej roli, nieco bardziej kuriozalnych bredzicieli-bańdurów/ to dla odkrywcy znaczenia słowa-Anihilacja/
A już na poważnie; Podjęcie decyzji o zakończeniu życia , jast nieodwracalne, a co jeśli o 18;45 nadejdzie wiadomość że zespół naukowców z uniwersytetu w Tbilisi
odkrył; Nadzieję !!!
Z życiowego doświadczenia moge powiedzieć tylko tyle; ważniejsze jest ulżenie w cierpieniu nieuleczalnie choremu i zaprzestanie uporczywego podtrzymywania przy życiu. I GODNE, pełne szacunku dla CZLOWIEKA.
Którego ,tak naprawdę już nie ma, tak za życia jak i po śmierci. Bo w ramacvh Wolności Słowa, można już wykopać / po latach/ z grobu po to aby obwieścić światu że Zmarły miał / o zgrozo/ Kochankę
Trudny piekielnie trudny temat nad którym czy predzej czy póżniej przyjdzie się nam pochylić. Niestety, z powodu naszej obłudy fałszu, zakłamania, hipokryzji, jesteśmy na etapie zastanawianiw się co jest lepsze; DOSTARCZANIE WIEDZY czy
dostęp do WITRYN PORNO , a może wiedza Mamusi i Tatusia o Wicie-Rozumicie.
Pozdrawiam
Zdzisław Pretki