Łowcy herezji
Ultrakatolickim krytykom idei ekumenicznej papież Franciszek odpowiedział w kazaniu o dobrym Samarytaninie. Idea ekumeniczna jest bliska chrześcijanom, którzy widzą, że więcej łączy, niż dzieli wyznawców różnych konfesji chrześcijańskich, więc Kościoły i związki wyznaniowe odwołujące się do tej religii powinny dążyć do jakiegoś rodzaju zjednoczenia.
Bo dla nich podziały i rozbicie w chrześcijaństwie to dowód, że nie działa ono tak dobrze, jak by mogło. W końcu przesłanie religii chrześcijańskiej jest proste do zrozumienia i praktykowania: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe, i kochaj bliźniego swego jak siebie samego.
Właśnie zakończył się kolejny ekumeniczny tydzień modlitw o jedność chrześcijan. W jego ramach na zaproszenie Franciszka eucharystię w jednym z rzymskich kościołów sprawował zwierzchnik Kościoła anglikańskiego abp Justine Welby. No i zaczęło się. Ultrakatoliccy łowcy herezji od razu wyciągnęli wyrok papieża Leona XIII, że z punktu widzenia Kościoła rzymskiego, uważającego się za strażnika tradycji i doktryny, duchownych anglikańskich można uznać za heretyków, bo nie są ani księżmi, ani biskupami, tylko samozwańcami, gdyż Kościół Anglii jest produktem schizmy, więc święcenia w nim udzielane od początku były niekanoniczne.
To prowadzi ultrakatolików do wniosku, że sam papież Franciszek otarł się – nie pierwszy przecież raz, zdaniem tradycjonalistów, bo właściwie już stale – o herezję, zapraszając heretyka do odprawienia liturgii w świątyni rzymskokatolickiej. Jak się to stanowisko ultrasów ma do idei ekumenicznej, którą KRK przyjął w ramach pakietu odnowicielskiego uchwalonego ponad pół wieku temu przez Drugi Sobór Watykański? Oczywiście nijak, podobnie jak antyekumeniczne, patriarchalne i wyższościowe wobec innych konfesji wypowiedzi przedsoborowych papieży rzymskich.
To dziś obchodzi nieliczne grono teologów, publicystów i aktywistów, bo na pewno nie masy wiernych. Jednak przydaje się do bieżącej walki między ideologicznymi frakcjami w KRK, bo zarzuty „heretyckie” zawsze budzą zainteresowanie mediów. Czy papież Franciszek to heretyk, obchodzi znakomitą mniejszość wierzących i niewierzących, bo świat ma inne sprawy na głowie, np. wojny prowokowane przez religijnych fanatyków.
Dla historyków religii i KRK temat herezji może być ciekawy. Bo przecież nowożytne ideologie totalitarne, skądinąd walczące z religią, przejęły od KRK ideę czystości doktrynalnej. Odstępców od (aktualnej) linii Partii oskarżano o zdradę i nierzadko skazywano na śmierć. Żeby była ortodoksja, musi być herezja. Tropienie herezji staje się niezbędnym elementem obrony ortodoksji. Papież Franciszek w tej sprawie jest nieugięty.
Przypowieść o dobrym Samarytaninie przywołuje zręcznie, by zapytać, kto w tej historii jest heretykiem: kapłan, który nie udziela pomocy pobitemu i obrabowanemu wędrowcy, czy Samarytanin, który się nad nim pochyla, opatruje rany, nie sprawdzając, czy wyznaje słuszne poglądy religijne. Oczywiście to Samarytanin, przedstawiciel społeczności „nieczystej” w oczach judaistycznego establishmentu religijnego, jest bliższy humanitaryzmowi niż tradycjonaliści. Heretyk zachował się godnie i sprawiedliwie, kapłan postąpił jak doktryner, który dzieli ludzi na sorty podług swoich ideologicznych kryteriów.
Tak więc w sporze o „heretyckość” papież Franciszek ma duszpasterską rację, a jego krytycy, zarzucający mu odstępstwa od doktryny, wychodzą na faryzeuszy.
Komentarze
Papiez de facto nie ma wladzy absolutnej. Kompromisy lub milczenie wladzy papieskiej wynikaja z obawy o rozpad Kosciola. Korzystaja z tego faktu nasi dostojnicy pozwalajac sobie na werbalna polityke wlasna, na szczescie dla papieza, od czasu do czasu. Trudne jest szukanie w Kosciolach humanizmu, jednosci, samooczyszczenia etc..Najlepszym przykladem ostatniego jest styczniowy raport niemieckich ewangelikow w sprawie „wypaczen“ i przestepstw w pracy z mlodzieza. Samooczyszczenie na raty dewaluuje sie bowiem po terminie pierwszej splaty tejze.
Oczywiscie papiez nie moze zasnac z powodu kilku oszolomow…
Bo przecież nowożytne ideologie totalitarne…
Wokizm nie jest totalitarny (jeszcze nie i na szczescie jeszcze nie.), ale ortodoksi tej doktryny juz dzialaja wedlug mechanizmu opartego na orzekaniu herezji i skazywaniu banicje zawodowa, medialna lub towarzyska (cancel culture).
Nihil novi…
Opisani tu „łowcy herezji” to odpowiednik – zachowując proporcje – kaczystowskich funkcjonariuszy i nawiedzonych wyznawców pisdonosa kurdupla, głosiciela wyższości kaczego gówna nad wszystkim innym.
Zawsze znajdą chętnych, którzy połykają toto do końca.
Ów ordynarny infantylny pryncypializm pisdonosów – zdemoralizowanych obłudników – to jeden z objawów nieuleczalnej kaczej paranoi.
Podobnie jest w bliżniaczej mafii krk – tylko „naszość”, nawet bóg jest tylko nasz, cała reszta to herezja.
Czy nie można by tak tych ultrasów i faryzeuszy nazwać po imieniu ?
„Właśnie zakończył się kolejny ekumeniczny tydzień modlitw o jedność chrześcijan.”
Czytam, że to wydarzenie ma już ponad stuletnią tradycję, a więc modlitwy są najwyraźniej nieskuteczne. W związku z tym mamy dwie możliwości. Albo adresat modłów jest przeciwny jedności i ortodoksi mają rację, albo jest to jasna sugestia, aby nie „jednoczyć się” wyłącznie od święta w czasie takich fikcyjnych „eventów”, tylko wziąć się do codziennej ekumenicznej roboty.
Generalnie, linie podziału, szczególnie w takim obszarze jak religia, to relikt. Doktrynerzy kłócą się, z powagą na twarzach, o kwiestie liturgiczne czyli proceduralne które przwecież są wytworem ludzkiej chorej wyobraźni. Jedyny realny podział powinien być wzdłuz linii wspomnianych przez Redaktora a wytyczonych przez uniwersalne prawdy – nie zabijaj, nie rób drugiemu co tobie nie miłe.
PS. Właśnie oglądałem niejakiego Dudę w czasie wręczenia nominacji do RDS. Niejaki Duda nawyraźniej uwielbia takie szopki i dźwięk swojego głosu w głośnikach. Połowa ministrów wyraźnie Adriana olewała.
Zauważyłam, że szykuje się nam mała, albo duża, wojenka kulturowo – religijna.
Otóż w tym roku Środa Popielcowa i Walentynki wypadają w tym samym dniu.
Będzie się działo?
Jeżeli ktoś rzeczywiście wierzy w Boga i traktuje poważnie słowa Jezusa przekazane w Ewangeliach to musi wiedzieć, że nikt nie może sobie uzurpować prawa do bycia jego namiestnikiem na Ziemi i ostatecznej interpretacji doktryny. Żydzi i muzułmanie mają więcej szacunku dla wiary, dopuszczając dyskusje i swobode interpretacji (oprócz odłamów skrajnych, stanowiących de facto margines . Głośny co prawda i przez to niebezpieczny.)
Rola i wpływy kościołów w tym KK w społeczeństwach zachodnich systematycznie maleją i powoli stają się wręcz marginalne.
Ta kłótnia o herezję w KK, jest też formą dyskusji o właściwy sposób przeciwstawiania się temu trendowi.
W Niemczech już do bólu liberalny Kościół Ewangelicki traci wiernych w tym samym tępie, co jeszcze zachowawczy, ale próbujący się reformować KK. Tutaj chyba nie ma dobrej drogi.
Powracając do ekumeny, to moim zdaniem, każdy rozłam w chrześcijaństwie powinien być dla wyznawców tej religii przyczyną bólu i wstydu, bo leży on w oczywistej sprzeczności z nauczaniem założyciela , Jezusa Chrystusa.
Niestety my, nasz gatunek już tak mamy, że lepiej wychodzi mu dzielenie się, jak łączenie. A pretekst do tego dzielenia przecież zawsze się znajdzie.
Instytucjonalny Kościół w obecnym kształcie jest swoistą herezją wobec przekazów z czasów Jezusa. Czy mówiąc o kościele ogromnym widziano wtedy bogatą korporację ze zhierarchizowanym kierownictwem o określonych wymogach wobec urzędników i bezwzględnej i bezwarunkowej podległości tzw. wiernych?
Zakonnik na piotrowym stolcu chyba zaczyna zadawać pytania o prawdę i jej poszukiwania. Tylko co z korporacją?
Właściwie to Pan sam sobie dość dobrze odpowiedział, ale od siebie dodam, że jedność chrześcijan jest niemożliwa i z naszego punktu widzenia, mam tu na myśli niezangażowanych, nawet jest czymś niepożądanym. Siła jest w różnorodności a nie w jednym uniformie i jednej doktrynie dla wszystkich. O tym marzą, jak Pan wie, satrapie i systemy totalitarne: ein Volk, ein Reich, ein Führer. Myślę, że obecny papież też dobrze czuje, że taka drogą wiedzie donikąd.
Największą herezją jest twierdzenie, że wiara jest źródłem wiedzy o Bogu.
Aleksandra S. zdradza niskie czółko … te typy tak mają…
Mnie nawet cieszy, że ortodoksi są tak silni w KK. Że nie chcą zrozumieć , iż świat się zmienił, ludzie są inni, i religia też , jeśli nie chce być skansenem dla dziwaków, musi się zmieniać. To tylko przyspieszy odklejanie się od rzeczywistości i marginalizacje KK w cywilizacji zachodniej. Po co nam zachłanna religijna instytucja, mająca mroczną mrożąca krew żyłach krwawą przeszłość, dziś zaglądająca ludziom głownie w majtki z obsesją na punkcie seksualności i prokreacji, zepsuta moralnie, i na dodatek bardzo droga w utrzymaniu , Żeby wskazywać nam „wartości moralne”? Wykształceni i wrażliwi, empatyczni ludzie i bez religii potrafią zrozumieć uniwersalne zasady moralne . Durni, egoistów , sadystów wszelkiej maści nigdy jakoś „ogień piekielny” nie powstrzymywał od czynienia zła. Jak powiedział noblista Steven Weinberg „Z religią czy bez, dobrzy ludzie będą postępować dobrze, a źli – źle, ale złe postępowanie dobrych ludzi, to zasługa religii”. Po co nam tysiące wypasionych pasożytująca na narodzie i państwie próżniaków? Co może sensownego powiedzieć mi przeciętny absolwent zasadniczej szkoły szamaństwa, czyli tzw seminarium duchownego o moralności, czego bym nie wiedział, czytając filozofów. Nawet jego świętą książkę znam całkiem dobrze, nie gorzej od niego. Ale oprócz niej czytałem, studiowałem wiele, wiele więcej niż on. Po co miałbym go utrzymywać? Jeśli poczułbym potrzebę wiary w jakąś transcendencję, to i tak na poziomie abstrakcji, który większość z nich nawet nie ogarnie, bo kształcili się w wersji religii dla bliskowschodnich pastuszków sprzed wieków. Wyjdzie nam to w PL szczególnie tylko na dobre jak ich ubędzie. Żałuje tylko, że te procesy zachodzą póki co tylko w naszej części świata. Chciałoby się tego samego w krajach muzułmańskich, ale do tego trzeba by osiągnęły one wyższy poziom rozwoju społecznego i ekonomicznego, niż obecny.
@baka
Jedność nie musi polegać na uniformizacji. Podczas wojny czy zdarzeń takich jak WOŚP społeczeństwo się jednoczy ponad różnicami ideologicznymi i politycznymi. W aspekcie ustrojowym państwo federalne jest przykładem takiej jedności w różnorodności. Takie jest motto UE i w tym siła federalizmu. Jedność chrześcijaństwa polegałaby przede wszystkim na dawaniu świadectwa wierności etyce ewangelicznej. Kościoły nie mogą np. popierać wojny i prześladowań pod pretekstami religijnymi.
Kościelni dogmatycy już z swojej natury koncentrujà siè na tym co dzieli, zamiast koncentrować się na tym co łączy.
Jedność w różnorodności, począwszy od większej wolności dla Kościołów lokalnych w KK, a skończywszy na federalnym ekumenicznym zbliżeniu wszystkich chrześcijan, napewno lepiej przysłużyłoby się światu i religii, jak wszyscy dogmatycy do kupy.
Instytucjonalna religia z ETYKĄ była od początku na bakier.
Wydaj się pewny dalszy upadek i marginalizacja religii.
Putin,Pinochet, Franco,tworzyli z kościołem układ i zawsze było to niezdrowe i zbrodnicze. Co tu mówić o herezjach i dogmatach? Sami ,,zainteresowani” mają na celu zysk i władzę. Owieczki zaś są naprawdę obojętne i nieliczni tylko wiedzą o co chodzi. Duśpasterze natomiast rzucają się na każde ,,świeże mięcho’ na swoim podwórku.
Czemu się tu dziwić ? Szanowny Gospodarz przed laty publikował szeroki wywiad z pewnym byłym francuskim duchownym.. Kto tam myśli o jakiejkolwiek etyce.
Efektem jest to co jest. Drżące palce rzucające banknoty na tacę i przypisane uwielbienie dla tej przegniłej i niemoralnej pseudoelity. Wyzbycie się wstydu i zasad ..to prawie zasada.
Teraz z ostatnich wieści : Tatulo Tadek będzie brał dużą kasę za transmisję mszy w TV Republika.
Stary Profesor
„A więc modlitwy są najwyraźniej nieskuteczne”.
Modły o jedność chrześcijan nie mogą być skuteczne, ponieważ w roku 2008 papież Benedykt XVI zarządził, że „nie należy używać ani wymawiać” imienia Bożego w katolickich obrzędach religijnych, pieśniach i modlitwach.
Dla kontrastu, oto fragment jednej z wielu modlitw zanotowanych w Biblii, które zostały wysłuchane: „Wejrzyj na modlitwę Twojego sługi [Salomona] i na jego prośbę, Jahwe, Boże mój. Wysłuchaj błagania i modlitwy, którą sługa Twój zanosi dzisiaj przed Twoje oblicze” (1 Królewska 8:28; Biblia poznańska).
@Adam Szostkiewicz – jedność Chrześcijan jest możliwa chyba tylko pod przymusem. Przykłady takich działań znamy z historii i nie są one chwalebne. Jak Pan sobie wyobraża, że np. Anglikanie lub Luteranie nagle uznają władzę papieża wraz z jego pretensjami do nieomylności? Przecież to absurd. Oczywiście jest możliwy dialog, ale to nie niweluje różnic.
@ red Szostkiewicz:
” Kościoły nie mogą np. popierać wojny i prześladowań pod pretekstami religijnymi.”
A pod innymi pretekstami mogą ????
Tylko swiecka Unia jako federacja daje szanse europejskim panstwom w przyszlosci. Jak funkcjonuje federacja, przynajmniej formalnie, obserwujemy u sasiadow, toutes proportions gardées.
Jednoczenie chrześcijan w Polsce realizuje Ojciec Podgrzybek. W tej intencji Rządowy zespół taneczny wykonuje w rytm pieśni „Obyśmy byli jedno” nowy taniec -Sromotnik dance, z ogłupiałym Kaczyńskim w roli baletmistrza, bujającego się w stronę przeciwną w stosunku do rządowej gawiedzi.
Jedność w rozumieniu Sromotnika to oddanie się w niewolę Maryji- Królowej Polski, która zgodnie z papieską doktryną całkiem żywa lewituje w Kosmosie obdarzając łaskami polskie wsie i miasteczka.
Jej interesy na tym padole łez reprezentuje Ojciec Podgrzybek, więc oczywistym jest, że jednośc musi dokonać się pod grzybowym kapeluszem.
A całkem poważnie, czy chcą tego protestanci? którzy jeszcze niedawno nazywali papierza apokaliptczną bestią, czy chca tego prawosławni Grecy? kultywujący pamięć Konstantynopola niszczonego przez katolickie krucjaty? A może chodzi o jedność z Putinem, do ktorej najbliżej.
dezerter83
30 STYCZNIA 2024 20:07
Modły o jedność chrześcijan nie mogą być skuteczne, ponieważ w roku 2008 papież Benedykt XVI zarządził, że „nie należy używać ani wymawiać” imienia Bożego w katolickich obrzędach religijnych, pieśniach i modlitwach.
W ostatnich latach do liturgii zakradła się praktyka wypowiadania Imienia Boga. Powinna ona zniknąć – czytamy w dyrektywie Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (2008).
„Nie dla Jahwe. Bóg to Adonai. Tak w dużym uproszczeniu można podsumować treść dokumentu. Prefekt watykańskiej Kongregacji kard. Francis Arinze przesłał do wszystkich konferencji episkopatu na świecie rozporządzenie, zgodnie z którym na polecenie Papieża (B16) w obrzędach liturgii należy unikać stosowanego dotąd biblijnego imienia Boga: Jahwe. Zamiast niego, w trzeba używać odpowiednika żydowskiego słowa Adonai, czyli Pan. Co to oznacza w praktyce? „Jahwe”, zgodnie z dyrektywą, ma zniknąć z liturgii słowa, pieśni kościelnych i modlitw, oraz z tekstów i przekładów biblijnych gdzie dotąd używano Starotestamentalnego tetragramu JHWH . W polskiej liturgii nie stwarza to problemów – Boga określa się tu mianem „Pan”. {J. B-B}
To przykład, nie ostatniej w tym względzie, schizofrenii i uzurpacji…
To też specyficzny przykład „Führerprinzip”… zasady Pana..
Ciekawe byłyby długofalowe eksperymenty na dostatecznie licznych próbach reprezentatywnych dla np. różnych konfesji religii chrześcijańskiej dotyczące skuteczności modlitwy…
Jedni modlą się np. prosząc o zdrowie – ochronę przed chorobami śmiertelnymi – przywołując: „Pana” inni „Jahwe”, kolejni „Lorda”, „Boga”, „Panie mój, Boże”, „Panie Boże”, Jesteś, który jesteś” … etc.
Analiza statystyczna przy założonym poziomie ufności np. 95% powinna wskazać prawdopodobne oszacowanie oceny skuteczności modlitwy – przy zachowaniu niezbędnej ostrożności metodologicznej, bo badany skutek może być wielozmienno zależny – w zależności od użytego imienia boga.
Nie wiem co z Aszerą – boginią płodności?
A poza tym jak mówią niektóre pisma w polskim tłumaczeniu:
„Strzeż się zawierania przymierza z mieszkańcami kraju, do którego idziesz, aby się nie stali sidłem pośród was. Natomiast zburzcie ich ołtarze, skruszcie czczone przez nich stele i wyrąbcie aszery. Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym„. (Wj 34,12-14)
Nie wiem czy w tej zazdrości „Jestem, który jestem” nie jest pies pogrzebany…
@mm
Tak, bo są wojny sprawiedliwe, np. w napadniętej Ukrainie, czy w Gazie po napaści Hamasu na Izrael. Co nie znaczy, że Kościoły powinny wojnę popierać co do zasady. Powinny raczej angażować się w ich prewencję lub możliwie szybkie zakończenie. KRK włączył się za JP2 w negocjacje dotyczące konfliktu argentyńsko-chilijskiego.
@baka
Już odpowiedziałem, jak sobie wyobrażam, ale zdaje się, że pan nie ogarnął. Przykład anglikański wskazuje, jak ta jedność może wyglądać: anglikanie nie oprotestowali historycznej wizyty JP2 w Wlk. Brytanii, podczas gdy Cerkiew rosyjska uporczywie odmawia zgody na wizytę głowy KRK w FR, i to jest antyprzykład. Cerkiew rosyjska uzasadnia swoje roszczenia do dominacji prawosławia w Rosji konceptem ,,terytorium kanonicznego’, przypominającym islamskie uzurpacje w świecie muzułmańskim, gdzie mniejszości religijne są łaskawie tolerowane lub prześladowane w zależności od aktualnej sytuacji politycznej. Anglikanie nie tylko zgodzili się na wizytę JP2, ale wzięli w niej udział, tak jak brali udział w ekumenicznych i międzyreligijnych modlitwach o pokój w Asyżu. KRK nie był tak wspaniałomyślny. Przygarnął dysydentów z Kościoła Anglii, którzy nie pogodzili się z decyzją tego Kościoła o dopuszczeniu kobiet do święceń kapłańskich i biskupich.za pontyfikatu Wojtyły ogłoszono dokument nie uznający z punktu widzenia doktryny katolickiej konfesji protestanckich, w tym anglikanizmu, za Kościoły w pełnym znaczeniu tego określenia, czyli Ratzinger uznał je za ,,gorszy sort’’ chrześcijaństwa.
@ red Szostkiewicz.
Są wojny sprawiedliwe (napadnięty ma prawo się bronić) ale nie ma czegoś takiego jak „dobra wojna” Wojna z samej swej istoty jest złem, bywa natomiast czasem „malum necessarum”
Szczególnie nie można mówić o „dobrej wojnie” z punktu widzenia nauki Jezusa przedstawionej w Ewangeliach.
Mario
„Nie wiem czy w tej zazdrości (…) nie jest pies pogrzebany…”
Pies jest pogrzebany gdzie indziej 🙂 Podpowiedź można znaleźć tutaj:
„Jam jest Jahwe i nie ma innego, poza mną – nie ma boga!” (Izajasza 45:5; Bp).
„Na polecenie Papieża (B16) w obrzędach liturgii należy unikać stosowanego dotąd biblijnego imienia Boga: Jahwe”.
„Powiedział Bóg także do Mojżesza: Powiesz nadto Izraelitom: Jahwe, Bóg waszych ojców. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Jakuba, posłał mnie do was i powiedział: Takie jest moje imię na wieki i tak mają Mnie nazywać wszystkie pokolenia” (Wyjścia 3:15; Biblia Warszawsko – Praska).
Skoro sam Jahwe mówi: „Takie jest moje imię na wieki i tak mają Mnie nazywać wszystkie pokolenia”, czy ktokolwiek ma prawo Mu zaprzeczyć?
@Marek M.
30 STYCZNIA 2024
16:55
„Mnie nawet cieszy, że ortodoksi są tak silni w KK. Że nie chcą zrozumieć , iż świat się zmienił, ludzie są inni, i religia też , jeśli nie chce być skansenem dla dziwaków, musi się zmieniać. To tylko przyspieszy odklejanie się od rzeczywistości i marginalizacje KK w cywilizacji zachodniej.”
To sa plonne a nawet niebezpieczne marzenia. Bo jesli radykalni/ortodoksyjni „rozprawia” sie z „heretykami” to pojda rozprawiac sie z innymi. Tak jest z ewangelikanami w USA czy szyitami w Iranie 🙁
Dla odprezenia…
„Reszte mojego chorowego“ biora na Wielkanoc“ powiedziala pewna Pani, zona pewnego pana .
Kościół rzymsko-katolicki boryka się z typowymi problemami dla struktur totalitarnych: jedyna i niepodzielna władza panująca nad masami wyznawców za pomocą ,,jedynej słusznej ideologii”, która przez wieki zwalczała słowem a gdy słowo to było za mało, to mieczem każde odstępstwo od linii…partii, chciałoby się powiedzieć.
Władza…miała słuszny cel – zbawienie (cokolwiek to jest?) po przez dobre uczynki. Tylko, że walcząc o to, nie zapominała o sobie. Pałace, służba…W zależności od miejsca w strukturze adekwatna jakość życia. Zupełnie odmiennego od pełnego znoju żywota podległych bara…owieczek.
Czyż to nie przypomina opisu jakiejś partii komunistycznej? Nomenklatura? Hierarchie? Czystość idei? W końcu to bolszewicy uznali się za jedynych uprawnionych do dysponowania i interpretacji ,,idei Marxa” a każde odstępstwo zwalczali z całą mocą. Nie muszę dodawać, że owa interpretacja była dostosowywana do aktualnych potrzeb rządzących a jednocześnie głoszono ,,niezmienność” i ,,wierność” literze Marxa.
Być może dlatego marksizm został przez KRK uznany za tak egzystencjalne zagrożenie. W odróżnieniu od nazizmu, który pomimo swojego quasi religijnego (pogańskiego) charakteru był żałosnym zerem intelektualnym. Nazizm miał znamiona ideologiczności a de facto był tylko wyrazem zmiennej woli i różnorakich paranoi swojego arcykapłana. Żaden przeciwnik intelektualny.
Nie to co komunizm. Nawet towar dostarczali podobny: wyzwolenie (zbawienie) od znoju życia na tej planecie. Ba, byli groźniejsi bo oferowali swój produkt ,,tu i teraz” czyli w jakiejś prespektywie czasowej, a nie jak KRK mało konkretny abstarkt po śmierci (,,oglądanie Pana”, ,,życie w domu Ojca”) lub ,,gdy wypełni się czas”.
Obu organizacjom i ideologiom wyszło napewno jedno: obie zapewniły dolce vita przewodnikom do postulowanego szczytnego celu (statutowego) a reszta powinna się podporządkować…
Obecny szef korporacji watykańskiej znajduje się w miejscu Gorbaczowa…Widzi pustość oficjalnie głoszonej ideologii. Jej rozjazd i degrengoladę, widzi sybarytyzm i hipokryzję aparatu* i chce zrobić ,,pieriestrojkę” by COKOLWIEK uratować.
Przypominam, że to ekonomia pokazała, że ,,bolszewicki król jest nagi”. Teraz rolę ekonomii pełni informacja. Plugawstwo z Irlandii staje się ,,katolickim” a nie tylko lokalnym, irlandzkim. Uniemożliwia różne kuglarstwa informacyjne – ,,taaak…kościół irlandzki ma pewien problem”. Nie teraz jest ,,Irlandia? USA? Argrntyna? Polska? Dużo tego. Mówicie ,,cisi i pokorni odziedziczą tą ziemię” i pada to wygłaszane w kapiącym od złota ,,domu Pana”, do którego jeżeli jest to wyższy herarcha (bądź pewien skromny zakonnik) dotarł np. osiołkiem marki Bentley.
Jak w partii komunistycznej są też ortodoksi. Jedni naprawdę wierzący w aktualną wersję ideologii i inni mający sto innych (głównie praktyczno-życiowych) powodów by być ,,ortodoksami”.
Ps. Moim zdaniem PiSowi jest zdecydowsnie bliżej do partii nazistowskiej: pomimo pozorów usystematyzowanej ideologii jest to partia, której faktyczną ,,ideologią” jest zlew aktualnych paranoi i mniemań wodza, którego ,,geniuszowi” i ,,głębi intelektualnej” przyklaskuje (nie bezinteresownie) tłum klakierów.
*co nie wyklucza udziału ludzi prawych i uczciwych biorących dosłownie zawartość ideologii.
Już nie ma kija i marchewki,pozostał tylko kij , który powinien rozgonić ten śmierdzący siarką kościół katolicki.
Taka mala historyka. Siedzą sobie w pubie (male miasteczko) , przy barze, obok mnie miejscowy chuligan, Jack. Wchodzi pastor, w szarym garniturze i panamie na glowie. Wita się ze wszystkimi, po czym prosi mnie bym się przesunał. Zamawia dwa kiepskie angielskie piwa i zaczyna gadac z Jack’iem. Mocno go strofuje, prosi o poprawe, zaprasza do siebie. Potem widzac, że jestem jedynyym obcym, (zna tam wszystkich) zaczyna rozmowę ze mna. Mówię, z katolickiego kraju, ale ateista. On na to, porozmawiać mozemy. Tak nam minął kwadrans i dostalem zaproszenie na zwiedzanie kosciółka z XVI wieku. Ktoś zauważył roznicę?
Minęło 14 lat, mieszkam jakieś 20 mil dalej i co roku odwiedzam pastora Richarda i jego szacowną małzonkę. Jack nie trafil do wiezienia, ma rodzinę, choć nadal łobuzuje.
@MM
Tak, żadna wojna nie jest dobra, jest katastrofą i tragedią, ale niewinnie napadnięci nie mają wyjścia, muszą się bronić, choć wszyscy wiedzą, że zło to wielkie narodowe a czasem i międzynarodowe zło.
Genialnie proste: „…nie rób drugiemu, co tobie niemiłe, i kochaj bliźniego swego jak siebie samego…” ?
Zbyt proste!
Z tego też względu należy stale weryfikować i rozszerzać lub ograniczać takie pojęcia jak: „co tobie niemiłe” oraz (szczególnie) „bliźni”.
Tym WYŁĄCZNIE zajmują się różne religie, sekty i ich wyznawcy.
Na resztę nie mają ani czasu ani ochoty, w myśl słynnego:
„wola maszeruje, ochota już przeszła”.*)
Z pierwotnego przesłania pozostało tylko: „KOCHAJ SWEGO!”.
(Bliższe szczegóły wyjaśniają aktualnie obowiązujące dogmaty)
Niemcy komentują taką sytuację powiedzeniem:
„Wenn der Führer DAS wüsste”.
*)Bodajże Alina Janowska
Chrześcijaństwo zostało zbudowane na kłamstwie o boskości człowieka. Kłamstwie tak ewidentnym, że dziś nabrać się na nie może tylko ktoś, kto jeszcze nie potrafi odróżnić fantazji od rzeczywistości, czyli dziecko na wczesnym etapie rozwoju umysłowego. Dlatego Kościół tak mocno zabiega o możliwość prania dziecięcych mózgów.
Człowiek nie może ani być, ani stać się Bogiem, bo sama taka możliwość byłaby nie tylko dowodem nieistnienia Boga, ale wręcz czyniłaby go zbędnym. Chrześcijanie nie mają Boga, bo Bóg nie jest im do niczego potrzebny. Im wystarcza mit o boskości Jezusa. Nie przeszkadza im więc to, że Jezus, który według nich jest synem Boga żydów, nie tylko nie chce mieć z żydami nic wspólnego, ale wręcz jest ich największym wrogiem. Jest wrogiem nawet swego domniemanego ojca. Zakazał wszystkiego, co on ustanowił. Wprowadził własne porządki.
Religie dzielą ludzi na lepszego i gorszego sortu, a chrześcijaństwo w tym celuje. Chrześcijanie nie potrafią się porozumieć nawet między sobą. Być może dogadają się, ale raczej dopiero wtedy, gdy stracą wpływ na władze państw, gdy utracą dostęp do państwowych pieniędzy. Gdy w oczy zajrzy im śmierć mitu o boskości Jezusa.
Mario, 30.01.
Dyrektywa Kongregacji paradna!
Wersją dla dzieci była by opowieść : o szlumpfach i sierotce Zosi.