Łowcy herezji

Ultrakatolickim krytykom idei ekumenicznej papież Franciszek odpowiedział w kazaniu o dobrym Samarytaninie. Idea ekumeniczna jest bliska chrześcijanom, którzy widzą, że więcej łączy, niż dzieli wyznawców różnych konfesji chrześcijańskich, więc Kościoły i związki wyznaniowe odwołujące się do tej religii powinny dążyć do jakiegoś rodzaju zjednoczenia.

Bo dla nich podziały i rozbicie w chrześcijaństwie to dowód, że nie działa ono tak dobrze, jak by mogło. W końcu przesłanie religii chrześcijańskiej jest proste do zrozumienia i praktykowania: nie rób drugiemu, co tobie niemiłe, i kochaj bliźniego swego jak siebie samego.

Właśnie zakończył się kolejny ekumeniczny tydzień modlitw o jedność chrześcijan. W jego ramach na zaproszenie Franciszka eucharystię w jednym z rzymskich kościołów sprawował zwierzchnik Kościoła anglikańskiego abp Justine Welby. No i zaczęło się. Ultrakatoliccy łowcy herezji od razu wyciągnęli wyrok papieża Leona XIII, że z punktu widzenia Kościoła rzymskiego, uważającego się za strażnika tradycji i doktryny,  duchownych anglikańskich można uznać za heretyków, bo nie są ani księżmi, ani biskupami, tylko samozwańcami, gdyż Kościół Anglii jest produktem schizmy, więc święcenia w nim udzielane od początku były niekanoniczne.

To prowadzi ultrakatolików do wniosku, że sam papież Franciszek otarł się – nie pierwszy przecież raz, zdaniem tradycjonalistów, bo właściwie już stale – o herezję, zapraszając heretyka do odprawienia liturgii w świątyni rzymskokatolickiej. Jak się to stanowisko ultrasów ma do idei ekumenicznej, którą KRK przyjął w ramach pakietu odnowicielskiego uchwalonego ponad pół wieku temu przez Drugi Sobór Watykański? Oczywiście nijak, podobnie jak antyekumeniczne, patriarchalne i wyższościowe wobec innych konfesji wypowiedzi przedsoborowych papieży rzymskich.

To dziś obchodzi nieliczne grono teologów, publicystów i aktywistów, bo na pewno nie masy wiernych. Jednak przydaje się do bieżącej walki między ideologicznymi frakcjami w KRK, bo zarzuty „heretyckie” zawsze budzą zainteresowanie mediów. Czy papież Franciszek to heretyk, obchodzi znakomitą mniejszość wierzących i niewierzących, bo świat ma inne sprawy na głowie, np. wojny prowokowane przez religijnych fanatyków.

Dla historyków religii i KRK temat herezji może być ciekawy. Bo przecież nowożytne ideologie totalitarne, skądinąd walczące z religią, przejęły od KRK ideę czystości doktrynalnej. Odstępców od (aktualnej) linii Partii oskarżano o zdradę i nierzadko skazywano na śmierć. Żeby była ortodoksja, musi być herezja. Tropienie herezji staje się niezbędnym elementem obrony ortodoksji. Papież Franciszek w tej sprawie jest nieugięty.

Przypowieść o dobrym Samarytaninie przywołuje zręcznie, by zapytać, kto w tej historii jest heretykiem: kapłan, który nie udziela pomocy pobitemu i obrabowanemu wędrowcy, czy Samarytanin, który się nad nim pochyla, opatruje rany, nie sprawdzając, czy wyznaje słuszne poglądy religijne. Oczywiście to Samarytanin, przedstawiciel społeczności „nieczystej” w oczach judaistycznego establishmentu religijnego, jest bliższy humanitaryzmowi niż tradycjonaliści. Heretyk zachował się godnie i sprawiedliwie, kapłan postąpił jak doktryner, który dzieli ludzi na sorty podług swoich ideologicznych kryteriów.

Tak więc w sporze o „heretyckość” papież Franciszek ma duszpasterską rację, a jego krytycy, zarzucający mu odstępstwa od doktryny, wychodzą na faryzeuszy.