Jak ten strajk długo trwa
Niezwykłe w Chinach komunistycznych protesty obywatelskie w wielu miastach i w samym Pekinie. Niezwykłe hasła: rozwiązać partię, niech prezydent ustąpi! Powodem są jedyne dziś na całym świecie masowe lockdowny. Gdyby nie lockdown, strażacy mogliby zdążyć ugasić pożar w jednym z mieszkalnych wieżowców. Zginęło dziesięć osób. Władze są autorytarne, więc wysyłają policję przeciwko protestom, a nie emisariuszy, którzy rozładowaliby konflikt.
Nie dziwiło, gdy komuniści rozprawili się w końcu z protestami w obronie demokracji w Hongkongu. To była kwestia czasu. Nie czy, ale kiedy. Ale dziś partyjni bonzowie mają podobne protesty w stolicy ChRL – po raz pierwszy od krwawego stłumienia prodemokratycznego strajku studentów na pl. Niebiańskiego Pokoju. Czołgi rozjechały wtedy chińskie marzenie o wolności. Działo się to akurat w dniu, kiedy w Polsce trwały wybory, które zakończyły czterdziestoletnie rządy polskich komunistów. Nam się powiodło drogą pokojową wygłosować ich od władzy, w Chinach zwyciężyła przemoc państwowa.
Podziwu godne protesty obywatelskie trwają już od tygodni w Iranie. To również zdarzenia bez precedensu na taką skalę. W Iranie nie rządzą komuniści, tylko mułłowie. Ale metoda jest podobna: brutalnie pacyfikować i przeczekać. Bo tyrani wszędzie liczą, że protesty się wypalą. Zwłaszcza takie jak w Chinach i Iranie, bo nie mają przywódców ani nie są zorganizowane, tylko spontaniczne.
W Polsce istniała zorganizowana opozycja antyreżimowa tworzona przez dysydentów i działaczy podziemnej Solidarności. Było z kim rozmawiać o przyszłości kraju przy okrągłym stole. W Chinach i Iranie, a tym bardziej w Korei Północnej czy w despotiach arabskich, takiej opcji nie ma. Gdy wybucha protest, tłumi się go siłą, a aktywistów wyłapuje, bije, wsadza do więzień na długie lata.
W Chinach i Iranie zapalnikiem są rzeczy niepolityczne: w Iranie poszło o to, że kobiety mają zakrywać włosy, bo tak każą duchowni; w Chinach poszło o śmierć w pożarze budynku, do którego nie dotarła w porę pomoc, a w tle mamy lockdown. Szybko pojawiły się hasła antyreżimowe: mamy dość waszych rządów i całego systemu. Autorytarne reżimy boją się właśnie tej politycznej radykalizacji. Nie wiemy, jak długo potrwają protesty w Chinach i Iranie, ale im dłużej, tym gorzej dla kacyków, a tym lepiej dla społeczeństwa, które chce realnej, a nie kosmetycznej zmiany.
Komentarze
W Polsce rząd i prezydent skutecznie wprowadzili taką oto socjotechnikę: Każdy kwestionujący działania rządu w trakcie trwania „covid19”, to antyszczepionkowiec, foliarz. Podobnie jest teraz: Każdy kwestionujący działania rządu i prezydenta w sprawach wojny na Ukrainie, to ruska onuca, pachołek putlera, itp. Metoda stara jak świat, ale w Polsce działa. Tragedia
@NH
Chińczycy nie protestują przeciwko szczepieniom czy maseczkom – noszą je na protestach – tylko przeciwko lockdowno , więc przywoływanie tu polskich antyszczepów jest nieporozumieniem.
Jesli o Chiny chodzi
https://www.youtube.com/watch?v=vCa-S12zeDw
– To co ukrywają Chiny będzie katastrofą dla Stanów Zjednoczonych i Zachodu. Chiny mają trzystopniowy plan, aby stać się dominującym światowym supermocarstwem, a pierwsze dwa kroki są już mocno zaawansowane. Ten plan doprowadzi do całkowitej destabilizacji dolara amerykańskiego oraz do potężnego wstrząsu na całym Zachodzie. W tym w Polsce.
Orteq
28 LISTOPADA 2022
19:35
Jesli o Chiny chodzi
https://www.youtube.com/watch?v=vCa-S12zeDw
– To co ukrywają Chiny będzie katastrofą dla Stanów Zjednoczonych i Zachodu. Chiny mają trzystopniowy plan
Mój komentarz
Linkowany clip video ma mało wspólnego z jakimś gigantycznym, tajnym chińskim planem. Jest to rodzaj reklamy namawiającej by Amerykanie inwestowali w firmę wydobywającą srebro, to będzie się im lepiej żyło, nie będzie im dokuczać inflacją i pomoc Bidena dla Ukrainy i będą mieli tańszy olej opałowy. Chiński plan w tej reklamie występuje w roli globalnego straszaka.
TJ
W nawiązaniu do pańskiego felietonu na temat protestów w Chinach ciekawostką może być wzmianka o tym, że demonstranci trzymają w ręku kartkę papieru z wypisanymi na niej równaniami Friedmanna. (podstawowe równania kosmologii relatywistycznej). Kluczem do zrozumienia tej wielce zawoalowanej formy przekazu jest fonetyka. Otóż „Friedmann” w wydaniu chińskiej wymowy brzmi podobnie do „free man”, a więc zakamuflowane żądanie większej otwartości ze strony tamtejszych władz.
To, że Chińczycy mogą posługiwać się aż tak daleko idącymi aluzjami świadczy jedynie o tym, że zamordyzm w chińskim wydaniu jest łagodniejszy od putinowskiego. W Rosji bowiem może oberwać pałą nawet osobnik, który stoi na ulicy z czystą kartką papieru albo nawet bez kartki. W krancowych zaś przypadkach, spałowanym może zostać nawet gorący zwolennik Wowy, który znalazł się przypadkiem w pobliżu demonstranta.
A co na ten temat mój guru Emil C.?
„Mętne są deklaracje w rodzaju: ten ustrój wolę od tamtego. Ściślejsze byłoby stwierdzenie: wolę tę policję od tamtej. W rzeczy samej historia sprowadza się do klasyfikacji różnych policji; bo cóż innego opisuje historyk, jeśli nie koncepcję żandarma, jaką w ciągu wieków konstruowali sobie ludzie”?
No i gadaj tu z takim…
Rewolucja: Iran, Chiny i na końcu Rosja i świat byłby piękniejszy. Ech, pomarzyć…
Śledząc doniesienia z różnych miejsc mam wrażenie, że Syria była punktem zwrotnym. Autokrata się nie ugiął, olał presję moralną, nie cofnął przed masowym mordem, obróceniem swojego kraju w ruinę, byle zachować władzę.
Od tygodni w Iranie trwają protesty, giną ludzie. Nawet w mediach nie ma clikbitu w stylu: Morderczy reżim ajatollachów na skraju załamania.
W Chinach? Dzięki potędze narzędzi inwigilacji aparat bezpieczeństwa unieszkodliwi protesty. Orwell.
Na koniec historia z Białorusi (opowiedziana przez białoruską kierowczynię? Kierownicę? z Ubera). Gdy po ostatnich protestach przeciwko sfałszowanym wyborom, wzięła udział wieczorem w protestach, rano już milicja szukała jej w domu rodzinnym. Nikt jej nie spisał, była sama bez znajomych i…w parę godzin ją namierzyli. Nie zastali jej w domu ale czem prędzej czmychnęła do Polski by jej nie zastali.
Obawiam się, że nie 1984 ale 2048…
@tejot – 21:31
„Mój komentarz.. Linkowany clip video ma mało wspólnego z jakimś gigantycznym, tajnym chińskim planem. Jest to rodzaj reklamy namawiającej…TJ ”
A z czym ow link ma wspólnego?
https://www.youtube.com/watch?v=vCa-S12zeDw
Aa, już wiem: nie wytrzymało się pierwszych 5 minut clipu, ha? Bo to właśnie pozostałe 10 minut sa na temat przytoczony. Po polsku dla ułatwienia przytoczony. Tam szlo o zmierzaniu Chin do całkowitej destabilizacji dolara amerykańskiego oraz do wywolania potężnego wstrząsu ekonomicznego na całym Zachodzie.
Przepraszam Cie, TJ, za to nieporozumienie
@Orteq:
Jeśli chodzi o Chiny, to mają duże problemy z demografią i dochodzą do swojego maksymalnego stanu posiadania — potem będzie „kryzys”, który może wyglądać jak tańsza wersja japońskiej stagnacji po intensywnym wzroście. Problemy są już zaawansowane, więc Xi ich nie rozwiąże. Zresztą Xi idzie do dyktatury, a dyktatura oznacza zawsze więcej fałszowanych statystyk i mnie rozwiązywania realnych problemów obywateli. BTW. Trafiają do mnie szacunki, że oficjalne chińskie statystyki zawyżają liczbę mieszkańców o skromne 100 milionów… Co by oznaczało, że już dzisiaj najludniejszym krajem świata są Indie.
Jednym z problemów Chin, przekładających się na demografię, jest niedoinwestowana służba zdrowia, którą poświęcono dla śrubowania wyników ekonomicznych. To dlatego ratują kraj lockdownami. A lockdowny przekładają się na kryzys zaufania do Chin, jako producenta… Wszytko się łączy, a zlekceważone problemy sprzed lat się tylko mnożą.
@Orteq 19:35
@tejot 21:31
No właśnie. Pan z clipu pracował długie lata dla Fox News, co powinno być pierwszym sygnałem ostrzegawczym (bo oznacza umiejętność snucia narracji w niewielkim związku z faktami), a potem zajął się opowiadaniem swoim widzom i czytelnikom „jak zdobyć duże pieniądze w trzy tygodnie nie wychodząc z domu” (oczywiście inwestując w różne firmy tego pana). Chińczycy funkcjonują w tej opowieści jako figure of speech (coś w stylu „i choćby przyszło tysiąc Chińczyków, i każdy zjadłby tysiąc klopsików”), równie dobrze mogliby tam być ufoludki, lewacy, masoni, albo leworęczni Irlandczycy.
W ogóle linkowanie do clipów video (zamiast do tekstów) jest smutnym objawem współczesnego świata, bo implikuje najczęściej, że linkujący zatracił umiejętność krytycznego czytania, a swoją percepcję świata opiera na łykaniu jak młody pelikan wypowiedzi wszelkich guru, którzy objaśniają świat w sposób łatwy, prosty i przystępny (a przynajmniej nie angażujący zbytnio myślenia). Dawniej (zwłaszcza w US) byli modni telewizyjni kaznodzieje, teraz przeniosło się to do internetu.
Jacku z ‚ Nowej Huty ..
Domyślam się że ten zwrot o ,, ruskiej onucy” uzyty w Sejmie RP..ciebie poruszył. Pani wicemarszałkowa G. jest jak to widać osobą bardzo namiętną. Jej reakcja na wystąpienie pana Grzegorza B. była bardzo kontrowersyjna. Tym bardziej że to przecież pokrewna formacja prawicowa. Zdecydowanie nie pochwalam.!!!
Kontrastowo: o ileż bardziej cierpi Prezes1! przez hasła i okrzyki ze Strajku Kobiet??? Niewdzięczna płeć którą on tak adoruje gorąco i całuśnie.
I tu przypomina się stary przebój z kabaretu. na temat miłosci do kobiet i tej umiejetności,,https://www.youtube.com/watch?v=6Dk-RN2HTaI
@almanzor
Zależy, do jakich treści odsyła łącznik, np. Wykłady TED szkody żadnej nie przynoszą. W epoce przedinternetowej chłamu papierowego nie brakowało, też truł ludzkie umysły i dusze. Wolność wyboru daje przewagę ciemnocie, głupocie i hejtowi, bo korzystają z niej ludzie wykształceni, rozumni i przyzwoici intelektualnie i moralnie, oraz niewykształceni, a tych pierwszych jest mniej. W demokracji nie można jednak ograniczać wolności debaty, chyba że uderza w prawo. W ramach prawa państwo powinno chronić wolność słowa. Ogranicza lub tłumi tę wolność rezim autorytarny, np. teraz podczas protestów w Chinach, zalewając spamem i porno wyszukiwarki, gdy szukamy informacji, w tym wideo, o tych protestach. Idealna sytuacja to system oświatowy uczący od wieku szkolenego, jak używać Internetu i jak się bronić przed trolami.
U nas niestety energia przeciwników tego rządu wygasa. Nie udały się protesty KOdu, czarnych parasolek, przeciwników ustawy antyaborcyjnej. Brak nam wytrwałości, zwycięża apatia. Polki i Polacy zaczynają zachowywać się jak w PRL – ważniejsze stają się sprawy bytowe od wolności i demokracji. Smuta.
@Aborygen
Tak, ciekawe i chyba bardzo chińskie: unikać bezpośredniego komunikatu, nazwania rzeczy po imieniu, w wydaniu perskim – kultura ketmanu. Ale ci dzieli protestujący, jak sledzę w TV, dzierżą też i puste, całkiem puste, białe kartki papieeru, co korespondenci BBC w Pekinie odczytują jako sprzeciw wobec cenzury wiadomości dotyczących kryzysu covidowego przez władzę, a zarazem właśnie jako pośredni komunikat polityczny, całkiem jak w Rosji.
Orteq
29 LISTOPADA 2022
5:1
Orteq, być może jest to klip dla zadaniowanych. Frapujący tytuł, poważny analityk o klęsce USA. To może być budujące dla oczekujących na ostateczny rozkład Zachodu, na góry złota w rosyjskich bankach, na cios Chin w finanse USA począwszy. Należy propagować.
To jest typowy klip reklamowy ze straszącym wstępem i dalszym ciągiem pokazującym jak obywatele USA mogą się chronić, jak przeżyć trudne czasy.
Klip, który ma dokładnie taki sens, jak każda reklamowa namowa – rób to, rób tamto, kupuj nasze produkty, unikniesz niebezpieczeństwa, będziesz szczęśliwy.
TJ
Almanzor78
29 LISTOPADA 2022
7:39
A propos przewagi obrazu + słowo nad słowem pisanym. Słowo pisane wymaga myślenia, słowo mówione z ekranu TV wchodzi od razu, bezpośrednio do (pod)świadomości, zagnieżdża się w mózgu i modyfikuje zapotrzebowania widza, tym bardziej im bliższe jest wzorcom, które rządzą myśleniem tego oglądacza.
Reklamy w polskiej TV, w olbrzymiej większości dotyczą suplementów diety, tzw. produktów leczniczych – na wątrobę, wszelkie bole, usprawnienia pracy narządów, ochronę przed chorobami, itp.
Jak efektywna jest reklama opowiadająca, świadczą o tym statystki dotyczące sprzedaży suplementów diety w Polsce. Konsumpcja tych „leków” jest jedną z najwyższych w Europie na głowę mieszkańca, jeśli nie najwyższa.
TJ
@mwas
Tak, ale te protesty nie były daremne, wyłoniły kolalnych liderów pod hasłami, które nie pójdą w zapomnienie. Polityka pisowska została publicznie zdemaskowana, reszta należy do wyborców. My wciąż mamy szansę odsunąć PiS od władzy pokojowo, a Irańczycy czy Chińczycy nie mają. Powinni być przestrogą dla nas. Demokrację w społeczeństwie postkomunistycznym łatwiej wypaczyć i skorumpować, ale łatwiej jej też bronić, póki Polska jest w UE, a tylko jedna trzecia Polaków popiera populizm narodowo-katolicki.
@Adam Szostkiewicz 10:09
Zapewne tak, ale dawniej jednak kryterium druku dawało pewne gwarancje – ktoś musiał to wpierw przeczytać, wykonać redakcję, oczyścić i ocenić merytorycznie. Z nastaniem internetu każdy może publikować dowolne głupoty w sieci (z czego część tutejszych komentatorów korzysta bez zażenowania). Dawniej realizacja i rozpowszechnianie materiałów wizualnych wymagała sporo starań i nakładów, więc nie nagrywało się byle czego, teraz nie ma praktycznie żadnej bariery kosztowej czy technicznej żeby nagrywać i wstawiać dowolne filmiki na youtube czy facebooka.
Ale moja filipika nie dotyczy aurea prima sata est aetas, ale raczej mojej niechęci do oglądania filmików z różnymi gadającymi głowami. Wynika ona z kilku co najmniej powodów. Po pierwsze jestem w stanie czytać znacznie szybciej niż gadające głowy mówią – więc mi po prostu szkoda czasu. Po drugie, w przypadku lektury tekstu można się zatrzymać, gdy tekst wymaga zastanowienia czy namysłu, czy wręcz wrócić do poprzednich akapitów, a nawet wyszukać konkretną frazę czy słowo – w przypadku nagrania jest to jednak znacznie trudniejsze. Po trzecie, gadające głowy zwykle mają kłopot z dykcją i emisją, więc słuchanie ich po prostu boli uszy i głowę. Nie mówiąc już o tym, że tekst pisany jest oczyszczony z tych wszystkich „yyyy”, „eeeee”, powtórzeń, niezręczności stylistycznych i jakichś okrutnych idiosynkrazji językowych, które być może ujdą w komunikacji interaktywnej, ale są nieznośne w odsłuchu. Na koniec wreszcie, last but not least, kwestia przekazu niewerbalnego. Wolę się skupić na samym tekście niż sposobie, w jaki jest on podawany (a w przypadku gadających głów trudno to od siebie oddzielić). Tak samo jak drażnią mnie emotikony w tekście, bo dowodzą tylko, że autor nie potrafi przekazać swoich myśli i nastrojów za pomocą alfabetu i znaków interpunkcyjnych.
Pozwolę sobie zwrócić uwagę na rozmowę z Jurijem Felsztyńskim (rosyjski historyk, aktualnie w USA), jako że dotyczy losów naszego świata jako całości – dla mnie to potwierdzenie własnych wspomnień i obserwacji. U nas się mówi: „kiedy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo że o pieniądze”. W Rosji każde, nawet najbardziej bezsensowne działanie każdej władzy na każdym szczeblu musi mieć aprobatę „ich” (służb) – ludzie mają to jako oczywistą oczywistość tak głęboko (już genetycznie?) zakodowane, jak następstwa pór roku, czy nadejście nocy po dniu: dziwić się mogą – jeśli to zauważą – jedynie cudzoziemcy.
@ Adam Szostkiewicz
29 listopada 2022
10:09
„W ramach prawa państwo powinno chronić wolność słowa. ”
Tu mamy zdecydowana roznice miedzy np. USA a Niemcami. Bo w USA chroniona jest wolnosc slowa w doslownym znaczeniu. Czyli wlacznie z prawem do wypowiadania klamstw i fake newsow. W Niemczech chronione jest tylko prawo do wlasnego zdania / wolnosci pogladow (Meinungsfreiheit). Czyli wedlug mnie do OCENY rzeczywistoci. Ale juz nie ma ochrony prawnej do swiadomego szerzenia klamstw i nieprawdy.
Wedlug mnie na to ostatnie demokracja i panstwo prawa nie moga sie zgodzic. Bo beda bezbronne wzgledem swoich wrogow.
@mwas, Adam Szostkiewicz
Mała dygresja: my Polacy mamy tendencję do obijania się od ściany do ściany. Od dziecięcego hurraoptymizmu do skrajnego pesymizmu. Nasza romantyczna dusza każe nam naiwnie wierzyć że zamiast ,,nudnej” pozytywistycznej pracy korzyści powinny przynosić nam gwałtowne zrywy. Pal licho jeśli odbywa się to podczas nocnych rozmów Polaków przy wódce, czy biadolenia na forach. Niedobrze kiedy takim myśleniem nacechowana jest wewnętrzna polityka państwa, a fatalnie w polityce zagranicznej.
A co do meritum: Strajk Kobiet jako jedyny spośród pozostałych protestów przyniósł wymierny efekt. Przestawił wajchę w mentalności największej partii opozycyjnej, dzięki czemu w oczach statystycznego swojego wyborcy powoli zaczyna rzeczywiście wyróżniać się od swojego wiecznego przeciwnika. Mało tego, nawet PSL lansuje aborcyjne referendum (!) co jeszcze z pięć lat temu byłoby nie do pomyślenia.
@mfizyk
Tak i właśnie oglądamy w USA fatalne skutki przyzwolenia na szerzenie kłamstwa i nienawiści pod protekcją konstytucyjnej kaluzuli wolności słowa.
@almanzor
Subiektywnie, jako konsument informacji i opinii, ma pan oczywiście rację. Historia prasy wskazuje jednak, że papierowa bynajmniej nie chroniła standardów dziś uważanych za normę w świecie demokratycznym. Brukowce rozkwitały już w osiemnastowiecznej Anglii.Ale z drugiej strony prasa się w ten m.in. Sposób demokratyzowała. Ceną było uproszczenie przekazu i jego sensacjonalizacja. Prasa żeby była tańsza, czyli dostępna też ludziom z warstw plebejskich, musiała być dostosowana do ich poziomu wykształcenia. Można dyskutować, czy gra była warta świeczki – wtedy i dzisiaj.
Za Chińskim murem dzieją się dziwne rzeczy,to jeden wielki wulkan , który kiedy wybuchnie Świat pogrąży się w chaosie!! Sam wataszka Putin staje na baczność kiedy rozmawia z Sekretarzem Chin,a my Polsko w pokorze udając przyjaciel nie rzucajmy słowami na wiatr!
@ Adam Szostkiewicz 29 listopada 2022 13:19
„Przyjaciółka” wydawana w milionowych nakładach była w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia jedynym, obok książeczki do nabożeństwa, słowem drukowanym w wiejskich chałupach i nie tylko w nich. Praktyczne porady językiem „jak chłop krowie na rowie” zachęciły wielu do sięgnięcia i do innego „drukowanego”. Jej pozytywny wpływ widzieli nawet zaciekli zwolennicy przedwojennego porządku, przyznając choć nie bez oporów, że jest o wiele wartościowsza od dawnych „brukowców dla kucharek”
@Almanzor78:
Ja tu chyba się już kiedyś odwoływałem do książki: Benklera, Farisa i Roberts „Network Propaganda: Manipulation, Disinformation, and Radicalization in American Politics”, Oxford University Press, 2018. Autorzy analizowali kampanię z 2016 roku, ze słynnymi fake newsami. Wnioski (na wówczas):
1) przeważającym medium jest telewizja — to ona kształtuje wyobrażenia wyborców;
2) duże, tradycyjne media weryfikują informacje, co znaczy że:
a) fake newsy się w nich czasem pojawiają (wpadki), ale nie trwają — jeśli jedna redakcja coś przeoczy, to druga wyłapie i napiętnuje błąd;
b) co nie znaczy, że media te nie są stronnicze — pojedyncze, stronnicze medium, t jednak nie jest znaczący problem;
3) problemem jest to, co autorzy nazywają „sprzężeniem zwrotnym” między mechanizmami internetowej propagandy i mediów — to się dzieje tam, gdzie redakcje nie stają na wysokości zadania, przeciwnie — wraz z niekontrolowanym co do fake newsów internetem wzajemnie się napędzają i inspirują.
@Adam Szostkiewicz (13:19) Brukowce rozkwitały już w osiemnastowiecznej Anglii
Wszystko się zgadza, ale przynajmniej nie było false flag operations. Była poważna, full-size (broadsheet) prasa i były tabloidy. Tak samo, jak literatura poważna wydawana w hard cover i tanie powieści w odcinkach (penny dreadful). Wtedy wszyscy wiedzieli co jest czym, i czego się należy spodziewać. Dziś drzewo poznania dobra i zła kiepsko obradza owoce.
Swoją drogą, mało kto wie, skąd wzięły się te olbrzymie płachty. Początkowo wydawcy gazet w UK byli obciążani podatkiem od ilości stron, więc starali się żeby tych stron było jak najmniej. Na początku XIX wieku podatek został zniesiony, ale istniejące „poważne” gazety utrzymały ten niewygodny gargantuiczny rozmiar aby odróżniać się od nowo powstających tabloidów. Dopiero gdzieś pod sam koniec XX wieku nastąpiła miniaturyzacja formatów gazet w UK wymuszona tym, że pasażerowie transportu publicznego dojeżdżający do i z pracy mieli do dyspozycji coraz mniej miejsca na wygodną lekturę.
Do niedawna wydawało mi się, że słowo tabloid pochodzi etymologicznie od rozmiarów jakiegoś stolika, na którym miała się mieścić wydawana w tym formacie prasa. Okazało się, że źródłosłów leży zupełnie gdzie indziej: jakaś firma farmaceutyczna opracowała technologię miniaturyzacji tabletek, które nazwała właśnie taboidami. I stąd ta nazwa, będąca określeniem czegoś kompaktowego, zmniejszonego, trafiła do prasy.
Swoją drogą, pamiętam jak przez mgłę „Politykę” w wersji czarno-białej płachty. Z rysunkiem Szymona Kobylińskiego tuż przy logotypie.
@PAK4 (15:10) „Network Propaganda: Manipulation, Disinformation, and Radicalization in American Politics”, Oxford University Press, 2018. Autorzy analizowali kampanię z 2016 roku, ze słynnymi fake newsami. Wnioski (na wówczas)
No właśnie: na wówczas. Nie wiem wiele o amerykańskiej polityce i Stanach jako takich, ale wydaje mi się, że świat w ostatnich kilku latach dość dramatycznie przyspieszył i te wnioski mogą być już nieco zwietrzałe. Pokolenia czerpiące informacje i światopogląd (wyłącznie) z telewizora są już na zachodnim stoku. Przynajmniej tutaj.
@ PAK4
29 listopada 2022
15:10
To jest dla mnie slabym pocieszenim, ze „w przewazajacych mediach” liczy sie jakosc. Bo aktualnie przy wyborach (nawet BARDZO decydujacych jak np. BREXIT USA, Brazylia) wyniki sa bliskie 50:50. Czyli wystarcza jakas mala grupa zmanipulowanych wyborcow aby przechylic szale 🙁
Wiec niestety uwazam, ze potrzebujemy jakosci (w pierwszym rzedzie rzetelnej informacji) w (prawie) we WSZYSTKICH mediach. Co mozna chyba tylko osiagnac BARDZO duzym nakladem sil i srodkow (vide regulacje dla mediow spolecznosciowych jak Facebook, czy Tweeter).
Innym podejsciem bylby jakis sprawdzian przy oddawaniu glosow, ze wyborca jest rzetelnie poinformowany. Np. jak juz proponowalem, wazenie glosu wedlug wynikow testu (np. co jest aktualnym wyborczym fake newsem a co faktem).
@@ tejot, Almanzor, Gospodarz
No to żeście mnie uświadomili: wszystko jest propaganda. Wiec o kant toto!
Ide do kantu
@dino77 g. 14: 09
Z tą „Przyjaciółką” na wsi to wszystko prawda, ale pozwolę sobie na drobne uzupełnienie.
„Przyjaciółkę” pronumerowały, później kupowały kobiety. Te bardziej światlejsze, bardziej ciekawsze świata. Podstawowym nośnikiem słowa drukowanego był tygodnik „Zielony Sztandar”. To w tym tygodniku oprócz informacji z działalności „przewodniej siły narodu” były nowości i porady dotyczące nowości w gospodarce rolnej, poparte przy tej okazji przykładami sukcesów w rolnictwie „bratniego narodu”. Tu przez przyzwoitość zmilczę nazwę . „Przyjaciółka” to były porady domowe w szerokim tego słowa zakresie. Wydawca „Zielonego Sztandaru” wydawał również rok w rok kalendarze. Pełne porad, ciekawostek i dowcipów. Ogólnie lektura lekka, łatwa i przyjemna. To w jednym z takich kalendarzy ukazało się zdjęcie tow. Wiesława- Gomułki i tow. Cyrankiewicza z kieliszkami szampana, a opatrzone podpisem; „Klasa robotnicza pije szampana ustami swoich przedstawicieli”. W roku 68 pojawiła się w moim domu „Polityka” no i tak to trwa.
Almanzor78
29 LISTOPADA 2022
11:35
Ale moja filipika nie dotyczy aurea prima sata est aetas, ale raczej mojej niechęci do oglądania filmików z różnymi gadającymi głowami.
A propos użytej frazy aurea prima sata est aetas złoty był ów pierwszy wiek, różnie przekładana, wzięta jest z Metamorfoz Owidiusza (ks. I, mit o czterch wiekach ludzkości, w. 89-150), w dłuższym fragmencie:
Aurea prima sata est aetas, quae vindice nullo,
Sponte sua, sine lege fidem rectumque colebat.
Złoty pierwszy wiek nastał. Nie z bojaźni kary,
Z własnej chęci strzeżono i cnoty, i wiary,(…)
Przekład: Bruno Kiciński
A w przekładzie Stanisława Schneidra
Cztery wieki*
Najpierw powstał wiek złoty, co bez praw i kary
Dobrowolnie czcił słuszność, dochowywał wiary.
I nie było mściciela, ni groźnej ustawy
Nie czytano, ni zbrodniarz doznawał obawy
5 Przed obliczem sędziego; wszystko żyło zgodne.
Jeszcze, by zwidzić obcy świat, na fale wodne
Nie zstąpiły ze swoich gór zrąbane jodły,
I cudze brzegi dotąd śmiertelnych nie zwiodły
(…)
A w przekładzie Anny Kamienskiej brzmi to tak:
Pierwszy nastał wiek złoty, który bez karzącej dłoni, z własnej woli, bez ustaw strzegł wierności i sprawiedliwości. Nie było lęku i nie było kary, nikt nie musiał czytać groźnych słów prawa rytych na tablicach z miedzi. Pokorny tłum nie drżał przed wyrokami sędziów. Bez sądów wszyscy czuli się bezpieczni.
(…)
Ostatni wiek – żelazny. Natychmiast w wiek ten, do najgorszego skłonny, całe zło się wdarło. Uszły odtąd prawda, wiara i na ich miejsce wtargnęły zdrada, podstęp, oszustwo, przemoc i zbrodnicza żądza posiadania. Żeglarz żagle poddaje wiatrom, których nie znał dotąd. (…) Zjawiło się na świecie okrutne żelazo i okrutniejsze od żelaza – złoto. Nadeszła wojna, która posługuje się jednym i drugim, i potrząsnęła mieczem w skrwawionej dłoni. Ludzie żyją z grabieży, gospodarz boi się gościa, teść lęka się zięcia, nawet brat rzadko kocha brata.(…) Miłośc rodzinna legła w pyle, dziewicza Astrea, ostatnia z bóstw, opuszcza ziemię w krwi skąpaną.(…)
*Według wierzeń antycznych ludzkość przechodziła kolejne cztery wieki stopniowej degradacji (złoty, srebrny, miedziani i żelazny). Pogląd ten wzięli potem stoicy.
Istotą „złoego wieku” były rządy prawa, ale bez żadnego aparatu przymusu „z własnej woli”.
@Almanzor78:
Owszem, przyspieszył. Ale przewaga telewizji wówczas była duża — to było tak (z głowy próbuję sobie przypomnieć), że jakieś 70% orientowało się w polityce dzięki telewizji. Przy czym często się pokazuje (Rosja tu przykładem, gdzie mówi się o 50-tce jako o takim umownym wieku, po którym dominuje przekaz oficjalnej telewizji), że jest to kwestia pokoleniowa — starsze pokolenia trwają głównie przy telewizji; młodsze — przy internecie. Jeśli ze starszego pokolenia, ktoś w 2016 nie ogarniał internetu, to zapewne dziś też nie ogarnia, więc zmian bym się dopatrywał głównie w dorastaniu pokolenia wychowanego na internecie, a nie „nawracaniu się” osób starszych. Podsumowując — zapewne dzisiaj to mniej niż 70%, ale obstawiałbym, że wciąż wyraźnie ponad 50%.
@mfizyk:
Ja mam w ogóle taką wredną teorię, że jak rozłożyć po 50% dwie przeciwstawne opinie w mediach, dążąc do jakiegoś symetryzmu, to wkrótce w społeczeństwie będzie to 51:49. Z cichą nadzieją, że te 2pp to właśnie osoby kierujące się własnym rozsądkiem…
Dobrą rzeczą jest jednak to, że to się już dyskutuje — chyba przełomowe były tu dyskusje o globalnym ociepleniu, ale też o szczepieniach. Pada propozycja (BBC) by nie dawać wszystkim po równo, ale przyznawać czas według proporcji specjalistów przyjmujących daną wersję. Oczywiście, kwestie naukowe tak można łatwo; z polityką jest trudniej. Ale zawsze to pierwszy krok i jakieś prace nad znalezieniem rozwiązania.
@Almanzor — p.s.:
Internet… fakt… tydzień temu mnie FB namawiał, bym polubił profil Aleksandra Dugina i śledził jego myśl…
@PAK4 (8:11) mnie FB namawiał
Nie ma przypadków, są tylko znaki. Swego czasu kupiłem w sieci bilet lotniczy do X. Przez następne pół roku internet bombardował mnie ofertami tanich podróży do X, hoteli w X, atrakcji turystycznych tamże, a nawet (wysoce korzystnego, rzecz jasna) zakupu nieruchomości w tamtej okolicy. Wniosek? Volenti non fit iniuria – z jakiegoś powodu zostałeś sprofilowany jako potencjalny konsument myśli Dugina.
@lemarc (0:21)
Dziękuję za obszerną egzegezę filologiczną. Cytując Owidiusza chodziło mi jednak tylko o to, żeby mojej wypowiedzi nie postrzegać w kategoriach narzekania, że dawniej to i nostalgia była lepsza.
@Almanzor78:
Ja się serio nad tym zastanawiam. Bo z jednej strony fakt — czasem klikam i sprawdzam co jest pod linkami różnych putinofili; czasem zerkam, kto wydał jakąś ultraprawicową książkę. Ale, pierwszego nie robię przez FB, a drugie dotyczy rzeczy, które i tak mi on proponuje. Pozostaje więc pytanie, co było pierwsze — jajko czy kura…
Mam wrażenie, że po prostu, zostałem zakwalifikowany jako osoba zainteresowana polityką, a dalej algorytmy wnioskują, że będę zainteresowany jej treściami skrajnymi (to częsty zarzut, że algorytmy profilują odbiorców w kierunku politycznej radykalizacji). Natomiast algorytmy powinny mnie kwalifikować jako „lewaka” (także przewaga znajomych lewicowych lub liberalnych), tymczasem wciąż próbują podrzucić coś z prawicy. Wydaje mi się, że po prostu, przynajmniej w Polsce, ta skrajna prawica jest popularna, więc algorytmy kojarzą zainteresowanie polityką z sympatiami w tym rejonie.