Różne twarze pacyfizmu
Ten film powinni obejrzeć rekruci wysyłani na brudną wojnę Putina w Ukrainie. Niech zobaczą, co ich czeka na froncie. Kolejna ekranizacja powieści Remarque’a „Na Zachodzie bez zmian” wykorzystuje współczesne możliwości produkcji filmowej, by pokazać, że dla walczących wojna oznacza horror wzajemnego zabijania się, bezlitosną masakrę. Żeby w czymś takim brać udział, trzeba mieć wyjątkowego pecha albo mieć silną motywację patriotyczną. Wydaje się, że wśród walczących Ukraińców większość to ten drugi przypadek.
Społeczeństwa demokratyczne są pacyfistyczne. Wolą pokój niż wojnę, rozwój i postęp niż masowe zabijanie i niszczenie. Zaatakowane lub zagrożone atakiem, zawieszają jednak pacyfistyczne nastawienie i stają do walki. Tak było z Amerykanami podczas pierwszej i drugiej wielkiej wojny: politycy ociągali się z przystąpieniem do obu, ale ostatecznie włączyli się do walki. Po napaści Putina na Ukrainę bezzwłocznie włączyli się wraz z innymi demokracjami Zachodu do jej obrony przed agresją.
Film opowiada o pierwszej wielkiej wojnie podobnymi środkami co inne obrazy kinowe poświęcone tej traumie. Patrzymy na walkę oczami młodych Niemców, którzy zgłosili się na ochotnika do armii z pobudek patriotycznych, a widzą jeden wielki horror. Muszą zabijać, aby przeżyć. Tak samo jak ich przeciwnicy. Zabijają, ale wielu z nich nie przeżywa. W tym główny bohater, który ginie w ostatnich godzinach wojny. Nim zginie z rąk Francuza, zabija innych Francuzów, a Francuzi zabijają jego kolegów z ławy szkolnej, z którymi poszedł na wojnę. Za każdym razem zabijają się ludzie, którzy widzą się po raz pierwszy w życiu. Nic do siebie nie mają, nie zrobili sobie żadnej krzywdy, tylko los postawił ich przeciwko sobie. W chwilach gdy amok przygasa, niektórzy widzą ten absurd. Główny bohater próbuje opatrzyć śmiertelne rany, jakie zadał Francuzowi.
Któż zaprzeczy, że lepiej być żywym niż martwym. A jednak oglądamy ten film nie tylko jako dramat historyczny, antywojenny moralitet. Oglądamy go także w kontekście wojny w Ukrainie. A walka Ukraińców w Polsce budzi szczególny szacunek i podziw z przyczyn naszych historycznych doświadczeń z agresją i okupacją rosyjską w wydaniu sowieckim. W Niemczech federalnych pacyfizm był silny. Miał ostrze głównie antyamerykańskie, więc w Polsce komunistycznej był traktowany nieufnie przez opozycyjnie nastawioną inteligencję.
W połowie lat 80. powstał u nas ruch Wolność i Pokój, ale tworzyli go niezależni działacze studenccy czasu pierwszej Solidarności i miał charakter przede wszystkim ruchu na rzecz praw obywatelskich, w tym prawa do odmowy służby wojskowej z bronią w ręku, a nie stricte pacyfistycznego. Wielu WiP-owców w wolnej Polsce poszło do polityki – Jan Rokita, Jacek Czaputowicz, Bogdan Klich – w różnych stronnictwach. Dziś znów ich połączyła solidarność z walczącą Ukrainą. Nasz pacyfizm odrzuca nacjonalistyczny militaryzm i militaryzację społeczeństwa, ale nie odrzuca wojny obronnej.
Komentarze
Si vis pacem – para bellum
,,Na zachodzie bez zmian” (starsza wersja I. Holmem i E. Borginine) i ,,Pluton” O. Stone’a na zawsze wyleczyły z patrioctwa, ułaństwa i nauczyły czujności wobec wszelkiej maści patriotów.
Widziałem obie wersje, starsza z lat 70tych i ta nowa. Obie pokazują wojnę od tragicznej strony. Podobnie jak jego powieści opisujące okropnienstwa wojny.
„Nic do siebie nie mają, nie zrobili sobie żadnej krzywdy, tylko los postawił ich przeciwko sobie”.
Historia świata powinna budzić refleksje na temat roli religii w licznych wojnach, które wyniszczały ludzkość i przysparzały jej niewypowiedzianych cierpień. Dlaczego tyle ludzi zabijało i ginęło w imię albo z poparciem religii? Czy nie powinno to skłaniać ludzi myślących do zastanowienia się nad moralnością i poglądami kształtowanymi przez religię?
Szczególnie znane z obłudy w tej dziedzinie są tak zwane kraje chrześcijańskie. Podczas dwóch wojen światowych na rozkaz „chrześcijańskich” przywódców politycznych, katolik zabijał katolika, a protestant protestanta. Duchowni zaś, po obu stronach udzielali błogosławieństwa żołnierzom, którzy potem zabijali swych współwyznawców. Walczącym po jednej i po drugiej stronie wpajano, że ich wojna jest sprawiedliwa, a więc cieszy się uznaniem i błogosławieństwem Bożym. Przywódcy religijni i polityczni umacniali w takiej wierze poddanych i grali na ich uczuciach.
Jeden z młodych pilotów amerykańskich, któremu w ostatnich miesiącach wojny, nie dawała spokoju pewna myśl, opowiada: „Wczesną wiosną 1945 roku przydzielono mnie do ósmej dywizji lotnictwa. Dostałem nowiusieńki B-17 i wyznaczono mnie do służby w Anglii. Tymczasem jako katolikowi nie dawała mi spokoju myśl o bombardowaniu miast zamieszkanych w większości przez katolików. „Kapelan katolicki mieszkający na terenie bazy z pewnością mi pomoże” — pomyślałem sobie. „Jeżeli zrzucę bomby na miasto w południowych Niemczech i zginie tysiąc ludzi, ilu będzie w tym katolików?” — zapytałem kapelana. „Około 95 procent” — odpowiedział. „Czy zatem mam prawo pozbawić życia 950 ludzi, którzy wyznają tę samą religię, co my?” Ksiądz odparł: „Prowadzimy wojnę sprawiedliwą”. „A co stanowi o tym, która wojna jest sprawiedliwa?” — spytałem. „Bronimy swego kraju” — rzekł. „Dokonujemy inwazji na Włochy i Niemcy. Czy mieszkańcy tych krajów uważają, że oni też prowadzą sprawiedliwą wojnę, ponieważ bronią ojczyzny?” — zapytałem nieco zaintrygowany. „Nie, to my toczymy wojnę sprawiedliwą” — odparł. Odpowiedź ta jeszcze bardziej wytrąciła mnie z równowagi. Zapytałem jeszcze kapelana: „Dlaczego papież, biskupi i księża włoscy udzielali błogosławieństwa włoskim oddziałom wojskowym, które walczyły z nami, i dlaczego niemieccy księża robią to samo dla wojska niemieckiego?” Poklepując mnie przyjaźnie po ramieniu, rzekł: „Musisz mieć wiarę, synu. Nie my ponosimy za to odpowiedzialność”.
W roku 1989 papież JPII, spotkał się z ponad 7000 kadetów w rzymskim garnizonie Cecchignola. Czterech młodych chorążych reprezentujących garnizon zadało mu tam pytanie, czy służbę wojskową da się pogodzić z chrześcijańskim sumieniem. Według watykańskiego czasopisma L’Osservatore Romano interesowała ich między innymi kwestia: „Czy można być wiernym chrześcijaninem i jednocześnie wiernym żołnierzem?” Odpowiadając, papież oświadczył: „Połączenie powołania chrześcijańskiego z powołaniem do służby wojskowej nie sprawia zasadniczej trudności ani nie jest niemożliwe. Jeżeli ustosunkujemy się pozytywnie do służby wojskowej, to uznamy ją za piękną, przyjemną i wartościową”.
Dla kontrastu warto wiedzieć, że pewne starożytne proroctwo biblijne wyjawiało, po czym będzie można rozpoznać w naszych czasach ludzi, którzy służą Bogu. W Izajasza 2:4, napisano: „Wtedy przekują swoje miecze na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza i nie będą się już uczyć sztuki wojennej” (EŚP).
Niechaj więc wpaja się wszystkim obywatelom przekonanie, że wojna jest największym po zagładzie rzeczypospolitej nieszczęściem, pokój zaś największym po praworządności dobrem.
G.B. de Mably, Zasady praw (1776)
Julian Tuwim
Do prostego człowieka
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy „do ludności”, „do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić „historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie „żołnierzyków”.
– O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
„Bujać – to my, panowie szlachta!”
Podobny wydźwięk mają „Czas wojny” , „1917” ,”Szeregowiec Ryan”
,,Na Zachodzie bez zmian” i ,,Cienka czerwona linia” w mojej ocenie powinny być lekturami obowiązkowymi dla każdego nastolatka w szkole średniej. Jednocześnie z edukacją która powinna wyjaśniać że pacyfizm razem z militaryzacją kraju w celach obronnych nie stanowi żadnej sprzeczności. Bo w innym wypadku pacyfizm zamienia się w oderwany od rzeczywistości bełkot nacechowany zwykłym klientyzmem pt: ,,nigdy więcej!” ,,lepiej handlować niż wojować” , a jak trwoga to ,,Ameryka pomoże”.
USA i Korea dostarcza Polsce elektrownie atomowe. Szkoda mimo wszystko Francji, bo jej technologia jest bardzo dobrze oceniana.
„Wolność i Pokój ” to byli tacy sami pacyfisci jak ze mnie biskup.
Oni się sprzeciwiali (co sami przyznali potem) przeciwko obowiązkowej słuzbie w „komunistycznym” LWP. Obowiązkowa służba w tym samym wojsku, z tymi samymi dowódcami, ale już bez „wiecznego” sojuszu z ZSRR po 1989 już tym pacyfistom nie przeszkadzała, co więcej oni jak najbardziej poierali udział polskich żołnierzy w wojennych awanturach Wuja Sama na Bliskim Wschodzie.
@MM
Ale już w wolnej Polsce poparli zniesienie obowiązkowej służby wojskowej, jak to się dzieje w demokratycznych państwach Zachodu. Mnie to wystarczy.
@dezerter
No tak, ale czy obłuda nie jest hołdem składanym cnocie?
@Bartonet
Tak, to byłoby wskazane w edukacji młodych ludzi, zwłaszcza tych podatnych na propagandę miliarytstyczą, ale w systemie oświatowym kontrolowanym przez min. Czarnka i jego wspólników to niestety marzenie poległych.
Chłopak,
czy elektrownia węglowa czy nuklearna czy gazowa gotuje żywcem miliony ryb i innych żyjątek wodnych. Tylko na chłodzone w obiegu zamkniętym elektrownie atomowe typu SMR potrafię spoglądać bez niechęci.
Poza tym to para wodna która która działa wielokrotnie bardziej niekorzystnie jeśli chodzi o efekt cieplarniany niż CO2, emitowana przez elektrownie atomowe ma dużo wyższą temperaturę od emitowanej przez elektrownie „klasyczne” i ta para przechodzi do górnych warstw atmosfery wzmacniając efekt cieplarniany.
W kraju, który ma wody tyle „na łeb” co Egipt, na kolosy energetyczne trudno spoglądać z aprobatą. A co z biogazowniami w kraju o tak sporej produkcji rolnej jak u nas? Co z infrastrukturą przesyłową, która pozwoliłaby kontynuować boom solarny?
Ze wszystkim jesteśmy spóźnieni i niedojdyzm zarówno pisowski jak i poprzedników w kwestii energetyki jest karygodny i kompromitujący.
@ dezerter:
„Jeżeli ustosunkujemy się pozytywnie do służby wojskowej, to uznamy ją za piękną, przyjemną i wartościową”.”
To powiedział facet, który sam na wojne prochu nie powąchał.
Owidiusz, który tez żołnierskiego chleba nie smakował napisał 2000 lat wcześniej :
„Dulce et decore est pro Patria mori”
Wojna jest piękna dla tych, którzy nie muszą w niej ginąć ale radzi posyłają na śmierć innych.
@ red Szostkiewicz
Warto jednak pamiętać, że obowiązkową służbę zniesiono 10 lat po zmianie ustroju, kiedy panowie z WiPu już w większosci z rządu odeszli. Wg mnie ich wcześniejszy pacyfizm nie wynikał bynajmniej z przesłanek humanitarnych tylko czysto politycznych. Któryś z nich powiedział zresztą wprost dziennikarzowi : „Myśmy się sprzeciwiali służbie w KOMUNISTYCZNYM wojsku . W wolnej Polsce nie ma powodu aby od służby się uchylać”
@ legat:
„Poza tym to para wodna która która działa wielokrotnie bardziej niekorzystnie jeśli chodzi o efekt cieplarniany niż CO2, emitowana przez elektrownie atomowe ma dużo wyższą temperaturę od emitowanej przez elektrownie „klasyczne”….. ”
generator prądu (który jest z grubsza taki sam w elektrowni atomowe i „klasycznej” składa się z turbiny parowej (która jest najsprawniejszym silnikiem cieplnym) oraz prądnicy . Różnica jest wyłącznie taka, że w elektrowni „klasycznej” para jest wytwarzana w kotle ogrzewanym węglem czy gazem a w atomowej – w reaktorze. Nowoczesne generatory praktycznie nie emitują do atmosfery pary wodnej o wysokiej temperaturze, ponieważ pracują w obiegu zamkniętym. Taniej jest skraplać 100% pary niż uzdatniać świeżą wodę (woda do kotłów musi mieć bardzo wysoki stopień czystości i nie może zawierać rozpuszczonych soli)
Kolonialne pretensje Kajzera,oraz rywalizacja z Anglią na Czarnym Lądzie i nie tylko ,znalazły wyraz w propagandowym krzyku,, Gott strafe England” Boże ukarz Anglię” Oba trony Brytyjski i Kajzerowski były rodzinie bliskie sobie. Ekspansja i rywalizacja z dumnym Albionem w powieści schodzi jednak na dalszy plan.
Niemiecki żołnierz dodaje do tego jeszcze życzenie Gott strafe England ,,aber schnell,’ Cesarze królowie i dwory nie przelewają własnej krwi.
Wojna jednak napędza interes..a różne były wojny i różne interesy. Rynek,zyski niewolnicy, ropa ,,i religia,Dominacja i waaadza.. waadza..
Wojny opiumowe, wojny o saletrę..Wojna futbolowa między latynoskimi narodami zaczęła się od meczu piłkarskiego.
Była też chyba wojna o koprę czyli o ptasie odchody. Cenny nawóz a można ująć nieładnie ,,wojna gówniana”.
niestety brzydka nazwa to nie jest najgorsza rzecz w wojnie.
Coś takiego jak pacyfizm jest historyczną nowością.
Chociaż na języku religijnym” tzw Pokój” ma miejsce czołowe.. No np.
Szalom Alejchem oznacza Pokój Tobie..Pokój Wam”
Chrystus mówi do apostołów po zmartwychwstaniu Pokój wam” mimo ze go opuścili w strachu i lęku uciekajac,
Ruski mir.. to też jakiś ,,pokój.
Błogosławiacy armaty i bomby kapłan też mówi Pax.pax vobiscum”. Minione stulecie pełne było sloganów pokojowych . Religia i wojna to ..Nierozłaczne siostry Dwie”. Te same usta sławiœ wojnę i zalecają pokój.
Lew Tołstoj autor dzieła o takim tytule okazał się praktycznym pacyfistą.. Porzucił Prawosławie i szlachecki tytuł…
Jak to widać w życiu pokój należy czynić a nie walczyć o pokój za pomocą wojny. Lęk i strach przed wojną i groza kataklizmu nuklearnego wcale pokoju nie czyni.
-Pacyfizm ,,naukowy”to absurd. Brak ..pokoju z Bogiem” to grunt wszekich konfliktów. Odrzucenie miecza nigdy nie udało się nie tylko chrzescijaństwu. Nietylko pop Wszechrusi opowiada rzeczy hańbiace Boga n/t odpuszczenia win w śmierci w Ukraińskiej rzezi.
Bratobójcza wojna secesyjna też była pełna bluźnierczych haseł. Ameryka miała obfitość proroków i przebudzeń religinych znim stała się militarną i gospodarczą potęgą.
Pax americana jest łudząco podobny do Pax Romanum.
Ale na serio nie jest to żaden Pax”. lecz hegemonia.
Brak wojen to jeszcze nie jest pokój.
Gdyby wyeliminować w człowieku chciwość ,żądzę władzy i chwały ,zawiść,nienawiść,rasizm…byłoby lepiej. Póki co to fantazja..Homo sapiens jest gorszy od nierozumnych bydląt. Największe rzezie wzbudzały przerażenie i wstręt..ale nie ma świat mocy aby to powstrzymać.
Zanim Mickiewicz przystąpił do ,,Koła Sprawy Bożej”napisał w wierszu ,,Gwałt niech się gwałtem odciska.a z słabością uczmy się łamać za młodu”
– Realia pacyfizmu nie rokują pomyślnie a to tym bardziej ze świat nie wierzy że Jezus Król Pokoju to realna Osoba.
Wystawiony na całym świecie krzyż z ukrzyżowanym tak przemawia : Patrzcie Był Słaby i Bezbronny więc Go zabili.” a religia która rzekomo w Niego wierzy ..to krwawa religia. Nie wierzą więc się zbroją, Nie wierzą w inny pokój niż ten po śmierci.. RESPICE PACEM” widnieje na nagrobkach.. a poniewaz to łacina ,,kościelna” no to najświętsza.
MadMax,
no tak, z tych potężnych grubaśnych kominów wali pokolorowane na biało suche powietrze a nie żadna para bo para jest skroplona i wraca do obiegu zamkniętego. Dziękuję Ci za szkolenie. Nie ma to jak wyjaśnienie fachowca.
Szostkiewicz: „Wielu WiP-owców w wolnej Polsce poszło do polityki …”.
I do służb specjalnych. Jak wieść niesie niektorzy z nich zostali instruktorami strzelania z broni krótkiej. Pacyfizm niejedno ma imię. Działacz WiP Marek Kurzyniec nigdzie nie poszedł, pozostał anarchistą.
@volter 19:00
Była też chyba wojna o koprę czyli o ptasie odchody.
Kopra to wysuszony miąższ nasion palmy kokosowej, a nie ptasie odchody.
„Gdyby wyeliminować w człowieku chciwość, żądzę władzy i chwały, zawiść, nienawiść, rasizm…byłoby lepiej”.
Aby człowiek mógł cieszyć się prawdziwym pokojem, powinien zwrócić się do swojego Stwórcy. W Biblii nazwano Go „Bogiem, który daje pokój”. Bóg obdarza pokojem wyłącznie tych, którzy kochają Jego samego, oraz swego bliźniego.
„W życiu pokój należy czynić a nie walczyć o pokój za pomocą wojny”.
Dokładnie tak. Nie ma drogi do pokoju – pokój jest drogą.
Mad Marx 31 PAŹDZIERNIKA 2022 18:08
„Dulce et decore est pro Patria mori” (Owidiusz)
Jezus z Nazaretu uczył, że życie to dar od Boga. Nie mamy więc prawa nikomu odbierać tego daru.
@legat
31 PAŹDZIERNIKA 2022
13:55
„Poza tym to para wodna, która działa wielokrotnie bardziej niekorzystnie jeśli chodzi o efekt cieplarniany niż CO2, emitowana przez elektrownie atomowe ma dużo wyższą temperaturę od emitowanej przez elektrownie „klasyczne” i ta para przechodzi do górnych warstw atmosfery wzmacniając efekt cieplarniany.”
Po co sie wypowiadasz o rzeczach na ktorych sie ewidentnie nie znasz?
Para wodna produkowana przez elektrownie w czasie chlodzenia NIE moze podgrzewac atmosfery, bo sie nie akumuluje. Ona uchodzi tylko do nizszych warstw troposfery (najczesciej ponizej poziomu chmur). A troposfera jest juz nasycona para wodna z oceanow. Poziom nasycenia jest klimatycznie (czyli dla danej sredniej temperatury ziemskiej atmosfery) staly, bo nadmiar spada jako deszcz. Para wodna z elektrowni nie przedostaje sie do stratosfery, wiec i tam nie moze podgrzewac.
PS. Przypomina mi sie zdarzenie z czasow moich studiow. Mielismy w instytucie takiego asystenta, z ktorego sie wszyscy nasmiewali, ze ma solidnie ufundowana polwiedze 🙂 Ale dobrze sie nam przysluzyl, aby sie chronic przed (samo)osmieszaniem.
@MR
Owszem, B.Klich był nawet ministrem obrony, a B. Sienkiewicz – spraw wewnętrznych. Inni współtworzyli wywiad i kontrwywiad demokratycznego państwa polskiego. Czyli okazali się państwowcami, a to nie wstyd.
@legat
Miks OZE i atomu jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Pierwszy w określonych warunkach może być bardzo efektywny, a drugi daje stabilność.
Jeśli chodzi o biogazownie, to tutaj konieczne jest lepsza organizacja rolników zawodowych bo sam pieniądz – nawet gdyby się znalazł – to za mało.
Coraz trudniej skrobnąć coś z sensem od Się, Panie Adamie, na pańskim blogu osobie, dla której słowo polityka wywołuje od dłuższego czasu odruch emetyczny. Zdaję się więc na sąd innych, rekomendując warte według mnie do wysłuchania wypowiedzi mojego nowego ulubieńca Niewzorowa na temat rosyjskiego społeczęństwa na świetnym portalu Andromedy.
Dodatkową zaletą wypowiedzi tego rosyjskiego intelektualisty stanowi inteligentny wyraz twarzy opiniodawcy w odróżnieniu od tępych mord sfrustrowanych, putlerowskich propagandystów.
https://www.youtube.com/watch?v=RvLeh1qKqUg
Znanego, chyba już większości, Vlada Vexlera próbującego dać odpowied na pytanie apatii panującej wśrod społeczeństwa rosyjskiego w odniesieniu do inwazji na Ukrainę.
https://www.youtube.com/watch?v=K4O3D7CfThA
oraz ciekawego wywiadu Steva Kotkina dla New Yorkera na temat samotności satrapy.
https://www.youtube.com/watch?v=6Mm3hgc1hhg
Wszystkie te wypowiedzi można jedynie skwitować Cioranowskim:
„Nie jestem reakcjonistą, dopuszczam wszelkie reformy i rewolucje, jakie kto zechce. Ale nie wymagajcie ode mnie wiary w sens Historii i w przyszłość człowieka. Człowiek będzie kroczył od jednych trudności do drugich; i tak to będzie, póki w końcu go od tego szlag nie trafi.”
@Aborygen
Z Cioranem trudno się spierać, tak to wygląda wbrew optymizmowi wieku świateł, scjentystów czy marksistów. Historia nie ma sensu innego, niż ten, jaki próbujemy w niej znaleźć lub sami go jej nadać. Póki to są spekulacje i dysputy, proszę bardzo, gorzej, gdy sens próbują nam wypisać batem na plecach i zakneblować usta, gdy się buntujemy przeciw temu niewoleniu umysłów. Klisza ,,samotności” wodzów jest sposobem oswajania absurdu tyranii. Naturalnie warto zaznaczyć, że ,,samotność” Wałęsy czy Wojtyły nie skutkowała takimi zbrodniami jak Hitlera czy Putina.
Almanzor @ 78
dzięki za sprostowanie ..nie mniej jest tam ,albo była wojna o guano ptasie na wyspie na Pacyfiku w pobliżu Chile alb okolicach.Nie znam szczegółów ale jest faktem że Latynosi sobie bliscy kulturowo też prowadzili wojny między sobą. Ich wspólna religia nie hamowała drapieżnych akcji i to długo przed tym nim Anglosasi stali się hegemonem. Obecnie gangi narkotykowe z Południa prowadza wzajemna wojnę o amerykanski rynek zbytu ,,Marychy’.. To też wojna i to ostra kosztowna,
Aby powstrzymać Noriegę potrzebna była interwencja marines. Rzeźnik Noriega ukrył sie na kilka dni w budynku ambasady Watykanu.
To akuszer wszelkich zbrodniarzy i jak to ujmuje biblijny jezyk.. ” Stał sie on siedzibą wszelkiego zwierza nieczystego i plugawego. ” Wojny nie zatrzymuje i chroni zbrodniarzy albo ich inspiruje. Zyski z wojny czy nierzadu i handlu ..pozwalaja potem na rózne ,,inwestycje”,
Kochanki,kochankowie, pałace i bogate zbiory maja nie tylko Putin i Abramowicz czy Mc Carrick
@ volter 31 października 2022 19:00
cyt:”Ruski mir.. to też jakiś ,,pokój.”
„Mir” to po rosyjsku nie tylko „pokój”, to przede wszystkim „świat” – przez ruskich na swoją modłę i pod swoje dyktando urządzony, który wszystkim sąsiadom przez wieki serwowali, serwują i póki im się pozwoli, serwować będą.
Mały fizyku,
bardzo Ci dziękuję za cenne uwagi, w szczególności te dotyczące mojej ignorancji. Faktycznie, nie kreuję się na oblatanego w kwestiach klimatycznych ale wiem tyle, że para wodna, co by nie gadać jest gazem cieplarnianym i zwiększanie jej ilości w troposferze ten efekt cieplarniany wywoływany przez m.in. CO2 istotnie wzmacnia.
Tu chyba między nami sporu nie będzie?
Jeśli tak to porównując ilość pary jaka dostaje się do atmosfery z elektrowni konwencjonalnej a atomowej ona istotnie się różni. Oto tekst ze źródła, które to przedstawia: –…strumień masy wody chłodzącej w elektrowni jądrowej (a więc i
wydajność oraz moc odpowiednich pomp wody chłodzącej) jest o około 50% większy niż w elektrowni konwencjonalnej o tej samej mocy. Wynika to z gorszej sprawności cieplnej elektrowni jądrowej, a także częściowego (około 6÷8%) unoszenia ciepła przez komin w elektrowni konwencjonalnej. Na przykład do chłodzenia jednego bloku 360 MW w elektrowni Opole zużywa się około 40 000 t/h wody chłodzącej, podczas gdy w elektrowni jądrowej Beznau (o porównywalnej mocy – dop. mój) odpowiednio 72 000 t/h (pracują dwie pompy wody chłodzącej). W blokach jądrowych dużej mocy np. 1300 MW (Francja) pracują pompy wody chłodzącej o wydajności
aż 77 000 t/h.
(tu źródło).
Czyli, generalnie rzecz biorąc elektrownia atomowa potrzebuje prawie dwa razy więcej wody do funkcjonowania niż konwencjonalna o tej samej mocy i wytwarza też odpowiednio więcej pary która wydostaje się do atmosfery.
Mnie, laikowi, to porównanie starcza, żeby mieć jakiś w miarę realny obraz.
Chlopak 1 LISTOPADA 2022 0:29 do mnie: –Miks OZE i atomu jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Pierwszy w określonych warunkach może być bardzo efektywny, a drugi daje stabilność.
Jeśli chodzi o biogazownie, to tutaj konieczne jest lepsza organizacja rolników zawodowych bo sam pieniądz – nawet gdyby się znalazł – to za mało.
Chłopaku,
z pierwszym zdaniem się zgadzam lecz z drugim nie za bardzo. Do budowy biogazowni niezbędne jest legislacyjne otoczenie a jak twierdzą działacze PSL pisowski reżim blokuje powstanie koniecznego background’u.
mfizyk
31 PAŹDZIERNIKA 2022
21:51
@legat
31 PAŹDZIERNIKA 2022
13:55
„Poza tym to para wodna, która działa wielokrotnie bardziej niekorzystnie jeśli chodzi o efekt cieplarniany niż CO2, emitowana przez elektrownie atomowe ma dużo wyższą temperaturę od emitowanej przez elektrownie „klasyczne” i ta para przechodzi do górnych warstw atmosfery wzmacniając efekt cieplarniany.”
Mój komentarz
Legat napisał fake o parze wodnej. Woda krąży w obiegu ziemskim, a jej ilość w atmosferze nie zależy od kominów elektrowni, a od temperatury atmosfery. Przy danej temperaturze atmosfery ilość pary wodnej w atmosferze jest stała. Zawartość pary wodnej w atmosferze powoli się zwiększa wskutek lokalnego pocieplenia spowodowanego zwiększeniem zawartości gazów cieplarnianych niekondensujacych w atmosferze.
Para wodna jest gazową postacią wody, ulega łatwo kondensacji i wraca z powrotem na ziemię w postaci deszczu, śniegu, gradu.
CO2, ani metan, ani inne gazy cieplarniane nie ulegają kondensacji, nie spadają na Ziemię w postaci np. suchego lodu, dlatego jeżeli działalność człowieka przyczynia się do ich emisji, to ich zawartość w atmosferze się zwiększa.
Ilość CO2 wychwytywanego przez rośliny zależy od masy roślin na Ziemi, a ta jest z grubsza stała (z wyjątkiem Brazylii, gdzie intensywnie wyrębuje się i pali puszczę, a wychwytywanie to nie równoważy stałego zwiększania się emisji CO2 industrialnej i transportowej.
TJ
@ legat
Chłodnie kominowe nie służą do skraplania pary tylko do chłodzenia wody.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ch%C5%82odnia_kominowa
Obieg wody w generatorze jest zamknięty z powodów o których pisałem.
Chlopak
1 LISTOPADA 2022
0:29
@legat
Miks OZE i atomu jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Pierwszy w określonych warunkach może być bardzo efektywny, a drugi daje stabilność.
Mój komentarz
Chociaż kto wie, czy nie wypalą takie koncepcje jak wytwarzanie przy pomocy energii odnawialnej zielonego wodoru lub innych gazów w dniach gdy jest wiatr i słońce, krótkiego magazynowania ich jako zasobów energetycznych i zużywania ich na bieżąco do napędu różnych silników.
TJ
@Adam Szostkiewicz, 31 PAŹDZIERNIKA 2022, 13:20
No tak, ale nasze marzenia co do przyszłego kształtu edukacji raczej powinniśmy kierować zupełnie pod innym adresem. A od obecnej ekipy oczekiwać tylko jednego… I tutaj wykropkuję.
Minister od edukacji którego pan wymienił doskonale odzwierciedla głupkowatego irańskiego drona którego Kaczyński w ramach politycznej desperacji względem mniejszego koalicjanta i zwykłej zemsty za ogromne protesty młodzieży wysłał po to aby bombardował szkolnictwo. Tak więc Czarnek-136 co prawda szkód narobi ale nie zmieni obrazu wojny którą z kretesem jego pryncypał przegra.
Aborygen
1 LISTOPADA 2022
0:49
Nigdy dość Cioranowskiej myśli…
„Kto nie zaznał pokusy bycia pierwszym w mieście, nie pojmie niczego z gier politycznych, z woli podporządkowania sobie innych i uczynienia z nich przedmiotów, ani nie odgadnie, co składa się na sztukę pogardy. Niewielu jest takich, którzy w najmniej szym nawet stopniu nie odczuli łaknienia mocy: jest ono dla nas czymś naturalnym, a jednak, gdy dobrze je rozważyć, przybiera wszystkie cechy stanu choroby, z której wyzdrowieć możemy przypadkiem bądź dzięki wewnętrznej dojrzałości pokrewnej tej, jaką osiągnął Karol V, gdy rezygnując u szczytu chwały z tronu w Brukseli, pouczał świat, że nadmiar znużenia może w równej mierze co nadmiar odwagi dać okazję do scen godnych poziwu. Jednak abdykacja – anomalia czy cud, wyzwanie rzucone naszym skłonnościom i naszej tożsamości – zdarza się tylko w chwilach wyjątkowych i jest przypadkiem granicznym, radującym filozofa, lecz zbijającym z tropu historyka”.
Albo ta esencjonalna opinia Ciorana z lat ’60:
[Zachód] „W walce ideologii pokazał swą lękliwość i nieagresywność; niektórzy winszują mu tego, tymczasem należałoby go obwinić, gdyż w naszych czasach nie sięga się po hegemonię bez pomocy wielkich łgarskich zasad, którymi narody męskie posługują się po to, by ukryć swe instynkty i zamiary. Porzuciwszy rzeczywistość dla idei, a ideę dla ideologii, człowiek sturlał się w świat pochodny, świat produktu zastępczego, gdzie fikcja nabiera wartości danej podstawowej. Ten upadek jest owocem wszystkich rewolt i wszystkich herezji Zachodu, a jednak Zachód odmawia wyciągnięcia z niego ostatecznych konsekwencji: nie dokonał rewolucji, która była jego obowiązkiem i której domagała się cała jego przeszłość, ani nie poszedł do końca w przewrotach przez siebie wywołanych. Wydziedziczając się na rzecz nieprzyjaciół, naraża siebie na zmarnowanie swojego kresu i niewykorzystanie najświetniejszej okazji. Nieusatysfakcjonowany tym, że zdradził wszystkich prekursorów, wszystkich schizmatyków od Lutra po Marksa, którzy przygotowali go i utworzyli, wyobraża sobie jeszcze, że jego rewolucja zostanie dokonana z zewnątrz i że przyprowadzi mu się pod nos jego utopie i marzenia. Czy pojmie wreszcie, że będzie miał polityczną przyszłość i rolę do odegrania wtedy tylko, gdy sam odnajdzie w sobie dawne marzenia i stare utopie oraz łgarstwa swej dawnej pychy? Na razie to jego przeciwnicy, przeistoczeni w teoretyków obowiązku, od którego on się opędza, wznoszą na jego bojaźliwości i znużeniu swoje imperia. Jakież to przekleństwo spadło na niego, że u kresu swego wzlotu wytwarza tylko ludzi interesu, owych episjerów [dorobkiewiczów], owych kombinatorów o pustym spojrzeniu i niepełnym uśmiechu, jakich spotyka się wszędzie, tak we Włoszech, jak we Francji, tak w Anglii, jak w Niemczech? Czy cywilizacja równie delikatna, równie złożona, musiała skończyć na takim robactwie? Być może trzeba było przez to przejść, przejść przez upodlenie, aby móc wyobrazić sobie inny rodzaj ludzi. Jako porządny liberał nie chcę doprowadzać swojego oburzenia do nietolerancji ani też dać się ponieść swoim humorom, aczkolwiek miłą dla nas obu rzeczą jest łamanie zasad odwołujących się do naszej szlachetności. Chciałem jedynie ci uzmysłowić, że ten świat, bynajmniej nie wspaniały, mógł w pewnej mierze być wspaniałym, gdyby godził się nie na samozniszczenie (a skłania się ku niemu aż nadto), lecz na zniszczenie własnych odpadków, narzucając sobie zadania niemożliwe, przeciwstawiając się przeraźliwemu rozsądkowi, który go zniekształca i prowadzi do zguby.
Uczucia, jakie we mnie wzbudza, są nie mniej mieszane niż uczucia do naszego kraju, do Węgier, czy też naszej wielkiej sąsiadki, której niedyskretną bliskość jesteś zdolny osądzić lepiej ode mnie. Jak wyrazić, by nie wydać się niewiarygodnym, nieumiarkowane dobro i zło, o których myślę, wrażenia, jakie we mnie wzbudza, gdy rozważam jej losy? Nie leży w moich zamiarach namawianie cię, byś zmienił o niej zdanie, chcę tylko, byś wiedział, czym jest ona dla mnie i jakie miejsce zajmuje w moich obsesjach. Im dłużej się nad nią zastanawiam, tym bardziej wydaje mi się, że powstała w ciągu wieków nie tak, jak powstaje naród, lecz wszechświat, gdyż najważniejsze chwile w jej dziejach należą nie tyle do historii, ile do ponurej, zastraszającej kosmogonii. Ci carowie o wyglądzie ułomnych bóstw, olbrzymi pociągani przez świętość i zbrodnię, zgięci w modlitwie i w trwodze, byli – podobnie jak świeżej daty tyrani, którzy ich zastąpili, despoci podtrzymujący w naszych czasach pierwotne soki i zepsucie, zwyciężający nas wszystkich swymi niewyczerpanymi zasobami chaosu – bliżsi geologicznej żywotności niż ludzkiej anemii. W majestacie korony czy bez niej, chcieli, chcą przeskoczyć cywilizację, połknąć ją, gdy zajdzie potrzeba; działanie to jest zapisane w ich naturze, gdyż cierpią od niepamiętnych czasów na tę samą obsesję: ogarnąć swą władzą nasze sny i nasze rewolty, stworzyć imperium równie rozległe jak nasze rozczarowania i przerażenia. Takiego narodu, i w myślach, i w czynach w sam raz odpowiedniego do istnienia na obrzeżach globu, nie ocenia się według uznanych norm ani nie opisuje w zwykłych pojęciach, w zrozumiałym języku; trzeba by dla niego żargonu gnostyków, wzbogaconego o idiom ogólnego paraliżu. Bez wątpienia naród ten graniczy, o czym zapewnia nas Rilke, z Bogiem; niestety graniczy też z naszym krajem, i w mniej lub bardziej bliskiej przyszłości będzie graniczył z wieloma innymi; nie ośmielę się powiedzieć, że ze wszystkimi, mimo precyzji ostrzeżeń, jakie daje mi bystre przeczucie. Gdziekolwiek jesteśmy, on już nas dotyka, jeśli nie geograficznie, to z pewnością wewnętrznie. Jestem bardziej niż inni skłonny uznać swoje wobec niego długi: czy bez jego pisarzy kiedykolwiek bym sobie uświadomił swoje rany i obowiązek powierzenia się im? Czy bez niego i bez nich nie roztrwoniłbym swoich transów, nie zmarnował popłochu? Lękam się, że jest ci nie w smak moja skłonność do wydawania bezstronnego osądu o nim i świadczenia mu mej wdzięczności. Powstrzymam zatem pochwały nie na czasie, powstrzymam je w sobie, by tu mogły rozkwitać”.
[wytłuszczenia lemarc]
Nie ma wojny sprawiedliwej. Niektore sa jednak konieczne.
Moze plote od rzeczy, ale czy nie byloby dobrze wyrzucic Rosje z Rady Bezpieczenstwa i przeglosowac interwencje ONZ w Ukrainie? Wowczas kluczowym zadaniem byloby odzyskanie Krymu, a wczesniej likwidacja floty czarnomorskiej.
„Para wodna jest najobficiej występującym gazem cieplarnianym na Ziemi. Odpowiada ona za około połowę efektu cieplarnianego Ziemi – procesu, który zachodzi, gdy gazy w atmosferze ziemskiej zatrzymują ciepło słoneczne. Gazy cieplarniane sprawiają, że na naszej planecie można żyć. Bez nich temperatura na powierzchni Ziemi byłaby o około 33 stopnie Celsjusza niższa. Para wodna jest również kluczową częścią ziemskiego obiegu wody: drogi, jaką przebywa woda przemieszczając się pomiędzy atmosferą, lądem i oceanem w postaci wody ciekłej, stałego lodu i pary wodnej (gazu).”
„Niektórzy ludzie błędnie uważają, że para wodna jest głównym czynnikiem powodującym obecne ocieplenie Ziemi. Jednak zwiększona ilość pary wodnej nie jest przyczyną globalnego ocieplenia spowodowanego działalnością człowieka. Jest raczej jego konsekwencją. Zwiększona ilość pary wodnej w atmosferze potęguje ocieplenie powodowane przez inne gazy cieplarniane.”
https://esero.kopernik.org.pl/jak-para-wodna-podkreca-efekt-cieplarniany/
tejot
1 listopada 2022
10:10
„Chociaż kto wie, czy nie wypalą takie koncepcje jak wytwarzanie przy pomocy energii odnawialnej zielonego wodoru lub innych gazów w dniach gdy jest wiatr i słońce, krótkiego magazynowania ich jako zasobów energetycznych i zużywania ich na bieżąco do napędu różnych silników.”
Energia z wodoru jak najbardziej ale również jako „uzupełnienie”.
Moim zdaniem przyszłość to kontrolowana synteza termojądrowa.
Takie „reaktory” już istnieją, tak zwane tokamaki.
IEA – Międzynarodowa Agencja Energetyczna przygotowała trzy scenariusze prognoz dla branży nuklearnej w perspektywie roku 2050.
„W najbardziej umiarkowanym produkcja energii w sektorze rośnie z 2776 TWh do 3351 TWh w 2030 r. i 4260 TWh w 2050 r. By ten scenariusz się zrealizował, w globalnym systemie powinno pojawić się 120 GW mocy z atomu do końca bieżącej dekady, a następnie kolejne 300 GW w latach 2030–2050. Można zakładać, że opiera się on na zadeklarowanych już i podjętych przez ok. 30 państw na świecie planach budowy instalacji jądrowych.
To jednak scenariusz bardzo zachowawczy, bo w nim energetyka atomowa odpowiadać będzie wciąż za 10% produkcji energii ogółem, czyli jej udział procentowy w globalnej produkcji energii nie zmieni się w porównaniu z dniem dzisiejszym.
Nieco bardziej optymistyczny scenariusz zakłada przyrost mocy średnio o 18 GW rocznie. W tym tempie w 2030 r. ludzkość będzie wytwarzać 3547 TWh energii z atomu w 2030 r. i 5103 TWh w 2050 r. Można zakładać, że ten scenariusz powstał na bazie luźno zarysowywanych deklaracji rozmaitych państw, dotyczących potencjalnych projektów atomowych w kolejnych latach, ale też szybko rosnącego zapotrzebowania na energię w krajach rozwijających się.
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada już 24 GW mocy rocznie, czyli niemalże podwojenie dzisiejszego potencjału do połowy stulecia. Tu atom miałby przyczyniać się do wytworzenia 3896 TWh w 2030 r. oraz 5810 TWh w 2050 r. Paradoksalnie, w tym scenariuszu udział energetyki nuklearnej w globalnym miksie energetycznym spada do poziomu ok. 8 % , bo czołowym impulsem w tym scenariuszu jest rosnący popyt na energię w państwach Azji czy Afryki.
Nie będzie to tanie przedsięwzięcie. Do połowy XXI w. państwa będą musiały wysupłać na ten cel od 2 bln (w scenariuszu pierwszym) do 4 bln dol. (w scenariuszu optymistycznym). – Rola energetyki atomowej w sektorze wytwarzania elektryczności będzie zależeć od decyzji o przedłużaniu pracy już istniejących jednostek oraz sukcesach projektów budowy nowych – konkludują eksperci Agencji, wskazując jednak, że w wielu krajach „atom wraca do łask”.(MJ)
Saldo mortale
„Niektóre (wojny) sa jednak konieczne”.
Mówisz jak polski ksiądz, wojskowy albo dygnitarz. Wszyscy oni korzystają z tego, że „mięso armatnie” jest w pogotowiu. Czy wiesz, że niemiecki, rosyjski, i każdy inny duchowny, wojskowy i przedstawiciel władzy myśli tak samo?
Nie da się ukryć, że czynienie przygotowań na wypadek konfliktu zbrojnego, potencjalnie zwiększa ryzyko jego wystąpienia. Istnienie armii, samo w sobie, stwarza zagrożenie ich użycia, przez niezrównoważonych polityków. Trwały pokój nie zostanie osiągnięty, dopóki narody będą się szkolić w zabijaniu.
Kiedy jednak ludzie nabywają dokładnej wiedzy z Biblii i uczą się kochać bliźniego, przemoc i wojna zaczynają być dla nich czymś odpychającym. Uświadamiają sobie, że biorąc udział w wojnie, sprawiają ból samemu Bogu, ponieważ On mówi, że nie wolno zabijać – nawet nieprzyjaciół. Rzecz jasna, żeby zacząć okazywać taką miłość, trzeba zmienić swój sposób myślenia i przestać traktować ludzi jak wrogów. Jednak tylko takie kształcenie faktycznie propaguje pokój.
Obecnie żyjemy jednak w świecie, który uczy dorosłych i dzieci gloryfikować wojnę, a nie pokój. Dlatego, jak uczy Pismo, Stwórca zadbał o ustanowienie „Królestwa Bożego”, czyli rządu, który zaprowadzi powszechny pokój. Wybranego przez Boga Władcę, Jezusa, Biblia nazywa „Księciem Pokoju”. Chrystus nauczył swych naśladowców modlić się o przyjście tego Królestwa i o to, żeby wola Boga działa się nie tylko w niebie, ale i na ziemi. Gdy ta prośba zostanie wysłuchana, ziemi już nigdy więcej nie będą rujnować wojny.
@ legat
1 LISTOPADA 2022
9:51
„Czyli, generalnie rzecz biorąc elektrownia atomowa potrzebuje prawie dwa razy więcej wody do funkcjonowania niż konwencjonalna o tej samej mocy i wytwarza też odpowiednio więcej pary która wydostaje się do atmosfery.”
Jak juz pisale, a TJ to jeszcze lepiej opisal, ta wytwarzana para wodna NIE pozostaje w atmosferze. Wiec NIE moze jej (dodatkowo) podgrzewac.
@ tejot
1 LISTOPADA 2022
10:01
Tak jest, ilosc pary wodnej w atmosferze jest pochodna temperatury. Temperature atmosfery nie mozna zwiekszyc wypuszczajac wiecej pary do atmosfery. Tego moze tylko dokonac CO2, bo utrzymuje sie w atmosferze przez ok. 100 lat. Metan tez podgrzewa atmosfere, ale utrzymuje sie w niej tylko przez ok. 10 lat.
Aby wiec uratowac klimat (max. ocieplenie o 1,5 K) wystarczy przestac emitowac metan. Ale CO2 trzeba juz bedzie (drogo!) usuwac z atmosfery 🙁
Piotr cytuje ze źródła: –Zwiększona ilość pary wodnej w atmosferze potęguje ocieplenie powodowane przez inne gazy cieplarniane.
Mfizyk do Tejota: –Temperature atmosfery nie mozna zwiekszyc wypuszczajac wiecej pary do atmosfery.
Teraz już się czuję doinformowany.
Generalnie to prosta sprawa poradzić sobie z emisją CO2. Wycinać drzewa i używać do budowy domów, sprzętów a także topić. Na ich miejsce sadzić nowe (też na nieużytkach). Jak urosną to budować domy i sprzęty i topić. Na ich miejsce sadzić nowe. Jak urosną to wycinać i …..
I w ten sposób problem z emisją CO2 będzie załatwiony.
Para wodna ze względu na istnienie intensywnego obiegu wody na Ziemi nie jest czynnikiem sterującym ociepleniem. Czynnikiem takim jest CO2.
TJ
@ legat
1 listopada 2022
22:41
Jezeli chcesz naprawde zrozumiec role pary wodnej w ziemskim klimacie i jej sprzezenie z CO2 to proponuje:
https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/para-wodna-klimatyczny-dopalacz-379/
„Gdy więc z jakiegokolwiek powodu (np. wzrostu zawartości CO2 czy CH4 w powietrzu) podniesie się temperatura powierzchni Ziemi i przyległego powietrza, wzrasta również parowanie i rośnie ilość pary wodnej w atmosferze, wzmaga się efekt cieplarniany, co z kolei powoduje wzrost parowania. W ten sposób efekt działania długo żyjących gazów cieplarnianych (np. CO2) zostaje wzmocniony. Z drugiej strony, jeśli pary wodnej znajdzie się w atmosferze za dużo (biorąc pod uwagę aktualną temperaturę), skropli się ona tworząc chmury a następnie deszcz, w rezultacie czego woda trafi w ciągu kilku dni z powrotem na powierzchnię planety.”
Czyli jeszcz raz: para wodna z kominow elektrowni NIE moze zwiekszyc temperatury Ziemi.
PS. Jak juz zrozumiesz podany cytat z linka (szczegolnie ostatnie zdanie), to nie zobaczysz sprzecznosci w wypowiedzi Piotra i mojej.