Osoba roku
Amerykański tygodnik Time ogłosił ,,osobą roku”(person of the year) ,,Protestującą/Protestującego” od Afryki arabskiej po Ateny, od Wall Street po Moskwę. Chyba na wyrost.
Bo uhonorowane protesty albo jak dotąd niewiele zmieniły (na przykład na Wall Street albo w Rosji), albo utorowały drogę do nie wiemy jeszcze czego (jak w Libii, Tunezji i Egipcie). Słowem, Protestujący to Wielka Niewiadoma, a skutki ich protestów – jeszcze większa.
Ja bym w Polsce za osobę mijającego roku uznał w polityce Donalda Tuska. Za jedno: że demokratycznie wygrał drugą kadencję w bardzo trudnym czasie.
W kulturze uhonorowałbym Andrzeja Franaszka za biografię Miłosza i Jacka Moskwę za czterotomową biografię Karola Wojtyły, nie ustępującą bestsellerowej biografii Weigla. Moskwa napisał książkę niehagiograficzną, bardzo kompetentną, bardzo potrzebną, bo masowy kult i jego lustrzane odbicie – antykult – JPII coraz bardziej odkleja się od prawdy.
A w polityce światowej mocnego kandydata bym nie miał, raczej antykandydata: premiera Davida Camerona za powrót do antyeuropejskiego izolacjonizmu, który zaszkodzi Brytyjczykom, i Europie.
Życzę Państwu udanych świąt.
Komentarze
Sympatycznych dni światecznych , aż do Trzech Króli ,panu Adamowi i Blogowiczom a specjalne podziękowania dla @ Narciarza 2 za racjonalne komentarze i cierpliwe tlumaczenia , co …autor miał na myśli i… nie odzwajemnianie ataków ad personam .
Waldemar
Wa
Mnie wybor Protestujacego/jacej jako Czlowieka Roku bardzo sie spodobal. Na taki wybor nie powinna wplywac nie okreslona w tej chwili przyszlosc. Wazne jest, ze besilni okazali sie byc wielka sila.I ze juz zmienili swiat. Mysle, ze Havel sie z tgo cieszyl.
A na polskiego Czlwoieka Roku wybralabym z cala pewnoscia Janusza Palikota, o ktorym zaledwie dwa misiace przed wyborami wszscy komentatorzy mowili, ze nie ma szans. Zdobyl tymczasem 10% glosow, a zapewne zdobylby znacznie wiecej gdyby wielu wyborcow, zasugerowanych glosami „ekspertow” nie balo sie zmarnowac glosu i znow glosowac na ?mniejsze zlo”. Sama znam takich wielu. Mysle zatem, ze jego elektorat jest znaczie wyzszy niz 10% glosujacych.
Tymczasem Janusz Palikot pokazal, ze jego czas nadszedl i ze wielu Polakow ma dosc dwu partii bardzo zavhowawczych i jednej nader tchorzliwej i bezbarwnej lewicy. Tyle, ze nie ma, jak sadze, w Polsce pisma, ktore odwazyloby sie wybrac go Czlowiekiem Roku.
Ale to jest czas Palikota, mark my words. Jesli nie narobi jakichs glupstw w miedzyczasie, jesli udowodni. ze potrafi skupiac wokol siebie formacje autentycznie liberalna, , to nastepne wybory moga byc jego. Czego mu bardzo zycze.
Osoba roku na świecie – Angela Merkel
Osoba roku w Polsce – Jacek Rostowski
Osoba roku w kulturze polskiej – Krystyna Janda (za reinkarnację teatru telewizji)
Antykandydat światowy – Władimir Putin
Antykandydat unijny – Nicolas Sarkozy
Antykandydat polski – Jarosław Kaczyński
Hallo !
Bardzo prosze, jak kto umie, o reakcje na moja pokorna prosbe z 14.58 z 20 grudnia. Bede wdzieczny za pomoc. Kleofas
Wysoko cenię Tuska i cieszę się, że jest premierem Polski, ale dla mnie człowiekiem roku jest Palikot. Widzę w nim przyszłość i nowoczesną Polskę.
Wydaje mi się, że od czasu pamiętnego numeru z 2006, kiedy ludźmi roku zostaliśmy ogłoszeni my wszyscy, nic chyba nie pobije orginalności w wyborach magazynu TIME.
Lustereczko powiedz przecie….
Należy nam się taki wybór. Za to, że z takim spokojem i z taką pokorą znosimy kolejne absurdy naszych czasów.
Pozdrawiam
Mam trochę inne zdanie – protestujący w Afryce zasłużyli na tytuł nie za skutki (choć przecież wygrali) ale za samo działanie. Nie mieli tak komfortowej sytuacji jak ludzie w Europie i USA, o czym dobrze świadczy liczba ofiar.
No i nie za szybko oczekuje Pan skutków protestów w Stanach? Parę miesięcy pokrzykiwania na chodnikach miałoby zatrząść Wall Street?
Ze dwa listki z laurów dla Donalda Tuska oddałabym jego głównemu konkurentowi. Gdyby nie jego szczególny urok osobisty moglibyśmy miec innego premiera.
pzdr
Time to poważna gazeta, z renomą oraz autorytetem (tu i ówdzie). Ich „Person of the Year” jest niewątpliwie nobilitacją delikwenta, dowodem szacunku i uznania, ich uznania rzecz jasna, z którym nie zawsze cały świat może się identyfikować, niestety. W 1938r. na przykład ogłosili człowiekiem roku Adolfa Hitlera, a rok wcześniej, w 1937 ten tytuł zdobył Józef Dżuga-szwili, zwany potocznie Stalinem.
Ja takim „zbiorowym człowiekiem roku” 2011 nazwałbym raczej kartel internacjonalistycznych banksterów – wg Songa Hongbinga konstytuuje go 17 rodzin, a wg mnie, jakby tak zebrać dane historyczne z ostatnich 300 lat, wykonać równanie, to z bardzo skomplikowanego na wstępie, udałoby się je zredukować do jednej zaledwie niewiadomej, jednej znanej rodziny.
Otóż banksterzy ci zdołali w bieżącym roku narzucić światu kompletnie wirtualną rzeczywistość, medialną, w której morderca jest bohaterem, a oszust godnym szacunku finansistą, kłamstwo uchodzi za prawdę, a prawda za kłamstwo, albo w ogóle nie istnieje, gdyż jest pomijana przez będący ich własnością mainstream, a skoro nie ma jej w mediach, z których czerpie wiedzę o świecie demokratyczna większość, to nie istnieje, a już dla tej większości na pewno. To nie lada sztuczka kusa, żeby tak zmusić państwa Zachodu do uczestnictwa w wojnach najeźdźczych dla własnych celów, pod szyldem NATO i przedstawiać brutalne, grabieżcze napaści jako działanie w imię odpowiedzialności za cały świat – R2P (responsibility to protect). Jeszcze lepszy numer (nie w tym roku, lecz chodzi o osiągnięcie) wycięto z systemem finansowym, działającym de facto w interesie garści prywatnych, ewidentnie złych osób, dla którego uzyskano powszechną akceptację, ustanowiono go jako obowiązujący na świecie standard. Well done!
Trzeba jednak oddać sprawiedliwość TIME’owi i przyznać, że trik z tymi „protestującymi” z arabskiej wiosny oraz „okupującymi” co popadnie, kompletnie nic istotnego nie robiącymi, a tylko pętającymi się po ulicach, niczym pijane dzieci we mgle, jest także majstersztykiem. Ten, kto to wymyślił, i przemienił słuszny gniew społeczny w działania irracjonalne, nieistotne, a nawet samodestrukcyjne, zasługuje na miano Człowieka Roku.
O fenomenie wirtualnej rzeczywistości, w której zamknięto już sporą część ludzkości pisze dość ciekawie William Bowels w swoim artykule pt.: „Empire and the Lies of the Corporate Media: Are we Living in a Fool’s Paradise?” (Imperium oraz kłamstwa korporacyjnych mediów: Czy żyjemy w raju głupców?”
Jednak na prawdziwego Człowieka Roku, a właściwie niemal tysiąclecia zasługuje moim zdaniem ten, kto w ca. XIII w. wymyślił patent, aby w Święta Bożego Narodzenia, odrodzenia miłości oraz pokoju, sami chrześcijanie urządzali w Polsce masową rzeź symbolu Chrystusa – ICHTIS (Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel). Pałką w głowę, młotkiem, różnie. Słyszę tu echa tego samego, szyderczego rechotu, co w kwestii derywatów, czy wirtualnej rzeczywistości medialnej…
Wesołych Świąt!
Cameron nigdzie nie wrócił, bo nigdzie nie wychodził.
Co do człowieka roku się nie wypowiadam.
Chyba bliżej mi do Torlina w tej kwestii, chociaż nie popieram Rostowskiego.
Protestujący przede wszystkiem niewiele mają ze sobą wspólnego. W ten sposób człowiekiem roku zostali też huligani z Londynu, oni też wyszli na ulice. I ja jako protestujący przeciw oburzonym na forach.
Wybor „Time” to to potwierdzenie tego co Havel mowil o „sile bezsilnych”.
Nie wszystkie protesty i rewolucje przynosza od razu pozadane efekty. Sa one jednak w stanie zmusic decydentow przynajmniej do przemyslenia swoich pozycji. Otwieraja one nowe perspektywy i pozwalaja sie wyzwolic z tunelu main streamowych pogladow.
Czy ktos z nas wierzyl w 80-latach w upadek Zwiazku Radzieckigo ?
Czasami jeden kamyk moze wywolac lawine, a co dopiero wielu protestantow.
Wszystkim blogowiczom i Radaktorowi: Wesolych Swiat.
Zgadzam się z „typami” red. Szostkiewicza na człowieka roku w Polsce. Z jednym uzupełnieniem. W dziedzinie polityki – przyznałabym ex equo premierowi Tuskowi i Palikotowi (plus minus za to, o czym pisze Helena).
Ale red. Szostkiewicz coś Palikota nie lubi ani nie poważa. Ciekawam za co. Że ździebko pajacowaty, bo mało konwecjonalny? Że podważa różne tabu? Że w RP „zbieranina ludzi” dotąd nieznanych lub znanych na zasadzie pewnej sensacji (gej – ola Boga! transeksualista – tym bardziej).
A ja Palikotowi jestem wdzięczna, że trochę przewietrzył ten stęchły zaścianek spod kruchty.
Wypowiedzi Biedronia, Rozenka, Grodzkiej czy marszałek Nowickiej to perły rozsądku i normalnej polszczyzny, zwłaszcza na tle pisowskiego bełkotu.
Popieram kandydaturę Andrzeja Franaszka za biografię Miłosza. Przybliża ona postać Poety ze wszystkimi dyskretnymi szczegółami, prawdopodobnie, jest w dużym stopniu „autoryzowana”, bo wałkowana z Miłoszem, dech zapierająca wędrówka przez pasjonujące życie ropostarte w kilku jakże różnych epokach, i wzorowa siła charakteru. Miłosz jest wzorcem artysty, do tego – jaki utalentowany.
Jeśli idzie o słuszną antykandydaturę Nicolasa Sarkozy’ego zgłoszoną przez Torlina (w miejsce Davida Camerona) to przemawia za nią jego, Sakozy’ego, wzrastające poparcie wśród wyborców francuskich (czy nie można by ich wyodrębnić z Unii i wysłać na jakąś wyspę św. Heleny?). Merkel i reszta Europy rozumie, że atak Francuzów na londyńskie City nie ma sensu i że trzeba trochę anglosaskiego ducha wlać w unijne banki, tzn. gotówki. Oczywiście Angela Merkel na człowieka roku w Unii.
Po negatywnej stronie, obok Putina Berlusconi – co za wspaniały rok mija, 2011! Ale na pierwszym miejscu B. Assad of Syria, bo o zmarłych i obalonych dyktatorach i tyranach zapominamy.
Za to w polskiej polityce obrodziło – co najmniej dwóch dobrych kandydatów na polityka roku (Tusk i Palikot), jeśli nie więcej.
telegraphic observer
21 grudnia o godz. 21:32
Pod względem dochodu na głowę mieszkańca…….
W PKB jesteśmy znacznie lepsi…….prawie dwudziestka.
Mi także bardzo podoba się wybór osoby protestującej na całym świecie na OSOBE ROKU ,chyba po raz pierwszy w całej historii to tłumy protestujących sa podmiotem zmian politycznych ,kiedyś zawsze tłumy były manipulowane przez mniej lub bardziej zdolne politycznie jednostki lub grupy ,nawet Solidarnośc ruch niemal 10 milionowego protestu przeciwko zniewoleniu i nadużyciom władzy komunistycznej rozpierzchł się i nie zyskał godnej reprezentacji w polskim parlamencie w celu wprowadzenia w życie postulatów sierpniowych .W wielu aspektach te postulaty pozostaja do dziś w sferze marzeń i bardzo czesto sytuacja osób żyjacych z pracy najemnej drastycznie się pogorszyła .Dziś to tłumy skrzyknięte przez internet w konktetnym celu dyktują władzy jak ma postepować ,jeżeli uda się Rosjanom zablokować groteskowy powrót Putina na stołek Prezydenta Rosji to ten anonimowy niegdyś i manipulowany tłum zasłuży sobie na pokojową nagrodę Nobla , nie zgadzam się z Panem Panie Andrzeju ,dziś te inspirowane internetem i przez internet organizujące się grupy ludzi są prawdziwym motorem zmian na całej Ziemi , choćby w Polsce ruch przeciwko obrońcom krzyża na Krakowskim Przedmiesciu zorganizował się zgrabnie w Ruch Palikota i wszedł jak burza do parlamentu , w Tunezji tłum internetowiczów zmiótł skorumpowanego Prezydenta i jego rodzinę i zainicjował fale demokratyzacji stosunków w całej Afryce Północnej , w Hiszpanii Zapatero przegrał wybory ,w Grecji i we Włoszech już rzadza inni ludzie , poprzednie ekipy przepędził tłum ,tłum INTERNETOWICZÓW
Osoby roku 2011 to aktywistki grupy FEMEN. Oryginalna forma protestu, ktory zaczal sie w Kijowie i blyskawicznie przeniosl sie na cala Europe.
http://rt.com/news/protest-femen-women-global-345/
TO, Franaszk zaczal pisac biografie Milosza juz po smierci poety. Kopalnia wiedzy po zyciu Milosza byla i jest jego long suffering sekratarka Agnieszka, ktora z tego co wiem musi nieustannie stawiac opor Tony’emu, synowi CzM. To, jak mowia w Polsce, „nieciekawy” facet.
Torlin 22.20. Można uzupełnić Twoją listę o Busha, Berlusconiego, i nie szukając daleko Ziobrę, Hoffmana, Tuska lub Kurskiego. Więcej by się też znalazło. I Twoje miejsce gawędziarza także by uszło.
A nie uważacie, że na pewne uznanie zasługuje również Leszek Miller?
Nie przepadam za nim, ale z dolin Samoobrony wyskoczył znów na szczyty SLD. Co prawda, nie jest to jak na razie wysoka górka, ale jednak.
@ Wiesiek:
„Pod względem dochodu na głowę mieszkańca”
Nie mogę nigdzie dotrzeć do danych, ale trochę mi się nie chce wierzyć w ten koniec czwartej dziesiątki, bo jeśli chodzi o PKB na głowę to w 2010 byliśmy dopiero na 48 miejscu. Czechy, Malta, Oman i Tajwan. Oto jak pod tym względem wyglądał koniec czwartej dziesiątki. Na oko wydaje mi się, że oni generalnie zarabiają lepiej od Polaków.
Jiba 22 grudnia o godz. 9:15
No i nie za szybko oczekuje Pan skutków protestów w Stanach? Parę miesięcy pokrzykiwania na chodnikach miałoby zatrząść Wall Street?
W Rochester NY tez odbywa sie protest. Nazywa sie to „encampment”, czyli oboz na swiezym powietrzu. Jeden z moich bliskich znajomych jest dzialaczem. Prowadzi zebrania, na ktorych protestujacy dyskutuja „a o co nam wlasciwie chodzi”. Tak mi opowiadal.
Ten ruch, przynajmniej tutaj, jest mniej wiecej na poziomie lat siedemdziesiatych w Polsce. Daleka droga.
wiesiek59 (16:33)
Tak też myślałem, PKB na głowę, ale czy nominalnie, czy z uwzględnieniem siły nabywczej, tzw. „PPP”? 😉
No tak, ale czy to dobrze czy źle? Nota bene pozycja 40. niewiele wyjaśnia, liczy się liczba dochodu na głowę, np. w porównaniu do średniej światowej, albo europejskiej.
Helena (17:26)
O ile dobrze pamiętam, trudno to sprawdzić wśród 800 stron, że Franaszek przyznaje się do rozmów z Miłoszem. Rozpoczęcie pisania mogło mieć miejsce wcześniej niż to się oficjalnie uważa, że tak powiem.
Niemniej, dziękuję za info.
joanna kopytowska
22 grudnia o godz. 17:01
Za kilka miesięcy lub lat, przekonamy się kto okiełznał i dosiadł tego dzikiego konia- protestujący tłum…..
Być może nawet, okaże się że zmiana nastąpiła na gorsze- z przewidywalnego satrapy, na fanatyka religijnego bez zahamowań.
Rewolucje pożerają swoje dzieci, a walka o przywództwo w niedemokratycznych krajach jest krwawa.
Robespierre i Stalin mogą być przykładem osobowości wycinających konkurencję do władzy. Castro i Pol- Pot nie byli lepsi.
Co wyłoni się z rewolucji w Maghrebie- tego nie wie nikt……
Barto
22 grudnia o godz. 18:14
http://www.globaldevelopment.org.pl/attachments/124_POLICY_PAPERS_Nr_3_2009%281%29.pdf
Miałem na myśli ranking UNDP- link powyżej.
Miejsce 39-41 nie jest złe, ale w naszej mitomanii narodowej cenimy się bardziej, a przynajmniej niektórzy twórcy mitów o potędze Polski.
Ale w polu pozostawiamy prawie 160 krajów……
Lista powstała na podstawie średniej wartości z szacunków dokonanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i danych pochodzących z CIA World Factbook. Ranking powstał w wyniku uszeregowania krajów według wielkości produktu krajowego brutto (PKB) wyrażonego w dolarach amerykańskich. Dane statystyczne pochodzą dla większości krajów z 2010 roku.
http://energetyka.inzynieria.com/cat/86/art/26261/ranking-50-najwiekszych-gospodarek-swiata-2011
———————
W PKB jesteśmy na 22 pozycji……..
Ps.
Jak ma się to do kwękania naszej- nie opozycji, ale marudów- że nas nie stać, jesteśmy biednym krajem?
W ramach solidarności Kalego możemy brać , nie dawać?
Metoda grabi- zawsze do siebie?
Może naszym idiotom- patriotom przyjdzie do głowy fakt, że te fundusze mogą pójść na ratowanie Węgrów, naszych bratanków?
Być może Węgrzy chcieliby mieć Warszawę w Budapeszcie, jak ktoś celnie napisał? I w miarę odpowiedzialnych przywódców?
Solidarność polega na wzajemnym wspieraniu się.
Ale niestety, Złotouści i Wielcy Językoznawcy, usiłują wypaczyć znaczenie kolejnego słowa……
Jesienią 2005 roku Yene znalazł się w grupie tysiąca imigrantów z krajów afrykańskich, którzy podjęli próbę sforsowania kordonu. Jedenastu Afrykańczyków zginęło pod gradem kul jednostek Guardia Civil, broniących Europy przed „ludzkim tsunami?, jak wyraził się Silvio Berlusconi wiosną ubiegłego roku. Szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini wtórował politykowi alarmując, że Europie grozi „biblijny exodus?.
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/swiat/ktoredy-do-eldorado,1,4980011,kiosk-wiadomosc.html
———————-
Punkt odniesienia…….
Czy nam jest źle w porównaniu z NIMI???
Dla mnie człowiekiem roku w Polsce obok premiera którego dominacja jest niewątpliwa więc nieciekawa jest Palikot.
A to za to, że nie udało mu się mnie naciągnąć na głos w wyborach.
Za to, że potem tego żałowałem i się wstydziłem że głosowałem na Platformę.
Za to, że znów zmieniłem zdanie kiedy opowiedział się za zaostrzeniem prawa w niektórych dziedzinach.
Za to, że je zmienię jeszcze wielokrotnie w przyszłości.
Postpolityka, to jest to!
Kocham i nienawidzę go za to bo nie wiem czy mu wierzyć, czy nie.
Sądzę, że on też nie wie, serio.
A Tusk?
Zakiwa się, stracił azymut w chwili kiedy zyskał charyzmę.
Mądrze mówi, głupio robi, oznaka wiary w siebie, niebezpieczne, krok od pychy.
Woda jeszcze w kranach ciepła, ale stygnie.
Nie da się na głosach sfery budżetowej dalej sukcesu politycznego budować, bo to sfera budżetowa ucierpi pierwsza na kłopotach budżetu na skutek zaniechania reform. Wypowiedzą posłuszeństwo.
Składka emerytalna wzrosła, znaczy emerytom się poprawi i to znacznie, bo wzrosła o jakieś 30%. 🙂 🙂 🙂
Płaca minimalna wzrosła, żeby samo zatrudnionym i fryzjerkom ZUS podnieść, nie zważając na los bezrobotnych.
Nie podoba mi się taka polityka, to nie jest rozkładanie po równo, władza jest uprzywilejowana.
Mundurowi po 300pln podwyżki i zero reformy emerytalnej.
Podniesienie wieku emerytalnego dla wszystkich poza służbami, ci co zatrudnieni żadna reforma nie są objęci tylko podwyżkami.
Barto (22-12.g.18;14)
Wyluzuj!
Przestań liczyć miejsca różnych krajów w rankingu” PKB na głowę” (mieszkańców, oczywiście), bo akurat ten wskaźnik niekoniecznie dowodzi, że mają się dobrze.
A „na oko”,czyli to, co ci się wydaje „umarł chłop w szpitalu” (tak się w Polszcze drzewiej mówiło).
Odpuść sobie dane, do których nie możesz dotrzeć. Jeszcze zdążysz się dowiedzieć, że jest gorzej niż lepiej albo lepiej niż gorzej.
Od tego są ekonomiści, których opinie są równie nieprzewidywalne i niespójne, jak opinie mądraluchów-blogerów.
W Przegladzie w artykule o Kuklinskim znalazłem taki oto fragment:
„Pierwszy prezes Sądu Najwyższego 30 marca 1995 r., wnosząc na korzyść Ryszarda Kuklińskiego rewizję nadzwyczajną („Rzeczpospolita” 7 kwietnia 1995 r.), stwierdza w niej m.in.: „Należy uwzględnić dobrze już znany fakt znacznego ograniczenia suwerenności Polski i bezpośredniego w owym czasie zagrożenia inwazją ze strony Związku Radzieckiego i innych ościennych członków b. Układu Warszawskiego, przy pełnej znajomości realiów ze strony R. Kuklińskiego, który swym desperackim działaniem
podjął próbę przeciwdziałania bezpośredniemu zagrożeniu inwazją przez poinformowanie przywódców państw, mających wpływ na losy świata? Ujawnienie to, a więc poinformowanie świata nie było możliwe bez opuszczenia kraju”.
Szpiegom nie stawia się pomników
.
Interesujące w tym cytacie (zakładam, ze Rz rzeczywiscie tak napisała, czego nie sprawdziłem) jet mianowicie to, ze kiedy chodzi o obrone „swojego” (R.Kuklinskiego tym razem), to „bezpośrednie zagrożenie inwazją ze strony Związku Radzieckiego” jest dobrze już znanym faktem, na ktory powołuje sie Pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Ale kiedy chodzi o dokopanie „obcemu” (ktoremus z generałow, Kani, etc.), to „bezpośrednie zagrożenie inwazją ze strony Związku Radzieckiego” natychmiast znika, ulatnia sie, i staje sie całkowicie niewiarygodne. Przypuszczam, ze „bezpośrednie zagrożenie inwazją ze strony Związku Radzieckiego” rozpuszcza sie w tym samym helu, ktorym Rosjanie strącili wiadomy samolot.
To by było na tyle na temat „bezpośredniego zagrożenia”. Jesli ktos w nie ciągle wątpi, to niech sie zapyta w Sądzie Najwyzszym. Tam są tacy, ktorzy w nie wierzyli, kiedy to było akurat potrzebne.
@ Mag:
„akurat ten wskaźnik niekoniecznie dowodzi, że mają się dobrze”
Za to dowodzi, że mają się źle. Nie ma wątpliwości: Polska tkwi Unii Europejskiej na absolutnym ogonie jeśli chodzi o płace realne, odsetek osób zatrudnionych na płacy minimalnej, liczbę zgłaszanych patentów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, ilość nabywanych dóbr w stosunku do jak wyżej (ile się u nas kupuje nowych samochodów?) itd. Po 20 latach niesłychanych sukcesów i 5 latach bycia zieloną wyspą mamy kraj bezprzykładnie biedny (na skalę Unii Europejskiej) i nic nie wnoszący do rozwoju Europy, o świecie nie mówiąc.
Dlatego zadałem sobie trud policzenia jak wygląda PKB na głowę Polaka, a jak niepolaka, bo myślę, że dobrze zetknąć się ze stanem faktycznym. Koniec czwartej dziesiątki – chciałaby Pani! Niestety ma się do rzeczywistości jak spłuczka klozetowa do wodospadu Niagara. I trzeba stu lat „zielonej wyspy” by to zmienić.
„Za jedno: że demokratycznie wygrał drugą kadencję w bardzo trudnym czasie.”
Tutaj spora przesada lub przejezyczenie. Czy Tusk mial mozliwosc wygrania w inny sposob, w panstwie demokratycznym, panstwie prawa, czlonku UE? Poza tym jest w tym zdaniu „ukryta sugestia”, ze poprzednie wyniki wyborow mogly byc osiagniete w sposob niedomakratyczny. Rozumiem, nie o to chodzilo ale skojarzenia moga byc wlasnie takie.
„Masowy” wybor protestujacych na „czlowieka/osobowsc roku” chyba swiadczy o smutnym fakcie, iz zabraklo nam osobowosci w „liczbie” pojedynczej, z ktorymi mozna sie identyfikowac lub tez mowic o ich wyjatkowosci.
Zycze wszystkiego najlepszego
Sz.P. Adamie( Solo na kobzie nr.51).
Śmiesznie wyglądałby szkot w spódnicy grający na kobzie, czyli czymś w rodzaju małej gitary. Na zdjęciu w artykule widać dudy.
Pozdrawiam
Gospodarzowi oraz wszystkim blogowiczom – z najlepszymi życzeniami świątecznymi;
http://www.youtube.com/watch?v=Q-qkL8ydEe0&feature=related
Bo Ty, Parker (21:57) jestes beznadziejny Leberal!…. 😆
Wesolych swiat !
Salute
ps. A jesli chodzi o 49 pozyzje Polski w PKB/na osobe ,to przosze zauwazyc ze takie kraje jak Niemcy czy Kanada sa w okolicy 20-tego miejsca ,a Polska co roku
przeskakuje /od 2000-roku/ 3-4 kraje .I kto chcialby narzekac na predkosc ??
Powodzenia !
Ściga złodziej złodzieja.
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/norbertanki-walcza-w-sadzie-z-pelnomocnikiem,1,4980708,region-wiadomosc.html
narciarz2
23 grudnia o godz. 1:21
————————————————————————————
Bardzo trafne spostrzeżenia!
narciarz2
23 grudnia o godz. 1:21
……………………………………………………………………………………….
PS. I podany artykuł b. dobry. Szkoda,że mało rozpowszechniony.
telegraphic observer
21 grudnia o godz. 20:55
Nie miał chyba na myśli gen. Jaruzelskiego?
A może miał.
Czy na tym polegać ma różnica między PZPR i tym innymi organizacjami?
————————-
Różnica polega na tym, że w PZPR było więcej przyzwoitości…….
Ciężko doszukać się majątków u prominentnych wówczas osób.
Za to u obecnego establishmentu i owszem.
Chyba „Tygodnik Solidarność” szukał przepychu w willach Gierka i Grudnia, na przykład. Bez efektu……
Pazerni, mściwi, małostkowi, nietolerancyjni. Tacy są w większości współcześni właściciele Polski, przemawiający codziennie z ekranu TV.
Dziś osobostością roku jest anonimowy prostestujący. Oby w nastepnym roku nie został nią anonimowy pałujący
Okolicznościowe życzenia dla wszystkich.
Według socjologów, wszelkie medialne nominacje- to jeden z elementów w grze na styku polityka- media, które ma na celu osiąganie „reprezentanctwa” przez takie media- jak największej ilości głosów wyborczych. „Time” zagrał perfekcyjnie, bo stał cię „dobrym wujaszkiem ” dla rzesz Protestujących.
Dla tych rzesz „Time” stał się ich bliskim, godnym zaufania patronem. Teraz, każdy polityk, którego namaści „Time”- ma większość tych głosów wyborczych jak w banku.
Ja, odpuszczę sobie wszelkie tego typu zabawy, gdyż osiągając podwójny głos wyborczy/mój i wskazanego przeze mnie bohaterta roku/ mógłbym się narazić na najazd kandydatów na przywódców narodu…
Pozostanę więc prz starej, infantylnej wersji demokracji.
Serdecznie Wszyskich Pozdrawiam ,
Zyczę Szczęścia w Wszystkim,
Sebastian
Po wysłuchaniu dzisiejszych wywiadów z prezes Majmanem i profesorem Kuzniarem,
relacjonujących wizytę pekińską w TOK FM,nie mam wątpliwości,że człowiekiem roku w RP jest prezydent Komorowski.Okazuje się bowiem,że zostaliśmy partnerem
strategicznym CHRL.
Nazwa CHRL w relacjach nie wystąpiła albowiem ciągle,jeszcze,jesteśmy partnerem strategicznym USA zwalczającego wszystko co komunistyczne.I mówi się Chiny.
Bez żadnej ironii,jest się z czego cieszyc.Co najwyżej poseł Niesiołowski przewodzący grupie międzyparlamentarnej polsko-taiwańskiej (unikalnej w Europie) musi się zastanowic jak do grupy dookoptowac CHRL.
Nie miejsce by powtarzac listę relacjonowanych potencjalnych sukcesów.
Mnie utkwiła,prognozowana przez prof Kuzniara,potencjalna mozliwośc kooperacji naszych wspaniałych informatyków
ze wspaniałymi informatykami chińskimi.To rzeczywiście może byc interesujące.
Hacking wielostronny.Kraina absurdu.Byc może,prawie na pewno,mój odbiór relacji pekińskich,nie jest do końca właściwy,był przerywany bowiem głosem pani cierpiącej na wzdęcia z rekomendacją odpowiedniego środka pomagającego w tej świątecznej sprawie.Prezydent,w każdym razie się sprawił
się doskonale a wicepremier Pawlak nie dojechał.
Cały czas zastanawiam się jak Ci Graszko pomóc.
Dreptak na blogu Kartki zapytał o udział w konkursie na blog roku.
A ja właśnie wpadłem – mam to po dzieciństwie zaniedbanym – na bezczelny pomysł, aby wkleić to na blog e-Polityki. Bez pytania Ciebie o zgodę. Jeśli wcześniej zaniedbałem oznajmić, że jestem łobuz, to teraz to będzie widoczne to tak, jak widzi to krowa na rowie. Dla mnie jesteś Osobą roku u redaktora Adama Szostkiewicza moja Orunio.
http://orunia.org/2011/12/23/jestem-kobieta-pracujaca-i-zadnej-pracy-sie-nie-boje/#more-818
—-
Dla tych, którym się kliknąć nie chce:
—-
Dzień moich 46-ych urodzin minął spokojnie, bez dołowania, rąk załamywania i płakania nad czasem minionym. Kiedy bladym świtem wychodziłam do pracy, syn wytoczył się ze swojego pokoju, zaspany jak lunatyk, przytulił się mocno i wybąkał życzenia.
– Dasz radę ? wymamrotał i podreptał macając drogę do łóżka. Dla niego to był środek nocy.
Skrobałam szyby rozmyślając nad nieuchronnością zimy. Lada moment (oby) sypnie śniegiem, ściśnie mrozem, dmuchnie wiatrem. Choć niektórzy mówią, że w ostatnim roku świata (2012 ? Majowie ? pamiętamy!) zimy nie będzie.
W pracy spostrzegłam się, że zapomniałam zabrać z domu ścierki, podstawowego narzędzia pracy. Nie było czasu aby ganiać z powrotem. Biura w jednym z budynków muszą być posprzątane do 7.40, w drugim do 9. Na deser pozostaje dom modelowy, w którym nikt nie mieszka.
Z problemem poradziłam sobie lepiej niż MacGyver ze zbudowaniem helikoptera z gumki recepturki, spinacza biurowego i czterech wykałaczek. Zdarłam z siebie bluzkę i nożem kuchennym urżnęłam rękawy. Tym sposobem weszłam w posiadanie dwóch ścierek do kurzu, bluzka zaś nabrała nowego ciekawego dizajnu.
Pierwszą czynnością jaką robię w pracy jest zebranie z wszystkich biurek kubków po kawie. Niektóre są nimi tak zastawione, że blat się ugina. Wszyscy mają głęboko w du? pupie wiszącą w kuchni kartkę: ? Proszę po sobie myć kubki?. Bo po co młoda pani architekt ma myć po sobie swój kubas, skoro jest pani od sprzątania?
Skrobię więc mozolnie kubki po kawie, oraz miski zaspawane chińskimi zupami i tak sobie myślę, że pani architekt, oraz jej koleżanki i koledzy wynieśli z domu słomę w butach a nie kulturę. No cóż wykształcenie nie determinuje kultury osobistej.
Inny przykład. Codziennie mijam na schodach panią architekt, grzecznie się uśmiecham i pierwsza mówię dzień dobry. Jej Jaśnie Pani Królowa, nadzieja polskiej architektury, nie raczy odpowiedzieć choćby burknięciem, nie wspominając o uśmiechu. Być może w jej mniemaniu powinnam przyklęknąć, pokornie schylić głowę i odczekać aż zniknie za rogiem.
Kończę sprzątanie u architektów, wpadam na moment do domu, bo za chwilę gnam do Wrzeszcza sprzątać bank po kapitalnym remoncie. W przelocie przeżuwam śniadanie, wściekam się, ?chwaląc? pod niebiosa włodarza tego umęczonego korkami miasta nad zatoką zimnego morza.
Jak zwykle obiekt miał być oddany wczoraj, a w środku kłębi się tłum malarzy i innych robotników. Jeden włazi na drugiego, przeszkadzają sobie nawzajem, klnąc niczym szewcy. Malarz chce jeszcze pomachać wałkiem, a ja przeganiam go miotłą. W między czasie odbieram telefon od siostry i mamy z życzeniami.
Po godzinie przyjeżdża szefowa, wręcza mi kopertę z wypłatą za pracę w listopadzie. O siedemnastej jestem tak zmęczona, że gdyby ktoś zapytał jak się nazywam, nie wiedziałabym co odpowiedzieć.
Telefon co chwila dzwoni. Tym razem synowa mojej siostry. To bardzo miłe uczucie otrzymywać telefony z życzeniami. Mija dziewiętnasta. Wygania nas pani dyrektor banku która chce zamknąć placówkę. Tuż przed dwudziestą docieram do domu. Sprawdzam FB, bloga, czytam życzenia od nieznanych mi ludzi. Jest mi bardzo miło.
Powoli dogorywam. Dzwoni brat. Czekałam na jego telefon. Składa życzenia i zaczynamy rozmawiać o innych sprawach. ? Chciałbym abyś w końcu znalazła to czego szukasz ? mówi na koniec spokojnym, cichym, płynącym prosto z serca głosem.
To były najważniejsze dla mnie słowa jakie usłyszałam tego dnia.
Następnego dnia koszmar w pracy się powtarza. Mycie okien tym razem na zewnątrz. Niczym dziewczynka z zapałkami tkwię na drabinie otulona mrozem, myję zgrabiałymi rękoma bankowe piękne okna i przyglądam się przechodniom, którzy gnają z siatkami, choinkami. Po czterech godzinach można amputować moje palce bez narkozy.
Dzień mija tak szybko, że właściwie tylko coraz większe zmęczenie i ciemność na dworze przypomina mi, że jest już późno.
Wczoraj kończyłyśmy bank. Nie wiedziałam, że posadzkę po budowlańcach czyści się octem. Wylewa się na nią kilkanaście butelek, a później zbiera się to mopem. Śmierdzi tak okrutnie, że momentalnie dostaję globusa (ciekawe kto wie co to?). Oddycham z ulgą wychodząc na ulicę. Niestety to nie koniec.
Szefowa każe wziąć ścierki, płyny i odkurzacz, i pojechać na Przymorze. Jadąc jem śniadanie. Wchodzę do banku i nie wierzę własnym oczom. Do wymycia jest dziesięć ogromnych okien, do których przylepili się robotnicy. Święta mam w banku ? myślę.
Przez chwilę rozmawiam z malarzami. Są z Kościerzyny. Łapią się wszystkiego co pozwala im zarobić choć parę groszy. Nie opłaca się im wracać do domu na noc, od przedwczoraj koczują w budynku, śpiąc na wykładzinie i przykrywając się kurtkami. Koniecznie chcą dzisiaj skończyć robotę. Malowali do czwartej rano aż zabrakło im farby. Nie pytałam ile zarobią. Domyślam się. Jedną setną tego co prezes tego banku.
Po trzech godzinach dzwoni szefowa. Mam jechać do domu, bo do banku przyjdzie sprzątaczka, która jest na etacie. To do jasnej cholery po co ja tam jechałam?
Telepie się do domu, zbita niczym pies, myśląc co dalej zrobić z tym tak pięknie zaczętym dniem. Posprzątać? Zrobić zakupy? Czy mieć to wszystko w nosie i wskoczyć do wanny z dużą ilością piany? Tak się zamyśliłam, że przez główne skrzyżowanie we Wrzeszczu przejechałam na czerwonym świetle. Na szczęście zostałam tylko wytrąbiona i obrzucona niewybrednymi epitetami.
Zdecydowałam się na zakupy. Z synem wpadliśmy do Biedronki ? codziennie niskie ceny, codziennie niska płaca. Wrzucam do kosza tylko to co niezbędne: olej, ziemniaki, chleb, ser żółty, parówki, włoszczyzna, majonez, musztarda, papier toaletowy, marchewki. Syn przypomniał sobie o piance do golenia. Jedynym rarytasem są pomarańcze. Po niecałe dwa złocisze kilo.
– 170 złotych ? mówi pani Biedronka. Zabrzmiało jak wyrok śmierci, albo dożywocie. Równowartość siedemnastu godzin mojej pracy. Prezes pewnej partii, który swego czasu chlapnął, że Biedronka jest dla najbiedniejszych, zapewne pracuje na to też 17, ale minut.
Pamiętam, niedawno Kartka w komentarzach napisał ? mam tekst w głowie, ale wróciłem z pracy tak zmęczony, że nie mam siły go napisać?. Teraz wiem co miał na myśli, bo jestem kobieta pracująca i żadnej pracy się nie boję.
—-
Wesołych Świąt życzę Pani Architekt – sąsiadce Graszki.
Bo na co dzień jakoś trochę smutna.
Spoko, micjur. Absolutnie wszyscy sa dzis „strategucznymi partnerami” Chin. Sarko, Merker, Cameron – you name it…
Wesołych Świąt i polityków mówiących ludzkim głosem…..
Wam Wszystkim życzę…..
wiesiek59
chyba przesadzasz. Różnica polega na tym, że dziś obowiązuje jawność majątków polityków plus jest gdzie o tym jawnie pisać na wszystkich płotach medialnych. Czy owa jawność obowiązywała za peerelu ? Czy te wszystkie historie o Szczepańskim, Jaroszewiczu-juniorze i innych niezliczonych bonzach partyjnych były wyssane z palca ? Przywileje dla partyjnych kacyków również ? Jaka epoka, taka zamożność i być może nie było przepychu w willach Gierka (ile ich było) czy Grudnia, ale jak na tamte czasy, to partyjna wierchuszka miała się relatywnie tak samo do reszty jak ci dzisiejsi „arystokraci” wobec reszty szaraków. A o małostkowość też się nie martw. Dziś nie ma fasadowej jedności, jaką karmiono publikę za peerelu, ale walki frakcyjne, wykopywanie się na wzajem, walka o wpływy i o przywileje to nie jest wymysł ostatnich 20 lat ! Różnica w tym, że za peerelu nikt nie trąbił o tym z dtv czy z Trybuny Ludu, prawda ? Po co pisać takie rzeczy, że dziś politycy są „be”, co daje do zrozumienia, że wtedy, za peerelu byli bardziej cacy..
Pozdrawiam
wiesiek59 (15:02)
dzięki za zwrócenie (mi) uwagi
wreszcie, po rozlicznych kluczeniach, wiadomo o co chodzi
Wg. mnie przyzwoitość prominentów na tle majątkowym jest ponad wszystko względna. PZPR gierkowska nieprzyzwoitość była duża w tamtym systemie ideologicznej równości i masowej zgrzebności. Przecież wtedy mało kto cokolwiek posiadał, a jeśli już to korzyści były mniejsze od kłopotu (np. lokatorzy w przedwojennej kamienicy). Posiadali praktycznie tylko prominęci i to coraz więcej, lege artis. Teraz jest inna umowa, może nie została ona podpisana przez wszystkich z jednakową świadomością, ale obowiązuje. Posiadać może każdy, nie musi być „sługą norodu”. Dlatego posady państwowe są nieźle płatne, kraj jest w UE. Weźmy takiego prezesa NBP. Fraza „współcześni właściciele Polski” nie wiadomo do kogo się odnosi. I co to ma wspólnego ze sporem o wyższości PZPR nad KORem i Solidarnością? Tę historię na tle majątkowym można zostawić na boku. To jest zupełnie bez stylu, przecież nie urodziliśmy się w jakimś kibucu?
Święta idą, a my tu o pieniądzach i ideach, zamiast o karpiu. WESOŁYCH ŚWIĄT!
Panu Redaktorowi i wszystkim gościom tego blogu życzę udanych świąt i (oby) spokojnego nadchodzącego roku.
Mam jeszcze życzenia świąteczne dla moich rodaków.Życzę byśmy wszyscy doznali iluminacji ,że nie bacząc na wszystkie partnerstwa strategiczne z zewnętrznymi partnerami,uznali,że jest także możliwe i najbardziej pożądane,zawarcie partnerstwa strategicznego nas samych ze sobą.
To by dopiero była bomba zdolna cały świat zadziwic.Niewykluczone ,że „oburzonym” właśnie o to chodzi.
olej, ziemniaki, chleb, ser żółty, parówki, włoszczyzna, majonez, musztarda, papier toaletowy, marchewki + pianka do golenia = 170 zł w Biedronce.
Chyba w Paryżu.
@Barto
23 grudnia o godz. 1:30
„…Po 20 latach niesłychanych sukcesów i 5 latach bycia zieloną wyspą mamy kraj bezprzykładnie biedny (na skalę Unii Europejskiej) i nic nie wnoszący do rozwoju Europy, o świecie nie mówiąc…”
Spokojnych i pogodnych Świąt wszystkim życzę!:)
Torlinie, Torlinie – myślisz, że dostałeś pełną listę zakupów? Trzeba ci jeszcze paragon przed nos podstawić, żeby ci się wszystko zgadzało? Istotnym fragmentem jest: „Jedynym rarytasem są pomarańcze. Po niecałe dwa złocisze kilo.” Rozumiesz? Rarytasem, ekstrawagancją, luksusem są pomarańcze gat. II, po dwa złote kilogram w Biedronce. I na jednorazowe zakupy poszła dwunastogodzinna dniówka, tak? To mało czy dużo? Jak myślisz? Może powiesz, że każdy odpowiada za swoje życie? Ależ oczywiście, poza tym że warunki w jakich odpowiadamy za to życie ktoś nam narzucił, a wybór mamy niewielki, za co i Ty w pewnej mierze odpowiadasz. Zastanów się czasami zanim z miną księgowego uznasz swoją wielkość i małość innych.
Zycze Wesolych Swiat Gospodarzowi i Wszystkim Gosciom blogu.
Panie Redaktorze!
Obok tradycyjnych życzeń świątecznych składam Panu najserdeczniejsze życzenia imieninowe. Znam ten ból „wigilijny”, mój syn ma na imię Adam. Życzę długich lat owocnej pracy, wspaniałych tekstów, szczęśliwego życia rodzinnego i spełnienia wszystkich marzeń.
Wesołych Świąt !!!
Przetrwa tylko to co ma zdrowe podstawy, nie wieżę więc w UE.
Brak dyscypliny, uczciwości finansowej biurokracja,
Z okazji składania życzeń życzę blogerowi kolejnego miliona tekstów odznaczających się serwilizmem wobec władzy.
WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI!
Wespol z Kotem Mordechajem najserdeczniejsze zyczenia swiateczne i noworoczne dla Gospodarza i Pani Gospodarzowej zasylamy. Niechaj Was, Kochani, Nowy Rok obdarzy spokojem, dpbrym zdrowiem i wieloma milymi niespodziankami. A zle niespodzianki niechaj sczezna. 🙂 😈
Serdeczne Życzenia zdrowych i radosnych
Świąt Bożego Narodzenia
Panu Szostkiewiczowi i wszystkim Blogowiczom
przesyła
klara2010
@atalia (11:47). Piekne zyczenia! Czy mozna odwazajemnic sie zyczeniami rychlych dostaw oleju do glowy w Nowym Roku? Zeby juz tak zostac w kregu chrzescjanskich uczuc?
Spokojnych i pogodnych Świat życzy Gospodarzowi Bloga i wszystkimi „wpisowiczom”
Wodnik 53
PS: Moje typy do rankingu pt. „osoba roku”:
– Świat: b.prezydent Brazylii Lula da Silva (kończąc 2 kadencję i mieć takie poparcie społeczne to na prawdę jest wyczyn przy dzisiejszym „zużyciu” większości plastikowych, bezpłciowych i „ślimaczych” polityków – no i w ciągu 8 lat prezydentury Luli Brazylia dokonała ogromnego „skoku” kulturowo-cywilizacyjnego, ile osób „wyszło” w tym olbrzymim kraju w trakcie owej prezydentury z przysłowiowej, kwiczącej nędzy !)
– Europa: tu albo A.Merkel albo …….. R.Erdogan (premier Turcji – nie rozwijam tej kandydatury ale argumenty są podobne jak w przypadku Luli): skłaniam raczej ku Erdoganowi – Turcja pod jego kierownictwem to coraz ważniejszy element polityki na Bliskim Wschodzie, w Europie (Bałkany !!!!) i Środkowej Azji: a ponadto – gospodarka !!!
– Polska: Janusz Palikott (wiadomo czemu)
Pozdrawiam z wiosennego Wrocławia !
Mogą także służyć do straszenia dzieci.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/51,114883,10870638.html?i=1
@staruszek
23 grudnia o godz. 17:43
Felieton jest znakomity i czyta się świetnie. Mam tylko jeden zarzut: Autorka nie wykorzystała w pełni potencjału Mc Gyvera – nie wspomniała o nieodzownym scyzoryku, bez którego nie da się wykroić helikoptera, zdolnego do lotu.
@staruszek
23 grudnia o godz. 17:43
Felieton jest znakomity i czyta się świetnie. Mam tylko jeden zarzut: Autorka nie wykorzystała w pełni potencjału Mc Gyvera – nie wspomniała o nieodzownym scyzoryku, bez którego nie da się wykroić helikoptera, zdolnego do lotu.
PS
Odszedłem od komputera aby skonsumować świąteczny tort i po powrocie popełniłem błąd taktyczny. Próbowałem wykorzystać kod bez odświeżania. Oczywiście pojawił się odpowiedni napis i przy ponownej próbie wpisałem tylko 3 znaki i „apiat” error. Po poprawnym wpisaniu kodu pojawił się niezbyt prawdziwy komunikat, że ten tekst już jest – a nigdzie go nie widać! Tu moderator powinien spowodować poprawienie programu.
Przy okazji odniosę się do sugestii na blogu, abym coś napisał o boskiej cząstce Higgsa. Tym bardziej dlatego, że o mało co złapano pierwszą cząstkę, ale się „wymskła”. Jest tak jak w reklamie piwa „prawie jak Żywiec” – to wielka różnica.
Przed chwilą zdałem sobie ponownie sprawę z tego, jak istotna jest ta boska cząstka, skoro ona nadaje wszelkim ciałom fizycznym masy. Bez Higgsa nie byłoby nawet masy tortowej, która mi tak smakowała przed chwilą. Niech żyje boski bozon Higgsa!
Narciarz 2,
najlepsza argumentacja z jaką miałem do czynienia w ostatnich miesiącach.
Panie Redaktorze,
typując Człowieka Roku nie należy zapominać o blogowiczach, zwłaszcza wnoszących pozytywny wkład w utrwalanie pomysłów władzy.
Drożdze, które emanują z tak rozumianego dobra społecznego niewątpliwie predystynują znanego nam Torlina do wyróżnienia go jako pierwszego Blogowicza Roku.
Mnie się podoba wybór Time’a. No bo przy zastosowaniu tegorocznego kryterium czyli masowych postaw społecznych wobec różnych form globalnego kryzysu kto inny aniżeli „protestujący” mogłby być „osobą roku”? Złamani psychicznie, pozbawieni nadziei ludzie, którzy się na współczesne, polityczne, socjalne niewolnictwo bez oporu godzą? Czy może głupkowate wesołki, które wierzą, że wszystko się „jakoś ułoży” a ich wybrańcy jakimiś macherstwami nie dopuszczą do nieuchronnej przecież katastrofy? A może ci, którzy ten kryzys wywołali ogłupiajac ludzi wyrafinowanymi metodami psychologicznego rażenia? Ci, których jeszcze sto lat temu, jak sprzedawców lekarstw „na wszystko” smarowano by smołą, tarzano w pierzu i wywalano za rogatki osad?
Tak więc Time ma rację – w obliczu katastrofy wspierać należy ludzki bunt. Tylko on daje jakąś nadzieję na przyszłość.
Natomiast w Naszej Umęczonej Ojczyźnie moim zdaniem człowiekiem roku jest Janusz Palikot. On zresztą też symbolizuje polski bunt. W tym przypadku przeciw „Umęczeniu”. Wyrazem tego buntu było rozprawienie się przez Palikota z histerią posmoleńską, porzucenie przez niego tetryczejacej partii rządzącej, trudna droga do parlamentu i jasne wyrażanie woli tych, którzy państwa polskiego w obecnej postaci już nie trawią. I oby szeregi zbuntowanych stronników Palikota rosły. Nie ma już dla Polski innej drogi niż buntowniczo – protestacyjna. Ciszę się, że ten bunt potrafi wykorzystać dla pożytku kraju wlaśnie liberalny polityk.
Pozdrawiam
Szanowny redaktorze Polityki
Dla mnie osoba roku jest general Jaruzelski. Ponownie udaje mu sie wykrecic od opdowiedzialnosci sadowej za przestepstwa dokonane przeciwko ludzkosci.
Wszystkim znajomym zycze owocnej pracy na blogach Polityki.
Slawomirski
Ryba 17.48
Masz na mysli pomysl wladzy o refundacji lekow ?
Wiesiek 59 1502
Teos znowu bredzi Zachowałe do dzisiaj broszure „podziemna” z roku 1980 pt Bogactwa polskiej nomenklatury.Wymieniono tam chyba wszystkie w Polsce dacze i wille polskich prominentow, lacznie z tymi wielkości psiej budy. Była to kompletna żenada. Teoś nigdy w zyciu nie był chyba po 2000 roku w Konstancinie, Zakopanem lub innej Sadybie, ze ma czelnośc porównywac rezydencje obecnej burżuazji z tymi gównianymi domkami których dorobili sie gierkowscy prominenci. Gdyby poczytał Forbsa albo Wprost to by zatkało go jak zyja ludzie ze „złotej setki”. Ale nigdy nie wezmie tych zrodeł do reki, bo by go szlag trafił że zamiast miec pałac na Mokotowie, niczym Czarnecki z Pienkowska, żyje w jakimś drewniaku w suburbiach Toronto.
Jeśli antyczłowiekiem roku jest antyeuropejski Cameron, to człowiekiem roku powinien być proeuropejski Kaddafi, który wspierał Europę i europejskich liderów dobrem słowem oraz ropą naftową, a następnie został zdradziecko obalony przez antyeuropejskiego Camerona i jego popleczników.
Jeśli mowa o Kaddafim, to nie można pominąć Kim Dzong Ila, który co prawda nie był proeuropejski, ale też – w przeciwieństwie do Camerona – nie był antyeuropejski i nic na temat Europy nie powiedział.
Adams
24 grudnia o godz. 7:25
Jerzy nie wierzy, ze na wiezy jest pelno jezy
Szanowny panie narciarz nie pisz mi Pan do mnie lelum-polelum ,jak pan Slawomirski ,ja niestety przed trzema juz laty pisalam /na blogu Passenta /co pan obecnie ,sorry !
Tylko nasz narod jak lawa z wierzchu zimna i plugawa / niech pan popatrzy jak sobie przypowiadaja ? /…. ale wiecznego ognia….
Salute
Ps.
Bo Salomon madry krol wzial miecz i przeciol ….! ….?….
Ci z parti to w wiekszosci durnie ,ci z solidarnosci itd.to zagubieni idealisci i dlatego przydarzyla sie Nam pewnie ta —Tragedia grecka —?..nie ?…
Zeby nie bylo gnusno i nundo, proponuje fragment wspomnien ze Swiat, wczesnie w latach powojennych. Poprzedni fagment swiateczny juz sie ukazal.
Bonanza w Rembertowie
Pieknie u tych Bialoskorskich bylo. Raniutko Pan Jan budzil mnie:
-Franiu, to co – „Niech sie stanie swiatlo” i – polatac ?
Ostroznie, w kalesonach, cichcem do salonu Choine zapalic i – bylo swiatlo. Potem, ostroznie, zeby gaci nie zgubic, w buty i na ganek. Kiedy piesy zarly swoje, biegiem po zaspach, miedzy drzewa. Szybko robilo sie goraco, sniezny pyl stracony z galezi tajal na skorze, piesy dolaczaly i jazgot budzil reszte domownikow.
Kiedy pchalem Wickowi wedzidlo w pysk, widzialem juz Mamuske i pania Anne jak sie snuly po kuchni w swietle naftowej lampy. Dopialem mu popregi, poprawilem Malgosce chomat, zeby rowno lezal i – gotowi. Ruszac ! Sanie ryly w sniegu gleboka koleine, Kaziuk z Antonim przekazywali sobie lejce i grzebali po kieszeniach, zeby zapalic. Znowu pare godzin z pustym brzuchem, dopoki ci dwaj gosci nie przywioza. Markotne rano slonce zapalalo iskierki na galeziach. Pierwsze sople z dachu oslepialy blaskiem a kolo ganku juz krecily sie zwawo sikorki i wroble konczac psie sniadanie. Wstawal dzien. Znowu cisza, tylko z daleka, przez czapy sniegu na drzewach, przebijal dzwon na Msze.
Pan Jan, obaj synowie i moj tato wyprowadzali juz parskajace konie, pod wierzch. Szybko snieg za nimi zadymil a szczekajaca psiarnia zawrocila i rozlazla sie po budach. Zanim chlopy sie wymodla, wyspowiadaja i wroca, Kaziuk z Antonim przyjada z goscmi.
-Franiu, a chodz tu, cieplego jeszcze dostaniesz ! Nie ma to, jak z porannego udoju, samo zdrowie !
Pani Zosia z sasiedztwa pomagala zawsze przy gosciach. Patrzylem i kombinowalem – od niej by pewno tyle samo bylo, jakby ja chcial kto wydoic. Wetknalem dziob w wiadro i ciagnalem cieple, pachnace mleko. Nad skrajem wiadra widzialem „wdzieki” pani Zosi, jak sie przewalaly z boku na bok. Kaziuk i Antoni tez widzieli, na codzien, ale – gdziezby tam ! Oba chlopy trzymaly fason i nie smialy.
Odpialem Cygana z lancucha i poszlismy obejsc cale domostwo. Cygan byl brat-lata, nigdy mnie nie opuscil, zawsze wierna morda dyszala mi w dlon, kiedy szlismy, zawsze byl pod reka. Tylko cholernik sznurowki mi rozwiazywal. Co go ciagnelo do tych sznurowadel nie wiem, za kazdym razem skubnal. Obeszlismy stajnie, obore, kurniki, podworzec ze studnia i korytem, ogrodzony grubo ciosanym plotem i zaczepilismy o kawalek lasu. Wysokie sosny nie puszczaly jeszcze porannych przeblyskow slonca, las stal ciemny i tajemniczy. Na skraju, zgodnie postanowilismy sie odlac, ja na swoje, on na swoje – nie po moich butach !
Zawrocilismy. Latem, to byly lany zlote, gdzie sie probowalo ziarno czy juz doszlo, wiosna chodzilo sie za plugiem, jesienia za kosiarka a teraz, przy zimie, biel i biel po horyzont. Biel, pod wieczor podbarwiona fioletowo i rozowo. Teraz, wczesnym rankiem, strzelajaca w oczy iskrami slonecznych promieni, zza ktorych wygladaly czerwone liscie buczyny, biala brzoza przy mostku, a czyjes trzewiki harcowaly w powietrzu do gory nogama. Oczy przymruzyc, lepiej zogniskowac i – obok meskich trzewikow ujrzalem damska noge, pelna i ksztaltna, w podrygach zwawych, jak „mleczarnia” pani Zosi przy dyngusie.
-Ty widzisz co ja widze ? – Zapytalem Cygana. Cygan przylozyl sobie lape do ucha, zaczal weszyc i rozdziawil szczesliwy pysk w zachwycie. Skoczyl do przodu i mnie pociagnal. W oczach mi sie mienilo od tych iskier na sniegu, biegu po zaspach i kretynskiego porykiwania piesa. Dopadlismy wreszcie do san z konmi. Konie ogladaly sie zdziwione na swoj bagaz, ktory lezal w korycie strumienia, do gory plozami. Nadbiegali Kaziuka z Antonim, ciezko dyszac, w glebokom sniegu, i miotajac wszystkie joby, sukinsyny i „chaljery” jakich sie przy nich do woli nasluchalem. A teraz moglem jeszcze wiecej posluchac, kiedy pan doktor Biwer obzywal sie najgorszymi z wlasna malzonka.
-Zachcialosie babie powozic ! Bo ona umie ! Wszystko umie ! Wszystko wie lepiej ! Tak i wpierdzielilasie w te jame !
Malzonka piszczala i wierzgala bez przystanku noga, ktora jej wystawala z san. Zanotowalem, ze musiala jej ta konczyna marznac, bo ponczocha konczyla sie na pol uda, a dalej udko rozlozyste i gole, a potem jakies chaszcze o ktorych i wiedziec nie chce. Pan doktor Biwer wylazl, bo Kazmirz z Antonim juz odsuneli sanie i wyciagal malzonke.
Uslyszelismy szybki galop i nadlecial tato z Sedzia i jego synami. Pozbieralo sie cale towarzystwo, przywitalo i zgodnie ruszylismy do domu.
Kto nie wie ile traci bez Wilenskiej kuchni, nie wart i slowa. Stol byl ogromny i okazaly. Przez otwarte podwoje do salonu, wlewal sie blask choinki, ze wszystkimi kolorami bombek, wycinanek, wstag i wielobarwnych lancuchow. Stol lezal nizej, bialy, jak pole, a na nim – wszystko ! Dzis – goscie ! Dan nie wylicze, nie podolam.
Zaskoczyl mnie rudy leb na miejscu z pustym nakryciem, ktore stalo od Wigilii. Wielkie chlopisko, w ojca koszuli, zarlo ze smakiem. Zerwal sie, zlapal mnie pod zebra, podniosl wysoko i rozesmial sie:
-Franek ! Wyrosles chlopie !
Zebra zabolaly, ale cos bylo w tym rudzielcu…..Cos znajomego. Co tu sie dzieje ?
Biwer z zona sciagali kapoty, otrzepywali sie ze sniegu, Pani Anna z mamuska zakrecily sie przy nowych talerzach, nikt nie mial czasu mi tlomaczyc.
-Wiesiu, to juz na zawsze ?
-Jak Bog da, na zawsze, panie doktorze.
Przelamali sie oplatkiem, tato im nalal, wypili i Rudy spytal:
-A Kaziuki, Antosiuki ?
-A jakze, zdrowi, cali, juz ida !
-W imie ojca i syna….- rozleglo sie spod drzwi, Kaziuk stal z otwarta geba a Antoni przy nim. Obaj patrzyli, przecierali oczy, a potem wycierali….
Matka i pani Anna a to podlozyly cos Rudemu na talerz, a to poskrobaly go po kudlach a chusteczki trzymaly przy oczach. Rudzielec zarl z apetytem, nie odmawial.
Tato wzial mnie do sypialni na powazna rozmowe. Po dwoch slowach wszystko wiedzialem, wszystko kojarzylem. Nie jeden wieczor o tym sluchalem. Moim ojcem chrzestnym byl plk Lekawski. W domu mial baze akowcow. Niemcy zrobili nalot. Zaladowali pulkownika i dwoch synow na ciezarowke i powiezli szosa na Pustelnik. Po drodze, mlodszy syn, Kazimierz, rzucil sie na zoldakow, zakotlowalo sie. Wiesiek nawial a plk Lekawskiego, z synem Kazimierzem, Gestapo rozwalilo przy szosie. Latem jedziemy czasem w to miejsce posadzic kwiaty. A Wiesiek znikl. Potem okazalo sie, ze Wieska zgarnela bezpieka, bo jak ruskie przyszli,to go zlapli z bronia. Pisal do nas a matka i Bialoskorscy posylali mu paczki. Teraz go wypuscili i przyszedl w nocy piechota od stacji w Rembertowie. Kaziuk i Antoni sluchali zawsze wieczornych rozmow i wszystko wiedzieli. Teraz poszli do siebie pomodlic sie i podziekowac Opatrznosci za Wieska. Przy okazji, kazdy sobie raz jeszcze wlasny zyciorys powtorzyl..
Po nas do sypialni wladowali sie Biwer z Wieskiem, zeby Rudego przebadac na wszystko. Zaraz po Swietach mial sie zglosic do szpitala na Solcu, na badania. Pozniej pracowal w sklepie jubilerskim z synem sedziego.
O zamiataniu Kameralnej po wojnie Wieska z Mirkiem o moja siostre , moze innym razem. Te Swieta zapamietaly sie kolorami zimy, przyjaznymi mordami piesow i Wieskiem – rudzielcem, co mnie podnosil do sufitu. Szczesliwi ci, ktorym Pan Bog dal na cale zycie ludzkie serca, zeby zawsze mieli je blisko.
@Polonia-Sawa 27 grudnia o godz. 12:44
Droga pani P-S,
z calym szacunkiem, w dalszym ciagu nie bardzo pojmuje Pani mysl. Nie chce wyjsc na niegrzecznego i dlatego odpowiadam po raz ostatni na wpis, ktorego nie pojmuje. Brak dalszej korespondencji prosze przyjac jako moje pokorne przyznanie, ze nie udalo mi sie zrozumiec. Z wielka przyjemnoscia pani odpowiem, kiedy uda mi sie zrozumiec, o co Pani chodzi.
Obchody 93. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego rozpoczęły się mszą święta w kościele garnizonowym przy ul. Bernardyńskiej. Po odśpiewaniu hymnu państwowego i apelu poległych, przyszedł czas na salwę honorową i składanie wieńców i wiązanek przy grobie Nieznanego Powstańca.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75248,10875870,Powstanie_Wielkopolskie__Uczcili_pamiec_wydarzen_sprzed.html#ixzz1hlXGiRWi
——————————————-
Czy nie można się w…wić na taką notatkę?
Narodziła się tradycja- mszą zaczyna się KAŻDA uroczystość państwowa…
A swoją drogą, było to JEDYNE udane powstanie w naszej historii….
Ps.
Czy tytuł WOJEWODZINA jest poprawny?
Mnie się kojarzy z żoną wojewody……
Panie narciarz ,aby naprawde anlizowac stan wojenny trzeba zaczac od poczatku ,nie od konca.
Trzeba odpowiedziec na pytanie jaka byla sytuacja ekonomiczna Polski przed powstaniem Solidarnosci. Dlaczego pzpr zgodzilo sie na jej powstanie ,jaka role miala spelniac w tamtym sytemie /bo chyba pzpr nie miala
zamiaru podzielic sie wladza ?/ Jaka role spelniali czlonkowie pzpr w tej organizacji ? Dlaczego wymknela sie z podkontroli wladzy ? ..,itp.itd…
Wtedy naprawde dowiemy dlaczego Rosjanie stali na granicy i kogo ratowal General?
Niestety nie mozna ,jak niektorzy tutaj sadza doprowadzic kraj do ruiny ,potem go ratowac ;niestety kosztem ludnosci i obecnie spodziewac sie wdziecznosci ?
Nie dyskutuje ,nie jestem historykiem i nie mam na wyzej wymieniony temat wystarczajaco duzo informacji ,poza tym swietuje..
Salute
Ps.
To prawie wyglada jak w tej historii Redaktora , ktoremu jakis ubek powiedzial ,ze z checia by go zabil ,ale nie zabil…. ma mu byc wdzieczny ? Tylko niestety dlaczego jakis czlowiek mialby go zabic ,dlaczego ?
Pan General jest odpowiedzialny za stan wojenny , brawo ,a za reszte zapewne … ???…