Plan Sikorskiego, czyli Angela, rusz się!
Pół wieku temu zdolny minister spraw zagranicznych PRL Adam Rapacki wystąpił z propozycją stworzenia w Europie centralnej strefy bez broni atomowej. Z tego tak zwanego planu Rapackiego nic nie wyszło, ale do dziś w politologii jest pamiętany.
Teraz zdolny kolega po fachu Rapackiego minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski zgłasza w Berlinie polską propozycję stworzenia silniejszych podstaw Unii Europejskiej. I szturcha łokciem kanclerz Niemiec: ja, polski polityk obawiam się dzisiaj bardziej niż niemieckiej potęgi niemieckiej bezczynności wobec kryzysu strefy euro i idei europejskiej. Pewne wrażenie to zrobiło, co widać w artykule ,,Spiegla”:
http://www.spiegel.de/international/europe/0%2c1518%2c800618%2c00.html#ref%3dnlint
Berlińskie przemówienie Sikorskiego na pewno będzie długo pamiętane i rozbierane na części i cząsteczki, ale czy ,,plan Sikorskiego” nie okaże się głosem wołającego na europejskiej ,,puszczy” To się zacznie klarować już za kilka dni, na posiedzeniu Rady Europejskiej. Jestem optymistą, bo jaką mam alternatywę? 🙂
PS
Tymczasem pisowcy już gotowi postawić Sikorskiego pod Trybunał Stanu. Dobrze, że nie od razu pod ścianę. A swoją drogą nasz zdolny minister SZ zdeklarował się w Faktach po faktach jako zwolennik kary śmierci za szczególnie bestialskie zbrodnie. To mnie bulwersuje. Także w kontekście jego mowy europejskiej. Dobrze, że polski polityk chce więcej Europy; gorzej, kiedy Europa się dowie, że ten polityk nie mówi ,,nie” karze śmierci. Że w ogóle w jego systemie wartości jest na nią miejsce.
Komentarze
Rapacki… Miał więcej w głowie, niż to stanowiło gomułkowską normę (Jędrychowski, Kulesza – o rety!), natomiast plan? Amerykanie wezmą swoje atomówki za ocean, a Rosjanie za Bug. Plan godny samego Stalina.
A wypowiedź Sikorskiego o karze śmierci w sam raz sytuowałby go w rządzie Cyrankiewicza.
Panie Redaktorze
Problem w tym, że nieruchawość (ale czy bezczynność?) Angeli wynika z ekonomicznego faktu, iż system wspólnej waluty musi być przebudowany i wzmocniony o stronę fiskalną, czyli nadzór władzy europejskiej nad budżetami krajowymi. Na ten brak wskazywano już kilkanaście lat temu, przeróżni mniej lub bardziej namiętni krytycy euro to podnosili. Ostatnio pisze w GW-biz sędziwy Martin Feldstein, naczelny doradca prez. Reagana:
http://wyborcza.biz/biznes/1,109170,10727394,Martin_Feldstein__Europe_is_Not_the_United_States.html
Euro wymaga przebudowy instytucjonalnej, co pociąga za sobą zmiany traktatów i wymaga czasu na negocjacje. Niemcy są zdeterminowani, aby to zrobić, amb. Niemiec w Kanadzie bardzo rzeczowo i zdecydowanie mówił o tym kilka dni temu w wywiadzie dla CBC (Lang and O’Leary Exchange). Dopiero potem możliwe jest drukowanie pieniędzy przez ECB.
Wydaje się, że Niemcy bardziej potrzebują sojuszników niż poganiaczy. „Niemcy są w izolacji” – rzecze Der Spiegel. A czas pracuje przeciw euro.
Jak napisałem pod poprzednim felietonem Gospodarza przemówienie Sikorskiego jest „bardzo dobrym tematem do blogowej dyskusji. No i propagandowo krzepiącym ? np mnie, bo jak nieraz pisałem jestem euroentuzjastą, zwolennikiem pogłębienia integracji itp.
Ale jako deklaracja polityczna jest komiczne ponieważ złożył ją minister spraw zagranicznych państwa, które od lat uchyla się od przyjęcia wspólnej waluty ? uchyla się od postanowień układu zjednoczeniowego. Co gorsza państwa społeczeństwa, które nie chce euro czyli de facto nie chce pogłębienia integracji. Nie chce spełnienia elementarnych wymogów finansowych, światopoglądowych, by się dalej integrować. Przecież te fakty są zjednoczonej wspólną walutą większości członków doskonale znane. Tak samo jak fakt, że od zjednoczenia żaden rząd nawet nie próbował społeczeństwa do wspólnej waluty przekonać lansując tezę ?nasza chata z kraja?. Przecież to jest śmieszne by unijny maruder, jakiś taboryta z szarego końca pouczał tych, którzy dziarsko prą do przodu.
Najpierw trzeba coś pokazać, wysilić się a dopiero potem wymądrzać.”
Zrugał mnie za ten komentarz Telegrahick Observer udowadniając … . No właśnie nie wiem co udowadniając. Czy to, że przez tyle lat nie można bylo zrobić porządku z finansami tego państwa i przyjąć wspólnej waluty? Czy może to, iż można pogłębiać integrację, tworzyć nowy, wspólny, europejski byt polityczny nie mając wspólnej, europejskiej waluty? Telegraphick radzi integrować się ale i obserwować. Czyli jednak tak nie do końca się integrować – ciut, ciut się pointegrować utrzymując dystans, roztropnie stojąc z boku.
Przy takim podejściu wróżę „planowi Sikorskiego” los „planu Rapackiego”
Natomiast zgadzam się ze stwierdzeniem Telegraphicka, że „Oczywiście siła jego (Sikorskiego)gadaniny zależy od tego, jak uda się PO wzmocnić finanse i przywrócić równowagę budżetu.” – z naciskiem na słowo „gadanina”. Mam nadzieję (nadzieja matką głupich), że wzmacnianie finansów i przywracanie równowagi budżetu nie zakończy się jak lękliwe próby (?) przyjmowania euro – czyli niczym.
Tak więc Telegraphicku jednak zauważam co rząd robi a raczej czego nie robi. Będzie robił to go będę wspierał. Tylko niech zacznie coś robic zamiast gadać po próżnicy.
Pozdrawiam
Ps. Oczywiście zgadzam się ze zdaniem Gospodarza, że źle będzie „kiedy Europa się dowie, że ten polityk (Sikorski)nie mówi ,”nie” karze śmierci. Że w ogóle w jego systemie wartości jest na nią miejsce.”
Inny temat, choć związany, ekonomiczny. Red. Solska woła; „Banki, banki do domu” (POLITYKA 49, ss. 40-42). Eh, nie będe wchodzil przedwcześnie w szczegóły.
Według mnie:
1. przemówienie było znakomite, zresztą bardzo dobrze odebrane w Europie.
2. Ja czarno widzę dalsze losy euro. Nie może być wspólnej waluty bez wspólnej polityki finansowej i jej kontroli. A wprowadzenie takich zasad jako element federalizacji Europy podzieli Europę na Niemcy i resztę (ewentualnie Niemcy z Francją i resztę), Niemcy nie będą chcieli oddawać kluczowych stanowisk ludziom nie będącym ich narodowości, z kolei pozostałe państwa nie zniosą na wszystkich ważniejszych stanowiskach jedynie Niemców. A bez nich Europa się nie uratuje. Bo kto niby nam zagwarantuje, że kolejne państwo sobie dodrukuje pieniądze, za bardzo się zadłuży.
3. W sprawie kary śmierci za najbardziej odrażające zbrodnie staję po stronie Ministra.
Kartka z P. (29 listopada o godz. 21:59)
Po raz wtóry muszę Cię …
Czepiasz się tego rządu, tego polityka, nacisk kładziesz na „gadaninę” w Berlinie, mieszasz rząd z państwem (które od lat uchyla się od przyjęcia wspólnej waluty), ze społeczeństwem. Ten rząd (PO, a nie PiS czy POPiS) się nie uchylał, owszem, nieśmiało, ale za euro agitował społeczeństwo ustami premiera. W poprzedniej kadencji nie mógł zrobić kroku ku integracji ze względu na warunki traktatowe, ale dla Ciebie to nie argument.
Czasy na agitowanie za euro nie są oględnie mówiąc – najlepsze. Dzisiaj nie wiadomo, czy euro przeżyje przyszły rok. Dlatego trzeba obserwować. Polski rząd niewiele może zrobić w tej sprawie. Ekonomicznych ograniczeń i instytucjonalnych niedorobek wspólnej waluty nie przeskoczysz. Gadanina o euroentuzjazmie, o potrzebie integracji naiwnie upraszcza złożoność sytuacji, Twoja gadanina. Sikorski w Berlinie zachęcał głównych graczy do działania, może powinien jeszcze pojechać z tą mową do Paryża, Rzymu i Madrytu (do Londynu nie ma co po jechać). Zadeklarował wsparcie Polski. To wszystko co Polska może zrobić, znaczy się – rząd polski, w tej niewątpliwie krytycznej chwili.
Rząd zaczął już robić porządkowanie finansów, wkrótce będzie budżet, ale wiele punktów programu z expose nie da się wtłoczyć doń od razu. A Ty stoisz sobie z boku, w ostrej opozycji. Nie przestajesz krytykować, wiesz lepiej.
Ale nic i nikt Cię nie przekona, gdyż moje argumenty nie pasują do Twojej antyrządowej mantry. Więc przyjmuję ze spokojem, nie rugam już, ciesz się chwilą.
?W początkowym okresie istnienia Stanów Zjednoczonych wierność własnemu stanowi była ważniejsza niż wierność własnemu państwu, czyli Unii. Nowojorczyk czy mieszkaniec Wirginii utożsamiał się ze swoim stanem tak, jak Europejczycy ze swoimi państwami narodowymi. Unia była tylko dobrowolnym zrzeszeniem suwerennych stanów dopóty, dopóki służyła realizacji partykularnych interesów stanowych. W tym okresie ani północ, ani południe, nie uważało Unii za coś stałego czy niezmiennego.??
Taki fragmencik historii USA znalazłem w Wikipedii. Jak pamiętamy od kwietnia 1861roku do maja 1865 roku trwała tam niezwykle krwawa wojna secesyjna po której znakomicie wzrosło znaczenie władzy centralnej i zaczęły kształtować się coraz silniejsze Stany Zjednoczone Ameryki, aż do obecnej potęgi. Nastąpiło przejście od luźniej Unii do potężnej federacji.
Nie czuję się na siłach aby kompetentnie i rzeczowo wykazać /lub wykluczyć / podobieństwo Unii Amerykańskiej i Unii Europejskiej i że historia może powtórzyć się ze wszystkimi szczegółami, co nie daj boże. Po słowach ministra Sikorskiego i komentarzu pana Redaktora do nich, rozmyślania w tym temacie mnie naszły. Może ktoś ze znakomitych gości zechce wykazać, że to brednia albo, że jednak coś wartego zastanowienia.
Kowal Ski
Minister jeszcze raz pokazal twarz oksfordczyka optujac za kara smierci. Wydaje mi sie, ze gdy Bialorus dolaczy do UE, znajda sie jego zwolennicy na czolowe stanowisko w nowym tworze panstwowym. Moze idac sladem logiki torlinowskiej bez kary smierci nie ma Stanow Zjednoczonych. 🙂
Chyba trudno wyobrazic sobie magmowaty twor, ktory niektorym sie marzy. USA bylo budowane przez emigrantow, ludzi dobrowolnie lub pod przymusem wyrzuconym ze swojego pierwotnego srodowiska, nie zas narodow o wyksztalconej tozsamosci i kulturze wcielanych do jakiegos wspolnego tygla. A co bedzie wspolnym jezykiem? Niemiecki? Ale o tym mozna dyskutowac bez konca.
Do przeciwnikow Kary Smierci(Adama Szostkiewicza,Kartki z Podrozy, Narciarza2,Jacobskiego)
My jej zwolennicy(w tym przypadku ja i Torlin) pokornie uznajemy wasza wyzszosc moralna i bardzo prosimy zeby juz nas wiecej nie deptac. Ze skrucha przyznajemy sie do naszego barbarzynstwa , ale nie chcemy wiecej poruszac tego tematu. Tzn Wy mozecie, bo macie do tego moralne prawo. My w tej sprawie (pardon ja, bo nie moge sie wypowiadac za Torlina) bedziemy milczec jak grob, albo jak ryba
Kowal Ski!
To brednie nie są, … z wyjątkiem Wojny Secesyjnej. Takiej na pewno nie będzie.
Rzecz cała w tym, że po prostu Europa przed większą centralizacją (federalizacją) się nie uchroni, bo wymusi to na niej rzeczywistość. Póki co widać świetnie schizofreniczność sytuacji, w której dla przykładu minister spraw zagranicznych Unii jest osobą bez znaczenia, i mogłaby w związku z tym w ogóle nie istnieć. Krok po kroku rzeczywistość będzie łamała bariery mentalne istniejące w głowach ludzi, i to nie tylko u nas czy u Greków, ale i u Niemców również.
Trzeba sprawdzać zadłużenie państw. Ale kto to ma robić? I weryfikować? A skoro jest funkcja kontrolna, to musi być również siła władcza, władna wprowadzić zalecenia w życie. Dla przykładu Słowenia za bardzo się zadłużyła, kto to kontroluje, kto wydaje polecenia rządowi Słowenii, kto pilnuje, czy zostały wprowadzone poprawki? I w gruncie rzeczy ktoś już na stałe powinien pilnować, czy Słoweńcy nie będą chcieli tego jeszcze raz zrobić?
Stoimy przed bardzo ważnymi wydarzeniami, decyzjami na skalę światową, i bardzo dużo zależy od przywódców państw.
———————-
Kartko!
Na podstawę odpowiedział Ci T.O. Ja chciałbym przyczepić się do jednego zdania: „Przecież to jest śmieszne by unijny maruder, jakiś taboryta z szarego końca pouczał tych, którzy dziarsko prą do przodu”.
Po pierwsze – nie uważam za słowa „taboryta” za prawidłowy w tym zdaniu, chyba że zechcesz tłumaczyć go trzymając się lewą ręką za prawe ucho,
Po drugie – czy – Twoim zdaniem – to my jesteśmy maruderami Europy?
Po trzecie – wymień łaskawie te państwa prące do przodu. Aha, i jeszcze jedno. Chciałbym poznać definicję słów „prące do przodu”.
Z góry dziękuję.
@ Kowal ski:
Żeby mogła być taka wojna (przeciwnicy głębszej integracji vs. zwolennicy), to obie strony musiałyby mieć wspólną armię. Na to się nie zanosi, bo w UE istnieją dwie armie zdolne do realnego działania: brytyjska i francuska. Oba kraje ani myślą o poważniejszym zaangażowaniu w europejską politykę obronną. A na razie jak Pan to sobie wyobrażasz? Minister Sikorski mówi „dosyć tego, panowie Anglicy” i posyła brygadę kapelanów pod dowództwem generała brygady księdza biskupa Ryszarda Borskiego, żeby urządził Wielkiej Brytanii nowy marsz Shermana?
No i Barroso nie jest Lincolnem.
Huknięcie w stół, aby ratować UE rękami najbogatszego jej członka było mądrym i odważnym posunięciem R.Sikorskiego. Co do stosunku ministra do KS, to nie czepiałbym się szczerej wypowiedzi. W końcu cała ta jałowa dyskusja, wywołana przez JarKacza z wiadomych powodów, dotyczy nie tyle samej KS, co hipokryzji w kontekście chrześcijańskiego Dekalogu. Gdy „oderwać” się od niego, to każdy z nas ma często ochotę komuś „łeb uciąć”. Sikorskiego bardzo cenię za to, że w swoich wypowiedziach nie zniża się do poziomu Brudzińskiego czy Hofmana. Natomiast drażni mnie stawianie go przez dziennikarzy w kłopotliwych sytuacjach. Czy tak trudno wbić sobie do głowy, że są na świecie „wystający” ponad poziom magla? Niestety, nawet niegłupi dziennikarze „uwielbiają” plotkarski styl i „stawianie pod ścianą” poważnych interlokutorów; kompromitują tym przede wszystkim samych siebie.
Pod poprzednim blogiem skomentowałem już wystąpienie Sikorskiego. Efektowne, ciekawe, ważny głos w sprawie przyszłości Unii tylko właśnie, czy wnoszące coś nowego?
Bo dawać rady Niemcom, żeby się zrzekły części suwerenności,( jakoś tylko o naszej suwerenności się mówi) podzieliły swoim bogactwem z innymi każdy głupi potrafi. Na razie jest pożar, a Sikorski mówi gdzie telewizor powinien stać w salonie jak się już dom ugasi. Niech powie jak gasić, cwaniaczek.
Czy zacieśniona integracja jest rozwiązaniem?
Żeby się kraje nie zadłużały, trzeba je ubezwłasnowolnić? A może nie pożyczać im pieniędzy, to mniej skomplikowane, niewymagające konsensusu politycznego rozwiązanie.
Sikorski przypomina mi wynalazcę, który przychodzi do hodowcy zwierząt futerkowych i mówi, że wymyślił takie zwierzę, większe od norki, futro takie same, trzy razy w roku miot po dwanaście młodych a żywi się śmieciami. Kupuję, mówi hodowca, To ja wymyśliłem, teraz niech Niemcy wyhodują.
I ostatnie, w kontekście bezczynności Niemców.
A nasza bezczynność? Mamy niepodważalną szansę, nie jesteśmy w strefie Euro, mamy poduszkę w postaci własnej waluty, jesteśmy biedniejsi, skłonni pracować za mniejsze pieniądze, głodni sukcesu, nasze towary powinny zalewać Europę taniością, innowacyjnością, moglibyśmy w nadchodzącym niewątpliwie kryzysie znaleźć szansę na dogonienie Unii a co robimy?
Żadne reformy nie są potrzebne mówi rząd przed wyborami, małe kroki są potrzebne, mówi rząd po wyborach.
Mniejsza o to, że te reformy w dużym stopniu sprowadzają się do zwiększenia fiskalizmu. Gdzie są reformy sądownictwa, uwolnienie przedsiębiorczości od zbędnych, nic państwu nie dających pęt biurokratycznych, na to nie trzeba pieniędzy, na to trzeba odwagi politycznej.
Jesteśmy jednym z orędowników wspólnej polityki rolnej. Mimo, że to nie leży w naszym interesie, bo na zniesieniu subsydiów byśmy zyskali i nasi rolnicy. Ministrze Sikorski, w swoim pokoju najpierw zrób porządek, bo w nim mieszkasz.
Doradzanie Niemcom więcej odwagi przy takich zaniechaniach ze swojej strony uważam za bezczelność. Kiedy Niemcy podnieśli wiek emerytalny? Za Schroedera. Co mówił Rostowski jeszcze pól roku temu na temat wieku emerytalnego?
„3. W sprawie kary śmierci za najbardziej odrażające zbrodnie staję po stronie Ministra.”
.
Torlinie, a co twoim zdaniem ta kara śmierci załatwi?
Według mnie zaspokoi jedynie społeczne poczucie sprawiedliwości. Żadnych innych pozytywnych konsekwencji nie będzie. Nie mówiąc o tym, że jeżeli będzie stosowana jedynie w przypadku „najbardziej odrażających zbrodni” i – jak rozumiem – przy braku okoliczności łagodzących, to będzie zjawiskiem zupełnie sporadycznym. Czy więc warto?
Z jednym NIE MOGĘ SIĘ ZGODZIĆ w tych fragmentach wypowiedzi min. Sikorskiego, które znam.
Otóż, chciałby on zachować, jako elementy suwerenne tożsamości narodowej, także PODATKI, VAT i tym podobne elementy fiskalne.
Jak to się ma do jedności polityczno-ekonomicznej Unii?
Dotychczas elementem wspólnym (w każdym razie takie było formalne dążenie) państw UE były właśnie kwestie społeczno-ekonomiczne, regulowane przez VAT, podatki itd. To bowiem miało (w założeniu) gwarantować dojście to równości cywilizacyjno-kulturowej poszczególnych społeczeństw UE. Natomiast nic nie mówiono o rezultacie tych dążeń równościowych, czyli o budżetach państw, deficytach i długach. Rezultat jaki jest, wszyscy widzą.
W propozycji min. Sikorskiego sprawa została odwrócona. To ostateczny rezultat, czyli budżet, deficyt i dług, mają zostać poddane „wyrównaniu” i kontroli, a więc być relatywnie porównywalne w całej UE, natomiast sposoby wewnątrzpaństwowego dochodzenia do tych wartości fiskalnych, poprzez podatki, VAT, akcyzę, fundusz spożycia społecznego itp. – byłyby pozostawione „suwerennym” państwom. Oczywiście, w pogoni za konkurencyjnością (o której mówił też min. Sikorski wczoraj w wywiadzie), te daniny fiskalne, nakładane na obywatela, byłyby w niektórych państwach, np. w Polsce, znacznie uciążliwsze. Ale efekty budżetowe byłyby zadowalające dla UE, więc nie miałaby ona powodu ani pretekstu interweniować „w obronie statusu ekonomicznego” obywatela. Wobec tego moglibyśmy zapomnieć o cywilizacyjnym i ekonomicznym równaniu życia poszczególnych obywateli w całej UE.
Myślę, że to samo myślenie stoi za „ociąganiem się” (jak pisze @Kartka) z wejściem do strefy euro. Jakkolwiek chwalebne by to było, natychmiast utracilibyśmy, jako kraj, konkurencyjność ekonomiczną, JEDYNĄ jaką mamy – tzn. niższe koszty pracy i wytwarzania.
Chciałoby się powiedzieć, za wieszczem, „nie tędy droga”. Ale, być może, na razie to jedyna dostępna nam droga. Tylko czy Niemcy zechcą za nią zapłacić?
TO (29-11-g.22:37)
Nic nie poradzisz na antyrządowe mantry Kartki.
Zauważyłam, ze od pewnego czasu on nawet nie wchodzi w polemiki, tylko obwieszcza swoje prawdy niepodważalne.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10726718,Brytyjczycy_przygotowuja_sie_na_upadek_strefy_euro.html
Obie wypowiedzi ministra są, moim zdaniem, nieistotne i w takim sensie się nie różnią.
/Zróbcie coś/ to żaden plan.
Istotne jest to /coś/ czego tu nie ma.
@mag
Uwazaj, bo Cie staruszek dopadnie
Lewy Polaku!
Przyłączam się.
Niestety nie spelni sie moje marzenie, kiedy miejscowe miernoty nie beda probowac nauczac narodu i sprowadzac na wlasciwa droge, gdy sami nie potrafia sklecic poprawnie jednego zdania. Ze przyjdzie czas takiej jednosci europejskiej gdzie wspolny rzad okreslac bedzie wspolne strategie, a miejscowe madrale beda tylko mialy za zadanie prawidlowo je wykonywac.
Ale nie, im sie sni wladza, potega i szabelka. Tumaneria polska byla przed wojna i tak zostalo do dzis. Co to musza byc za wykolejency psychiczni zeby dobra pojedynczego obywatela nie przedkladac nad swoimi fantasmagoriami o potedze.
Pozostaje mi tylko powtórzyć, że przemówienie Sikorskiego, ktore dokładnie przeczytałem to miod na moje serce. Pewnie gdybym z poczuciem dystansu, które daje brak koniecxzności codziennego nieomal obcowania z tym państwem, miał okazję go wysłuchać, byłbym dumny i szczęśliwy. Tyle tylko że mam okazję skonfrontować je z zapyziałymi realiami tego kraju.
Większość przemówienia poświęcona jest konieczności obrony wspólnej waluty. Sikorski używa do tego celu nawet tak dramatycznych argumentow jak wojna bałkanska. Ale śmieszność tej argumentacji z mojej perspektywy polega na tym, że my tej wspólnej waluty po prostu nie mamy. Społeczenstwo polskiej jej nie chce, panstwo wyłonione przez to społeczeństwo również – kolejne rządy też jej nie chciały. Nie zrobiono nic, by przekonać do euro Polaków. Gdy panstwa wyłonione z byłych demoludów prowadziły kampanie na rzecz euro, przeprowadzały reformy budżetowe i w koncu euro przyjmowały Polacy byli mamieni wieściami na temat pożytków ze zlotowki. I teraz szef dyplomacji rządu kierującego tym panstwem w Berlinie poucza Brytyjczyków by w końcu przyjęli euro. Robi to urzędnik ktory pensje pobiera w złotowkach.
I w tym kontekście przemówienie wyraża tylko strach polityka, który dobrze wie co stanie się ze złotówką gdy runie strefa euro. A raczej z mitem złotówki i mitem suwerennego państwa, ktore się „bicia” zlotówki wyrzec nie chciało. Panstwa kierującego się od akcesji regułą „tylko tyle Unii ile jest dla polski dobrze” – de facto regułą pis-owską.
Prominentny urzednik kraju objetego procedurą nadmiernego deficytu budżetowego obwieszcza Europie w Berlinie, że „Kraje podlegające procedurze nadmiernego deficytu budżetowego musiałyby przedstawić swoje budżety krajowe Komisji do zaakceptowania. Komisja otrzymałaby uprawnienia do ingerowania w polityki krajów, które nie mogą spełnić swoich zobowiązań. Kraje uporczywie łamiące zasady byłyby zawieszone w swoich prawach głosu.” Chciałbym się spytać czy pozycja państwa, ktore reprezentuje Sikorski uprawnia do takich mentorskich deklaracji?
Czy państwa nie razi, że Minister Spraw Zagranicznych anachronicznego, klerykalnego panstwa, ktore nie otrzymało promocji do wyższej klasy i stoi w kącie gdzieś we wschodniej zonie kontytynentu, udaje prymusa i sklada na forum międzynarodowym tak smieszne deklaracje jak np ta – „Zmniejszone zostaną przywileje (…) duchowieństwa.”? To robienie sobie kpin z pogrzebu.
Podobnie zresztą jak składanie deklaracji na forum unijnym przez polityką chcącego przywrócenia kary śmierci.
Ponieważ chyba nie zostałem zrozumiany chce jeszcze raz wyjaśnić, że idea przemówienia Sikorskiego mi się bardzo podoba tyle tylko, że Polacy, polskie państwo czy ten rząd nie mają najmniejszych podstaw by snuć takie wizje. Pozostaje mi powtórzyć za Parkerem – „Ministrze Sikorski, w swoim pokoju najpierw zrób porządek, bo w nim mieszkasz.Doradzanie Niemcom więcej odwagi przy takich zaniechaniach ze swojej strony uważam za bezczelność”
Pozdrawiam
Ps.I – Oczywiście Torlinie, że słowa taboryta uzyłem niewlasciwie. Powiniem poprzestać na maruderze – to słowo doskonale oddaje pozycję Polski w UE.Również „prący do przodu” nie ma sensu. Mogę się wytłumaczyć tylko tym, że nie mam czasu sprawdzać tych komentarzy.
W „Naszym Dzienniku” odjechał Witold Waszczykowski z PiS. Kryzys jego zdaniem to spisek Niemiec i Francji. „Niewykluczone, że tego rodzaju scenariusz był przewidywany przez mocarstwa, aby wymusić na pozostałych państwach zmiany politycznego mechanizmu decyzyjnego w Europie. Warto zatem wiedzieć, czy kiedyś bezrefleksyjnie wpakowaliśmy się w utopijny miraż, czy jednak wpadliśmy w zastawioną pułapkę”.
Więcej… http://wyborcza.pl/1,75968,10732365,Absurdy_Kaczynskiego_i_racje_Kaczynskiego.html#ixzz1fCCL7aTO
————————————-
Jak takie COŚ skomentować?
Wiceminister na prochach?
Kadry PiS ma niezłe……..mądre inaczej……..
Kilka tygodni temu Rostowski został skarcony przez naszą opozycję za sianie paniki i zieloną kartę dzieci przyjaciela.
Dziś to samo spotkało Sikorskiego……
Gęsi Kapitolińskie miałyby ciężki żywot w naszym kraju?
Opozycja zachowuje się tak jak podobno marszałek Sejmu w niesłusznym czasie
„kto jest za? większość……
kto jest przeciw? -zadaje pytanie, zdejmując okulary
-nie widzę, stwierdza…”
Martwi mnie tylko jedno.
Pawlak dystansuje się od jego wypowiedzi, prezydent również.
Świetne wystąpienie, ale zdaje się nie konsultowane z rządem.
Minister ma i powinien mieć sporą autonomię działania.
Ale czy pan Sikorski jej nie przekroczył?
Sądząc po zachowaniu Pawlaka, chyba tak…….
„Jak takie COŚ skomentować?”
Jak ktoś o psychice paranoidalnej mógł być wiceministrem MSZ i negocjatorem tarczy antyrakietowej? To nie pierwszy raz, było przecież już „nie zabijajcie nas”
Na prochach?
Raczej odstawił, wcześniej był na prochach moim zdaniem
Kartka z podróży
30 listopada o godz. 14:33
Taboryta to w polskim rozumieniu ciura obozowy, łazęga,
Natomiast Taboryci w znaczeniu czeskim, to spuszczający łomot krajom ościennym
wojownik, walczący pod osłoną taboru.
Ps.
Ciekawostka
Prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich szejk Chalifa ibn Zajed an-Nahajan ogłosił, że z okazji 40-lecia utworzenia federacji pensje pracowników sektora publicznego zostaną podniesione nawet o 100 proc
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/pensje-w-zea-zostana-podniesione-nawet-o-100-proc,1,4937969,wiadomosc.html
Jak Państwo widzą, tamtejszy lud dostał na chlebek i spokojnie będzie oglądał igrzyska w krajach ościennych….
Despotia, szczególnie bogata, miewa swoje uroki……..
mag (30 listopada o godz. 11:23)
Dzięki za ciepłe słowa pocieszenia, może lepiej coś zimnego lepiej by mi zrobiło.
Obwieszczenia każda/y daje na blogu, co jakiś czas. Ale rzeczonemu delikwentowi wszystko się miesza, rząd z państwem, państwo ze szkołą, społeczeństwa demolodów ze sobą (rządy w słynnych Czechach za miedzą są przeciw euro, podobnie Węgrzy), chronologia wydarzeń, jednym słowem – fakty, nie są ważne, w obwieszczeniu liczy się przesłanie.
Kartka z P. nie lubi Polski takiej jaka ona jest w całości (in toto) – że tak sobie konkludująco obwieszczę. Chciałby w niej wymienić niemal wszystko i to na raz.
Minister Sikorski jest zdaniem red. Szostkiewicza zdolnym ministrem. Pamiętając nektóre wyczyny platformianego ministra od dyplomacji i byłego pisowskiego ministra od wojska, nie potrafię uchwycić znaczenia przymiotnika zdolny. Po jego „dyplomatycznych wyczynach/”Ribentrop-Mołotow”, „prostolinijne” strofowanie przydenta Łukaszenki przedm wyborami na Białorusi…/ „zdolny” , nieodparcie kojarzy mnie się w sensie „do czegoś” zdolny. „Zdolny” jako utalentowany, kojarzy mnie się pan minister trochę mniej. Dopuszczam jednak do własnej świadomości, że coś w polityce przegapiłem, i staroświeckie zasady, gdzie mniejszy gracz, każdym zbędnym słowem, czy „wejściem” w trochę dłuższej perspektywie -przeważnie traci.Tacy słabawi „krzykacze” do niedawna służyli jako parawan dla „klocków ” prawdziwych, silnych graczy.
Według dotychczasowych reguł, takie wystąpienia, jak to ostatnie popełnił pan minister Sikorski na naradzie w Niemczech- to kategoria harownicza, w której, najczęściej zarabbia się pierwsze punkty w konkursie na „koziołka ofiarnego”. Nie zdziwiłbym się, gdyby w najbliższym czasie, za sprawą wielkich-milczących, te „ofiarne ” tantiemy, zaowocowały by, jakimś „ofiarnym” nominalnie ważnym stanowiskiem w Europie dla pana ministra. W starodawnych grach politycznych, tacy „odgromnicy” to standardowy standard…
Pozdrawiam,
Sebastian
mw (30 listopada o godz. 10:21)
1. Urawniłowka podatków musi odbyć się stopniowo, podobnie jak urawniłowka wieku emerytalengo. Tzw. konwergencja, np. CIT, który jest wysoki w Niemczech i niski w Irlandii wymaga dostosowania innych norm i reguł nakładanych na firmy; trudno powiedzieć, czy może być pełna nawet za 20 lat. Z VAT jest prościej, ale czy we wszystkich krajach musi być identyczny. Z PITem jest jeszcze gorzej, bo podatki bezpośrednie nakładane na dochody są przeróżne – ujednolicenie jest skomplikowane i musi trwać. Natomiast jedną wielkość – deficyt budżetu i wynikające stąd podtrzeby kredytowe można stosunkowo łatwo kontrolować. Inna sprawa to zarządzanie długiem: jak się sprzedaje i kto go kupuje, długość terminu obligacji, np. Włosi mają przewagę obligacji 10-letnich, to wszystko powinno być aprobowane w centrali UE.
2. Przyjęcie euro nie musi wcale oznaczać utraty konkurencyjności eksportu, tak w przypadku Polski jak i Grecji. Owszem, gdy bilans płatności (current account) się pogarsza to ratować się można deprecjacją waluty. Ale Polska takie potrzeby nie wykazywała w ostatnich 7,5 lat od wejścia do UE. Ostatnie osłabienie złotego jest efektem terbulencji finansowych, nie handlowych. Nie rozumiem, dlaczego „w pogoni za konkurencyjnością daniny fiskalne byłyby w Polsce znacznie uciążliwsze”.
3. Generalnie, wiele powyższych argumentów zdaje się opierać na przemożnym przekonaniu o dominacji gry o sumie zero: Niemcy zapłacą, bo są bogaci. Jest to nieuzasadnione o tyle, że gospodarczo Niemcy korzystają z tych rozwiązań, ze strefy euro, z rozszerzenia UE na wschód. UE jako jedna strefa ekonomiczna oferuje obopólne korzyści. W jedności siła. Oczywiście wszelkie analogie historyczne ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki sa uzasadnione, jeśli uwzględni się przesunięcie w czasie. No i bariery językowe. Prosty Bostończyk od biedy porozumie się z prostym Teksańczykiem. Czy nie znający jakiegoś wspólnego języka Grek porozumie się ze Szkotem? Mobilność siły roboczej jest i będzie ograniczona między stanami Zjednoczonej Europy, choć jest niewątpliwie duża. W Polsce na ten temat się rozpacza w kręgach zbliżonych do PiS, mówi się o „pracy na zmywaku”, etc.
Lewy Polaku, Torlinie
Ze zrozumieniem przyjmuję Wasze deklaracje o milczeniu na temat wymarzonej kary śmierci. Przyznaję Wam rację, bo wiem, że do niektorych marzeń po prostu nie warto, nie wypada się przyznawać na blogu liberalnym. Lepiej do nich tęsknić w samotności albo znaleźć wsparcie na jakiś pis-owskich blogach czy portalach.
Polecam sztandarowy
http://www.pis.org.pl/article.php?id=19403
Ze swej strony też będę na ten temat milczał, bo co mialem do przekazania na temat barbarzyństwa KS napisałem już dawno temu pis-owcom.
Pozdrawiam
O tym jak Polsce i Radosławowi Sikorskiem leży na sercu rozwój Unii Europejskiej widać na przykładzie dwóch Stream-ów Nord Stream, na którym zależy nie tylko Niemcom, ale wielu innym państwom północnej flanki krajów Unii Europejskiej i South Stream na potrzeby południowej flanki Unii Europejskiej. Więcej przykładów w zacieśnianiu współpracy nie potrzeba. „I demand … ” ha,ha,ha.
Problem Uni lezy w tym, ze kazdy stara sie w niej jak najlepiej zalatwic swoje partykularne interesy, za pomoca pieniedzy innych czlonkow Unii. W takich warunkach poglebienie integracji europejskiej ma nikle szanse. Upadek Euro wydaje sie nieunikniony, jesli czlonkom klubu nie uda sie jasno sformulowac katalogu wspolnych interesow.
Obawiam sie, ze kontrola przez ponadnarodowa administracja suwerennych krajow jest z gory skazana na porazke.
Rynki finansowe sa tu o wiele skuteczniejszym kontrolerem.
Pomoc wysoko zadluzonym krajom za pomoca Euro-bonds, lub zakupu ich smieciowych obligacji przez ECB, tylko demoralizuje je i hamuje ich zapal oszczednosciowy.
telegraphic observer 15:57
Mój komentarz wynika z założenia (może błędnego), że
1. „wyrównanie” budżetów, deficytów i długów byłoby w kierunku ich racjonalizacji a nie pogorszenia.
2. wobec tego biedniejsze państwa musiałyby przeznaczyć relatywnie więcej ze swego produktu na tę racjonalizację, a mniej na zaspokojenie potrzeb swych mieszkańców
3. to racjonalizowanie budżetu, długu, deficytu poprzez reformę systemu dysponowania produktem krajowym (przesunięcie netto z pozycji „kryteria obywatela” na pozycję „kryteria UE”) odbywa się poprzez system fiskalny (podatki, vaty, akcyzy, itp)
4. „kryteria obywatela” umożliwiają jego cywilizacyjne „dogonienie” Zachodu w krótkim okresie czasu, ale kosztem ryzyka, że będzie ono nietrwałe.
„Kryteria federacyjne” znacznie wydłużają proces „doganiania” (bo przecież nie konwergencji!), ale zapewniają (?) trwałość rezultatu.
Hmmm… Trudny wybór.
errata:
4. umożliwiaj „(je)mu”, a nie „jego”.
No i nasza pyszna Karteczka musiala pokazac jeszcze raz swoja szlachetnosc odsylajac mnie i Torlina do pisowskich blogow. Arogancje tego gledzacego medrca nic nie zdola pohamowac
Coz ,wielokrotnie opisowane tzw. poniedzialkowo-berlinskie wystapienie Sikorskiego /zrodlo Faz/ znalazlo raczej „tutaj” poparcie !, a odpowiedz do pana Kaczynskiego ;
….na niego to zawsze mozna liczyc …to prawie zachodnia anegdota .
Biedny Rapacki jak „cos” wtedy proponowal to nic nie dostal … w dziesiejszych czasach ,za to samo Obama dostal nagrode Nobla.
I jak tu byc Polakiem Panie redaktorze ?No,jak?
Salute
Drogi Sebastianie!
(jak widzisz pozostaję niezmiennie przy naszym blogowym uzusie, nawet jak się z Toba nie zgadzam, o czym za chwilę).
Chyba to tylko literówka, gdy piszesz o Sikorskim, ze to „kategoria harownicza” (hartownicza?).
A jeśli nawet tak jest, to czemu nie miałby, jako harcownik, zamieszać w kociołku UE?
Nie jestem – oczywiście – ani zdolną dyplomatka, czy osobą zdolną do dyplomacji.
Zazwyczaj kieruje sie zdrowym rozsądkiem oraz polegam na ocenach ludzi, których cenie i szanuję za ich wiedzę oraz doświadczenie.
Jeśli np. prof. Smolar twierdzi, że wystąpienie Sikorskiego było jak najbardziej OK, to cieszę sie, że mam podobne zdanie.
Pozdrawiam ciepło
Wiesiek: „Taboryci w znaczeniu czeskim, to spuszczający łomot krajom ościennym wojownik, walczący pod osłoną taboru.”
.
Wieśku, błąd! Taboryci to był radykalny odłam husytów, o nazwie wywodzącej się od ich ośrodka – miejscowości Tabor, a nie od wozów bojowych. A że z wozów korzystali i łomot spuszczali, to też fakt.
@ Kartka z podróży:
„Czy państwa nie razi, że Minister Spraw Zagranicznych anachronicznego, klerykalnego panstwa, ktore nie otrzymało promocji do wyższej klasy i stoi w kącie gdzieś we wschodniej zonie kontytynentu, udaje prymusa i sklada na forum międzynarodowym tak smieszne deklaracje jak np ta ? ?Zmniejszone zostaną przywileje (?) duchowieństwa.?? To robienie sobie kpin z pogrzebu.”
Mnie razi takie chrzanienie, ale przede wszystkim zagrodowość tego kraju i to, że z owej zagrodowości czyni się cnotę. Tylko że strefa Euro nie ma tu nic do rzeczy. Pomijając fakt, że spełnienie kryteriów Maastricht nie jest takie łatwe (nie tylko my nie spełniamy kryteriów, także kilka krajów wyżej rozwiniętych), a w 2001 roku po prostu nikt na to nie patrzył, to co strefa Euro ma z tym wszystkim wspólnego? Czy Słowacja to dziś Europa pełną gębą, a Czechy Azja? Czy Finowie są „lepsi” niż Szwedzi? Czy Duńczycy powinni mieć mniej do powiedzenia niż Estończycy?
A gdyby Polska przyjęła np. w 2007 Euro, to co? Czy poprawiłaby się kultura prawna? Czy przebiłaby się nasza myśl techniczna, nasze politechniki? Czy zaistnielibyśmy wreszcie w Europejskim Urzędzie Patentowym? Czy z policjantami/kolejarzami/ekspedientami dałoby się wreszcie dogadać po angielsku? Czy nastąpiłby faktyczny rozdział kościoła od państwa? Nie. Nic z tych rzeczy, a to one właśnie stanowią, że Polska reprezentuje w UE niewiele wnoszący anachronizm, w związku z czym mentorski ton polskiego MSZ brzmi śmiesznie (na raz, ale kiedy to się powtarza, a powtarza się, staje się żenujące).
Posłuchaj takiej opowieści:
Na wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego znajduje się Pracownia Informatyki Prawniczej. Pracownia zatrudnia dwóch pracowników. Jeden z nich, nazwijmy go „W”, od jakiegoś czasu znajduje się na urlopie, bo doszedł do jedynego słusznego tu wniosku, że nauka jest dla debili i zaczął karierę urzędnika państwowego w Warszawie (mało znanego i mało znaczącego, ale zarabiającego lepiej od premiera). Ale zanim wybrał się na urlop poleciał do Szanghaju na międzynarodową konferencję dotyczącą problemów związanych z informatyzacją dostępu do informacji publicznej w różnych krajach. Po powrocie „W” na korytarzu natknął się na „B”, który jest znany ze swoich liberalnych poglądów gospodarczych, i który syknął na „W”, że się szlaja po świecie „za nasze pieniądze”. A tymczasem „W” odparł, że wcale nie, bo rząd ChRL (tak, to ci od polowania na wróble, Rewolucji Kulturalnej I Bandy Czworga) zrobił „research” jak ten dostęp wygląda w poszczególnych krajach i przedstawicielom krajów, które w tym względzie uznali za Trzeci Świat, sfinansowali koszty przybycia i pobytu. „W” skorzystał z tego jako JEDYNY Europejczyk bez podziału na unijnego i nieunijnego.
To właśnie takie historie, a są ich tysiące w każdej dziedzinie, powodują, że Sikorski brzmi w swym pouczaniu Wielkiej Brytanii śmiesznie.
Telegraphic Observer z godz. 15:30
Ja na Twoim miejscu nie wspierał bym niechęci społeczeństwa, szkoły, panstwa, rządu i czego tam chcesz jeszcze do euro przykładem Węgrów. Nie wiem czy nasz premier byłby zadowolony z porownywania go (nawet w kwesti stosunku do euro) do Orbana. Również Czechy zwłóczą z euro od lat za sprawą zdziwaczałego ekscentryka Klausa, przyjaciela śp Prezydenta Kaczyńskiego. To porównanie też by się pewnie naszemu premierowi nie spodobało.
A może by tak podać przykład Słowacji, Estonii, Słowenii.
Nieprawdą jest, że nie lubię lubi Polski taką jaką ona jest w całości i że chciałby w niej wymienić niemal wszystko i to na raz,
Pewne elementy lubię – Palikota, Ruch Wyzwolenia Konopii, Krytykę Polityczną, felietony Gadomskiego w GW, blogi Polityki, Balcerowicza, piwa lokalne z malych browarów, Karkonoski Park narodowy, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej z jego kompetentnymi prognozami pogody …, . I wiele, wiele innych. Często o tym piszę. I tego nie chcę zmieniać w Naszej Ojczyźnie – nie mylić z państwem
Pozdrawiam serdecznie
Lewy Polaku
Nie narzekaj, zasugerowałeś, że czujesz się samotnie z swymi marzeniami o KS więc Cię skierowałem do klubu miłośnikow KS. Gdzie tu widzisz arogancję?
Pozdrawiam
Dramatyczny fragment przemówienia Radka Sikorskiego z Berlina dotyczący dawnych demoludów – w tym przypadku Jugosławii i cemntującej dawną i współczesną wspólnotę wspólnej waluty – dawniej dinara a teraz euro. Przypominam, że mówił to urzędnik państwa, które od akcesji miga się od jej przyjęcia.
„20 lat temu, w 1991 roku, pojechałem jako dziennikarz do Federalnej Republiki Jugosławii. Gdy przeprowadzałem wywiad z prezesem Republikańskiego Banku Chorwacji, ktoś do niego zadzwonił z wiadomością, której znaczenie nie było do końca jasne. Otóż przekazano mu, iż parlament innej republiki Jugosławii, Serbii, chwilę wcześniej przegłosował dodruk nieuprawnionej ilości wspólnej waluty – dinarów.
Odkładając słuchawkę bankier powiedział: „To jest koniec Jugosławii.”
Miał rację. Jugosławia rozpadła się. Rozpadła się również „strefa dinara”. Wiemy, co nastąpiło potem. Sprawy dotyczące waluty, mogą być sprawami wojny i pokoju, życia i śmierci federacji.
Dzisiaj Chorwacja, Serbia i Macedonia mają własne waluty.
Czarnogóra i Kosowo posługują się euro, mimo że nie są w strefie euro. Bośnia i Hercegowina ma nawet „wymienialną markę”, której kurs jest zależny od euro.
Zaskakująca historia. Nie integracji, lecz dezintegracji europejskiej.
Dezintegracji, która nastąpiła straszliwym kosztem życia ludzkiego. Region ten dopiero teraz powoli powraca do europejskiej rodziny.
Los Jugosławii pokazuje nam, że pieniądz, pełniąc funkcję techniczną jako „środek wymiany”, symbolizuje jedność lub jej brak.”
Jak rozumiem fragment dotyczący Czarnogóry, Kosowa, Bośni i Hercegowiny starających się jak mogą o euro opisuje ten symboliczny powrót do „europejskiej rodziny”. Radek Sikorski zapomnial dodać, że Słowenia już jest w tej „europejskiej rodzinie” bo euro przyjęła.
No ale mu się nie dziwię, że zapomniał o tym drobnym fakcie pouczając z perspektywy „bez euro” tych „co z euro”.
Pozdrawiam
Wydźwięk przemówienia min.R.Sikorskiego w Berlinie, skądinąd niektóre jego tezy uważam za bardzo słuszne i cenne – przede wszystkim idea przenoszenia tzw. „suwerenności” (która dziś w zglobalizowanym świecie jest atrapą) i „narodowego charakteru państwa” – uciszyły w Polsce inną, nie mniej moim zdaniem ważną informację: chodzi o tekst J.McNeilla („twórcy” i dyrektora banku Goldman Sachs oraz pomysłodawcy pojęcia BRIC na mocno-wschodzące rynki: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) nt. gospodarki Rosji w najbliższym okresie, jej systematycznego wzrostu i jednoczenia się Rosji (i poradzieckiego obszaru będącego aktualnie w zainteresowaniu Moskwy – gospodarcze jednoczenie poradzieckiego obszaru pod „batutą” Moskwy) z Unią : http://www.gazeta.biz.pl „Rosja za 20 lat w UE ?” J.O’Neill.
A to ciekawy aspekt całej sprawy: słabnięcie Unii, obsuwanie się euro (Rosja ma poprzez MFW wspomóc stabilność euro), rozbieżności i chaos w samej Unii.
Polecam ww artykuł i refleksje J.O’Neilla.
Pozdrawiam
Wodnik 53
Barto
Zgadzam się z Twoją analizą czy oceną sytuacji kraju. Zdarzenie z Uniwersytetu Gdańskiego, które opisałeś mnie wcale nie dziwi. Żyję tu więc wiem jak to od podszewki wygląda. Zgadzam się też, że samo przyjęcie euro niewiele by zmieniło w, delikatnie mówiąc, specyfice polskiej.
Ale przypiąłem się do euro, bo ono jest głównym tematem przemowy Sikorskiego a zarazem tematem felietonu Gospodarza. Oczywiście ta niechęć do euro o której piszę jest jedną tylko z wielu pielęgnowanych tu antyeuropejskich fobii. Powtórzę, że moim zdaniem przemówienie Sikorskiego jest mądre i dobrze napisane. Ośmiesza je tylko polityczny kontekst polski. Przecież nie nabijam się, nie krytykuję tej mowy tylko to, że wygłasza ją Sikorski – były polityk ROP mecenasa Olszewskiego, pis-u a od niedawna werbalny euroentuzjasta. Od lat polityk rozmaitych prawic alergicznie reagujących na Unię i euro. Od lat urzędnik panstwa, ktore dla przyjęcia euro właściwie nic nie zrobiło. Myślę, że taki projekt czy wizję mogłby smiało wygłosić np Prezydent Estonii, bo ma do tego polityczne prawo. Przypomną, że Estończycy po bolesnym ale krótkotrwałym wygrzebaniu się z koszmarnego kryzysu przyjęli euro w styczniu tego roku. Oto co wtedy odpowiedział Toomas Hendrik Ilves Jackowi Pawlickiemu z GW na pytanie – „Co się zmieniło w Estonii po wejściu 1 stycznia do strefy euro?”
Toomas Hendrik Ilves – My, Europejczycy ze Wschodu, musimy być w każdym europejskim klubie, bo inaczej decyzje będą zapadały bez nas. Jestem przekonany, że w UE są tacy, którzy będą chcieli wykluczyć kraje naszego regionu z procesu podejmowania ważnych decyzji z powodu pozostawania poza strefą euro. Nas nikt już nie wykluczy. Poza tym myślę, że teraz najważniejsze jest to, iż czujemy się bardziej pewni siebie. Fakt, że dokonaliśmy tego, że byliśmy w stanie przejść przez tak trudny proces, wzmocnił nas. Nie sądzę, aby zwyczajni ludzie odczuwali finansowy aspekt wejścia do strefy euro. Owszem, pożyczki są może teraz tańsze, ale nikt ich nie bierze (śmiech). Zyskaliśmy też, jeśli chodzi o zaufanie inwestorów, szczęśliwi są biznesmeni. Jest jeszcze jeden ważny aspekt wejścia do strefy euro – zdaliśmy kolejny egzamin. Przez ostatnie 20 lat ciągle mieliśmy jakieś ciężkie sprawdziany: wejście do Unii, NATO, strefy Schengen. Euro był ostatnim z nich. Jesteśmy teraz jak absolwent po skończeniu studiów, który może sam zdecydować, co dalej. I nie ma profesora, który powiedziałby, co mamy zdawać.”
To jest pozycja z której można pouczać inne kraje jak się mają integrować. My narażamy się na śmieszność pouczając, bo nie zdaliśmy egzaminu o którym z dumą mówi Prezydent Estończyków.
Pozdrawiam
Kartka z P. 18:21
A ja na Twoim miejscu nie pisałbym – panstwa wyłonione z byłych demoludów prowadziły kampanie na rzecz euro, przeprowadzały reformy budżetowe i w koncu euro przyjmowały, lecz napisał w zgodzie z faktami, że niektóre pomniejsze państwa d. demoludów to zrobiły (bez wdawania się w motywacje tych, co nie zrobili, bo wywód robi się wielopiętrowy i nie do wgramolenia, okazać się może, że tylko częściowo lubisz sąsiadów Czechów i „bratanków’ Węgrów); nie zrobili i kropka.
Także na Twoim miejscu, po wyliczeniu co lubisz (czy na pewno Gadomskiego: „Nie chodzi o odpowiedź, czy jesteśmy za silniejszą integracją, czy przeciwko niej, ale o tysiące szczegółów … „?), przyznałbym się, że nie lubisz tych wielu milionów Polaków, którzą chcieliby przywrócenia kary śmierci i nie chcą waluty euro, którzy są katonarodowi i nietolerancyjni, a nade wszystko nie tolerujesz tego ich rządu (PO), który ci właśnie Polacy w demokratycznych wyborach wyłonili, rządu, który nie może wywrócić tego panstwa, jak Ty byś sobie życzył, ale nie wprowadzał kary śmierci, który wprowadziłby mimo wszystko euro, gdyby mógł, ale nie wprowadza tak jak poprzedni rząd (PiS), który mógł, ale nie chciał, czyli zgodnie z Twoją logiką, PO=PiS, co musi oznaczać, że ten rząd jest przeciw integracji europejskiej – cbdo – i wzbudzić Twój pusty śmiech, gdy minister mówi, że Polska jest za integracją …
Ależ Ty to piszesz, przyznajesz, że ich wszystkich nie lubisz. Więc o czymże mamy dyskutować. Co mi serdecznie odpowiada, przepraszam, że rugałem i się wdałem, pozdrawiam
Lewy Polaku, Torlinie i TO!
Wy to i tak macie dobrze, bo Kartka jednak coś tam Wam odpisuje, a mnie programowo olewa od pewnego czasu.
Głupia jakaś jestem? Albo seksista w nim się odzywa?
Sikorski mówiąc w Berlinie – „Frau Merkel – my za spanie Pani nie placimy! , bewegen Sie sich schneller” na pewno bylby bliżej swojego „profilu”. Nadęta mina i dramatyczne apele musialy wywolać wewnwetrzny rechot (powyżej pasa) zebranych gości. Już oni wiedzą co i jak a apele z kraju gdzie jakiś dziadowski PZPN kręci bezkarnie lody zwisają im (do pasa). Być może wywolal on zaklopotanie Berlina i pewnie omawiano w „Cafe am neuen See” 100 metrów dalej jaką też by rolę powierzyć Sikorskiemu na pokladzie – stewarda !? Bogu dzięki nie mieliśmy takiego ministra w 1939 – zamiast pamiętnej mowy w Sejmie mielibyśmy dziś w podręcznikach historii zdjęcie ministra z wypchanym zającem. Prezentem od Goeringa
Sikorski wspominał coś o likwidacji zbędnych instytucji unijnych. A Senat w Polsce? A powiaty?
Telegraphicku Observerze
Ciekawa forma polemiki – zachęca do dyskusji!
Co do demoludów, ktore przyjęły bądź nie przyjęły euro – rozumiem Twoje stanowisko. Wersja sformułowania ktorą zaproponowałeś niewątpliwie jest dla Ciebie wygodniejsza. Sugeruje, że tylko małe, skarlałe gospodarczo panstewka miały interes by podpiąć się wspólną walutą do Unii – w odróżnieniu od prężnych, gospodarczych tygrysów jak Polska. Tym argumentem można tłumaczyć wieloletnią zwłokę. Propaganda reżimu zresztą tak czyni. Mój wywód jest do „wygramolenia” – tyle, że jest niewygodny.
Nieprzyjęcie przez Czechów euro jest ich problemem. W najmniejszym stopniu nie wpływa na mój ciepły stosunek do nich. Do Węgrów mam stosunek obojętny i też ich niechęć do euro nie ma na to wpływu. Co mnie to obchodzi? Interesuje mnie podejście mego kraju do tej kwestii.
A teraz kwestie lubienia. Oczywiście, że lubię Gadomskiego. Niejednokrotnie się na niego powołuję lub wklejam jego felietony. Teraz te wklejki będe specjalnie oznaczał informacją – „Uwaga Telegraphicku, to w ramach lubienia Gadomskiego”.
Oczywiście, że nie przepadam za „wieloma milionami Polaków, którzą chcieliby przywrócenia kary śmierci i nie chcą waluty euro, którzy są katonarodowi i nietolerancyjni”. To prwada, że ich nie lunię. Oni zresztą też za mną nie przepadają co mnie zresztą nie martwi. Zycie upraszcza mi to, że zamawiając piwo w barze nie pytam blondynki zza bufetu czy pragnie wieszania ludzi za szyję. Pewnie pragnie, jak większość gdy ją jakimś emocjonalnym obrazkiem uraczą, ale dzięki niewiedzy jakoś to piwo udaje mi się wypić w poczuciu bezpieczeństwa. To jest tym bardziej proste, bo blondynki zza baru zazwyczaj nie wyznają z entuzjazmem takich barbarzyńskich, mściwych potrzeb jak np komentujący na tym blogu. To zaleta życia realnego.
Skąd Twe przekonanie, że ja nie toleruję tego rządu? Przecież go toleruję. Nie przepadam za nim, krytykuję go ostro ale przecież go toleruję – podobnie jak miliony katoendeków, homofobów, ksenofobów, mentalnych sierot po PRL-u, wrogów euro … nad którymi ten rząd się z życzliwą troską pochyla, bo go wybrali i mu placą za to pochylanie. Telegraphick, ja sam się sobie dziwię, że po tym co widzę, słyszę i czytam jestem tak cholernie tolerancyjny! To budujące!
Czy ja chcę „wywrócić” to państwo? Skąd Ci to wpadlo do głowy. Czy słyszałeś by np legalizacja konopi wywróciła jakieś panstwo? Albo likwidacja pogrzebowego? Naprawdę przeceniasz siłę mych politycznych oczekiwań.
Przyznaję, że z zainteresowanie od kilkunastu miesięcy prowadzę na blogu poszukiwania psychicznych rysów pis-owskich u Peowców. Kilka dyskusji, przed wieloma miesiącami, zasugerowalo mi pewną wspólnotę myślową obu, pozornie (politycznie) odmiennych, grup. I z satysfakcją stwierdzam, że intuicja mnie nie mylila. Wciąz w komentarzach odnajduję kolejne dowody na istnienie psychicznego typu „Popisowca”. I po prostu przenosząc to doświadczenie na sferę wysokiej polityki zaczynam rozumieć fenomen „PO – pisu” z ktorym mamy do czynienia. Bez „fenomenu PO-pisu” nie da się zrozumieć zachowań, wypowiedzi ministra biorącego pensję w złotówkach i przemawiającego mentorsko jak by ją brał w euro. Bez fenomenu symbolicznego „PO-pis-u” megalomanii polskiej polityki nie da się zrozumieć.
A poza tym lubię Polskę. Niesamowitych tematów ta Nasza Umęczona Ojczyzna dostarcza mi do pisania
Pozdrawiam serdecznie.
Mag
Ja cię uważnie i z przyjemnością czytam – zarówno tu jak i na blogu Daniela Passenta. Trzymając się wywodu Telegraphicka należysz do tej częsci Polski, ktorą bardzo lubię. Chętnie bym z Tobą porozmawial tylko, że piszesz o mnie nie do mnie tylko w komentarzach adresowanych do innych Blogowiczów – np „Lewy Polaku, ale ten Kartka nadęty!” 🙂 To trochę komplikuje rozmowę.
Gdybyśmy sprobowali wprost, może byłoby lepiej dla wymiany naszych mysli
Pozdrawiam ciepło
mag
30 listopada o godz. 17:38
—————————
Droga Mag,
oczywiście, kiedy dodatkowo „zamieszam ” przeprosinami z literówki, to rzeczona osoba „haruje” jako „harcownik”.
A harcownik, ma rzeczywiście to do siebie, że zawsze!!! zamiesza. Po jego wstępnaj grze, odbywają się zakulisowe, przeważnie niedostrzegalne dla postronnych obserwatorów”, „szagi-magi” prawdziwych graczy. Harcownik, jeśli nie jest zbyt ambitny, dostaje jakieś „lody”, a gdy jego emocje podkręcają jego ambicje ponad niego samego, to zostanie przy skromnym swoim, i jak będzie miał farta, to nie wpadnie w odśrodkowe dryfowanie…
W takich złożonych , i nadrzędnie i globalnie sytuacjach , jak ta , w której pohacował pan minister, każdy, nawqet najmądrzejszy obserawator, zgodnie ze starą szpiegowską maksymą – nie wie nic, o nie wie wszystkiego o…
Czasami dwie osoby, będące w posiadaniu takiej samej, i takich samych „klocków”, wiedzą na dany temat prawieże dokładnie to samo. Wtedy ich umysły ogarnia wpływ błogiej beta- endofiryny- i dwie takie osoby czyją się z tym kapitalnie. To ostatnie, top broń Boże złośliwostka, to tylko suchy, zwykły przekaz techniczny z pogranicza iotechnologii.
Pozdrawiam,
Sebastian
Mag!
Zaśpiewaj sobie: „To taka głupia, to ja już nie jestem. Może głupia, ale taka to już nie”. Może pomoże. 😉
—————
Pawle!
Mnie się już nie chce. Pisałem przez wiele dni na ten temat. Znudziło mnie
http://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2011/09/23/apel-straconego-amerykanina/#comment-160825
@ Kartka:
Pozwolę sobie przypomnieć, że:
1) kiedy Estończyk mówi „my, Europejczycy z Wschodu” to ma na myśli coś całkiem innego niż Ty. Bo oni musieli przechodzić (i codziennie przechodzą) innego typu egzamin;
2) Ilves ma le-gi-ty-ma-cję; ma legitymację narodu, który się stara, a u nas cnotą jest „nuda” jako odtrutka na „kaczyzm”, skoro nic nie robisz, masz głosy, przypominam, że ten blog jest blogiem większości, a jednocześnie „pochwałą nudy”; było kilka dni temu. Estończycy nie spełnili kryteriów nudą, tylko ciężką pracą. Naprawdę ciężką.
3) Tego akurat jestem pewny, że Ilves się myli, gdy sądzi, że to był ostatni test dla Estonii. Trzeba tylko odpowiedniej ceny, którą Rosja będzie chciała zapłacić. A cały 20-letni wysiłek Estonii weźmie jasna cholera.
pozdrawiam
@ mag:
„Głupia jakaś jestem? Albo seksista w nim się odzywa?”
Ależ nie, to tylko niewinny mizogenizm.
do czasu gdy waluta będzie kreowana przez banksterow i „użyczana” na odsetki dla państw czy UE wszelkie gadania Sikorsko- podobnych można wsadzić sobie w buty.
Po tylu wpadkach, Nord Stream jako pakt R/M, całodzienne czekanie w poczekalni by go Pryszczaty entuzjasta UPA przyjął, złamanie embarga ONZ na bron do Libii, pochwala morderstwa Kadafiego, wyjazd do Libii, mieszanie w wewnętrzne sprawy Białorusi, Litwy, Ukrainy ….
Jak można go porównać go do Rapackiego ?
P.S.
tekst jego przełowienia napisano na komputerze Brytyjczyka, chyba Crawforda i wygląda ze na życzenie USA. Sądząc po echach prasowych
Widzisz mag, gdybys Ty bezposrednio zwrocila sie do Mistrza, najlepiej w przykleku z oczami pelnymi milosci skierowanymi ku Jego Osobie, to on dostrzeglby Twoja nieznaczna posture i dal glos
Brawo Palikot!
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,10737822,_Bedziemy_bronili_Sikorskiego_jak_brata__Realizuje.html
—————–
Wodniku!
Nie mogę znaleźć tego artykułu. Ale moim zdaniem (oczywiście bez przeczytania) autor nie ma racji. Za 20 lat Europa będzie kwitnącym kontynentem, a Rosja pogrąży się w absurdzie i alkoholizmie.
Na blogu Daniela Passenta uzasadniam zmiane nicku
LEWY(dawniej LEWY POLAK)
„Bogu dzięki nie mieliśmy takiego ministra w 1939 ? zamiast pamiętnej mowy w Sejmie mielibyśmy dziś w podręcznikach historii zdjęcie ministra z wypchanym zającem.”
Ostatni raz taką głupotę słyszałem właśnie w trakcie przemówienia Becka w 39′.
My Polacy nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jaką cenę za tę głupotę zapłaciliśmy historia pokazała.
Każdy w życiu popełnia błędy, popełniają je narody, ale tylko idioci popełniają te same.
Pozwolę sobie wypowiedzieć parę uwag pod adresem żądań Pana Sikorskiego. Jednakże do swych rozwazań użyję drugiego końca tego samego kija. Pani Kanclerz Merkel reprezentuje czarną stronę społeczeństwa niemieckiego i w sposób zrozumiały dobrze jej się współpracuje z czarnym rządem Polski. Obecna Pani Kanclerz reprezentuje przede wszystkim swoich obywateli, którzy ją wybrali. W roku wyborów 2013 ciężko jej będzie wytłumaczyć swoim wyborcom dlaczego mają zaciskać pasa i nie zasługują na obniżkę podatków. Najprawdopodobniej w 2013 roku w Berlinie nastąpi zmiana warty i dojdzie do władzy rząd czerwono-zielony, z wszelkimi tego konsekwencjami. Czerwoni i zieloni likwidują w Niemczech elektrownie atomowe, Pan Tusk chce je stawiać, ale jak sądzę liczy na współfinansowanie z Unii – czytaj z Niemiec. Te łupki też mu chyba wyjdą bokiem. Czerwono-zielony rząd w Niemczech bardziej patrzy w kierunku dobrej współpracy z czerwoną Rosją aniżeli z czarną Polską, która kiedyś chciała aspirować do roli pośrednika wschód-zachóod. Czy polski Rząd ma świadomość stawiając swe żądania, że po 2013 może być jeszcze gorzej.
Sikorski nie ma zamiaru Merkel dalej placic za spanie.
No i wyszlo szydlo z worka, obserwujac polityke Merkel zawsze juz podejrzewalem , ze musi byc ona na garnuszku ktoregos z mocarstw osciennych. Teraz juz wiemy ktorego.
Nawolywanie Merkel do przejecia odpowiedzialnosci (czytaj dlugow) w Europie nie jest niczym orginalnym. Po dolaczeniu sie do tych glosow takze Polski w osobie Radka Sikorskiego, Merkel prawdopodobnie nie pozostanie nic innego jak poddac sie tym rzadaniom.
W zamian Merkel otrzyma prawdopodobnie jakies obietnice automatycznego karania notorycznych dluznikow, ktore potem Niemcy wraz z Francja pierwsi zlamia i w ten sposob rozpoczna kolejna runde zadluzenia.
Jakimi krokami administracyjnymi mozna zastraszyc politykow, ktorzy nie obawiaja sie ani coraz wyzszych odsetek, ani nawet grozby bakructwa.
Kartko!
Ależ wielokrotnie zwracałam się do ciebie bezpośrednio! Może zwyczajnie przeoczyłeś.
W każdym razie dziekuję za gotowość do rozmowy i serdecznie pozdrawiam.
Torlin
1 grudnia o godz. 7:17
„Wodniku!
Nie mogę znaleźć tego artykułu.
Szanowny Torlinie,
przepraszam, że się wtrącam, ale spróbuję pomóc, OK ?
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,10734801,Za_20_lat_Rosja_moze_przystapic_do_Unii_Europejskiej.html
A poza tym, to z twierdzeniem dot. Rosji „Za 20 lat Europa będzie kwitnącym kontynentem, a Rosja pogrąży się w absurdzie i alkoholizmie.” można by się zgodzić, gdyby wynalazek i patent Andrei Rossiego okazał się nie jakimś kolejnym kitem naukowym, jak np. „kij hokejowy”, tylko rzeczywistym odkryciem. Wtedy nie tylko Rosja będzie się chylić ku upadkowi ale i petrodolary Arabom się skończą i będą sobie znowu parzyć herbatę paląc pod czajnikiem wielbłądzim łajnem.
Pozdrawiam, Nemer
Ależ Kartka ma powodzenie!
Teraz mag też chce od niego.
Wyczytałem, że stosunek do Kartki podnosi ceny ostrej papryki i miesza klikalność na blogach z myśleniem MAGicznym na przedpolu frontu jedności narodu niezmąconej niecierpliwością harcowników.
Szkoda Sebastianie, że nie wyjaśniłeś @mag mechanizmu wytwarzania i MAGgazynowania oksytocyny. Dotknięta obojetnością kobieta nie wytwarza w sobie tego hormonu i przez to spada w niej zaufanie międzyKARTKOWE.
Chyba pójdę na jakieś kursy dla seniorów w temacie przenikania przez sebastianoidy bariery klawiatura-mózg.
Trzym się Kartka kursu ? i nie dryfuj dośrodkowo.
„Aby uniknąć zarzutów o hegemonię i podziału UE, ?Merkozy? (skrót od nazwisk Merkel i Sarkozy – red.) starają się pozyskać między innymi Polskę i Szwecję, które mogłyby się przyłączyć jako kraje spoza strefy euro” – pisze gazeta, dodając, że przywódcy Francji i Niemiec raczej nie uwzględniają w swych planach zdania Komisji Europejskiej i Wielkiej Brytanii
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/bild-niemcy-i-francja-za-wlaczeniem-polski-do-nowe,1,4939126,wiadomosc.html
———————
Unię Lubelską wykończył proces podejmowania decyzji…..
Zanim uchwalono podatki, zaciągnięto żołnierzy do obrony granic, mijały często dwa lata od agresji ościennych mocarstw.
Unia Europejska ma problem podobny.
Od zaistnienia faktu, do uzgodnienia decyzji o sposobie reakcji mija zbyt dużo czasu. Decyzje nie są podejmowane w czasie rzeczywistym.
Znacznie lepiej wypadają reakcje rządów krajów silnie scentralizowanych i……rynków finansowych……
Demokratyczna I RP padła ze względu na otoczenie krajami monarchii absolutnych, mających przewagę w procesie decyzyjnym.
Czy to samo może dotyczyć Unii Europejskiej?
Od początków kryzysu minęły trzy lata, czasu straconego……
Europejskie dylematy.
Jak scentralizowac UE unikajac rownoczesnie niemieckiej hegemoni. Niemiecka gospodarka to tylko okolo 27 % calej gospodarki Unii. 80mln Niemcow to tylko 1/6 wszystkich obywateli Unii, reszta to przeciez „my”. Czy w tych warunkach naprawde musimy sie poddac niemieckemu hegemonizmowi ? Dlaczego to Niemcy maja decydowac o przyszlosci Europy, a nie „my” o przyszlosci Niemiec ?
Nie bedzie Niemiec plul nam w gebe, w koncu to my kliejent, a kliejent to pan.
Ciekawostka dotycząca mowy Sikorskiego
http://wiadomosci.wp.pl/title,Tajemnicze-dane-w-pliku-z-mowa-Sikorskiego,wid,14038803,wiadomosc.html?ticaid=1d7b0
Pozdrawiam
staruszek
1 grudnia o godz. 13:03,
Szanowny Staruszku,
nieomalże dobrze kominujesz z Twoją przymiarką do ewentualnego zgłębienia-” przenikania przez sebastianoidy bariery klawiatura-mózg.”.
Zadanie, kiedy jest już zdefiniowane, nasze umysły w sposób niedostępny dla naszych jaźni, zaczynają rozpracowywać temat. W tym czasie możemy praktycznie takim tematem się zupełnie nie zajmować, a i tak w niespdziewanym momencie, w formie niekoniecznie dla nas zrazu rozpoznawalnej- nasza podświadomość sama, wszystko co nasz umysł był i byłby w stanie na dany tamat wymyślić- podanam na tacy. Wystarczy umieć zdeszyfrować „znaki-sygnały”, przełożyć na nasze-indywidualnie osobiste , i… „przenikanie przez sebastianoidy bariery klawiatura-mózg.” stanie się dla nas tak oczywste jak np. „kręcinoidy ksobnego interpretowania nieksobnych imputacji zewnętrznych „.
Jeśli uchwycisz ten moment, to propozycje związane z rozważaniami o oksytocynie, będziesz uzupełniał instrukcjami, dopisanymi wyjątkowo malutkimi literkami…
Uprzejmie ostrzegam, że wszelkie kierunki dryfowania, interpretuję wyłącznie!!! na własną s…k…syńską korzyść., czego powtarzać, bez zgłębienia głównego dylematu zawartego w tym wpisie- zdecydowanie nie polecam.
Pozdrawiam,Sebastian
P.S.
Test na moją poczytalność i wiarygorność:
2+2=4.
staruszku!
Z przykrością stwierdzam, ze coraz bliżej Ci do staruszka złośliwego (trochę mizoginisty, troche mizantropa) niz do staruszka wesołego (addio! pomidory!).
Całkiem zbytecznie interweniowałeś w sprawie mojej drobnej utarczki, a raczej przekomarzania sie z Kartką. Na dodatek wplątując w to Bogu ducha winnego Sebastiana.
Oksytocyny chyba ci u mnie dostatek. Natomiast Tobie życzę wysokiego poziomu testoteronu.
Kartka na pewno trzyma sie kursu bez Twojej pomocy. Ja też.
Kartko z P.
Ty nade wszystko lubisz Konopie … nie pomyślałem o tym.
A ja tymczasem „sugeruję, że tylko małe, skarlałe gospodarczo panstewka miały interes by podpiąć się wspólną walutą do Unii”. Ja Słowenię uważam, za skarlałe gospodarczo państewko! Słowenia ma PKB na głowę (ppp) o 50% wyższy, Słowacja o prawie 20%, Estonia mniej więcej taki sam jak Polska. Slowenia i Estonia o wiele więcej handluje w relacji do PKB niż Polska. Ja sugeruję takie androny? Albo ja jestem głupi, albo z Ciebie mizoandryzm wyłazi.
Ty tolerujesz rząd Platformy? Przecież tylko czekasz, aż upadnie. Czarną, kłamliwą propagande siejesz, że się ociąga z przyjęciem euro. Toż to jest rząd najbardziej zaangażowany w przyjęcie euro ze wszystkich możliwych sił w kraju, z SLD i Palikotem włącznie, którzy z jednej strony werbalnie są jak najbardziej za, ale jeśli idzie o spełnienie kryteriów – jak najbardziej przeciw, np. wszyscy politycy i ekonomiści z lewicą związani byli za wywalnie dodatkowych miliardów na walkę z kryzysem, tylko Tusk i Rostowski tę euforię zatamowali swoimi rozważnymi decyzjami. Nie było możliwości aplikowania o euro jak dotąd, z wyjątkiem lat 2005-7, kiedy Platforma była w opozycji zapowiadającej się na dalsze lata.
Kartko z P., ty jesteś przeciw rządowi, Balcerowicz to zasłona dymna, chodzi Ci o konopie, nic więcej, nie wiem dlaczego dałem się oszukać, chyba ten staruszek swoimi przemowami o Twej szlachetności i wdzięku przewrócił mi w głowie. Jedna jest koalicja prawdziwa i niepodważalna: RWK-Kartka z P. Poszukiwanie PiSu wśród zwolennników Platformy jest chucpą, to każdy wie, tylko ja, ciemny dopiero teraz zdałem sobie sprawę,
pozdrawiam
Kartko!
Przeczytałam podany przez Ciebie link – ciekawostkę.
Nawet jeśli Sikorski w sprawie swojego berlińskiego przemówienia konsultował sie z byłym ambasadorem WB w Polsce, no to co?!
Mag
Czy nie sądzisz, że entuzjastyczne wsparcie, ktorego udzielił Sikorskiemu Palikot (wspomina o tym Torlin) w sprawie mowy berlińskiej jest formą „pocalunku śmierci”. No może to określenie jest przesadne – raczej „buziaka śmierci”. Oczywiście nie mam wątpliwości, że Palikot identyfikuje się z treścią tego sensownego przemówienia. Chodzi raczej o „buziaka śmierci” ktorego daje temu konserwatywnemu, prawicowemu politykowi zadziobywanemu obecnie przez swych dawnych, partyjnych kolegów. Wsparcie Palikota traktowanego przez prawicowe srodowiska jak diabeł wcielony może postawić Sikorskiego w delikatnie mówiąc, politycznie głupiej sytuacji. Nie wiem czy Sikorskiemu takie wsparcie jest na rękę.
Pozdrawiam serdecznie
Mag,
Ano nic – przecież to tylko ciekawostka
Pozdrawiam
Kartka z podróży
1 grudnia o godz. 16:46
—————————–
Szanowny „Kartko z podróży”,
w Twoich wpisach, odnajduję Twoją bardzo wysoką inteligencję duchową, popatrzysz i wiesz .
Czy Twoim zdaniem, poseł Palikot, jest ciągle tym samym „kataryniarzem”, którego znamy z czasów, kiedy posłując zabijał wyłącznie nudę, a Sejm RP- traktował jak scenę, na której toczy się non stop inscenizacja nowej wersji „Dziadów” ?
W moim odbiorze, ten „niesfornik” z dnia na dzień , ugina się pod ciężarem pakunku, na którym widnieje napis:”Po co mnie ta polityka”. Widać po nim, że dotarło już do niego, że polityka to „zajobisty” gąszcz powiązań i uzależnień, i jego „wesołe” politykowanie napędzane lekko świrniętytm ego- już zderzyło się ŚWIADOMIE ze ścianą. Obecna relacje wątpiącego w głębi siebie w karierę polityczną Palikota, z wyalienowanym , ponadpolitycznym na naszym polskim podwórku ministrze Sikorskim- to jeden z pobocznych wątów nowej odsłony „Dziadów”.
Prawdziwa prawda o obecnej odsłonie naszej polityki, tkwi w zrzęciu i drętwocie panów prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska. Ci dwaj politycy są na tyle doświadczeni w kontaktach via media ze społeczeństwem, że dotychczas czarowanie nas, przychodziło im łatwo i przeważnie z użyciem dobrze odegranej formy takich kontaków.
Obecnie nie stać ich nawet na wykrzesanie ducha w ramach rytualnej eyroprezydencji.
Szkoda, bo mógłby być z nich niezły duet na ciężkie czasy.
Coś ich dusi. Dostęp do prawdziwych informacji mają większy nawet od nas dwóch-Ciebie i mnie. Ja stawiam niezmiennie na to, że uwiera ich świadomość tego co dzieje się za naszą wschodnią granicą . Białoruś- zbratana z Rosją, na Ukrainie tragicznie „domykana” pomarańczowa rewolucja, a u nas ni z gruszki ni z pietruszki- afera z PZPN-ie.
W zwyczajnym oglądzie , nasza futbolowa afera- to zwyczajne newsowe , medialne wydarzenie.
Po chwili refleksji- w TYM momencie- ta afera, to erupcja polskiego zaścianka. Miksując to co na naszym wschodzie z okołofutbolowymi realiami- pozwolę sobie po raz kolejny się powtórzyć, że w interesie Putinowskiej Rosji, absolutnie!!! nie leży to, żeby społeczeństwo Ukrainy, przy okazji EURO 2012 zachłysnęło się duchem europejskości. W kwestii PZPN-u, mogło więc zacząć się wielkie strefianie tej imprezy przez wiadomego gracza, a finał może rozstrzygnąć się w maju/tuż przed imprezą/ , co uczyni cypryjski działacz UEFA, który kilka miesięcy temu „pochwalił” się , że ma papiery na to, że EURO2012 załatwione było za łapówkę. Czyż obecna odsłona PZPN-owskiej zgnilizny, nie jest próbą stworzenia odpowiedniego tła dramaturgicznego…?
Przepraszam za ponadplanowe dygresje . Miały być tylko drobne uwagi o panach Sikorskim i Palikocie.
Pozdrawiam,Sebastian
Telegraphicku Observerze
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że moja prowokacja (przepraszam za nią) skłonila Cię do tak entuzjastycznej oceny byłych demoludów, które podjęły trud reform, dostosowań, przezwyciężyły gnuśny egoizm i przyjęły euro! Pamietam, że gdy ponad dwa lata temu podjąłem na tym blogu temat konieczności przyjęcia wspólnej waluty byliby mnie Blogowicze zadziobali „bo pietruszka podrożeje”. Jaki postęp przez dwa lata – w tej dyskusji tzw „eurosceptycy” już nie zabierają głosu! Czują, że anachronizm ich myślenia byłby nie na miejscu na tym walczącym o liberalizm blogu. Podobnie zresztą jak nieliczni miłośnicy KS, którzy z coraz większym wstydem zwierzają się nam ze swych upodobań. Bardzo się cieszę, że intuicja, ktora tuż po akcesji kazała mi wierzyć we wspólną walutę zyskuje kompetentny, profesjonalny walor dzięki Twym komentarzom. Pomyśl, gdyby w ostatnich latach dyskusję jaką ze sobą prowadzimy prowadziły rządy ze społeczeństwem nie byłoby mowy o niechęci rodaków do euro. I o to mam pretensję – szczególnie do rządu Donalda Tuska, bo on jest predestynowany na tle poprzedników do takich społecznych debat. Tyle, że się ich boi.
Powtarzam, toleruję ten rząd mimo tego, że na niego nie glosowałem. Toleruję czyli godzę się na jego istnienie mimo braku aprobaty dla niego. Szkoda mi czasu na czekanie na jego upadek, bo to i tak nastąpi. Dobrze wiesz, że Donald Tusk MUSI(!) naruszyć interesy tych, którzy go w tej chwili tak wyjewnie wspierają. Więc nie ja go będę obalał – do gardła wkrótce rzucą mu się jego dzisiejsi miłośnicy. Ja będę jak zwykle stał z boku i z satysfakcją to opisywał.
Na marginesie Twojej sugestii o wspieraniu przez mnie lewicy (?)- czy mógłbyś wskazać jakiś mój komentarz w którym piszę o zwiększaniu wydatków budżetowych czy wywalenie dodatkowych miliardów na walkę z kryzysem?
Nie masz racji z Balcerowiczem, bo ja tego kostycznego profesora i twardego faceta naprawdę lubię i szanuję. Szanuję mężczyzn, którzy twardo robią swoje i nie zwracają uwagi, że ich interesom – w tym przypadku politycznym – to może zaszkodzić. Pewnie gdyby nie trudny etap historii tego kraju, który przeszliśmy z tym mężczyzną mialbym lagodniejszy stosunek do „chłopców”, którzy teraz nami usiłują rządzić.
Na koniec Konopie. Faktycznie lubię je – podobnie jak absynt w tym kraju ponoć też zakazany a również dostępny w Czechach. Lubię tę pożyteczną roślinę podobnie jak lektury felietonów Gadomskiego. Jak dobre piwo. Niebanalne kobiety… . Lubię zresztą Konopie podobnie jak Donald Tusk i większość jego partyjnych kolegów. Tyle, że otwarcie o tym piszę. Lubię je jak dziennikarze Polityki, która od wielu, wielu lat zabiega o ich legalizację. Lubię je podobnie jak setki tysięcy o ile nie miliony Polaków, ktore miały z ich łagodzącym nastroje efektem kontakt. Zabiegam więc pisząc o ich legalizacje. Bo to będzie kolejne z wielu zwycięstw nad ogarniętą lękami, neurotyczną, skłonną do represji Polską, której nie lubię.
Pozdrawiam
Dużo się mówi w mediach o wystąpieniu Sikorskiego ale jakoś obok jego wystąpienia się komentuje. Chwalą albo ganią ale z treścią nikt nie polemizuje, pozwolę sobie zatem.
Główną tezą wystąpienia była obrona strefy Euro i Apokalipsa jaka nas czeka po jej rozpadzie.
Najpierw ustalmy co znaczy rozpad strefy Euro.
Czy wystąpienie Grecji oznacza upadek strefy? A wystąpienie Grecji i Włoch oznacza rozpad? A może wystąpienie wszystkich PIGS ma spowodować upadek strefy?
Moim zdaniem jeżeli w strefie Euro pozostaną dwa państwa, Niemcy i Francja to strefa przetrwa, będzie obejmowała mniej krajów, ale i dzisiaj przecież nie należą do niej wszyscy.
A teraz o samym wystąpieniu ze strefy.
Powszechnie wydaje się to takie trudne i niewyobrażalne. Że wymiana pieniędzy, że wycofywanie pieniędzy z banków, oczywiście w panice, żeby wizja apokalipsy była bardziej obrazowa, że odpływ kapitałów itd.
No tak, jakby Euro przestało istnieć, z dnia na dzień stało się makulaturą, to rzeczywiście.
Ale jeżeli Euro przetrwa, choćby tylko we Francji i Niemczech to też?
A czemu ludzie którzy mają Euro w Grecji mieliby je wymieniać?
Bankructwo kraju oznacza brak pieniędzy na wypłatę pensji dla sfery budżetowej, na emerytury, renty i inne zobowiązania kraju. To co ma taki kraj zrobić, drukuje swoje pieniądze i w nich wypłaca swoje zobowiązania.
Rynek wycenia te nowe pieniądze, kraj funkcjonuje dwuwalutowo i tyle. Grubsze transakcje są przeliczne na Euro, drobne w lokalnej walucie. Pamiętamy taką gospodarkę, prawda? Oczywiście nie twierdzę, że to dobry i efektywny system, ale jak się jest bankrutem?
Moim zdaniem to lepsze rozwiązanie, niż zmuszanie bankruta, żeby się przecenił w twardej walucie. Grecy i inni w kolejce, muszą obniżyć swoje zarobki żeby doprowadzić swoje gospodarki do konkurencyjności. Łatwiej obniżyć pensję przez kantory, trudniej przeciw nim protestować.
Europa nie wróci już do planszy z siedzącymi przy niej państwami narodowymi patrzącymi kogo by tu najechać i kto nas zamierza najechać, nie wróci do mordów i wojen o suwerenność, po obu stronach z hasłem, a jakże, ?Bóg jest z nami?. Przeciwnie będzie szła ku coraz większej integracji nie na zasadzie napaści i zaboru, lecz dobrowolności. Aż stanie się Federacją Państw Europy. I w tym federalnym otoczeniu, właśnie w nim, a nie poza nim będą najlepsze warunki dla chronienia suwerenności tych państw i narodów, które w Europie zbałkanizowanej musiałyby żyć w niepewności skąd nadejdzie cios. I to dotyczy także nas. Bojącym się Niemiec odpowiem; w Unii Europa będzie o wiele mniej niemiecka, niż gdyby jej zabrakło. Atakowanie ministra Sikorskiego za jego wystąpienie jest przejawem ślepoty i głuchoty politycznej. A napadającym na niego zadam pytanie, czy nie sądzicie, że suwerenność o którą Wam chodzi to jest raczej powrót do piekła, a nie do prawdziwie wolnej Polski?
http://wiadomosci.wp.pl/title,Suwerennosc-czy-droga-do-piekla,wid,14041780,wiadomosc.html
——————
Mądre…….
Kartko!
(1-12-g.16:46)
Sikorskiego nie tylko Palikot popiera (poza- rzecz jasna- PO i PSL), ale zdychające SLD, chocby ustami Millera, a także złotoustego profesora z SLD (zapomniałam nazwiska). Nawet, choć umiarkowanie, były pisowiec, Kowal, który w dzisiejszych Faktach po faktach docenił inspirujaca rolę S. w niezbędnej dyspucie na temat przyszłości UE, ale sam nie bardzo wie, kto miałby w niej uczestniczyc z tzw. prawej strony.
Jaki „buziak śmierci” miałby ministrowi zaszkodzić? W oczach byłych kolegów partyjnych?
Przeciez oni zajmuja się głownie podgryzaniem sobie gardeł, „posługując” się Sikorskim dla udowodnienia, kto jest (kaczyści czy ziobryści) bardziej konserwatywny i patriotycznnie suwerenny.
Mag i TO
Jestem za głupi na dynamikę oceanu myśli.
Słabo znam teorię chaosu.
Nie mam zdolności orzekania o cudzej winie.
I znużyla mnie walka z blogowym bandytyzmem.
Życzę Wam wszystkiego najlepszego.
Zawsze wycofywałem się po sugestiach, że przeze mnie ktoś doznał wstrząsu mózgu lub stracił równowagę hormonalną. Nie martwcie się o mnie. Mam napęd i jestem samosterowny.
Stan wojenny nie dla mnie.
mag
1 grudnia o godz. 16:40
„Kartko!
Przeczytałam podany przez Ciebie link ? ciekawostkę.
Nawet jeśli Sikorski w sprawie swojego berlińskiego przemówienia konsultował sie z byłym ambasadorem WB w Polsce, no to co?!”
No pewno, no to co, że „naszemu” ministrowi spraw zagranicznych wystąpienia piszą funkcjonariusze służby zagranicznej obcego mocarstwa.
Kartko, zastanów się! Spoko loko, luz i spontan. „Nie bądź oszołom, bo Cię do PiSu zapiszem”.
Pozdrawiam, Nemer
Czy Sikorski jak zaba nastawia lape do podkucia ? Jestesmy drugorzednym europejskim krajem. Nie mamy euro, a tu jakis maruder udziela lekcji poteznym panom.
Czasami , wykorzystujac odpowiedni moment , miejsce i kontekst sytuacyjny, nawet ten malo liczacy sie moze wplynac na tych poteznych.
Kiedy zaczal sie Kongres Wiedenski, zwycieska koalicja chciala jak najbardziej oslabic Francje, odbierajac jej juz wtedy Alzacje i Lotaryngie. Ale Talleyrand, ktory sprytnie i w odpowiednim czasie zdradzil Napoleona, zdobyl przychylnosc cara Aleksandra, Meternicha , Castelreagha i zostal uznany za legalnego reprezentanta Francji. Kiedy koalicjanci pochylali sie nad mapa Europy, Talleyrand zapytal ich, dlaczego odsunieto od dyskusji malych koalicjantow, takich jak Dania czy Szwecja. Bezczelnosc Francuza odebrala mowe owym Wielkim. Uznali w koncu, ze Talleyrand ma racje i rozeszli sie porzucajac projekt dalszego oslabiania Francji.
Poczekajmy na owoce bezczelnosci Sikorskiego
Staruszku nareszcie, juz myslalem, ze nie przestaniesz krzanic. Meska decyzja, gratulacje
staruszku
Bardzo mi przykro, ze poczułeś się dotknięty (na to wygląda). Ja tylko na Twoje nieco złośliwe żarciki odpowiedziałam w podobnej konwencji.
Przeciez wiesz, ze bardzo Cie lubie.
Pogański zabobon.
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/krakow/papieskie-relikwie-na-barborke-dla-kopalni-soli-w-,1,4939863,region-wiadomosc.html
staruszek
1 grudnia o godz. 22:06
——————————–
Szanowny Staruszku,
zgłaszm bezinteresownie swoją kandydaturę na „jednego ze sprawiedliwych”, którzy mają być pretekstem do Twojego dalszego , inspirującego pobytu na tym blogu. Delikatnie się wtrącam, że inteligencja i nadmierna uraźliwość – nigdy nie tańczą walca…
Pozdrawiam,Sebastian
Wszyscy licza na Niemcow ,bo ich gospodarka w Europie idzie obecnie
b.dobrze ,ale niestety istnieje rowniez prawda iz wszystkie kroki oszczednosciowe ,ktore wprowadzaja obecnie inne kraje ,Niemcy wprowadzili juz przed 10-laty .Renta w wieku 67 lat ,wszystkie dodatki
zlikwidowane , 13-pencja 100% opodatkowana ,zadnej stawki podstwowej
/ludzie pracuja jak trzeba za 3,5 eur / itp. itd.
Z powodu 6 mld. ulgi dla najnizej zarabiajacych , wszyscy politycy robia tutaj taki cyrk ,ze moze sie wydawac ,ze to 100 mld. –/do Grecji doplacili juz 20 mld./
Jesli inni mysla ,ze Niemcy moga sobie pozwolic na Bonus lub tym podobne ,to musza wziac pod uwage ,iz Niemcy w tym momencie zbankrutuja i to koniec europejskiej piesni…
Wiec to „cerowanie dziur ” .ktorzy obecnie robia politycy ,nie jest tak bez sensu.
Salute
Ps.
I jesli Polska i Niemcy jakos stoja w tym dziwnym gospodarczym pomieszaniu to mnie osobiscie to cieszy /pewnie praca tez poplaca /.
wiesiek59
1 grudnia o godz. 21:22
——————————-
Szanowny Wieśku59,
cenię sobie, Twoje inteligentne wpisy.
W tym przypadku, pozwalam sobie skomentować Twój wywód uwagą, że takie myślenie o wspaniałej wspólnotowej Europie, zakrawa na myślenie bezwładnościowe. Tak chcą myśleć , i myślą politycy, którzy „kliknięciem” Losu, znaleźli się w innej epoce, niż w tej, w której cali dojrzewali.
Kaddafi, Berlusconi, Papandreu etc- też do końca trwali w posiadanych wewnątrz siebie światach.
Gdyby Europa była na planecie Ziemia -całą ludzkością, to wówczas moznaby się ciągle telepać ku pięknym mirażom. Stwórca , niestety, świadomy tego, że w takich bezkonkurencyjnych warunkach, jego dzieło-czyli my- szybko ulega recesji.
Bez uwzględnienia tego co kombinują postronne rekiny w temacie łupów europejskich- praktycznie niewiele w taki standardowycsposób da się zdziałać.
Europa, która w czasach prosperity, jedyne co potrafiła uczynić, to nabruździła sobie, gdzie się tylko dało, a teraz w czasie kryzysu, te sporo zadłużone społeczności, mają prowadzić bieżące życie i spłacać bonusy od minionego dobrobytu…
Pozdrawiam,Sebastian
O Danię się upomniał?! Przecież to był mały koalicjant, ale Napoleona. Widać Napoleon miał rację przy swojej charakterystyce Talleyranda. Szkoda, że o Kongresówkę się nie upomniał.
Ale poważnie, to chyba zupełnie nie to samo. Po pierwsze, to on jednak reprezentował Francję. Pobitą, ale mocarstwową, która udowodniła, także podczas Kongresu, że potrafi szkodzić. O ile pamiętasz, to politycznie i gospodarczo Europa Zachodnia najlepiej radziła sobie wtedy, kiedy Polska była częścią bloku wschodniego. Mały Talleyrand to olbrzym w stosunku do małego Sikorskiego. Po drugie, plany planami, ale w końcu Anglia i tak musiałaby sobie przypomnieć jaki jest jej odwieczny interes na kontynencie, a ze słabą Francją to niemożliwe
I, najważniejsze, trzecie: do czego przede wszystkim dążyły kontynentalne mocarstwa koalicji antynapoleońskiej? Do: a) przywrócenia porządku przedrewolucyjnego; b) restauracji Burbonów; c) powrotu do zasady legitymizmu. Talleyrand, a ściślej siły polityczne, które reprezentował, aktywnie działały na rzecz realizacji wszystkich tych trzech celów we Francji i w Europie. Działały czynem, a nie słowem. A, że przy okazji Talleyrand reprezentował mocarstwo, pokonane, ale mocarstwo, które jak trzeba to potrafi stół rokowań wywalić i porąbać siekierą, to miał wpływ.
A Sikorski? Kogo reprezentuje? Reprezentuje kraj, który o integracji potrafi o integracji tylko gadać i zachęcać do tego innych (byle bez konkretów, bo jak się pojawiają, to nie, bo będzie Europa Dwóch Prędkości), a jego własna aktywność integracyjna ogranicza się do wydębiania forsy i żądania otwierania rynków pracy dla Polaków. No i żeby Zachód zadzierał z Rosją za nas.
Lewy!
Mamy różne wzorce męskości. Tak! Postanowiłem Ci ulżyć.
Sebastianie!
Dziewczęta zdradzały dla mnie iteligentnych tancerzy.
Może dlatego, że nie byłem zanadto inteligentny i gdy orkiestra przestawała grać nie zostawiałem je na parkiecie.
Walca tańczyłem raz w życiu – bo taniec nie dla mnie.
Uraźliwy jestem bardzo.
Do prztykających mnie i krytykujących mnie nie mam urazy.
Tę łatwiznę, to ja zachowuje dla wybranych – tych przy których czuję się bezpiecznie. Omal nie zabiłem kolegi w gniewie w wieku 13 lat. Od tamtej pory cofam się, gdy sytuacja się zaostrza. Kolega wyrósł na mięśniaka i pół wieku mi się kłaniał. Powtarzam: wojna nie dla mnie.
Barbara będzie chyba po wodzie.
A ja was pozdrawiam ciepło. Będzie Wam potrzebne.
Drogi Panie Bart
cytat;
a jego własna aktywność integracyjna ogranicza się do wydębiania forsy i żądania otwierania rynków pracy dla Polaków…
prosze nie przedstawiac Polakow jako europejskich zebrakow ,poniewaz wszystkie kraje w Europie zaczely swoj start od „jalmuznej” Niemcy ,Anglia ,
Francja ,Hiszpania.itd.
A Sikorski moze ostry …ale on /moim zdaniem / bedzie
pertraktowal nawet z Rosjanami jak bedzie chodzic o dobro Polakow.
A jesli posadza Polakow o egoizm ,musze Pana rozczarowac ,tego musza sie Polacy jeszcze uczyc …przynajmiej Zdrowego Egoizmu…
Salute
Ps.
Moj niemiecki przyjaciel architekt z Dortmundu poskarzyl mi sie ze jego polski sadziad ukrakl mu cegly ,potem ponoc przyszedl i przeprosil i …
sie bardzo zaprzyjaznieli ……
Oczywiscie mam watpliwosci czy taka sadziecka przyjazn ,musi zaczynac sie od kradniecia cegiel ? ../dla mnie to dziwni ludzie ten Wlodek i Reiner ?/..
Ale kto z nas nie kocha blussa……
Kartko z P.
Czy ja sugeruję, że chwaliłeś lewicę za parcie na wzrost wydatków? Co najwyżej mógłbym teraz sugerować, że konopie na jasność umysłu dobrze nie wpływają. Albowiem wyliczałem fakty na dowód, że PO jest najsolidniejszym gwarantem posuwania się do przodu ku wejściu do eurolandu. Czy ja entuzjastycznie oceniam Słowenię, Słowację i Estonię? A jeślibym wyraził podziw, to jakie ma to znaczenie wobec uwarunkowań ekonomicznych. Polska jest krajem z rynkiem wewnętrznym dwa i pół razy większym niż te trzy krajem razem wzięte, który dopiero niedawno wszedł na rynki Unii ze swoimi produktami. Wiele słusznych argumentów za ostrożnym podejściem do wspólnej waluty z Niemcami i resztą rozwiniętej Europy padło na blogu. Starałem się je osłabiać, ale one są. Bowiem w gospodarce słomiany zapał i entuzjazm konopny, że tak powiem, nie są najlepszymi przewodnikami.
Niemniej, można przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem racji, że gdyby Platforma wygrała w 2005, tak jak wygrała w 2007 lub 2011, to euro w Polsce byłoby w obrocie, tak jak na Słowacji. A jeśli ten rząd upadnie, czego się spodziewasz i wyczekujesz, to oddali to szanse na euroland (o ile jeszcze będzie on w obecnym kształcie za kilka lat). Z lubością jakąś (może konopną?) prorokujesz nieunikniony konflikt, naruszenie interesów przez Tuska, i jego upadek. I co wtedy? w Twojej bujnej wyobraźni koalicja Paliokot-RWK dochodzi do władzy i wszyscy dobrzy, nie POPiSowi, ludzie będą odtąd szczęśliwi? Wybacz, ale to konopne wizjonerstwo mnie nieco dławi, i inne biorą mnie przypadłości …
pozdrawiam
parker (1 XII o godz. 20:40)
Oczywiście wyjście Włoch i Hiszpanii nie oznacza rozpad strefy walutowej. Obok wymienionych Niemiec i Francji pozostanie w niej znacząca Holandia i niemała Finlandia, oraz plankton kilku krajów „nowej Europy”, które jeszcze nie zdążyły się zadłużyć po uszy. Także perspektywa, że dołączy do nich Polska, Czechy byłyby solidnym nabytkiem.
Oczywiście kraje PIIGS mogą funkcjonować biwalutowo, z euro oraz z lokalną walutą i to byłoby łatwiejsze do przełknięcia dla lokalnej ludności (ale exodus ludzi i kapitału i tak jest nieunikniony). Z tym, że takie rozwiązanie byłoby ze stratą dla gospodarki jądra Unii, a najgorsze byłaby plama polityczna (Anglicy okazaliby się najmądrzejsi). I teraz się toczy proces wyważania, liczenia potencjalnych strat i zysków obu wariantów i wartościowania francusko-niemieckiego honoru.
Przecież Sikorski te sprawy sugeruje – rozszerzenie na wschód nie jest problemem, to beztroska i nieodpowiedzialność budżetowa południa spowodowała kataklizm, no i nieuwaga północy.
@ Polonia-Sawa:
1. Anglia, Niemcy i Francja zaczynały od tego, że ich Bruksela finansowała? To kto finansował działalność Brukseli?
2. Nie posądzam naszych polityków o egoizm, tylko o bezczelność. Bo tym właśnie jest reklamowanie Anglikom przez ministra SZ wspólnej waluty w sytuacji, gdy jego własny szef chwilę wcześniej ani się o niej nie zająknął w exposé. Już w lipcu Francuzi zatrzasnęli Rostowskiemu drzwi, a teraz dopraszamy się o kolejny afront.
3. Sikorski będzie z Rosją „pertraktował” tylko wówczas, gdy będzie pewny, że stoją za nim Berlin i Paryż. Indywidualnie ostry (ale przegrany) jest tylko z Litwą. Bo to nie może tak być, żeby wymagać znajomości litewskiej literatury na maturze z litewskiego.
4. Co ja poradzę, że Polska w procesie integracyjnym jest aktywna tylko gdy chodzi o pieniądze? Komitet Integracji Europejskiej został przez rząd Donalda Tuska zlikwidowany, a na stronie ministerstwa rozwoju regionalnego nic tylko ile z funduszy dostaliśmy i ile dostaniemy. Warto przypomnieć czasy, gdy negocjowano Traktat Lizboński, wcześniej zwany „konstytucją”. Ze strony rządu PiS, którego ważną personą był Sikorski, tylko nie, nie i nie, ale jakaś własna propozycja, to żadnej, poza lekką modyfikacją parytetu mandatów w PE, żeby mieć 1 czy 2 mandaty więcej.
parker
Oto rozważania „banksterskich” ekonomistów z ING z dramatycznym scenariuszem potężnej recesji:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10750725,Ekonomisci_ING__Rozpad_strefy_euro_wywolalby_potezna.html
Wyjście Grecji z eurolandu – jak piszą – nie jest problemem, prawdopodobnie rzecz się ma tak samo z Portugalią, Irlandia może się wykaraskać. Ale co zrobić z Włochami i Hiszpanią, które muszą ponosić coraz wyższe koszty finansowania długu? Mówi się w tekście o „rozpadzie strefy euro” – ale co to dokładnie znaczy? Przecież Niemcy i ktoś jeszcze mogą pozostać przy tej walucie.
staruszek
2 grudnia o godz. 12:39
——————————-
Szanowny Staruszku,
ostatnio, przypadkiem, oglądnąłem na kanale Discovery Channel, program- „Idiota za granicą”.
W programie tym, sympatyczny podróżnik, w którego wojaże producenci pakują milion dolarów rocznie- robi wszystko co możliwe, żeby tym idiotą być.
W odcinku, który oglądałem, udowadniał nawet, na podstawie budowy swojej czaszki, że nie wszystkie istoty ziemskie ewoluują. Siebie prezentował, jako żywą „skamielinę” sprzed milionów lat.
Dzięki takim talentom, jeździ sobie po całym świecie , zaraia niezłą kasę, a demonstrowana przez niego inteligentnie, w każdej odsłonie, jego niezrównana , programowo nienaprawialna głupota- uwalnia go od przejmowania się czymkolwiek.
Zgaduję w ciemno, że ten osobnik, fajnej dziewczyny, też na parkiecie by nie zostawił.
Ja swojego „kolegę”-mięśniaka, poznałem na imprezie, kiedy on był bliski wyładowania się na moim przyjacielu- poecie. Tak jakoś chciało się to potoczyć. Obydwaj siedzieli przypadkowo przy jednym stoliku, a mój przyjaciel, na skutek „konwersacji” z nim, wstępnie łzawił.
Przyjacielstwo zobowiązuje, więc ja do mięśniaka ,ze studencką fantazją, pojechałem – ze ściemką, o moim rzekomym mistrzowstwie w sztukach walki wschodu, z karate na czele. Coś musiałem skopać, bo najmniejszego wrażenia na nim nie zrobiłem, takimi gadkami. Wkrótce zaczął wstawać, a kiedy był już mojego wzrostu, dalej wstawał…
Zasugerował wyjście na zewnątrz, gdzie ja , nie mając żadnego dorego ruchu- zaklinałem rzeczywistość moim rzekomym mistrzowstwem.
Ostatecznie tak jemu namieszałem w jego inteligentnym niewątpliwie umyśle, że jakoś przełknął fakt mojej troskliwości o niego/ nie chciałem go zmasakrować/.
W zamian za uzyskaną przez niego, moją pokojową „łaskawość” – wymógł na mnie – przyjęcie jego zaproszenia, do pokojowego , już koleżeńskiego dokończenia imprezy.
Od tego czasu, kiedy się mijamy, on mnie się kłania z coraz bardziej podejrzliwym przyglądaniem się/doszukiwaniem się/ symtomom mojego mistrzowskiego potencjału. Za każdym razem, przygląda mnie się jakby coraz uważniej.
Mam nadzieję, że nie będzie mnie „zaszczycał” takim „Dzień Dobry” przez całe 50-lat…
Pozdrawiam,Sebastian
Staruszku, bardzo mi przykro, że z mojego powodu dotknęły Cię uszczypliwości i złośliwości. Niestety tak to jest, tak się zachowują ludzie, na ktorych się imadełko argumentów zaciska. Pisałem kiedyś o tym w kontekście psychologicznej „reguły dziobania”. No ale skoro wiemy, że tak się zachowują ludzie w pewnych sytuacjach to po prostu nie powinniśmy mieć za to dziobanie do nich urazy. Sami przecież, chcąc nie chcąc, czasem podporządkowujemy się tej wyuczonej (czy naturalnej?) regule.
Bardzo proszę, pozostań na blogu ze swymi mądrymi, pełnymi wrażliwosci komentarzami. Ten fajny Blog straci na Twojej nieobecności
Pozdrawiam
Mag
A gdybyśmy to inaczej ujęli. Gdybyśmy nie pisali, że Sikorskiego popierają tylko rozmaici polscy politycy tylko popierają głębszą integrację, ostre reformy budżetowe, przyjecie euro. Co by się stało gdybyśmy od osobowych symboli partyjnych przeszli do problemów? Gdybyśmy nie pisali o jego represyjnym, antyunijnym charakterze charakterze Kaczyńskiego tylko o represyjności i zaściankowości Polaków w ogóle. Co by się stało gdybyśmy skruszyli tę propagandową, partyjna sztancę dzielącą Polakow wg granicy PO i pis? gdybyśmy się zaczęli dzielić np wg tych którzy chcą przywrócenia KS i nie chcą? Na tych którzy chcą euro i na tych którzy nie chcą. Na tych którzy tolerują Cyganów i na tych, którzy ich nie chcą. Nie sądzisz, że by nam to życie uprościło po dwudziestu latach zamieszania?
Pozdrawiam
Nemer, na temat tej ciekawostki odpowiedział mi bardzo dobry informatyk. Napisał – „Istnieje banalne wytłumaczenie: ukochany edytor całego świata i najbliższych okolic, czyli M$Word, wpisuje (prawdopodobnie) automatem w pole autor posiadacza swojej kopii, która ostatnio modyfikowała dokument. Jeżeli Sikorski konsultował przemówienie z Crawfordem, to najprawdopodobniej poprzez wymianę maili. Wystarczyło więc, że konsultant poprawił w ostatniej wersji jeden przecinek, żeby jego nazwisko figurowało w polu ?Autor? w metadanych dokumentu. Sikorski po tych ostatnich poprawkach nic nie zmienił, tylko akceptując jego zawartość rozesłał go, gdzie miał rozesłać.(…) Oczywiście informacja ta _nie_wyklucza_ możliwości napisania przemówienia przez Crawforda, nie wyklucza jednakże również napisania go przez Benedykta XVI-go. W dokumentach mojego autorstwa w polu Autor widnieje tekst ?Ja?, ponieważ taką nazwę podałem instalując OpenOffice?a. Można to zmieniać w poszczególnych dokumentach, tylko trzeba widzieć możliwość i uznawać potrzebę. (…)jest jeszcze jeden ?urok? M$Worda. Otóż zapisywał on (przynajmniej w niektórych wersjach) całe bloki pamięci roboczej komputera, przy czym część tej pamięci nie była nadpisywana podczas wczytywania i edycji dokumentu. W efekcie razem z doc-em (lub xls-em) można było posłać np. fragment rozszyfrowanego pliku z hasłami do banku, jeżeli się go wcześniej przeglądało. Oczywiście plik otwierany Wordem czy Excelem nic takiego nie pokazywał, ale przeglądając jego ?surową? zawartość mogłaś znaleźć rzeczy zupełnie nieoczekiwane, a nawet tak interesujące jak w przykładzie? (…)Są procedury,(…), tyle że nieaktualne, niekompletne i zarzucone, tzn. totalnie nieprzestrzegane. Ludzie odpowiadający z strzeżenie tajemnic wymyślają skomplikowane procedury, utrudniające życie ogłupiałych użytkowników równocześnie zupełnie nie postrzegając wielu innych zagrożeń. A ogłupiali użytkownicy radzą sobie jak mogą ? np. przyklejając listę haseł na monitorze ?bo tego się nie da spamiętać?.
Bajzel nieustanny? tylko w prawdziwym przynajmniej bajzelmama zarabia i pilnuje dochodów?”
Nie będę dyskutował. Ten gość zna się na rzeczy
Pozdrawiam
Szanowny Sebastianie
Specyfiką polskiej polityki jest jej wymiar partyjno – personalny. Tak jak katolicy muszą widzieć umęczoną twarz Jezusa aby uwierzyć w Boga, tak i polscy wyborcy, również piszący tutaj, by dokonać wyboru muszą widzieć upudrowane buźki kandydatów na wybrańców. Ale mnie buźki nie interesują. Mnie interesuje polityczna zmiana.
Mam wrażenie, że drzwi do twierdzy w której bronią się rozpaczliwie bohaterowie ostatniego dwudziestolecia dobrze rozbija taran Palikot – Sikorski. Sikorski jest postacią klasyczną. Trzymając się filmu przypomina on Johna Wayne’a z Rio Bravo i pozyskuje dla zmian tych starych, neurotycznych, zagubionych we współczesnym świecie wyborców. Te szybkie strzały z biodra, ołowiane kulki sprawiedliwie roztrzaskujące czaszki złych ludzi czyhających na rodzinę, dom, emeryturę … . No i nostalgia za tym co się w Polsce działo przed ponad dwudziestu laty. Nostalgia za plakatem, ktory wzywał do głosowania na „Solidarność”. Nostalgia za „Unią Wolności” – była kiedyś w Polsce partia o tak pięknej nazwie. Sikorski jest starą miętowką, pozwólmy jego wielbicielom na ssanie.
Z drugiej strony Palikot – facet jak z filmów Peckinpacha. Bezczelny, wyrachowany, błyskotliwy absolwent filozofii KUL który dorobił się majątku na produkcji i handlu winem zabijającym na dłuższą metę. Gość, który dzięki inteligencji i odwadze rozpieprzył żałobę smoleńską. I wygrał wybory!
Wybrałem Palikota bo mnie nastroje z Rio Bravo meczą. John Wane w kontekście Palikota wydaje mi sie nudny.
Ale mój wybór nie zmienia mej zasadniczej perspektywy. Obaj goście przecież są tylko taranami, które wyłamuje drzwi twierdzy RP dwudziestolecia. Mnie interesuje tylko wyłamanie drzwi. Kto to zrobi, kogo uzyjemy do tego celu nie ma znaczenia. Nie ma też znaczenia kto splądruje tę twierdzę po po zdobyciu. Przecież tak naprawdę istotna jest tylko zmiana.
Pozdrawiam
Jak tu być spokojnym, gdy cudza baba na człeka krzyczy?
http://www.youtube.com/watch?v=YK56SKTE2ns&feature=related
A później Radek puścił Angeli:
http://www.youtube.com/watch?v=Xe2UXccid40&feature=related
Ekspert zwraca też uwagę na „potencjalnie katastrofalne” skutki debaty traktatowej w Wielkiej Brytanii, takie jak wyjście z UE czy nawet rozpad kraju. Dlatego – podkreśla – wielu polityków brytyjskich tak bardzo nie chce słyszeć o zmianie traktatu UE.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/porozumienie-berlina-i-warszawy-motorem-zmian-w-ue,1,4945720,wiadomosc.html
———————————————
Brytyjczycy nie chcą podatku Tobina, integracji……
Wyjdą?
TO
„Mówi się w tekście o ?rozpadzie strefy euro? ? ale co to dokładnie znaczy?”
Właśnie tego próbuję dotknąć.
Nie ma problemu rozpadu strefy Euro, nie ma takiego zagrożenia moim zdaniem, jest problem bankructwa krajów ze strefy Euro.
Oprocentowanie obligacji PIGS nie jest wywindowane przez ich obecność w strefie Euro, wręcz przeciwnie przecież. Fałszywie się stawia problem a to może prowadzić do błędnych rozwiązań.
A błędne rozwiązanie,to moim zdaniem niepozwolić upaść upadłym. To może doprowadzić do upadku wszystkich. Nie mówię tu o niesolidaryzowaniu się z upadłymi, czy o nie przeciwdziałaniu ich upadkowi przez skupowanie przez europejski bank centralny ich obligacji pod warunkiem reform.
Ale co to ma wspólnego z zacieśnianiem integracji?
To może zapobiec przyszłym takim kryzysom, ale nie rozwiązuje obecnego przecież.
Nie żebym był przeciw pogłębionej integracji, ale nie lubię jak mi się wodę z mózgu robi:)
Kto tu mówił „żegnaj”? Harry?
http://www.youtube.com/watch?v=o4r5C6MUqO4
Wczoraj z hektara pod folią koło Barcelony zerwano tony zielonych pomidorów i teraz jadą TIRami przez Niemcy, aby dojrzeć do czerwieni w atmosferze acetylenu polskich dojrzewalni. W Tesco będą we wtorek.
Nadążać babcie i dziadkowie albo się usunąć prime line!
Kartko!
Ja się tylko odniosłam do Twoich uwag w sprawie Sikorskiego. Sam przeciez przywołałes partyjne podziały, pisząc o „buziaku śmierci”. Starałam sie to zdyskontowac.
Podobnie jak Ty uważam, że po 20 latach budowania demokracji powinnismy sie wreszcie wyzbyc umiłowania zaściankowatości i przywiązania do represyjności jako panaceum na rozwiązywanie problemów spolecznych.
Stąd moja nadzieja w Palikocie i niepokój, że Krytyka Polityczna jest sekowana. Oczywiście dokonuję pewnego skrótu, ale myslę, że chwytasz, o co mi chodzi.
parker
„Oprocentowanie obligacji PIGS nie jest wywindowane przez ich obecność w strefie Euro …”.
Bezpośrednio, w krótkim okresie – nie jest. W dłuższych okresie, zagrożenie niewypłacalnością bierze się ze słabości tych gospodarek, z włoską włącznie. Deficyt płatności PIGS (z wyłączeniem Irlandii) jest duży, w przypadku Grecji – ogromny (w stosunku do PKB). Te kraje nie są w stanie eksportować na tyle, żeby wyrównać import. W USA jest dopuszczalne, że Kentucky ma deficyt, a Massachusetts ma nadwyżkę, nawet przez 200 lat, gdyż to się wyrównuje na inne sposoby. Ale nie w UE, tzn. banki transferują między krajami, kredytują itp. Jednak Grecję, której sektor publiczny jest (relatywnie do PKB) mniejszy niż w Niemczech, nie stać na utrzymanie go, bo gospodarka jest za słaba, do tego źle zorganizowana (skorumpowana, etc.). Największe nadwyżki płatnicze mają Holendrzy, ale oni jeszcze 30 lat temu bokami robili, mieli problemy z bezrobociem, aż się nauczyli, zdyscyplinowali, zadbali o produktywność, eksport i zyski. Włosi jakoś nie mogą sobie z tym poradzić. Tak jak Kentucky straciło suwerenność, tak kraje południa też muszą się pogodzić z tym, że północ będzi ich szkolić w samodyscyplinie ekonomicznej. Albo obie strony sobie odpuszczą. Ten eksperyment poczyniony wbrew ekonomii dobiega końca, teraz – albo wte, albo wewte.
Czy Polskę stać na samodyscyplinę, która pozwoli skorzystać z dobrodziejstw eurolandu? A dobrodziejstwa są w zasadzie dwa: (1) stabilność cen (zewnętrzne vs. wewnętrzne) w produkcji na eksport i używającej importu, oraz konsumpcji plus uniknięcie kosztów wymiany walut; (2) parcie na obniżkę stóp procentowych, np. na obligacje rządowe, czy pożyczki hipoteczne – słynne kredyty we frankach, gdyż instytucje finansowe eurolandu są gwarantem do pewnego stopnia. Ale czy to tak wiele, szczegłólnie gdy „szydło wyszło z worka”? Staję się coraz słabszym entuzjastą przyjmowania waluty euro przez Polską.
Bo sama euforia nt. integracji z unią, tzw. euroentuzjazm, jest dobry do zapełniania kartek w brulionie, i do ogólnej dyskusji politycznej przy konopiach. Integracja jest przecież procesem odgórnego nakłaniania ludzi do padania sobie w objęcia, trochę wbrew ich instynktowi i nieokrzesaniu. A przecież ludzie powinni lgnąć do siebie jak ślimaki. Próbuję sobie wytłumaczyć skąd się bierze ta euroeuforia? Chyba stąd, że skoro Polska jest taką upierdliwą krainą, z wyjątkiem Karkonoskiego Parku, to jak się zrobi z niej Europę w tri miga, to automatycznie wszędzie w niej będzie parkowo i miło. 😉
„Kartka z podróży
2 grudnia o godz. 19:20
Sikorski jest starą miętowką, pozwólmy jego wielbicielom na ssanie.”
Podejrzewam transfer „Radka” do Palikota – partii ssaków flach i innych….
PS.
Gadanie o integracji europejskiej przypominają propozycje jakie padaly na gruzach Warszawy w ’45 – „Kup Pan te cegle !”
Po europejsku nazywa sie to : „Achetez cette brique !” Albo „Integruj się Pan”
(nie bądz Pan rura i nie pękaj Pan !)