Na bani czy nie na bani?

PiS się raduje i insynuuje, że minister Kierwiński wystąpił nietrzeźwy na święcie strażaków. W obecności pary prezydenckiej i marszałka Hołowni. Minister zaprzecza, podaje zerowy wynik badania alkomatem, któremu poddał się z własnej woli wkrótce po uroczystości.

Mamy słowo ministra i wynik testu na obecność alkoholu w jego krwiobiegu przeciw wyrokowi wydanemu na Kierwińskiego przez jego pisowskich rywali w wyborach europejskich. Póki wynik nie zostanie podważony, należy wierzyć ministrowi i nie ma powodu do jego dymisji.

Tak będzie jednak wyglądała cała kampania: PiS-owi nie przeszkadza, że wystawia Wąsika, Kamińskiego, Kurskiego czy Obajtka. Dla Kaczyńskiego to ludzie kryształowo uczciwi. Z Kierwińskiego, który jak dotąd w długiej karierze politycznej nie zaliczył żadnej wpadki, o której trąbiłyby media, propagandyści Kaczyńskiego już zrobili alkoholika i zbiega do Brukseli.

O swoich uciekinierach do europarlamentu nie zająkną się słowem. Amnezja w obozie Kaczyńskiego objęła choćby wybryki byłego szefa TVP. Występy publiczne w stanie wskazującym są kompromitacją. Jedna wpadka wystarczy, by mieć zszarganą reputację. Jest w tym jednak także element Schadenfreude, radości z czyjegoś zawstydzającego zachowania.

Niska to radość, bo płynąca z satysfakcji, że komuś poplątał się język i pośliznęła noga. Tak jakby większości z nas to się nie zdarzyło. Największa radość przychodzi, gdy wpadka zdarza się komuś na świeczniku. Miał taki kłopot prezydent Kwaśniewski podczas uroczystości katyńskiej. Miał arcybiskup w randze generała L.S. Głódź. Tak, nie powinno się im to było zdarzyć, bo wysoki urząd zobowiązuje.

Jak to naprawić? Przeprosinami i szczerą obietnicą poprawy, której się dotrzymuje. Minister Kierwiński jednak nie ma za co przepraszać, chyba że zostanie mu udowodnione kłamstwo. Na razie więc dajmy mu spokój.

Na koniec myśl taka: świat wypadł z zawiasów, a politycy opozycji łapią się każdej okazji, by odwrócić uwagę publiki od bilansu swoich ośmioletnich rządów. Ukraina w ogniu, skrajna prawica urządza antyeuropejskie i proputinowskie zloty z udziałem byłego premiera Polski i delegata prezydenta Dudy, Rosja cyberatakuje Niemcy i Czechy, ważą się losy rozejmu między Izraelem i Hamasem, a poważne media marnują siły na roztrząsanie, czy minister był na bani, choć on sam temu zaprzecza. Źle się bawimy.