Kraków nie taki magiczny

Aż jedna czwarta potencjalnych wyborców w Krakowie nie wie, na kogo zagłosuje w drugiej turze elekcji prezydenta „stołeczno-królewskiego” miasta, mojego miasta. Na placu boju pozostali Aleksander Miszalski, kandydat PO, i Łukasz Gibała, przedstawiający się jako „niezależny”. Któryś z nich zastąpi prof. Jacka Majchrowskiego, władającego Krakowem ponad 20 lat.

Zmiana powinna nastąpić po tak długich rządach, ale jaka? Wprawdzie w pierwszej turze 7 kwietnia Miszalski – wbrew oczekiwaniom i sondażom – wyraźnie wygrał z Gibałą (37,2 proc. do 26,79 dla Gibały), ale frekwencja rozczarowała. W wyborach parlamentarnych wyniosła rekordowe 82 proc., w pierwszej turze samorządowych już tylko ciut ponad 50 proc. Nie zapowiada się, by 21 kwietnia nastąpiła znacząca poprawa. W sondażach między turami Gibała zmniejszył dystans dzielący go od Miszalskiego aż o 7 proc. PiS i Razem popierają Gibałę.

To kuriozum, ale nie do końca. Pisowską prawicę i radykalną lewicę łączy antyliberalna linia i niechęć do Platformy. Tylko że Gibała należał kiedyś do PO i ma poglądy gospodarczo i społecznie liberalne. Podobnie zresztą jak Miszalski. Obaj deklarują poparcie dla parad równości. Gibała prezentował się wcześniej jako zwolennik otoczenia PiS politycznym kordonem sanitarnym. Teraz chętnie wita poparcie PiS. Po mieście krąży plotka, że w zamian zaoferuje stanowisko wiceprezydentki miasta byłej kurator Barbarze Nowak. Nie ma więc de facto żadnych stałych przekonań politycznych. Sprzymierzy się z każdym, kto pomoże mu wygrać.

Obaj rywale mają korzenie biznesowe. To też środowisku Razem w tym przypadku nie przeszkadza poprzeć Gibały. Liczy się jedno: zagrodzić drogę do magistratu kandydatowi Platformy. Dla mnie w tej sytuacji oddanie głosu po raz drugi na Miszalskiego jest wyborem oczywistym.

Kraków ma 10 mld zadłużenia. Miasto staje wobec wyzwań typowych dla podobnych mu metropolii europejskich. Na ulicach kłębią się tłumy zagranicznych turystów. W mieście znalazły zatrudnienie tysiące zagranicznych obywateli różnych ras, wyznań, języków. Kraków to dziś miasto wielokulturowe i zarazem studenckie. Miasto młodości i różnorodności. To wyzwanie, ale też potencjał, którym powinno się sprawnie i roztropnie zarządzać. W wyborach parlamentarnych KO zdobyła większość w Radzie Miejskiej. Jest oczywiste, że takiej Radzie lepiej się będzie współpracowało z prezydentem z PO. Kraków jest tego wart.

PS. Na ostatnim zakręcie przed głosowaniem nóż w plecy wbiła Gibale Magdalena Wassermann. Wezwała, żeby absolutnie nie głosować na Gibałę, bo wcale nie jest niezależny. Oczywiście nie znaczy to, że poparła Miszalskiego, ale w Krakowie w pisowskim elektoracie jej głos się liczy. Zrobiła tu kiedyś dobry wynik. Tak czy inaczej, szanse Gibały zmalały.