Iran atakuje Izrael

Cały świat czekał od soboty wieczorem na efekt uderzenia ajatollahów. Ja też zacząłem dzień od sprawdzenia, czy atak się powiódł. Widok świętego dla trzech religii miasta Jerozolimy, w którym w nocy zawyły syreny alarmowe, był przejmujący. Na niebie pojawiły się śmiercionośne drony i rakiety, jedna po drugiej zestrzeliwane przez baterie przeciwlotnicze. Większość została zniszczona, jeszcze nim dotarły nad terytorium Izraela.

Ułamek przedostał się przez żelazną kopułę obronną, nie wyrządzając żadnych poważniejszych szkód i nikogo nie zabijając. Odłamek zestrzelonego pocisku poważnie ranił dziesięcioletnią izraelską dziewczynkę. Atak Iranu zakończył się całkowitym fiaskiem. Odetchnąłem z ulgą.

Zmasowany atak przechodzi do historii nie tylko z powodu porażki. Irańska brutalna teokracja od początku swego istnienia grozi unicestwieniem suwerennego i demokratycznego państwa izraelskiego, w którym prócz Żydów mieszkają Palestyńczycy, mający swych przedstawicieli w izraelskim parlamencie.

Od prawie pół wieku Iran toczy zastępczą wojnę z Izraelem z wykorzystaniem antyizraelskich ugrupowań zbrojnych w Libanie, Syrii, Jemenie. Po raz pierwszy brodacze w turbanach zdecydowali się na atak bezpośredni pod pretekstem odwetu za zniszczenie budynku sąsiadującego z ambasadą irańską w Damaszku. Zginęło w nim dwóch generałów oddelegowanych do operacji zaczepnych wymierzonych w Izrael. Państwo izraelskie nie wzięło za ten atak odpowiedzialności.

Fiasko nalotu na Izrael pokazało Iranowi i jego sprzymierzeńcom, że państwo izraelskie jest w stanie się obronić samą swoją obroną przeciwlotniczą, bez użycia broni jądrowej, którą prawdopodobnie posiada. To bardzo ważny komunikat. Równie ważne jest dyplomatyczne i wojskowe wsparcie Zachodu, na czele z USA – amerykańskie i brytyjskie samoloty brały udział w zestrzeliwaniu irańskich dronów i pocisków – dla obrony przed atakiem Iranu. Izrael może liczyć na największe potęgi świata zachodniego, Amerykę, Kanadę, Francję, Wielką Brytanię. Nie zostanie sam w obliczu tej bezprecedensowej bezpośredniej agresji. Fiasko ataku wzmocni rząd premiera Netanjahu w kraju i na świecie.

Powstaje jednak pytanie, jak rząd Izraela zareaguje na sam atak. Biden z jednej strony zapewnił Izrael, że niezmiennie stoi po jego stronie, z drugiej wezwał Bibiego, by nie eskalował sytuacji, czyli nie mścił się za zemstę. Piłeczka jest po stronie Izraela. Gdy Al-Kaida zaatakowała Amerykę 11 września 2001 r. na jej własnym terytorium, odpowiedź była totalna: inwazja w Afganistanie i druga wojna z Irakiem. Czy Brytania, gdyby jakieś państwo wysłało w jej stronę 300 dronów i rakiet, wstrzymałaby się od odwetu? Brak odpowiedzi Izraela na atak Iranu mułłowie mogliby odczytać jako zachętę do kontynuacji ping-ponga z „państwem szatana”.

Trzeba się liczyć z tym, że choć niedzielny atak spalił na panewce, Iran uderzy ponownie. Wówczas zachodnie apele o poniechanie odwetu przez Izrael zabrzmiałyby fałszywie, a eskalacja byłaby nieuchronna. Ekipa Bidena jej nie chce ani na Bliskim Wschodzie, ani w Ukrainie. Ale chcą jej antyzachodnie siły w Iranie, na Bliskim Wschodzie i w Rosji.

W najbliższych godzinach i dniach poznamy ciąg dalszy. A swoją drogą, czy polska obrona przeciwlotnicza poradziłaby sobie z nalotem 300 pocisków z Rosji równie skutecznie, jak w niedzielę izraelska z atakiem z Iranu?