Jest komisja aborcyjna

Pogłoski o kryzysie wokół zmiany prawa antyaborcyjnego w koalicji rządowej skończyły się niczym. To sukces: wszystkie cztery projekty dotyczące zmiany tego prawa przeszły w głosowaniu do dalszych prac. W głosowaniu przeciw odrzuceniu projektu TD opowiedziało się aż 244 posłanek i posłów. Przeciw odrzuceniu projektu KO – 222. Przeciw odrzuceniu projektów Lewicy – 222 i 223. Najtwardszym przeciwnikiem prawa kobiet do wyboru jest konfederacka skrajna prawica. Głosowała przeciwko wszystkim czterem projektom. Taki jest układ sił w Sejmie w tej ważnej sprawie społecznej.

Dalsze prace nad projektami poprowadzi powołana bezzwłocznie komisja sejmowa. Za jej powołaniem głosowało 241 z 437 obecnych na posiedzeniu posłów i posłanek. Najwięcej delegatek ma w niej PiS, koalicja ma jednak większość. Sądząc po głosowaniach nad poszczególnymi projektami, PiS będzie w komisji atakował wszystkie z nich prócz projektu TD, czyli Hołowni. To wyraźny plan polityczny opozycji pisowskiej: jeśli nie da się utrącić wszystkich projektów, niech będzie projekt Hołowni – powrót do „kompromisu” i referendum.

Koalicja odniosła jednak sukces polityczny, bo uniknęła najgorszego, czyli przepadnięcia projektów w głosowaniu po pierwszym czytaniu. Z tego wyborcy partii demokratycznych mogą być zadowoleni. Ale czy będą zadowoleni, że TD z poparciem PiS może dopiąć swego, czyli zawrócić Wisłę kijem do stanu z 1993 r.? Czy na tym ma polegać „dobry kierunek”, o którym mówił Tusk po głosowaniach?

Zdaniem premiera koalicję czeka jeszcze w sprawie aborcji „niełatwa droga”. I to jest prawda: nie tylko dlatego, że, jak stwierdził, nie wiadomo, czy prezydent jest w ogóle gotowy podpisać jakąkolwiek ustawę zmieniającą na korzyść sytuację kobiet. Także dlatego, że nie wiadomo – o czym premier nie wspomniał – czy w komisji da się stworzyć jakiś projekt, pod którym gotowe będą podpisać się delegatki wszystkich partii koalicyjnych. Nie widzę tego.

Będziemy raczej świadkami ucierania konsensu: zrezygnujmy z projektów najbardziej rozbieżnych, czyli Trzeciej Drogi i Lewicy, spróbujmy przeprowadzić projekt KO z dodaniem paragrafów z projektu Lewicy dotyczących dekryminalizacji aborcyjnego pomocnictwa i paragrafów z projektu TD o edukacji szkolnej dotyczącej antykoncepcji i jej refundacji. To oczywiście tylko przypuszczenia. Czasem słyszy się, że parlamentarzystki mają większe zdolności do merytorycznego dialogu niż mężczyźni. W tym przypadku – prawa kobiet do wyboru – wydaje mi się to jednak pobożnym życzeniem. Obym się mylił.