Zbyszek Mikołejko: in memoriam

Niemal rówieśnicy, znaliśmy się długo i byliśmy siebie wzajemnie ciekawi. On z Lidzbarka na Warmii, ja z wielu miast polskich, ostatecznie z Krakowa. Podkreślał tę swoją warmińskość, choć od lat mieszkał w Warszawie. Był duchem wolnym i pasjonatem świata duchowego. Agnostykiem zafascynowanym religią, ale bardzo krytycznym wobec jej nadużyć przez polityków, ideologów i dygnitarzy kościelnych. Bezlitośnie obnażał sekciarstwo Rydzyka i pisowskie manipulacje tragedią smoleńską. Pisał i mówił zawsze smacznie, lecz na swoją i tylko swoją odpowiedzialność. Z wielu jego książek szczególną popularność zdobyła księga polskich świętych. Rozmawialiśmy o niej dla „Polityki” w 2017 r., niemal dokładnie siedem lat temu. Rozmów ze Zbyszkiem będzie mi bardzo brakowało.

Uważał, że święci to jeden z kluczy do polskich dziejów. „Wierzący czy niewierzący, wszyscy mamy do czynienia z nad-obecnością Kościoła w Polsce, co czyni temat świętych niesłychanie ważnym”, tłumaczył w tym wywiadzie. Bo bez zrozumienia ich funkcji i obecności w naszej wędrówce przez stulecia nie da się zrozumieć polskości. Wśród polskich świętych wyróżniał brata Alberta, św. Adama Chmielowskiego, „tragiczną figurę polskiego losu”. Zestawił go z siostrą Małgorzatą Chmielowską. Wśród kobiet świętych – królową Jadwigę, bo służyła państwu, a zarazem reprezentowała rzadki u nas typ pobożności nie na pokaz. Gdyby Wojtyła nie został papieżem, najwybitniejszym człowiekiem Kościoła byłby według Mikołejki kard. Wyszyński, bo zrozumiał, że „masowości komunizmu trzeba przeciwstawić masowość katolicyzmu ludowego”, inaczej Kościół nie przetrwa.

Zbyszek uważał jednak, że marzenia o jakiejś nowej cywilizacji chrześcijańskiej to mrzonki. Roli Jana Pawła II w ukrywaniu kryzysu nadużyć seksualnych w Kościele nie bronił, ale zaznaczył, że otoczenie papieża nie pomogło mu w walce z tym kryzysem. Podkreślił, że Wojtyła pomógł wygrać nasze referendum o wstąpieniu do Unii Europejskiej i był otwarty na świat judaizmu i islamu w sytuacji utrzymującego się u nas antysemityzmu i uprzedzeń antyislamskich.

„Dziś mamy Kościół upolityczniony: PiS zabrał polski Kościół instytucjonalny Kościołowi powszechnemu, a hierarchowie jakby nie chcą wiedzieć, co się stało. To niebezpieczne dla Kościoła, bo w momencie klęski politycznej władzy pisowskiej przyjdzie klęska Kościoła sprzymierzonego z PiS. Według prawicy kościelnej i pisowskiej religia katolicka ma służyć budowie nowej tożsamości państwowej, tak jak prawosławie w Rosji Putina”.

Prorocze słowa.

Co zatem polscy święci mówią o polskim katolicyzmie? „Że jego osnową jest Kościół rozdający przepustki do nieba”. Ważne są rytuały, to, co zewnętrzne. Ponadto Polacy szukają w katolicyzmie recepty na lęk przed śmiercią i nicością. Do tego dochodzą: „antyintelektualizm, ostry rys narodowy, skłonność do upolitycznienia, barokowa emocjonalność, skłonność do hiperboli, właśnie jak w baroku”.