Czas, start!
Rusza oficjalna kampania wyborcza do samorządów. Koalicja rządząca pójdzie do wyborów z osobnymi listami, ale wspólnym celem: wygranej we wszystkich sejmikach wojewódzkich. I ma na to szansę. W trzech lutowych sondażach różnych firm badawczych prowadzi Koalicja Obywatelska. Pierwsze zloty partyjne przed wyborami potwierdzają, że w KO, Trzeciej Drodze/PSL i Lewicy jest energia i wola walki.
Na tym tle PiS wypada niemrawo. Wezwania Kaczyńskiego do jedności jego obozu potwierdzają zaś, że ma problem z utrzymaniem partii w ryzach. Pomylił nawet imię kandydata na prezydenta Warszawy. Aparat partyjny zwraca na takie detale uwagę, bo nieuchronnie zmuszają działaczy różnych szczebli do pytania, czy Kaczyński jest jeszcze w stanie sprawnie i skutecznie kierować partią w trzech kolejnych elekcjach w tym i przyszłym roku. Dla ludzi niepisowskich pytanie jest retoryczne, bo widać, słychać i czuć, że opada z sił, a nadrabia zaostrzeniem kursu.
W Opocznie drwił z zarzutu, że jest dyktatorem, bo przecież gdyby w Polsce pod rządami PiS panowała dyktatura, to liderzy opozycji podzieliliby los Nawalnego. Tusk na swoim wiecu promującym kandydaturę Trzaskowskiego na prezydenta stolicy ripostował jednym zdaniem: no patrzcie, jacy łaskawcy – mogli zabić, a nie zabili. Hm, jednego zabili – prezydenta Adamowicza.
Taki jest poziom kampanii pisowskiej i to się nie zmieni, póki Kaczyński, momentami przypominający z wyglądu starego i chorego papieża Wojtyłę, nie odejdzie na polityczną emeryturę. To elementarz kampanii wyborczych w spolaryzowanym społeczeństwie, by zamiast na przekonywaniu już przekonanego żelaznego elektoratu, skupić się na dotarciu do wyborców jeszcze niezdecydowanych.
Konwencję Trzeciej Drogi/PSL zorganizowano w Kielcach, „swingującym” województwie, które jest jednym z sześciu we władaniu PiS i ma być odbite obozowi Kaczyńskiego wraz z pozostałymi pięcioma na ścianie wschodniej i na południu. Jeśli plan się powiedzie, koalicja rządząca skonsoliduje władzę na szczeblu regionalnym, co oczywiście pomoże jej w rządzeniu. Końcem wieńczącym dzieło depisyzacji będzie wygrana kandydata demokratycznego w wyborach prezydenckich. Na to też wskazują sondaże.
Ponad 30 komitetów wyborczych zarejestrowała Państwowa Komisja Wyborcza. Jak zwykle prócz komitetów partii parlamentarnych figurują w tym spisie twory egzotyczne, na dodatek często o bardzo zbliżonych nazwach, co jest dość prostym chwytem na zdobycie głosów wyborców gorzej się orientujących w polskiej polityce. Potem będą się żalić, że zostali wprowadzeni w błąd. Uwagę zwraca wspólny komitet Konfederacji z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Według sondaży ta skrajnie prawicowa i „symetrystyczna” formacja raczej nie zdobędzie więcej niż 9-10 proc. i bardzo dobrze.
Walka o samorządy, jeśli demokraci osiągną swój cel, przekreśli plan PiS, aby państwo jak najgłębiej centralizować, ograniczając ich rolę i dofinansowanie. Odbudowa samorządności była jedną z najważniejszych obietnic koalicji demokratycznej. Słusznie, bo duch czasu jest w państwach demokratycznych taki, aby stawiać na decentralizację wszędzie, gdzie nie zagraża to funkcjonowaniu państwa. Emocje wywołują nie tylko wybory do sejmików, ale też na prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, bo są rywalizacją między osobami, podobnie jak wybory prezydenckie, a to zawsze elektryzuje.
W moim Krakowie zmieni się włodarz miasta po 20 latach. PiS na razie nie wskazał oficjalnego pretendenta do zajęcia fotela po prof. Jacku Majchrowskim, co oznacza, że chyba stracił wszelką nadzieję na wygraną w dawnej stolicy Rzeczpospolitej, dziś drugim najludniejszym mieście w Polsce (Łodzi ubyło ok. 200 tys. mieszkańców). Surrealny politycznie szczegół to poparcie liderki lokalnego oddziału partii Razem dla kandydata, którego kampanię wspiera finansowo jego ojciec deweloper. Sam kandydat obiecuje zacząć budowę metra w Krakowie. Majchrowski nie uległ naciskom w tej sprawie. Zapowiada się naprawdę ciekawie.
Komentarze
„Zapowiada się naprawdę ciekawie” – pisze AS.
Really…?
Przecież to co jest w samorządach to popłuczyny po idei samorządu obywatelskiego.
Gdzie nie spojrzysz to karykatury samorządu, sitwiarstwo kwitnie jak nigdy, partyjniackie układy wzdłuż i wszerz, kolesiostwo na potęgę, spokojna przystań dla pieczeniarzy z wysokimi pensjami za nicnierobienie, klany rodzinne wielopokoleniowe, mobbing.
A średni i niższy personel zarabia okolice płacy minimalnej (max. 5-6k brutto)
Karykatury konkursów na stanowiska, karykatury konsultacji i „budżetów obywatelskich”, zero praktycznego (nie na półkę) planowania strategicznego, regułą maksymalne dopusczalne stawki podatków i opłat lokalnych, patodeveloperka, prowincjonalizm umysłowy i upadek edukacji, a szerzej kutury, sportu…
Wiem, że taki trend… ogólnopolski, europejski, że średnie ogólne IQ dołuje, że idzie nowe młode… że starzenie, że emeryci za dobrze mają, że…
Ale nie mówcie, że „zapowiada się ciekawie”… nawet jak na ironię to słabe…
Niedługo nikt nie rozpozna stanu rzeczy, bo nie będzie takich , którzy wiedzą, że mogłoby, a nawet powinno być inaczej… systemy miejskie i problemy coraz bardziej złożone, a ludzi kompetentnych i odpowiedzialnych w samorządach coraz mniej.
Gdy zacznie brakować czystego powietrza, zdrowej wody, gdy zacznie brakować dobrze wykształconych lekarzy specjalistów, nauczycieli z autorytetem, miejsc w domach opieki społecznej itd….będzie za późno …
@nikodem
Przesadza pan. Nie wiem po co. Ostatnie zdanie dotyczy Krakowa, bo kończy akapit o sytuacji w Krakowie. A pan gdzie mieszka i jak znajduje swój samorząd?
Zamiast adresu… bardziej poważnie by nie rzec naukowo o kondycji samorządu lokalnego w Polsce… ze wskazaniem źródeł opinii.
„Oprócz pomysłów wdrażanych przez naprawiaczy, na kondycję samorządu
terytorialnego oddziałują również, a może już obecnie przede wszystkim, rozmaite działania prowadzące wprost do rozmontowywania systemu samorządności terytorialnej. Wymienić tu wypada regulacje skutkujące recentralizacją władzy publicznej (podsumowane choćby w Indeksie Samorządności opracowanym przez ekspertów Fundacji im. Stefana Batorego* czy zmiany w zasadach finansowania jednostek samorządowych prowadzące do osłabiania ich potencjału rozwojowego, nasilania się praktyk klientelistycznych i upolityczniania administracji samorządowej. Istotną rolę odgrywa także polaryzacja i ideologizacja debaty publicznej skutkująca upartyjnieniem działalności części liderów samorządowych, a w skrajnych przypadkach przyjmowaniem przez niektóre jednostki lokalne uchwał dyskryminujących wybrane grupy mieszkańców (np. rezolucje przeciw „ideologii LGBT”).
Konsekwencją zjawisk i procesów, jedynie pobieżnie tu zarysowanych, jest
niewątpliwy kryzys samorządności terytorialnej w Polsce. Jego skutków w pełnej skali może jeszcze nie widać, ale symptomy dostrzegają już zarówno obywatele, jak i eksperci czy sami samorządowcy. Świadczą o tym zarówno wyniki badań społecznych (np. pogarszające się oceny demokracji lokalnej i zmniejszające się poczucie wpływu na sprawy lokalne) oraz coraz mniejsze zainteresowanie bezpośrednim udziałem w demokracji na poziomie lokalnym, jak i analizy eksperckie, stanowiska ogłaszane przez związki samorządowe i organizacje społeczne oraz opinie organizacji międzynarodowych. Wśród tych ostatnich warto zwrócić szczególną uwagę na raport Kongresu Władz Lokalnych i Regionalnych Rady Europy z 2019 r., w którym czytamy: „raport podkreśla stosunkowo alarmistyczne trendy w demokracji lokalnej i regionalnej w Polsce. („Cezary Trutkowski Wstęp. Reformatorzy i naprawiacze , w: „Potrzeba zmian w samorzadzie terytorialnym”, 2023)
*M. Lackowska, R. Matczak, P. Swianiewicz, D. Sześciło, K. Wojnar, Indeks samorządności 2023, Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa 2023 https://www.batory.org.pl/ publikacja/indeks-samorzadnosci-1
Tabela 1. Indeks Samorządności.
Wartości syntetyczne
…………………………2014….. 2021
Potencjał…………. 33,94….. 30,62
Siła polityczna…..20,75…… 11,75
Siła ustrojowa….. 18,89…… 14,31
Łącznie……………. 73,58…… 56,68
„Indeks Samorządności stanowi pierwszą próbę kompleksowego uchwycenia zmian siły samorządu lokalnego na przestrzeni ostatnich lat.
Składają się na niego komponenty uwzględniające autonomię zadaniową i finansową oraz siłę polityczną i ustrojową gmin i miast na prawach powiatu.
Między 2014 a 2021 rokiem (a zatem tylko w ciągu 7 lat!) Indeks Samorządności spadł o prawie 17 pp. (z 73,58 do 56,68). Największy spadek dotyczy siły politycznej samorządu, w drugiej kolejności siły ustrojowej, a w stosunkowo niewielkim stopniu – potencjału zadaniowo-finansowego”.
@nikodem
17 LUTEGO 2024
22:29
A ile samorzadow skontrolowal pan osobiscie? Bardzo by mnie interesowala pana (objektywna?) ranga poszczegolnych samorzadow (wszystkich w Polsce?) co do podanych przez pana zarzutow.
Teraz moze byc tylko lepiej. Wynika to z indolencji poprzednikow. Za dwa lata okaze sie o ile lepiej. Szczegolnie po wyborach prezydenckich. Na szczescie prounijna polityka i unijne standardy moga wiele bledow wykluczyc. Oczywiscie zakladajac, ze Unia bedzie solidarna.
Trudno bedzie utrzymac koalicje w spokojnych czasach. Obecnie laczy ja walka z poprzednikami.
Mamy spółki skarbu państwa dla elit, na prowincji powstały spółki samorządowe /np.wywóz śmieci / dla zaplecza partyjnego i to był koniec społeczeństwa obywatelskiego, a kontynuacja sitwiarstwa i nepotyzmu z czasów zaduchu i zastoju. Dlatego nie udało się stworzyć sensownej koalicji w wyborach sejmowych i tym bardziej nie powstała taka koalicja w wyborach samorządowych. Rodzą się egzotyczne „ciekawe” koalicje. Pan Nikodem opisał to wystarczająco dokładnie, dla tych wąsatych ważne są …. Może jednak UE to widzi i nie spieszy się z podpisywaniem czeków. Marna pociecha, ale inna nie przychodzi mi do głowy.
@saldo
Łączy je słuszna walka i słuszny cel: depisyzacja i odbudowa ze zniszczeń po Kaczyńskiem. Powinno wystarczyć na dwie kadencje, chyba że na scenę wejdzie Siła Wyższa, nie daj Bóg.
@nikodem
A to co innego, niż pana poprzedni lament. No i powiedzmy jasno: to wina PiS, a nie samej samorządności jako zasady ustrojowej.
Ciekawe dlaczego inwestycje miejskie w Poznaniu kosztują 10 razy więcej niż wynika to z cen rynkowych. Miasto i dwie sąsiednie gminy rozpoczęły budowę kładek przez Wartę dla pieszych i rowerzystów. Z technicznego punktu widzenia są niemalże identyczne. Gminom wystarczyło po ok. 15 mln zł a w Poznaniu 135 mln. zł było mało!
Znam też ” polityka” , który własnej, jednoosobowej firmy nie potrafi ogarnąć a chce zarządzać pół milionowym miastem.
Pęta się po różnych, intratnych synekurach w spółkach Skarbu Państwa lub komunalnych lecz najczęściej po 3-ech m- cach odchodził.
Prawdziwa demokracja jest mozliwa na szczeblu gmin i małych miasteczkach, gdzie wybierani znani są wyborcom ” od dziecka”
nikodem
17 LUTEGO 2024
23:40
Między 2014 a 2021 rokiem (a zatem tylko w ciągu 7 lat!) Indeks Samorządności spadł o prawie 17 pp. (z 73,58 do 56,68). Największy spadek dotyczy siły politycznej samorządu, w drugiej kolejności siły ustrojowej, a w stosunkowo niewielkim stopniu – potencjału zadaniowo-finansowego”.
Trudno żeby było inaczej. „Ryba psuje się od głowy”. Katobolszewia pracowała na to pełną parą.
Cytując wyniki badań trzeba uwzględnić również te najnowsze.
Kluczem jest poczucie wpływu na sprawy lokalne/publiczne.
Wybory 15 października pokazały, że trend się odwrócił.
Potwierdziły to badania CBOS.
Przed wyborami 15 października 2023:
https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2020/K_027_20.PDF
Przeważająca część Polaków – blisko trzy piąte (58%) – uważa, że ludzie tacy jak oni nie mają obecnie wpływu na sprawy kraju, natomiast dwie piąte (39%) sądzi, że mają. Od poprzedniego pomiaru z sierpnia 2018 roku odsetek wyrażających przekonanie o wpływie obywateli na politykę nieco wzrósł (o 5 punktów procentowych i o tyle również zmniejszył się odsetek będących przeciwnego zdania) i – patrząc z dłuższej perspektywy – jest jednym z najwyższych, odkąd o to pytamy, czyli od roku 1992.
I po wyborach z 15 października 2023:
https://www.wnp.pl/parlamentarny/wydarzenia/cbos-54-proc-polakow-uwaza-ze-zwykli-ludzie-maja-realny-wplyw-na-sprawy-kraju,783964.html
Z badania CBOS „Poczucie wpływu obywateli na sprawy publiczne” wynika, że ponad połowa Polaków (54 proc.) uważa, że zwykli ludzie mają realny wpływ na sprawy kraju.
Wzrost poczucia wpływu na sprawy publiczne o 15 %.
To jest powód do pesymizmu czy wręcz przeciwnie, do optymizmu?
Samorząd to my wszyscy.
Zamiast pławienia się w syndromie polskim, nazywanym też syndromem ofiary, lepiej sprawdzić co można samemu zrobić.
„Nie pytaj co Ameryka robi dla ciebie…”
W Krakowie faktycznie zabawna sytuacja. Działaczka „lewackiej” Razem popiera Łukasza Gibałę syna dewelopera, siostrzeńca Gowina. Zaczynającego życie polityczne w Klubie Jagiellońskim. Wędrującego przez PO i ruch Palikota.
Czyli pana co to „ni pies ni wydra, coś na kształt świdra”, który wszędzie się wkręci.
Taka to uroda niektórych polityków.
Od mądrości wyborców zależy czy ich wybiorą.
@saldo godz.0.16
…i ciąg do oczekiwanych łupów. m.fizyk wystąpil w obronie samorządów. Też bronilbym, ale wszyscy widzą jak to działa.
mfizyk
17 LUTEGO 2024 23:58
A ile samorzadow skontrolowal pan osobiscie?
Jaki Patryk takiego pytania by nie zadał… mimo, że przymuł okrutny z „lewym” doktoratem.
Ale jak widać po „małych fizykach” można się tego spodziewać.
Pracuję w samorządzie miejskim dużego miasta – jak na polskie warunki – od 30 lat.
Uczestniczyłem w ramach obowiązków służbowych i własnej inicjatywy w kilkudziesięciu krajowych konferencjach i szkoleniach różnego typu poświęconych problematyce samorządu regionalnego i lokalnego w Polsce w tym organizowanych przez Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej…
Tak, że swoje wiem, a oczy i uszy i resztę głowy mam szeroko otwarte…
Sformułowane opinie są zatem wynikiem wieloletnich obserwacji i studiów.
Oczywiście one są moimi obserwacjami i jako takie mają charakter subiektywny.
Nie prowadziłem osobiscie badań socjologicznych na temat kondycji samorządności w miastach czy mniejszych gminach, ale znam setki wyników takich badań i poznałem opinie wielu oddanych idei demokracji i samorządności lokalnej pasjonatów (ciągle jeszcze są tacy).
Tylko na przykład takie:
„Sukces samorządu w Polsce to ściema”
Witolda Gawdy odczytanie książki Andrzeja Andrysiaka „Lokalsi. Nieoficjalna historia pewnego samorządu” przedstawiającej w reportażowej formie realia, i kulisy, funkcjonowania samorządu w Polsce, na przykładzie powiatowego miasta Radomska.
Wreszcie ktoś to powiedział, opisał, udokumentował i puścił w świat w wielu egzemplarzach.
Niby wszystko to wiedzieliśmy. Że zaściankowość, że układy, że ani partycypacja, ani demokracja. Ale uderzmy się w piersi, do powszechnego obiegu przebiło się co innego.
Tym, który przełamuje stereotypy i rzuca nam wyzwanie, byśmy tego tak nie zostawili jest Andrzej Andrysiak”.
„Nie ma większego mitu w polskiej debacie publicznej niż ten, że samorządność nam się udała. Od lat dyskutujemy o reformie służby zdrowia, edukacji, sądownictwa, podatków, a samorządność traktujemy jak byt doskonały, niewymagający już nie tyle gruntownych zmian, ile choćby korekt. Na poziomie ogólnopolskim nakłada się na to głęboki podział polityczny, w którym jedni chcą widzieć w samorządzie ostatni szaniec demokracji przed dyktatorskimi zapędami władzy krajowej, drudzy pragną go sprowadzić do karnego wykonawcy poleceń owej władzy. Efekt jest taki, że samorządowe patologie kwitną w najlepsze, a mieszkańcy małych ojczyzn tracą nadzieję na zmianę.”(Andrzej Andrysiak)
„Wszystko zależy od ludzi. To jest kwestia kulturowa. Samorząd już zgnił. Jeżeli na poziomie gmin wójt nie wyobraża sobie, że radny może mieć swobodę myśli, swobodę głosowania, swoje zdanie, to nie ma demokracji. Wszystko jest udawane.”
„Samorząd jest mało obywatelski. To problem ogólnopolski. Mówi się, że jest wolny od polityki, partyjniactwa i tak dalej, a to jedna z większych bzdur naszej debaty publicznej. Nawet droga jest polityczna. Bo to, czy zostaje zrobiona w pierwszej kolejności, czy nie, czy w tym okręgu, czy w tamtym, wykuwa się w politycznych negocjacjach.” (Andrzej Andrysiak)
„O takim mieście decyduje tak naprawdę kilka osób. To nie jest prawda, że decyduje 21 radnych. Im się tylko tak wydaje. Na poziomie gminy decydują dwie osoby: wójt i sekretarz. W mieście prezydent, wiceprezydenci, sekretarz i ich zaplecze biznesowe. Ale radni są przekonani, że mają na coś wpływ.
Ja sobie teraz przychodzę na komisje, sesje i mam wszystko w dupie. Interesuje mnie, żeby mi wpłynęła dieta. Brzmi okropnie, ale taka jest prawda. To źle o nas świadczy. O mnie. Źle świadczy o przyszłości samorządu. Jeśli tak mam się zachowywać, to nie powinienem być radnym. Powinni mi ludzie ten mandat odebrać. Ale ludzie interesują się samorządem, jak przychodzi kampania wyborcza. Ale i tak większość myśli tylko o drodze i chodniku. Łatwo nimi rządzić.” (Andrzej Andrysiak)
CZĘŚCIĄ PROBLEMU JEST DOBRZE UGRUNTOWANA PRZEZ PRAKTYKĘ A WSPARTA PRZEZ ORZECZNICTWO SĄDÓW I RIO POZYCJA PREZYDENTÓW I BURMISTRZÓW.
„Cechą wspólną wszystkich samorządowców, których poznałem przez ostatnich kilka lat, jest to, że oni absolutnie utożsamiają siebie z własnym miastem. Z drogą, z chodnikiem. Samorządowcom wydaje się, że gmina, miasto to oni, że to jest tożsame. Miasto to ja. To ja dałem pieniądze na tę drogę. To ja zbudowałem ten chodnik. Całe gadanie o tym, że jesteśmy wynajętymi do zarządzania fachowcami, to udawanie. To widać podczas rozmów i negocjacji.
Oni myślą, że wraz z aktem nominacji dostają zaświadczenie, że mają o dwieście punktów inteligencji więcej. A są tacy sami jak dzień przed wyborami, ani mądrzejsi, ani głupsi.”
Drugą stroną medalu, jest sytuacja obywatelskiej aktywności, różnych ruchów oddolnych. Śledząc losy takich inicjatyw w Radomsku, ze zdziwieniem i żalem, zauważyłem, że ich inicjatorom nie przyszło do głowy, żeby nazwać się ruchami miejskimi. Były to często działania idealnie nadające się do takiego zdefiniowania. Jest tu sporo do zrobienia.(WG)
„Kiedyś pojechałem do małej gminy na rozmowy, bo konstruowaliśmy listę na wybory. Była tam zaangażowana nauczycielka. Zgodziła się. Nie zdążyłem wrócić do miasta, gdy dostałem telefon, że jednak nie wystartuje. Bo zadzwonił wójt i powiedział, że jeśli chce się bawić w politykę, to niech nie liczy, że będzie się też bawić w szkołę. W takich miejscach koszty angażowania się w życie publiczne są bardzo wysokie.
„Jak zbiera się nowa grupa ludzi, która robi jakąś stricte obywatelską działalność, to samorządowcy zaraz rozpoczynają śledztwo: czyi oni są. Nasi czy nie nasi. To wynika z tego myślenia, że miasto jest moje. ”
„Demokracja na poziomie lokalnym jest udawana. Nie ma konfliktów, nie ma sporów ideowych, starcia wizji, pomysłów, jest tylko racja tego, kto akurat rządzi. Nie ma sporu, nie ma demokracji, nie ma obywatelskości. Jak rządzi, to trzeba mu zejść z drogi, przytakiwać i czekać na zmianę albo swoją szansę. Ludzie są zniechęceni do zabierania głosu w sprawach publicznych, obrzydzono im politykę.” (Andrzej Andrysiak)
https://kongresruchowmiejskich.pl/nasze-tematy/demokracja-miejska/item/170-samorzad-to-sciema
—————————————
Warto oswoić się z myślą, że niekoniecznie wiem wszystko lepiej, że w złożonej rzeczywistości trzeba aktualizowanych studiów tematów, problemów, że ogarnięcie ich „literatury przedmiotu” wymaga czasu i dyspozycji umysłu.
I nie warto uciekać się do postaw arbitra i trwać w pochopnych sądach własnych.
A już rola besserwissera bywa obrzydliwa.
Wiec jak jest z naszym umiłowanym Krakowem? Górują tamtejsi samorządowcy nad innymi niemrawami w kraju?
Jeśli tak, dlaczego by nie przenieść stolice z powrotem do Krakowa?
Dla mnie waznym tematem w spotkaniach z kandydatami do samorzadow sa pytania o gotowosc gminy do ochrony cywilnej na wypadek katastrof, cyber atakow (szczegolnie na infrastrukture krytyczna) no i (niestety) na wypadek wojny.
Hmm, a czy Kraków nie zasługuje na metro? Do tej pory w transporcie zbiorowym w dużych miastach nikt nic lepszego nie wymyślił.
Krytykujemy innych, gdy sami skaczemy sobie do oczu. Dluga jest droga do obywatelskiego spoleczenstwa demokratycznego. Jeszcze dluzsza do zjednoczonej Europy. Depisyzacja bedzie trwala troche dluzej niz dwie kadencje. Istnieje przy tym ryzyko wzrostu poparcia dla skrajnej prawicy, ktora obecnie populizuje sobie w tv, mylac przyczyne ze skutkiem, a w przyszlosci bedzie siedziala w regionach, w formie ostrzejszej niz Konfederacja.
@Orteq
Bo dwa razy się nie wchodzi do tego samego brodu.
@nikodem
To pytam jeszcze raz: gdzie pan mieszka? Najlepszym sposobem jest zwykle rozejrzenie się wokół siebie, autopsja, a nie uleganie takiej czy innej narracji, w tym przypadku tak zwanych ruchów miejskich. Mój Kraków dzięki samorządności zmienił się zdecydowanie na lepsze.
@nikodem
18 LUTEGO 2024
11:01
„Jaki Patryk takiego pytania by nie zadał… mimo, że przymuł okrutny z „lewym” doktoratem. Ale jak widać po „małych fizykach” można się tego spodziewać.
…A już rola besserwissera bywa obrzydliwa.”
Zamiast konkretnej odpowiedzi na moje pytania, insynuacji ciag dalszy 🙁
Czy takimi „metodami” doszedl pan do swoich ponizszych „opini”? Cytuje:
„Gdzie nie spojrzysz to karykatury samorządu, sitwiarstwo kwitnie jak nigdy, partyjniackie układy wzdłuż i wszerz, kolesiostwo na potęgę, spokojna przystań dla pieczeniarzy z wysokimi pensjami za nicnierobienie, klany rodzinne wielopokoleniowe, mobbing.”
https://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2024/02/17/czas-start/#comment-417601
Dakej pisze pan:
„Tak, że swoje wiem, a oczy i uszy i resztę głowy mam szeroko otwarte…
Sformułowane opinie są zatem wynikiem wieloletnich obserwacji i studiów.”
Jesli sie panu wydaje, ze to sa rzetelne naukowe wyniki, to gdzie je pan opublikowal?
Bo aby pana „opinie” udowodnic NIE wystarcza subjektywne „obserwacje”. Bez podania objektywnych faktow i statystyk tak podane uogolnienia sa tylko BEZWARTOSCIOWYMI insynuacjami, pomowieniami i oszczerstwami 🙁
I nic tu nie pomoze zaslanianie sie opiniami Andrzeja Andrysiaka o samorzadzie w Radomiu, znowu pare ecelans subjektywnymi i pojedynczymi. Pana podejscie do tematu jest KOMPLETNIE nie naukowe (w sensie badan socjologicznych i politycznych). Ale jak najbardziej populistyczne 🙁
Jagoda
18 LUTEGO 2024 9:38
W Krakowie faktycznie zabawna sytuacja.
I ty to nazywasz „zabawną” sytuacją.
To rezultat – jeden z wyników upartyjnienia samorządów lokalnych do dna.
Miasto jako łup dla partii i jej nomenklatury.
Kraków to polska metropolia z wielkim sektorem globalnych uslug biznesowych (GBS) i stan i poziom merytoryczny administracji miejskiej nie jest bez znaczenia dla jego dalszego dynamicznego rozwoju.
Centra usług wynajmują ponad połowę biur w Krakowie i 45 proc. we Wrocławiu.
Dane o sektorze BSS w Krakowie:
• 273 – liczba centrów usługowych (stan na koniec I kwartału 2023 r.)
• 41 – liczba centrów zatrudniających ponad 500 osób
• 97 950 – liczba pracowników sektora
• 105 600 – przewidywana liczba pracowników sektora na koniec I kwartału 2024 r.
• duże, międzynarodowe firmy obecne w Krakowie: ABB, Alexander Mann Solutions, Amway, Aon, Aptiv, Capgemini, Cisco, Codete, Dyson, Ecolab Services Poland, ELECTROLUX, EPAM, Euroclear, Heineken, Herbalife Nutrition, Hitachi Vantara, HSBC, IBM BTO, International Paper, Jacobs, Kimberly-Clark, LTIMindtree, Lufthansa Global Business Services, Motorola Solutions, Pepsico, PMI Service Center Europe, Sabre, Shell, State Street, Sylvamo Polska, UBS, Westinghouse Electric Poland Sp. z o.o.
Podobnie jest w Warszawie, Wrocławiu, ale i Poznaniu i Gdańsku…
Ale to zupelnie inna klasa problemów z „samorządnością” niż w polskich miastach średnich i mniejszych…
W jedenastu metropoliach, zamieszkanych przez niecałe 18,6% Polek i Polaków, działa jedna trzecia wszystkich firm w kraju. Tworzą ok. 60% najlepiej płatnych miejsc pracy.
@nikodem
Jakiego upartyjnienia? Obywatele mogą zgłaszać kogo chcą i się wokół niego organizować. Dalej pan nie odpowiada na moje pytanie, gdzie pan mieszka, a powtarza opinie o wymowie antysamorządowej niemal jak z podręcznika lektora Kukiza lub Śpiewaka.
poprawione
Ostatni mój wpis tutaj w „kwestii samorządności lokalnej” w Polsce.
Oto fragment opinii-ekspertyzy prof. Eugeniusza Wojciechowskiego z 2022 roku
(Specjalności: gospodarka przestrzenna, polityka ekonomiczna, zarządzanie publiczne, samorząd terytorialny; autor i wspołautor m.in.: Władza lokalna a państwo, społeczeństwo i rynek. Współpraca i konkurencja, 2015; Zarządzanie w samorządzie terytorialnym, 2012; Przedsiębiorstwa komunalne w teorii i praktyce. Efektywność a cele społeczne; ):
„(…) Samorząd terytorialny jest polityczny z istoty, ponieważ stanowi polityczną organizację społeczności lokalnej. Jego organy są wybierane przez mieszkańców wspólnoty i zarządzają w ich imieniu sprawami publicznymi. O polityczności samorządu przesądza proces decyzyjny, dotyczący wyborów o znaczeniu powszechnym, publicznym. Na gruncie samorządu mamy do czynienia z polityką w sensie politics i w sensie policy. Pierwsza polega na dążeniu do zdobycia mandatów (władzy) i utrzymania ich, druga zaś rozwiązuje problemy publiczne przez określanie celów i priorytetów rozwojowych oraz dobór odpowiednich środków ich osiągania. Tak jak w kraju, tak w samorządzie terytorialnym obserwuje się tendencję do zawłaszczania sfery policy przez politics. Samorząd w Polsce w swoim działaniu stał się dysfunkcjonalny, czego wyrazem są nieprawidłowości i problemy strukturalne, utrudniające zaspokajanie lokalnych potrzeb społecznych. Na to wszystko nakłada się postępujące upartyjnienie aparatu władzy i administracji samorządu, które wpływa na życie publiczne w jednostkach samorządowych.
Zdaniem autorach, w wielu samorządach (głównie w gminach) wykształciły się trwałe struktury polityczno-gospodarczo-administracyjne i towarzyskie, regulujące procesy oraz zjawiska związane z wykonywaniem zadań własnych. Uczestnictwo mieszkańców w tego typu układach skutecznie osłabia sprawowanie kontroli społecznej, hamując tym samym rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Obserwacja praktyki samorządowej dowodzi, że wiele organów wykonawczych i stanowiących w gminie czynnie angażuje się w życie polityczne, traktując samorząd jako szczebel kariery partyjnej i publicznej, na drodze do polityki ogólnokrajowej.
Polityczność (partyjność) w samorządzie wzmacniają również rządy koalicyjne. O ile w powiatach i w województwach struktura zarządów jest funkcją uzgodnień stron i podziału władzy, to w gminie nie zawsze organ wykonawczy posiada większościowe poparcie w radzie.
Jestem zdania, że wprawdzie poparcie przeważające w radzie zapewnia organowi
wykonawczemu stabilne warunki i komfort zarządzania, to dominacja opozycji, a najlepiej połowiczne poparcie – lepiej motywuje do merytorycznej współpracy organów, często reprezentujących różne interesy. Skuteczność współpracy zależy od wiedzy i umiejętności organu wykonawczego, szczególnie, że w organach władzy gminnej zaznacza się jego wyraźna supremacja. Efektywność współpracy zadawalającej obydwa organy zmniejsza koszty podjętych decyzji, natomiast rywalizacja w duchu walki politycznej, koszty te wydatnie podnosi. Dużo wójtów, burmistrzów i prezydentów miast nie ma odwagi podjąć wysiłku współpracy z radnymi opozycyjnymi, uciekając się do zawierania z częścią z nich umowy koalicyjnej w celu uzyskania bezwzględnego poparcia w głosowaniach. W ten sposób wytwarza się „podskórny” podział władzy na rzecz koalicjanta, którego ceną jest oddanie części stanowisk i funkcji w strukturach samorządu (zastępców organu wykonawczego, kierowników komórek wewnętrznych urzędu, kierowników jednostek organizacyjnych, miejsc pracy w spółkach komunalnych)[1]. W praktyce jest to niemoralne, ale korzystne ekonomicznie dla koalicjanta, traktującego wymienione stanowiska jako swoiste łupy polityczne z nadzieją na karierę zawodową, dobrze wynagradzane. Wiele przejętych przez koalicjanta stanowisk przyczynia się do rozrostu aparatu administracyjnego, gdyż wiele z nich zostaje utworzonych jedynie na potrzeby umowy koalicyjnej. Należy dodać znów, że zjawisko to po raz kolejny podnosi koszty sprawowania władzy i funkcjonowania administracji w samorządzie.
Warto zwrócić uwagę, że rządy koalicyjne charakteryzują się mniejszą efektywnością niż rządy samoistne, realizowane przez jedną formację polityczną lub obywatelską. Przesądza o tym sprawność działania oraz jednoznaczność i przejrzystość programu zmian. W imię partykularnych interesów zawarcie sojuszu wprowadza w błąd wyborców, głosujących wcześniej na konkretny program i ugrupowanie polityczne lub postawę obywatelską (komitety).
Koalicja stanowi nową jakość programową, tym razem hybrydową, różną od pierwotnych preferencji wyborczych mieszkańców. Zarządzanie koalicyjne rozmywa skutecznie odpowiedzialność i utrudnia rozliczalność polityków. Trzeba wiedzieć, że ostateczną odpowiedzialność za bieg spraw publicznych w gminie ponosi tylko jednoosobowy organ wykonawczy. Z kolei w powiecie i samorządzie województwa odpowiedzialność ponoszą obydwa organy władzy, bowiem organ stanowiący może w każdej chwili zmienić skład organu wykonawczego.
Do niewątpliwych sukcesów reform administracyjnych i samorządowych należy zaliczyć następujące dokonania:
—odczuwalna, choć różna poprawa warunków życia mieszkańców, wyzwolenie ogromnego potencjału aktywności i przedsiębiorczości ludzi – zwłaszcza w
pierwszych kadencjach samorządu,
—lepsze zagospodarowanie infrastrukturalne, ułatwiające dostęp do usług komunalnych o coraz wyższej jakości (mimo wciąż występującej luki w tym zakresie),
—świadomość obywateli pewnego wpływu na sprawy publiczne w miejscu ich zamieszkania, w systemie demokracji lokalnej,
—przyjazność i dostępność do usług administracyjnych świadczonych przez urzędników.
Niestety, lista dysfunkcji i nieprawidłowości występujących w samorządach jest obszerniejsza niż lista jego zalet. Obejmuje ona m.in. następujące niesprawności:
—słabości wynikające z systemu prawa,
—dysfunkcje wypływające z ustanowienia ustroju samorządu terytorialnego (m.in. rozdrobnienie gmin, szczeblowość, relacje między organem stanowiącym a wykonawczym w gminie),
—decentralizacja kompetencyjna nie pociągnęła za sobą decentralizacji finansowej (nierespektowanie zasady adekwatności),
—pogłębiające się różnice między grupami samorządów zamożnych a grupami samorządów gorzej sytuowanymi materialnie,
—bierność znacznej części mieszkańców w rozwiązywaniu problemów lokalnych,
—słabość systemu nadzoru i kontroli, szczególnie na pośrednich szczeblach zarządzania,
—niska efektywność lub nieefektywność w gospodarowaniu środkami finansowymi,
—luki infrastrukturalne i remontowe, występujące w majątku komunalnym,
—brak skutecznych mechanizmów eliminujących ludzi niekompetentnych z działalności gospodarczej samorządu,
—brak skutecznej polityki społecznej i senioralnej,
—niska przejrzystość funkcjonowania władzy i administracji samorządu„.
@nikodem
A ja wciąż pytam, gdzie pan mieszka, bo samorząd z definicji to efekt tysięcy lokalnych sytuacji, więc z generalizacjami trzeba ostrożnie.
Adam Szostkiewicz
18 LUTEGO 2024 19:45
A ja wciąż pytam, gdzie pan mieszka
Nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka.
Proponuję odpoczynek od tego tematu.
Pan mnie zmartwił.
Serio.
@nikodem
18 LUTEGO 2024
19:07
„Ostatni mój wpis tutaj w „kwestii samorządności lokalnej” w Polsce.”
Jak zwykle nie mam odpowiedzi na moje objekcje co do prawdziwosci pana uogolnionych twierdzen z pierwszego wpisu.
No, ale jest przynajmniej obietnica na przyszlosc. Byle nie obiecanka cacanka.
@demi
To nie ma znaczenia z punktu widzenia tematu kto tu kogo zmartwił i czy słusznie. Wywody prof.EW są moim zdaniem oderwane od rzeczywistości, której dotyczą. Podważają co gorsza wiarygodność samorządności jako filaru systemu demokratycznego. Obracałem się przed laty w kręgach samorządowców, teoretyków i praktyków, i to jest dla mnie punkt odniesienia. Każdą instytucję demokratyczną można w taki sposób zakwestionować, ale mam nadzieję, że nie to było pańską intencją.
W mieście w którym mieszkam pisowski kandydat nie błyszczy logiem PiS ale ukrył się pod niewinnym logiem stowarzyszenia ,,Zgoda i rozwój”. Ładnie prawda? Niewinnie. Nie wiem co złego widzi w logu Prawo i Sprawiedliwość. Też przeca ładne.
@ nikodem
Wieczna chwała rządowi Mazowieckiego za ustawę samorzadową 8.03.90, mało kto pamięta, że jednak z obawy przed porażką powołano protezę w postaci Urzędów Rejonowych -zbędna namistka powiatu.
Reforma 99 była porażką. Partyjne samorządy wojewódzkie i rozdrobnione powiaty spowodowały lawinowy rozrost biurokracji(400tys.) i ogolną dysfunkcjonalność.
W dyskusji wiecej racji przyznaję nikodemowi. Naczelna ide przyświecająca ojcom założycielom III RP – budowa społeczeństwa obywatelskiego, jest ciągle w powijakach, za to kwitnie samozadowolenie urzędników samorządowych.
Sukces, w postaci rozwoju infrastrktury wynika z talentów mendżerskich wójtów i burmistrzów, a tak na prawdę, budowy układów dostępu do państwowych i unijnych pięniędzy, w których często przegrywali uczciwi i praworządni.
W samorządach zgodnie z prawem Kopernika , zły pieniądz wypierał pieniądz dobry .
Na Podlasiu istny pogrom samorządów realizował, pożal się Boże minister Zieliński, wójtowie i burmistrzowie z tekturowymi czekami, to symbol niszczenia subsydiarności i niezależności samorządow.
Hańba i upadek w stosunku do roku 90 , kiedy to bez doświadczenia, ale z entuzjazmem uruchamialiśmy polską samorządność.