Fatalne zauroczenia
Nie dajmy się nabrać na wrzutkę z prezydent RP Dorotą Gawryluk. W walce o prezydenturę liczą się tylko poważni kandydaci i poważne kandydatki. Poważne, czyli mające siły i środki na kampanię wyborczą oraz poparcie nie tylko jakiegoś komitetu, ale przede wszystkim znaczącej części elektoratu, co najmniej 5 proc.
Żadnego z tych warunków Gawryluk nie spełnia. Na dodatek związana jest prywatną telewizją Solorza i to ponoć Solorz dał swej podwładnej błogosławieństwo w sprawie jej startu. To tak jakby TVN wystawił Monikę Olejnik czy Katarzynę Kolendę-Zaleską. Byłby to samobój dla obu dziennikarek. Co innego, gdyby odeszły z pracy i wystartowały na własny koszt i na własne ryzyko. To byłoby fair. Dziennikarze porzucający zawód dla kariery w polityce to rzecz normalna. Taką drogą poszli np. Szymon Hołownia, Marcin Bosacki, zmarła niedawno Iwona Śledzińska-Katarasińska i inni parlamentarzyści.
Szczególnym przypadkiem jest Radosław Sikorski, który miał przed sobą karierę korespondenta wojennego po swej książce reporterskiej z wojny frontu w Afganistanie toczonej z kontyngentem sowieckim wezwanym na pomoc przez ówczesnego komunistycznego lidera tego kraju. Korespondencje Sikorskiego drukowała chętnie prestiżowa prasa brytyjska i tak mogło być dalej. Sikorski wybrał jednak politykę polską.
Krótko mówiąc, żeby dziennikarz czy dziennikarka mogli z czystym sumieniem startować w wyborach samorządowych, parlamentarnych czy prezydenckich, muszą przestać być dziennikarzami. Chodzi o to, by ubezpieczyć się przed zarzutem, że wykorzysta się w kampanii swoje kontakty w świecie mediów, a to daje już na starcie przewagę nad rywalami, którzy takich kontaktów nie mają.
Inna rzecz, że mamy też przykład pani Ogórek, która najpierw pojawiła się w mediach jako dziennikarka i moderatorka, a później zdobytą rozpoznawalność wykorzystała do startu na głowę państwa z błogosławieństwem Leszka Millera. Po sromotnej przegranej kontynuowała karierę dziennikarską w TVPiS. Przykład Ogórek nie zachęci raczej liderów politycznych do podobnych eksperymentów. Ale zawsze może się znaleźć jakiś bogaty sponsor, który zaryzykuje. I to chyba jest przypadek Gawryluk. Solorz może mieć biznesowy/polityczny interes w jej ubieganiu się o prezydenturę.
Nadzwyczajnie wzmożona po 15 października aktywność prezydenta Dudy sprzyja spekulacjom, kto go zastąpi za rok z okładem. Ale uwaga: pisowskiej opozycji zależy na mnożeniu kandydatur, koalicji demokratycznej nie powinno. PiS sugeruje, że może wystawi niejakiego Tobiasza Bocheńskiego przeciwko kandydatowi demokratycznemu. Propaganda pisowska rozpuszcza pocztą pantoflową wieści o nadzwyczajnych talentach i kwalifikacjach byłego podopiecznego wojewody Raua.
Śmiem wątpić. Bocheński po wygranej demokratów zażądał od Donalda Tuska, by natychmiast przyjął jego dymisję, bo każda chwila „instytucjonalnego kojarzenia mnie z takim premierem to dla mnie dyshonor”. Styl i treść pokazują, że mamy do czynienia z pisowskim BMW, który tłumów nie porwie. Tym bardziej nie porwie Mateusz Morawiecki, choć Kaczyński jeszcze wiąże z nim chyba jakieś desperackie nadzieje. Prawda jest taka, że na razie PiS po prostu nie ma kogo wystawić z szansą na zwycięstwo.
Ale to zmartwienie obozu przegranych. Niestety, mnożą się też spekulacje w obozie wygranych. Małgorzata Kidawa-Błońska wyklucza start Tuska („nie tem moment”), potwierdza, że w grę może wchodzić Rafał Trzaskowski (który oficjalnie nie potwierdza). Od dawna mówi się o Hołowni, a sam marszałek nie zaprzecza, tradycyjnie swojego kandydata wystawiają ludowcy (Kosiniak na pewno miałby na starcie 5 proc.), tylko Lewica na razie nie robi wrzutek do mediów na ten temat, z wyjątkiem kandydatury Biejat na prezydenta stolicy.
I wszystko pięknie, ale nie do końca. Im więcej będzie kandydatów obozu demokratycznego, tym gorszy wynik zrobi kandydat najsilniejszy. Mamy podstawy sondażowe i źródłowe (liczne relacje o wyraźnej tendencji spadkowej PiS, nawet w jego elektoracie po otwarciu puszki Pandory z audytami w imperium Kaczyńskiego), by spodziewać się klęski obecnej opozycji w wyborach do sejmików i na prezydentów dużych miast oraz w wyborach prezydenckich.
Najsilniejszym kandydatem wydaje się teraz Trzaskowski albo Hołownia. Ale czy demokraci oprą się pokusie, by grać na swojego i zamiast wystawiać wielu – wystawią jednego? Oba scenariusze są w porządku. Prezydent Hołownia czy prezydent Trzaskowski bydła nie zrobią. Gorzej, jeśli dojdą kandydaci/kandydatki PSL, Lewicy, KOD itp. Głosy się rozstrzelą, a PiS będzie miał tylko jednego pretendenta, który zbierze wszystkie głosy pisowskie, tylko Konfa na niego nie zagłosuje.
Czarny koń? Nie widzę. Czas polaryzacji spycha na margines drobnicę, a faworyzuje dwóch najsilniejszych. Czyli – na dziś – Hołownia lub Trzaskowski albo ktoś od Kaczyńskiego, czego Polsce nie życzę.
Komentarze
Dorota Gawryluk na prezydenta…Lubię zarty, ale nie idiotyczne, a ten do takich nalezy. Ale nie nasza glowa, jakiego cymbała Kaczynski wystawi, im wiekszy, tym lepszy. Pamietam wiele lat temu, jak Audytorium Maximum skandowało: Buś na prezydenta (dla mlodych blogowiczów – to był kot prezesa):))). Natomiast z chęcią nie puszczałabym Rafała Trzaskowskiego z warszawskiego Ratusza, a na prezydenta – Szymon Holownia!
Pan Tobiasz wygląda jak ze starej reklamy pomady do włosów zwanej brylantyną. Dlatego przypomniała mi się postać z powieści Tyrmanda, niejaki Jerzy Meteor – hochsztapler i chłopiec na posyłki Filipa Merynosa, wszechwładnego prezesa spółdzielni „Woreczek”. Mam nadzieję, że rzeczywiście zabłyśnie tylko na krótko, a potem zgaśnie jak meteor na naszym firmamencie politycznym.
cyt: „….Radosław Sikorski, który miał przed sobą karierę korespondenta wojennego po swej książce reporterskiej z wojny frontu w Afganistanie toczonej z kontyngentem sowieckim wezwanym na pomoc przez ówczesnego komunistycznego lidera tego kraju. ….”
Nie zaczynajmy czytać książki od środka. Sowieci wiele lat przygotowywali się do aneksji Afganistanu inwestując w drogę strategiczną północ – południe oraz wysyłając tam tysiące ” ekspertów” i „doradców”. Potem zainscenizowali rewolucję, wejście armii na prośbę przez nich zainstalowanego figuranta było dopiero kolejnym krokiem. Niby daleko i „co nas to obchodzi”, ale – szczególnie dla młodszych – to klasyka rosyjskiego imperializmu: przecież zarówno w Białorusi jak i Ukrainie w pierwszym kroku ma być Moskwie przyjazny przywódca! Oni od setek lat działają według sprawdzonych schematów.
Gawryluk? A czemu nie Holecka? Gdyby tak wystartowała z błogosławieństwem Kaczyńskiego to ma szanse na całkiem dobry wynik. Pisowski elektorat ją uwielbia.Puściłam wodze fantazji, a tak na serio, to nie życzę Polsce żadnego pisowca na jakimkolwiek, decyzyjnym stanowisku, A kysz, a kysz…
Rozumiem, ze to demokratyczny glos Gospodarza.
Chyba jeszcze w tych wyborach pis może mieć szanse ze swoim kandydatem na II turę (niezależnie kogo wystawi). Ale bez tvpis raczej prezydentem będzie ktoś z obecnie rządzącej koalicji. Bo czas Tymińskich zdaje się już minął. Niestety, pierwsza tura to wysyp bublów, ogórków i innych oryginałów.
@japs
Tak, to niesymetrystyczna, racjonalna ocena sytuacji przedwyborczej. PiS trzeba trwale oderwać od koryta, niech sobie plecie te swoje suwerenistyczne klechdy dla Lechitów, ale od władzy musi pościć przez pokolenie, a potem wyborcy sami zdecydują, czy chcą żeby znów huśtał Polską dla swoich grupowych interesów.
Jeszcze w sprawie Rwandy. Raczej list do Pana tą drogą niż komentarz. Wpis w Wikipedii , który zresztą znałem, nic nie wnosi. Jeżeli dawniej było Ruanda, to dlaczego teraz Rwanda? Kto i na jakiej podstawie takie decyzje podejmuje? Po niemiecku, francusku i angielsku jest Ruanda. W „Dyskusji” w tejże Wikipedii, którą Pan mi poleca, jest głos mieszkańca Ruandy, który zaświadcza, że na miejscu oni mówią Ruanda. A Polacy ni w pięć ni w dziewięć mają mieć Rwandę. Chyba jednak warto tę rzecz podnieść na Radzie Języka Polskiego?
@alista
Rwanda po angielsku wymawia się Ruanda. Jako polonista uważam, że po polsku nazwę tego kraju powinno się wymawiać zgodnie z fonetyką polską, czyli Rwanda.
Kalina
6 LUTEGO 2024 8:30
Dorota Gawryluk na prezydenta…Lubię zarty, ale nie idiotyczne, a ten do takich nalezy.
Sęk w tym, sze pani, że to nie żart, tym bardziej idiotyczny…
Tempo zmian „aktualności” wysokie … coraz mniej czasu na pisanie komentarzy i opinii.
Mamy już pierwsze wyniki sondaży kandydatów z absolutnych dołów społecznych – weźmy taki niejaki Najman…
Wracając do sondaży … pierwsze wyniki potwierdzają obrzyliwość dzisiejszej realnej mobilności społecznej od zera do milionera i dalej miliardera
Kto z wymienionych mógłby wygrać?
Pozycja/Name/ Percent point
1. Stanowski …………..38%
2. Najman……………….23%
3. Gawryluk…………….21%
4. Matate…………………15%
5. Maja Staśko……………3%
No i jest obraz … dwaj menele na czele (razem 61% elektoratu ich wspiera).
Wysoko Gawryluk prawa konserwa w kato sosie 21% ponad 1. na pięciu z próby elektoratu.
Dzisiejsza inteligencja w drugim pokoleniu ze Sławy w lubuskim dopiero na 4. pozycji i tylko 15% wskazań.
Staśko „poświęcę się i będę kandydować na prezydentę” – inteligencja (pisze/napisała? doktorat, a to wiadomo dzisiaj nie jest gwarancją czegokolwiek) polska lewicowa aktywistka, feministka, dziennikarka, scenarzystka, polonistka, zawodniczka w walkach freak fight organizowanych przez federację High League, autorka wielu artykułow o poezji polskiej – zgodnie z notowaniami inteligencji ostatnia pozycja i tylko 3% wskazań .
Wnioski wstępne:
1. Choćby ślady inteligencji udokumentowanej papierami nie dają zwycięstwa w wyborach na prezydenta/prezydentę Polski (czyżby doświadczenie uczyło czegoś jakichś Polaków?).
2. Tylko popularni w dzisiejszych mediach i w narodzie plebeje i troglodyci mają szansę na wybór na prezydenta Polski.
3. Trzeba czekać na wyniki końcowe sondażu na ostateczne wnioski,choć doświadczenie wskazuje, ze raczej kolejność fatygantów pozostanie bez zmian.
Takich mamy polityków: prezydenta, posłów i senatorów oraz radnych jakich sobie naród wybierze – wystarczy nie kraść i nie przekraczać uprawnień służbowych.
Służba cywilna to służba… nieprawdaż?
Dorota Gawryluk jako kandydat na prezydenta to oferta Solorza dla „antypisu” mająca pomóc w upupieniu kandydata pisowskiego, kto by nim nie był. Po klęsce w wyborach samorządowych, co już jest przesądzone, ewentualne przejście kandydata PiS do drugiej tury wyborów prezydenckich pozwalałoby na utrzymanie PiS przy życiu. Odciągnięcie jakiejś, nawet małej części antyPOwskiego i antyhołownianego elektoratu od jakiegoś mocniejszego kandydata PiS to interesująca koncepcja Solorza na podlizania się nowej władzy. Gawryluk to po prostu może być taką instrumentalnie potraktowaną „zającicą”, która pozwoli Solorzowi pokazać, że uczestniczył w dobijaniu bestii czyli PiS. Chyba jasne jest, że po przegranych wyborach samorządowych i prezydenckich PiS już się nie podniesie. Nigdy.
O rzekomej kandydaturze Gawryluk (o czym już zdążyłem zapomnieć) dowiedziałem się kilka dni temu przeglądając klikbitowe nagłówki w komercyjnych mediach. Mój przegląd tejże prasy w 90% do tego się właśnie sprowadza. A czas (tzn codzienne obowiązki) są tylko jednym z czynników dlaczego nie marnuję energii na zagłębianie się w samą ich treść. Choć są oczywiście pozytywne wyjątki… Jest jeszcze porządne dziennikarstwo.
W takim razie dlaczego w ogóle warto zawracać sobie tym głowę? Tego typu media należy traktować czysto instrumentalnie, jak za przeproszeniem stado niezbyt inteligentnych małp które hałasując kręcą się wokół, ale wobec realnego zagrożenia momentalnie pierwsze podnoszą większy niż na co dzień wrzask. I podobnego podejścia chciałbym życzyć pozostałym forumowiczom, głównie tym którzy strzepią sobie nerwy wchłaniając codzienny medialny szum.
Alista
6 LUTEGO 2024 16:42
Zazdroszczę, Alista, rwandyjskiej upierdliwości…
Wielki gość jest już w Kenii (Kenya, Republika Kenii, ang. Republic of Kenya, suahili Jamhuri ya Kenya)… para prezydencka pojawiła się w siedzibie kenijskiego przywódcy, gdzie prezydent Andrzej Duda wpisał się do pamiątkowej księgi gości, a później wszyscy wykonali wspólną fotografię na tle ich portretów.
POLSAT jest najdoskonalszym przykładem na to że nasza demokracja jeszcze nie dorosła do tego aby mieć duże media opierające się na polskim kapitale. Wizjonerem był ten który zdążył sprzedać na czas TVN Amerykanom.
Inaczej widzę osobę na najwyższym urzędzie i mam nadzieję, ze pojawią się ciekawsze kandydatury od w/w. Z checią oddałbym swoj głos na np. profesora Marka Safiana
@Alista
Panie ,polski jezyk jest w ogole swidrowaty 😉 .Anglicy , Francuzi mowia Italy ba nawet w slowianskim jezyku rosyjskim jest nazwa Italia a Polacy sie uparli i mowia Wlochy i co pan zrobisz ? 🙂
,,..Mamy do czynienia z pisowskim BMW, który tłumów nie porwie. Tym bardziej nie porwie Mateusz Morawiecki, choć Kaczyński jeszcze wiąże z nim chyba jakieś desperackie nadzieje. Prawda jest taka, że na razie PiS po prostu nie ma kogo wystawić z szansą na zwycięstwo”.
Moim zdaniem brak wyklarowanego kandydata PiSsu nie ma znaczenia. Przypominam, że zimą 2015r do walki wyruszył ,,Mr Who?” Pan Doktór Prawa Andrzej Duda. Sondaże wskazywały, że reelekcja prezydenta Komorowskiego będzie tylko formalnością, być może dlatego żaden z rekinów pisowskich nie rwał się w szranki. A jednak wiemy czym się to skończyło.
Elektorat pisowski jest moim zdaniem specyficzny: wybiorą kota Alika, psa Szarika czy jakiegoś kompromitującego niedouka. Ważne, że jest ,,od Kaczyńskiego”. Sam wódź jest zbyt cwany, tchórzliwy i LENIWY, by się wyrywać do przodu. Lepiej knuć zza pleców substytuta.
Strona demokratyczna aby wzmocnic szanse kandydata, powinna wystawic kobiete, jest kilka rozpoznawalnych twarzy. Jezeli nie ma Moze warto popracowac nad takowa.
Wielu, wiele polityczek z prawej strony jedzie na temacie migracji. Pamietam, gdy byl to naczelny temat tworzacej sie partii Zielonych , rok 78. Stan rzeczy trwal do dzisiaj. Obecnie wyolbrzymia sie problem , ktory moglby zostac rozwiazany w solidarnej Europie, ktora przeciez liczy 500 mln populacji. Zapominamy jednak, ze Europa nie jest solidarna i nawet partie progresywne, konserwatywne tak czy owak, probuja kwestie relokacji przeksztalcic w kwestie deportacji. Pozostanie nam odczekac na decyzje sadow N. , lub TE. Beda raczej negatywne i karuzela migracyjna zacznie sie ponownie krecic, nie tylko w piatek i niedziele. Tak dlugo, jak dlugo politycy beda mowic o deportacji, zamiast o reintegracji, o asymilacji, zamiast o integracji, przy czym reintegracja powinna byc dobrowolna, z wyjatkami oczywiscie. Dla przykladu narracja u sasiadow. Wszystkie zdania sa prawdziwe.
Bezrobocie rosnie.
Zatrudnienie najwyzsze od dziesiatek lat.
Brak rak do pracy, rowniez czynnosci nie wymagajacych kwalifikacji.
Brak pracownikow wykwalifikowanych
Kryzys energetyczny.
Ceny gazu , ropy, energii maleja .
Inflacja maleje.
Nielegalnych migrantow nalezy wydalic.
Nielegalnych migrantow nie mozna wydalic.
Brak paszportow, danych osobowych, niemozliwosc stwierdzenia wieku u mlodocianych.
Kraje docelowe nie przyjmuja wlasnych obywateli.
70% Nielegalnych jest w „polowie“ zalegalizowana posiadajac tzw. pobyt tolerowany, choroba, zagrozenie zycia i zdrowia w kraju docelowym.
Pracodawcy juz dzisiaj zdani sa na prace migrantow.
Sady Administracyjne czesto decyduja przeciw decyzjom Urzedu Federalnego dla Migrantow.
Zmiana Konstytucji jest w tej kwestii niemozliwa.
Pytanie, kto temu podola?
Opcja Rwandy jest juz nieaktualna. Podobnie bedzie z Albania, Tunezja, Marokko.
I wracamy do tematu karuzeli lub koniecznosci zjednoczenia Europy, solidarnej Europy, w ktorej migranci zajmuja juz dzisiaj wazne miejsce.
Kto zna szybkie, w ciagu pieciu lat np., rozwiazanie, otrzyma medal. Moim zdaniem z kartofla.
” Szczególnym przypadkiem jest Radosław Sikorski, który miał przed sobą karierę korespondenta wojennego…”
Gdyby Sikorski zdecydował się kandydować to uważam że miałby nie mniejsze szanse niż Trzaskowski i Hołownia.
Wreszcie dobra wiadomość, ale do sprawiedliwości wciąż daleko.
A Ukraina krwawi.
@Piotr II, 6 LUTEGO 2024, 20:51
Warto przypomnieć że kiedyś Sikorski uczestniczył w platformianych prawyborach. To był raczej pic na wodę pod publiczkę ponieważ w tamtych czasach i konfiguracji nowy ,,świeżak” ze swoim partyjnym rywalem raczej nie miał szans. I tu można pokusić się o wróżenie z fusów: co by było gdyby zamiast Komorowskiego to RS został prezydentem… Zamiast Wałęsy Mazowiecki… No nie, wróć, tu już za daleko….
@katana
Mogłabym prosić o źródło tych sondaży? Co do pisania komentarzy – rzeczywiście chyba powinnam się zastanowić, czy powinnam to robić, skoro poza Gawryluk nie znam nikogo z tych „kandydatów”
Proponuję kandydaturę na prezydenta Magdy Gessler. Jest wystarczajaco chamska, zeby porwac gawiedź, a znacznie inteligentniejsza od obecnego lokatora pałacu na Krakowskim Przedmieściu:))) A powaznie – alarmujacy wstepniak red. Baczyńskiego. Nie znam mozliwosci władzy, niemniej niezmiennie wierze w moc pieniadza. Czy jest mozliwe, zeby zresetować wszystkie instytucje PiSW-owskie i wstrzymać wyplacanie kasy?
Rwanda dawniej Ruanda
Zmieniliśmy pisownię na angielską/francuską/swahili, a wymowę na… polską.
Gdzie tu jakakolwiek logika?
Cały świat wymawia RUANDA, również Francuzi, Anglicy i Amerykanie, tylko my (R)Wiemy lepiej 🙄
Dla mnie wiadomością dania od jest Kaczyńskiego „zwycięstwo” pod Sejmem, gdzie pod jego przywództwem Kamiński Wąsik i Macierewicz próbowali forsować bramę Sejmu. Nie wyszło.
Odniosłem wrażenie, że Kaczyński chciał jak zwykle zaszarżować i na oczach nie tylko Polski odszedł z kwitkiem, czyli z zaświadczeniem, że Kamiński i Wąsik jako nieposłowie, nie zostaną wpuszczeni do Sejmu.
Tak to jest, gdy za dowodzenie wojskiem bierze się oferma. Fakt, że przed Sejmem zostały postawione funkcjonariuszki Straży Marszałkowskiej musiał go bardzo deprymować, bowiem były one z pokolenia, które daje mocno w szyję. Z takimi nie idzie wygrać.
TJ
@Bartonet
6 LUTEGO 2024
18:07
„Mój przegląd tejże prasy w 90% do tego się właśnie sprowadza. A czas (tzn codzienne obowiązki) są tylko jednym z czynników dlaczego nie marnuję energii na zagłębianie się w samą ich treść. Choć są oczywiście pozytywne wyjątki… Jest jeszcze porządne dziennikarstwo.
…
I podobnego podejścia chciałbym życzyć pozostałym forumowiczom, głównie tym którzy strzepią sobie nerwy wchłaniając codzienny medialny szum.”
Nawet jako emeryt szkoda mi czasu na „medialny szum”, czyli plotki. Ale niestety zdecydowana wiekszosc obywateli baaardzo lubi plotki. Wiec i czesc blogowiczow tez 🙁
PS. Jako fizyk eksperymentalny zawsze ciezko walczylem z szumem przy pomiarach. Moze dlatego plotki mnie nie interesuja 😉
Nie odzywam się, bo jestem od pewnego czasu poza Polską – zresztą nawet w kraju świadomie odcinałem się od galopującej bieżączki, żeby się nie przebodźcować. No ale dziś akurat miałem czas, aby zanurzyć się w polski internet („na taką miłość nas skazali taką przebodli nas ojczyzną”). I w zasadzie czuję się rozczarowany. Bo przecież nie po to głosowałem 15 października, wraz z milionami wyborców, żeby wciąż czytać, co powiedział Kaczyński, co zrobili Kamiński z Wąsikiem, kogo poparł Czarnek i co oświadczył Morawiecki. W internetowych mediach nie zmieniło się nic, wciąż lejce narracji trzyma PiS, nieodmiennie pępek polskiego wszechświata politycznego.
Czy oni, znaczy dziennikarze, a w ślad za nimi opinia publiczna, nie mogliby zająć się czymś, co jest może mniej medialne, ale nie kręci się wokół PiSu?
Dziś pisia zgraja próbowała siłą wprowadzić kryminalistów W&K do sejmu. Polecam obejrzeć filmik – świetnie widać, że führerek tej faszystowskiej bandy roztropnie trzyma się…z boku. To inni torują drogę.
Panie Adamie,
Nie mam innej możliwości przekazu
Zdjęcia dzisiejsze, kore otrzymałem z Ukrainy
https://www.linkedin.com/pulse/day-714-ukraine-radek-sobczynski-ph-d–spdke/
@babilas
Tak się składa, że i mnie nie ma od dłuższego czasu w kraju, a jednak mam inne podejście. Raz, bo jestem zawodowym komentatorem bieżących wydarzeń i da, bo poczuwam się do obywatelskich obowiązków już od lat wczesnej dorosłości. Sprawy polskie nie są mi obojętne.byłoby pięknie, gdyby można było całkowicie zignorować wybryki i wygłupy pisowskich przegrywów, ale dobrze pan wie, że to w systemie demokratycznym niemożliwe. Czy w USA nie ma poważniejszych spraw państwowych niż użeranie się z trumpistami? A jednak media tamtejsze i światowe muszą się Trumpem zajmować, bo niestety historia z nim jako populistą wykończającym demokrację w Ameryce (Tocqueville!) i Amerykę jako mocarstwo globalne, może się powtórzyć. Kaczyzm to coś w rodzaju trumpizmu, więc i w Polsce mamy ten problem, że miliony obywateli dały się uwieść tym fujarom, w czym walną rolę odegrał ich polityczny katolicyzm. I o tych uwiedzionych toczy się codzienna mało estetyczna i podniosła polityczna gra. Nie możemy sobie wybrać innego społeczeństwa, musimy żyć i działać w takim, jakie realnie istnieje.
Sławczan,
ale Pinokia nie było. Weteran walk z komuną nie pojawił się z koktajlami Mołotowa. Taki bohater a kamfory dostał. Szalony Antoni to chociaż urwał kieszeń munduru strażnikowi marszałkowskiemu.
A ja to czekam na jakiegoś świadka koronnego ze służb albo jakiegoś sygnalistę który uzupełniłby listę pegazusowanych pismenów i piswomenów tudzież kancelistów dudnych.
@paszport
A Polacy nie gęsi i swój język mają… Dlatego nie mówią ta karczma nazywa się Roma, tylko Rzym, a polscy malarze jeździli nie do Muenchen, tylko do Monachium itd. Lista długa, a w żadnym innym kraju na świecie nie wymawia się nazw tych miast, często stolic, tak jak po polsku. Podobnie z krajami, np. Węgry i Włochy to tylko polskie nazewnictwo. A z Rwandą chodzi po prostu o większą zgodność z polską fonetyką.
@legat
7 LUTEGO 2024 16:59
Wiesz, ,,walka o demokrację” musi się odbywać na wielu frontach. Pinokio zapewne ,,walczył” na innym odcinku frontu.
@ mfizyk 7 lutego 2024 13:25
cyt: „Jako fizyk eksperymentalny zawsze ciezko walczylem z szumem przy pomiarach. Moze dlatego plotki mnie nie interesuja”
Szumy wprawdzie zawsze występują i z reguły przeszkadzają, ale i z tego zjawiska można wyciągać wnioski – zmiana charakteru szumów sygnalizuje zmiany parametrów układu, a ich szybki wzrost najczęściej wróży rychłą awarię. Podobnie plotka może być wishfull thinking, albo balonem próbnym, może też wskazywać na „wrzenie pod pokrywką”, chociaż dziś najczęściej pewnie służy wyłącznie do zwiększania klikalności….
correction
mfizyk
7 LUTEGO 2024 13:25
Nawet jako emeryt szkoda mi czasu na „medialny szum”, czyli plotki. Ale niestety zdecydowana wiekszosc obywateli baaardzo lubi plotki.
W dzisiejszym społeczeństwie sieciowym zmasowana plota, świergot, youtube… królem.
To nie „medialny szum”, to gwóźdź programu dla dzisiejszych świrów, którzy wkrótce zechcą zdominować świat, a z pewnością, podpuszczeni przez „fachowców” od wojen, ten świat podpalić (próbować podpalać).
Światopogląd i preferencje wyborcze większości elektoratów wykuwane są w tych fabrykach marketingowej propagandy, reklamy i kształtowania opinii… na resztę bibliotek świata ta część elektoratu nie ma żadnej ochoty i stąd zdziwko, że coraz liczniejsza większość konsumentów nie wie/ nie ma zdania i… wybiera „Stanowskiego” i „super express” na youtubie.
Polaryzacja społeczna ma wiele wydań… a zaraza głupoty zadowolonych z siebie kretynów jest tak powszechna, że normalsów, zwłaszcza tych starszej daty, niewiele dziwi opłakany „rezultat” publicznych popisów.
A postpolityka (polityka w dobie post-prawdy), post-prawda, i populizm mają swoje prawa, producentów i klientów oraz kreatorów popytu na badziewie … jeszcze nie tak dawno uragające nawet zaniżonym standardom jakości.
Dla demokratycznego porządku państwa prawa to śmiercionośna zaraza i trucizna.
Bowiem „celem szerzenia post-prawdy jest budowa określonego obrazu świata i osiągnięcie założonych rezultatów, nawet kosztem kwestionowania wiedzy, czy faktów naukowych”.
A Polacy nie gęsi i swój język mają
A nie brzmiało to tak:
„A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”?
Co podobno miało znaczyć, że Polacy nie gęsim językiem, lecz własnym mówią.
A może, że nie są gęśmi, nie gęgają, lecz mówią jak… ludzie 😀
Polska fonetyka
Jak w takim razie w zgodzie z polską fonetyką wymawiać: plemię Guarani, owoc guawy, wulkan Ruapehu, Rotorua, Luanda (stolica Angoli) etc.
Wiem, możemy być dumni z nazw nadanych samodzielnie obcym krajom, miastom, a nawet narodom (Niemiec, bo po naszemu ani mru mru) ale mam wrażenie, że ta inwencja bardzo wyhamowała, a współcześni Polacy mają często problem ze znalezieniem na mapie Akwizgranu, Moguncji, Solury i Gryzonii, no i aż tak bardzo polskie one nie są, bośmy je przejęli głównie od… Rzymian czyli nazw łacińskich 😀
Akceptujemy hiszpańską wymowę Huascarán [uaskarạn] choć bliżej polskiej fonetyki jest „waskaran” z języka keczua.
A w USA spolszczyliśmy chyba tylko Nowy Jork oraz pisownię Kalifornii, Filadelfii, Nowego Meksyku i może kilku innych miejsc, ale nie Chicago ani Detroit czy San Francisco. Nie ma też Albukierki 🙁
Chociaż chyba tak całkiem źle nie jest. Znajomi starsi państwo cieszyli się bardzo, że ich przyszły zięć urodzony w Kanadzie pochodzi z Toronta i w tym Toroncie ich córka po ślubie zamieszka 😎
A znam też osoby używające sosu Łorczester (Worcestershire sauce czyt. łuster szer sos 😉
Ten Bocheński nie jest chyba porządnym człowiekiem-Kaczyński popiera tylko złych!
@paszport
Logika jest prosta: spolszczone bywają nazwy miast i krajów z jakichś powodów ważnych dla użytkowników naszego języka. Z Polinezją i Oceanią, z Amazonią i tamtejszymi rdzennymi ludami Polska nie miała styczności masowe (z wyjątkiem jednostek, jak podróżnicy i badacze, np. B. Malinowski), ani relacji historycznych, gospodarczych czy politycznych. Te kontakty pojawiły się niedawno, dzięki globalizacji i demokratyzacji turystki. Może z czasem wpłynie to na sam język polski. Ale nie od razu i na pewno selektywnie. W epoce globalnej polszczyzna jest językiem drugiego lub trzeciego wyboru, przede wszystkim w rodzinach mieszanych etnicznie lub trwale emigranckich. Zwykle są one pod wpływem języka dominującego w ich środowisku życiowym, stąd np. wymowa Rwandy z angielska czy francuska. Ale w polszczyźnie lepiej brzmi Rwanda, tak jak np. Gwadelupa a nie Guadelupa, gwardia a nie guardia itd.
legat
7 LUTEGO 2024
16:59
Co do Antka… i jeszcze jakby mimochodem – przylozyl Kaminskiemu w facjate…
Za Pegasusa…?
@lemarc
Oczywiście.
Dawno do szkol biegałem, panie redaktorze i mam dziury.
Wiec jak to w końcu jest z polska wymowa literki ‚w’ ? Uda sie wymowic, z anlgielska, ‚ua’? Pisanie ‚Rwanda’ dzisiaj w świecie angielskim ma sens z racji angielskiej wymowy. A ta nieco koliduje z polska fonetyka, nieprawdaż?
Jak powiadam, zbyt dawno temu bylem w szkole pilnym pupilem
• Adam Szostkiewicz
7 LUTEGO 2024 16:56
Kaczyzm to coś w rodzaju trumpizmu, więc i w Polsce mamy ten problem, że miliony obywateli dały się uwieść tym fujarom, w czym walną rolę odegrał ich polityczny katolicyzm. I o tych uwiedzionych toczy się codzienna mało estetyczna i podniosła polityczna gra. Nie możemy sobie wybrać innego społeczeństwa, musimy żyć i działać w takim, jakie realnie istnieje.
Oczywiście…
Są symetryści i są pięknoduchy esteci…
A tu trzeba, z natury rzeczy, tony chorobotwórczego kaczego gówna zneutralizować i przekopać…
Dzisiaj opiniotwórcze media to zupełnie inny świat niż jeszcze 20 lat wstecz…
A przecież mulimedialny świat mediów i komunikatorów sieciowych wspierany AI jeszcze przed nami, nie mowiąc o interfejsach mózg-maszyna…
Karmimy złudzenia, że felieton i opinie do niego, w praktycznie tradycyjnym medium jakim jest „Polityka”, zmienią w istotnym stopniu (i to już) mentalność elektoratu polskiego.
Jasne, że nie istotnym, ale choć troszkę…
I wierzymy, że kropla drąży kamień wapienny przynajmniej na Jurze krakowsko-częstochowskiej.
Proszę szczęśliwie wracać, chyba, że Redaktor ma info, że wojna jednak wybuchnie… nie daj boshe…
@ red Szostkiewicz:
„Ale w polszczyźnie lepiej brzmi Rwanda, tak jak np. Gwadelupa a nie Guadelupa, gwardia a nie guardia itd.”
Może, ale dotyczy to pokolenia, które uczyło się jeszcze łaciny. Dla współczesnego młodego pokolenia, które posługuje się (lepiej lub gorzej) angielskim wumoaw „Ruanda” brzmi naturalnie. I oni raczej nie mają problemu z tym, że piszemy”Rwanda” z angielska i z angielska wymawiamy.
Dla mie np „Guadelupa” czy „Guadalquivir” wymawiane z hiszpańska brzmi naturalnie a „Gwadelupa” i „Gwadalkwiwir”(wymowa łacińska) brzmi sztucznie, chociaż uczyłem się w sredniej szkole łaciny.
@Adam Szostkiewicz
7 LUTEGO 2024
20:07
@lemarc
„Bowiem „celem szerzenia post-prawdy jest budowa określonego obrazu świata i osiągnięcie założonych rezultatów, nawet kosztem kwestionowania wiedzy, czy faktów naukowych”.”
Kto chce budowac swoj obraz Swiata ten to robi (na wszelkie sposoby). Ale tak sie ostatnio zastanawialem, dlaczego GAFA(M) (od google, facebook etc.) nie wystawia swojego kandydata na prezydenta USA? Przeciez on by wygral dla nich wladze w cuglach! I tak sobie mysle, po co im ten klopot (z rzadzeniem)? Oni chca zarabiac wielkie pieniadze. I robia to przy pomocy wciskanych reklam. A zeby wiecej wciskac musza miec klikalnosc. Wiec podsuwaja urzytkownikom (przy pomocy AI) „newsy”, ktorych ci szukaja. Dla GAFA(M) jest kompletnie obojetne JAKIE to sa „niusy”. Wiec kto chce dostanie np. rasistowskie, inny antyislamskie a pojedynci moze nawet naukowe. I tak powstaje „szum” na ktorym GAFA kompletnie bezideowo i bezmyslnie zarabia. Nawet niszczac demokracje. Moze mysla, ze dyktatury by im za odpowiednie „niusy” dalej daly zarabiac 🙁
• Adam Szostkiewicz
7 LUTEGO 2024 20:05
… no i jest jeszcze Waszyngton i Szopen/Chopin, de Gaulle, Shakespeare…
„W polskich tekstach nazwisk angielskich z reguły używamy w formie oryginalnej. Wyjątek stanowią jedynie nazwiska spolszczone od dawna, np. Szekspir, Waszyngton, które jednak mogą też być używane w formie oryginalnej”. (Jan Grzenia)
„Z nazwami obcymi jest pewien kłopot, ponieważ wchodzą one do naszego języka w różnych momentach historii. Jeżeli weszły one dawno, to przeważnie się spolszczyły – niejako przywłaszczyliśmy je sobie. I chociaż stolica Włoch po włosku nazywa się Roma, my mówimy na nią Rzym i myślę, że nikomu z Polaków nie przyszłoby dzisiaj do głowy mówienie, że oto jedzie do Romy, był w Romie i tak dalej. Zresztą nawet gdyby tak powiedział, nikt by go w pierwszej chwili nie zrozumiał.
Podobnie jest z bardzo wieloma nazwami, zwłaszcza z nazwami stolic: Madryt zamiast Madrid, Paryż zamiast Paris, Londyn zamiast London, Wiedeń zamiast Wien… a także – Waszyngton zamiast Washington! Gdyby Polak nazwę stolicy USA wymawiał [Washington], chyba brzmiałoby to pretensjonalnie. Mało tego, często spolszczamy również nazwisko George’a Washingtona – nazywając go swojsko Jerzym Waszyngtonem. W Warszawie mamy nawet Aleję Waszyngtona. Te spolszczone nazwy miast, podobnie jak nazwiska twórców czy polityków ważnych dla naszej kultury, są w języku polskim od tak dawna, że nie pozostaje nam chyba nic innego, jak się z taką ich wersją pogodzić.” (Jerzy Bralczyk)
„Nazwy mieszkańców miast, wsi, osiedli itp. zapisujemy małą literą. Tworzenie nazw mieszkańców jest, jeżeli chodzi o reguły ogólne, dość proste, w szczegółach jednak dość skomplikowane.
Wspomniana reguła ogólna powiada, iż nazwy mieszkańców tworzymy, dodając do tematu nazwy miejscowej, przyrostek -anin (albo żeński przyrostek -anka), -czyk (albo żeński -ka), ewentualnie -ak (ten jednak występuje głównie w języku potocznym). Przyrostek -anin dołączamy zwykle do nazw polskich, -czyk głównie do nazw obcych. W każdym wypadku możemy sobie poradzić, tworząc nazwy opisowe według schematu „mieszkaniec X”.
Obszerny zbiór nazw podanych przez Pana uporządkowałem alfabetycznie, gwiazdką oznaczyłem nazwy, których nie spotkałem dotąd w tekstach, ale które można łatwo utworzyć.
Alabama – Alabamczyk, Archangielsk – archangielczyk, Arnhem – *arnhemczyk, Bahamy – Bahamczyk, Baltimore – baltimorczyk, Barcelona – barcelończyk, Belfast – opisowo, Bermudy – Bermudczyk, Bilbao – opisowo, Bogota – bogotanin, Brighton – brightończyk, Brno – brneńczyk, Bukareszt – bukareszteńczyk, Capri – opisowo, Cordoba – opisowo, Dachau – opisowo, Dakar – dakarczyk, Dalmacja – Dalmatyńczyk, Damaszek – damasceńczyk, Dortmund – dortmundczyk, Dubrownik – *dubrowniczanin, Edynburg – edynburczyk, Floryda – opisowo, Frankfurt – frankfurtczyk, Gemer (miejscowość na Słowacji) – gemerczyk, Genewa – genewczyk, Gibraltar – Gibraltarczyk ‚mieszkaniec terytorium’, ale gibraltarczyk ‚mieszkaniec miasta’, Głuchołazy – głuchołazianin, Granada – opisowo, Haga – hażanin, Istambuł – opisowo, Jerozolima (Jeruzalem to przestarzały wariant tej nazwy) – jerozolimczyk, Kandahar – kandaharczyk, Karwina – karwinianin, Kopenhaga – opisowo, Krym – opisowo, Liechtenstein – opisowo, Liptowa – liptowianin, lokalnie zapewne też liptowiak, Liverpool – liverpoolczyk, Madryt – opisowo, Ołomuniec – *ołomuńczyk, Opawa – *opawianin, Ostrawa – ostrawianin, Pilzno – pilźnianin, Ameryka Południowa – opisowo, Quebec – opisowo, Rotterdam – rotterdamczyk, Sewastopol – *sewastopolczyk, Strasbourg albo Strasburg – strasburczyk, Sztokholm – sztokholmczyk, Teheran – teherańczyk, Tokaj – *tokajczyk, Transylwania – *Transylwańczyk, Użhorod – *użhorodczyk, Waszyngton – Waszyngtończyk ‚mieszkaniec stanu’, ale waszyngtończyk ‚mieszkaniec miasta’, Werona – *werończyk, Wieliczka – wieliczanin, Zahoria (region w Chorwacji) – Zahoryjczyk.
Nazw Hana||Hany(?) i Kisuce nie odnalazłem ani w urzędowym wykazie nazw polskich miejscowości, ani w okazałym „The 21st Century World Atlas” (Trident Press International, 1998), z czego wnioskuję, że są to małe miejscowości poza granicami Polski. Można próbować tak: hańczyk, kisuczanin, choć stanowczo lepiej użyć formy opisowej”.(Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski)
@MM
Hola, hola, mam się wstydzić, że uczyłem się (chętnie) łaciny? Nie w tym rzecz. Mój drugi zawód to tłumaczenie wartościowej literatury i eseistyki z angielskiego. Właśnie dlatego zależy mi na obronie polszczyzny przed makaronizacją, dziś głównie anglopochodną.
Aha…
Jazzek pisze:
„Wuj mojej żony był parę razy w Zimbabwe i przyleciał ciekawostkę fonetyczną, że
Szonowie nie mówią [zimbabue] tylko właśnie [zimbabwe]. Na mój gust chodzi o
wargowe [w], w odróznieniu od wargowo-zębowego [v]. Podejrzewam, że
rwandyjskie ‚w’ także należałoby wymówić wargowo”.
@dino77
7 LUTEGO 2024
18:32
Tak, „medialny szum” OBSERWOWAC (jako politolog czy socjolog), moze przyniesc ciekawe wyniki. Ale po co sie w PRODUKCJE tego szumu samemu angazowac?
mfizyk
7 LUTEGO 2024 22:26
Ale tak sie ostatnio zastanawialem, dlaczego GAFA(M) (od google, facebook etc.) nie wystawia swojego kandydata na prezydenta USA? Przeciez on by wygral dla nich wladze w cuglach!
Nie wykluczalbym, że Muskopodobny świr już się urodził i z nudy i gór pieniędzy, przedawkowawszy, zechce kupić sobie wygraną w „wyborach” prezydenckich by choć sprawdzić jak to jest w tej mocarstwowej postpolityce… a potem porzucić jak milioner kopacz znudzony swoją złachaną WAGs…
Imperia pełne potencjalnych niewolników czekają na swoich imperatorów.
Tu i ówdzie to się dzieje z różnymi skutkami.
Nauki łaciny nie ma się co wstydzić. Ale szkoła w znacznym stopniu kształtuje nawyki językowe.
Jest zaśmiecaniem języka używanie termników obcych na nazwanie rzeczy, które w języku polskim mają nazwy od dawna, nie jest- używanie oryginalnej wymowy jak w przypadku ten Rwandy/Ruandy.
P.S. Nie podoba mi się nowomodna transkrypcja nazwisk „ruskich” (znaczy się rosyjskich, ukraińskich i białoruskich) w rodzaju „Shevtchenko” zamiast Szewczenko tym bardziej, że pisownia polska lepiej z reguły oddaje dźwięki języków słowiańskich niż angielska czy francuska (W Rosji tradycyjnie używano transkrypcji francuskiej)
@lemarc – 21:51
„Kaczyzm to coś w rodzaju trumpizmu, więc i w Polsce mamy ten problem, że miliony obywateli dały się uwieść tym fujarom, w czym walną rolę odegrał ich polityczny katolicyzm.”
Jeśli trumpizm w USA wróci do władzy w listopadowych wyborach, to co sie stanie w Posce? Czy mamy oczekiwać sprzężenia zwrotnego w polityce z naszym nowym Wielkim Bratem?
O walnej roli katolicyzmu w tej możliwości trudno jakoś wy-główkować
red. Szostkiewicz (16:56):
Rozumiem, ale widzę pewną niekonsekwencję. O ile powrót Trumpa do Białego Domu jest rzeczą (niestety) wysoce prawdopodobną, o tyle trudno jest wyobrazić sobie okoliczności, w których Kaczyński miałby wrócić do władzy. Polski „szturm na Kapitol” w wykonaniu posłów z PiSu, z Macierewiczem używającym Kamińskiego w roli tarana i żywej tarczy raczej ośmieszył tę formację niż był realną groźbą zamachu stanu, Duda gadający skryptem Mastalarka też nie pomaga wizerunkowi PiSu, a już bełkoczący o zbrodniach Kaczyński wyjątkowo źle się komponuje z wizerunkiem „męża opatrunkowego” i ostatniej nadziei Polski.
Więc powtarzam pytanie: po co dawać im w przestrzeni medialnej więcej uwagi niż na to zasługują?
@babilas
Ale do kogo pan kieruje to pytanie? Do redaktorów, wydawców, właścicieli mediów? To oni podejmują decyzje programowe na własną odpowiedzialność i ryzyko. Nie ma na szczęście jakiegoś wydziału prasy przy KC PZPR. Niech każdy tytuł robi, co chce w granicach prawa o mediach.
@MM
Kłopot w tym, że tak chcą osoby znane i nieznane o wschodniosłowiańskich nazwiskach. Mnie też się to nie podoba z punktu widzenia gładkości polszczyzny, ale trzeba tę wolę uszanować. Podobny kłopot jest z nazwiskami i nazwami arabskimi, które przecież od dawna są spolszczane za zgodą naszych arabistów. Ale globalna tendencja do anglicyzowania wypiera polską szkołę transkrypcji. Możemy pisać al Dżazira, piszemy powszechnie z angielska Al Jazeera. Po co? Polakowi łatwiej się czyta wersję spolszczoną fonetycznie.
red. Szostkiewicz (06:03)
Pytanie jest oczywiście retoryczne („do braci dziennikarskiej”). Wciąż nie mogę się nadziwić, dlaczego PiS i jego koryfeusze są władcami medialnej wyobraźni i „nieruchomymi poruszycielami” polskiej rzeczywistości. Dlaczego nawet jeśli cokolwiek się dzieje nie za sprawą PiSu, to i tak najważniejsze jest, jak zareagował czy zareaguje na to PiS? Czy redakcje (wydawcy, dziennikarze, właściciele mediów) są już uzależnieni, czy też po prostu „obdzwonieni”? Czy po ośmiu latach chocholego tańca muzykanci nie znają już innych melodii?
@babilas
,,do braci dziennikarskiej’’, to znaczy do nikogo. Nie ma tak podzielonego środowiska zawodowego jak dziennikarze i pracownicy mediów. Ostatni raz w naszej historii ,,brać dziennikarska’’ objawiła się podczas strajków w 1980 r. i po ogłoszeniu stanu wojennego. Wraz ze zmianą ustroju na demokratyczny przyszły czasy konkurencji i pluralizmu, które wykluczają jedną linię polityczną wszystkim mediom, jak było w PRL, gdzie pilnował jej urząd cenzury państwowej. Zauroczenie PiSem w mediach może oznaczać wiele rzeczy, nie tylko bezmyślny dryf, i wcale nie musi być zauroczeniem w sensie estetycznym. Wprost przeciwnie: moźe być misją informacyjny-analityczną w obronie obywateli przed czarami-marami kaczyzmu.
@Adam Szostkiewicz
8 LUTEGO 2024
15:59
[Zajmowanie sie PiSem] „…moźe być misją informacyjny-analityczną w obronie obywateli przed czarami-marami kaczyzmu.”
Bardzo bym chcial aby media i dziennikarze wlasnie tak dzialali. Np. aktualnie mamy wojne w Ukrainie, roSSja moze zaatakowac NATO, USA moga Europe opuscic… Mnie by bardzo interesowalo jakie plany ma PiS na to wszystko. Jakie plany ma rzad i (p)rezydent. Oczekuje wiec od dziennikarzy, ze o to ich zapytaja i nam to przekaza. A co mam w zamian? Tydzien „goracego” rozpatrywania we wszystkich mediach czy Kaminski i Wasik sa „wiezniami politycznymi”. Medialny szum do kwadratu 🙁
mfizyk
8 LUTEGO 2024 16:40
Mnie by bardzo interesowalo jakie plany ma PiS na to wszystko. Jakie plany ma rzad i (p)rezydent. Oczekuje wiec od dziennikarzy, ze o to ich zapytaja i nam to przekaza. A co mam w zamian? Tydzien „goracego” rozpatrywania we wszystkich mediach czy Kaminski i Wasik sa „wiezniami politycznymi”. Medialny szum do kwadratu
Czy pan ocipiał z tym „medialnym szumem do kwadratu”?
Czy pan nie zauważył, że przekaz medialny się zmienił i zmienia galopująco?
Że jest w nim coraz więcej – jest wszystko – i trzeba nauczyć się szukać w ocenie informacji sieciowej, tej poszukiwanej wedle upodobania, gustu, potrzeby i są do tego narzędzia wyszukiwarki coraz lepsze, ale i gorsze bo „profilują” poszukiwacza i bywa „obcinają” niektóre źrodła informacji…
No i są resztki umierającej naturalnie prasy papierowej – wypieranej przez media elektroniczne – dla wymierających dziadersów …
Dominują serwisy informacyjne całodobowe 365/7/24 – głowa puchnie od tego „szumu”, ale to komercja o globalnym zasięgu, ze swoimi prawami rynku, kreowania popytu i zaspokojenia tej stale zmiennej podaży oraz „komercyjna propaganda” na usługach aspirantów do przechwytywania władzy w państwie.
Reklamodawcy i frajerzy płacą…
Dla chcącego i kumatego wszystko jest – nawet w nadmiarze partyjnych punktów widzenia – dla leniwych i mniej bystrych bywa trudniej, ale nie beznadziejnie jeśli nie zmęczą się zbytnio globalną pornografią serwowaną w nieprzebranej obfitośći wg upodobania dla każdego.
Tak, że bez informacyjnego „szumu medialnego” nie ma życia jeśli tylko jest prąd i zasięg sygnałów.
Bez inteligentnej wyszukiwarki i takiegoż poszukiwacza informacji – dupa zimna.
A „jakie plany ma PiS na to wszystko” nie wie nawet „guru” całej tej agenturalnej mafijnej sekty… więc pozostają jedynie domysły…
„Co znaczy Mistrza dziwaczna ballada?
Każdy w domysłach nadaremnie bada.” (AM)
@sajmon
9 LUTEGO 2024
11:55
Prosze mi podac adresy stron, ktore pan regularnie (codziennie) przeglada. Z gory dziekuje. Ocenie ile jest tam „szumu medialnego”. W sensie wielokrotnego „mlocenia” tematow jak np. „wiezniowie polityczni”.