Legaliści

Duda, słaby prezydent i słaby prawnik, grozi Sejmowi, że każdą ustawę będzie odsyłał do odkrycia towarzyskiego prezesa Kaczyńskiego. Czyli grozi reprezentacji narodu wyłonionej w wolnych wyborach, że będzie sabotował demokrację. I kto mu zabroni? Przecież ma takie prawo, a że je wykorzystuje do walki politycznej z rządem, z którym nie chce kohabitować, to nie jego zmartwienie, tylko Tuska.

Legalizm jest teraz nową pisowską mantrą, która ma przykryć fatalne skutki rządów Kaczyńskiego w dziedzinie praworządności i przerzucić odpowiedzialność na rząd koalicji demokratycznej. Pod tym hasłem pisowska prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska wylewa krokodyle łzy nad anarchizacją prawa, do którego doprowadził Ziobro, i straszy „wariantem tureckim” w wywiadzie dla Onetu. Legalistka: durne prawo, ale prawo.

Prawdziwy legalizm na tym jednak nie polega. Szanować i przestrzegać należy prawa mądrego, sprawiedliwego, służącego ogółowi, a nie jednej grupie politycznej. Prawo złe, wadliwe, sprzeczne z konstytucją i prawem europejskim, czyli prawo z epoki pisowskiej, trzeba wyciąć z naszego systemu prawnego jak nowotwór. Chodzi o prawo poddające wymiar sprawiedliwości bezpośredniej kontroli politycznej PiS.

Legaliści pokroju prezes Manowskiej nie są rozwiązaniem tego problemu, jaki podrzucił nowej władzy reżim Kaczyńskiego, tylko jego częścią. A problem wydaje się oczywisty. Przecież Manowska nie broniłaby w pohitlerowskich Niemczech na zasadzie legalizmu prawa III Rzeszy np. sądów ludowych wysyłających na śmierć przeciwników nazizmu? System pisowski na śmierć nie wysyłał politycznych przeciwników, ale zabijał ich symbolicznie, jak Tuska, lub dosłownie, rękami konsumenta pisowskiej propagandy, jak Pawła Adamowicza.

Zmiany w prawie wprowadzone przez Ziobrę z poparciem Kaczyńskiego i Dudy miały zapewnić bezkarność obozowi pisowskiemu i zaryglować system tak, by partia kontrolowała państwo i prawo nawet po utracie władzy. Tego mogą bronić tylko beneficjenci państwa pisowskiego przebrani za legalistów.

Z kolei Małgorzata Paprocka, urzędniczka prezydenta Dudy, wypowiedziała się „legalistycznie” w sprawie fasadowego trybunału Przyłębskiej. I podobnie jak Manowska załamała ręce nad „sianiem chaosu”. Miałoby nim być wzruszenie obecnego statusu w tym niby-urzędzie drogą uchwały sejmowej. Wszyscy widzą, do czego trybunał Przyłębskiej służy po utracie władzy przez PiS. Paprocka nie widzi.

Prezydent i pisowska opozycja wykorzystuje trybunał do utrudniania prac rządu i sejmowej większości. Temu samemu służą pisowscy legaliści w prokuraturze i sądownictwie. Nie chodzi im bynajmniej o zdrowe prawo czy konstytucję, to tylko pretekst wykorzystywany do walki z obozem demokratycznym. Jest to więc ostatecznie kwestia racji stanu, czyli polityczna, i musi być rozwiązana przez rządzącą większość parlamentarną metodami politycznymi z poszanowaniem konstytucji.

Nikt jeszcze w dużym państwie, członku UE, nie wychodził z populizmu politycznego i prawniczego. Jaki nawóz zostawił PiS, widzimy codziennie w serwisach informacyjnych. Od TVP przez Fundusz Sprawiedliwości po pożarcie Lotosu przez Obajtka. Męczenników Wąsika i Kamińskiego przebił już w socialach zegarek pani Goss za 100 tys. A pamiętacie, jak PiS się pieklił o zegarek Nowaka za 30 tys.? Nie mają wstydu nawet za grosz.