A gdzie Ziobro?

Życzę byłemu ministrowi dużo zdrowia, ale rad bym posłuchać, co będzie miał do powiedzenia przed komisją śledczą do sprawy Pegasusa. I jak się będzie tłumaczył z wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, którym kierował, na cele zupełnie niezwiązane z jego pierwotnym przeznaczeniem, właśnie takie jak zakup sprzętu szpiegowskiego wykorzystywanego do śledzenia opozycji.

Już to jedno nadaje się na akt oskarżenia. A mówimy tu również o innych milionowych malwersacjach. Te środki nie trafiały do osób, do których powinny trafić: ofiar wszelkiego rodzaju nadużyć, tylko finansowały nadużycia pisowskiej władzy.

Ale na temat Ziobry zapadło głuche milczenie. Wiadomo, że jego towarzysze polityczni życzą mu szybkiego powrotu do zdrowia, co by oznaczało, że jest poważnie chory. I ja miałem takie wieści ze swoich źródeł. Wiemy też, że na czas choroby i leczenia Ziobrę zastępuje w funkcji szefa Suwerennej Polski eurodeputowany Jaki. Skoro z Brukseli można kierować partią (18 mandatów sejmowych), to albo jest fantomem, albo pracuje wyłącznie na PiS.

Jaki był Ziobro w swojej roli rządowej i politycznej, każdy pamięta, więc nie ma wątpliwości, że „suwerenni Polacy” są polityczną przybudówką PiS, a teraz zajmą się pewno tym, co może szefa czekać podczas przesłuchań sejmowych i prawdopodobnych procesów sądowych. Materiał dowodowy przeciwko „temu panu” rośnie z dnia na dzień.

To naprawdę poważna sprawa: minister sprawiedliwości, który kpi sobie z prawa i sprawiedliwości, trwoni pieniądze publiczne, wyręcza wierchuszkę PiS na odcinku antyeuropejskim, pozwala na systemie sprawiedliwości wyhodować paraprawo, którego mają strzec parasędziowie wszystkich szczebli, a swych krytyków w kręgach prawniczych sekuje i hakuje. Jeśli uważamy, że bez przywrócenia pełnej praworządności demokratyczna zmiana będzie buksować, trzeba ustalić, jaki jest faktyczny stan zdrowia ZZ, gdzie przebywa i kiedy może być przesłuchany przez śledczych.

To sprawa wagi państwowej. Ziobro wpuścił w wymiar sprawiedliwości wirus prawniczego populizmu (zła „kasta”) i we współpracy z prezydentem Dudą zdemolował konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy. Autokracje, „hybrydowe” demokracje naszych czasów, od tego zaczynają marsz do systemu jednopartyjnego. Zgadzam się z Klausem Bachmannem, że w tej sytuacji trzeba się odwołać do „suwerena”, czyli przygotować, przedyskutować i przyjąć uchwałę sejmową wzywającą do likwidacji paraprawnych przepisów i instytucji z czasów pisowskich. (Kaczyński już uznał publicystę za „zewnętrznego agenta”, bo prawdy nie znosi).

Nie może jednak robić sobie z Sejmu żartów, twierdząc, że Sejmu nie ma, skoro demokratyczna większość nie uznaje prawomocności tzw. Izby Kontroli Nadzwyczajnej, a ta przecież ogłosiła ważność wyborów 15 października. Ta izba jest pisowskim specsądem do politycznych poruczeń od partii i dlatego nie jest sądem w rozumieniu prawa polskiego i europejskiego. Powoływać się na jej orzeczenia mogą tylko politycy pisowscy, ale to nie znaczy, że Sejmu nie ma, nie ma rządu, a W&K mają mandaty poselskie w świetle prawa zgodnego z konstytucją. Niekonstytucyjne prawo pisowskie nie może współistnieć z prawem zgodnym z konstytucją. Ten węzeł gordyjski trzeba przeciąć.

Finalny cios zadany państwu i prawu pisowskiemu napotka oczywiście na opór PiS pod hasłami po orwellowsku małpującymi słuszne protesty byłej demokratycznej opozycji z lat 2015-23. Tylko że ludzie Kaczyńskiego i Ziobry nie byli i nie są obrońcami demokratycznego państwa prawa. Nie chcieli go i nie chcą dalej, dlatego Kaczyński wzywa Dudę do radykalnego działania przeciwko rządowi Tuska. Chcą bezkarności za wczoraj i za dzisiaj. Dlatego czekam na sejmowe przesłuchania Ziobry na te wszystkie tematy. Niech nie będzie fujarą.