Na szczęście

Na szczęście jest coś takiego jak sąd opinii publicznej. I ten sąd wydał na ułaskawionych skazanych swój wyrok: ponad połowa ankietowanych uważa, że W&K powinni karę odsiedzieć. PiS zaprogramował się jednak na ignorowanie opinii publicznej. Mimo że mocno się sparzył w ostatnich wyborach, bo nie wierzył w inne prognozy niż tylko swoje, do użytku wewnętrznego.

Dziś PiS słucha dalej tylko siebie. Ignoruje, że tylko 18 proc. chciało ułaskawienia przestępców. Ignoruje, że prezydent po prostu wykonał polecenie poirytowanego Kaczyńskiego. Podobnie jak w 2015 r., gdy po raz pierwszy rzekomo ułaskawił obu funkcjonariuszy CBA, a naprawdę po to, by mogli kontynuować swoje kariery w kolejnych rządach PiS. Na te kariery zasłużyli sobie nie walką z korupcją, ale tym, że wykonali brudną robotę w sprawie Leppera, Kwaśniewskich i Tuska. Byli politycznymi killerami i mieli nadzieję, że partia im to wynagrodzi.

Nie pomylili się: wynagrodziła, tworząc nowy mit pisowski dla ubogich – Wąsik i Kamiński to czempioni walki z korupcją prześladowani przez Tuska, „więźniowie polityczni”, o których Duda z Morawieckim trąbili po świecie, a których żony wystylizowano na matki Polki czasu powstania styczniowego i stanu wojennego. Ale świat nie bardzo chciał słuchać, bo prawdziwych więźniów politycznych niestety nie brakuje.

Polska też ma większe problemy do rozwiązania niż kondycja psychofizyczna W&K i ich pozycja w hierarchii PiS po utracie przez nich mandatów poselskich. To następny rozdział widowiska z ich udziałem szykowanego przez partię Kaczyńskiego. Ma odwracać uwagę opinii publicznej – czyli ludzi chętnych i zdolnych do komentowania ważnych spraw państwowych i społecznych – od priorytetu nowego rządu, czyli przywrócenia konstytucyjnej praworządności. Będą burdy, chamstwo, wrzaski, może pseudorejtanowskie gesty w Sejmie. A może też czuwania partyjnych bojówek pod Sejmem i kolejne wiece. Kamiński już zapowiedział, że przypomni o sobie Tuskowi i Hołowni.

To najtańsza metoda utrudniania pracy nowego parlamentu i nowego rządu. Po pewnym czasie, gdy zainteresowanie w mediach opadnie – media są kluczowe dla propagandy PiS, ich uwaga jest przysłowiowym tlenem dla pisowskich kampanii antyrządowych – trzeba będzie wymyślić nową „narrację”, nowych męczenników tuskowego reżimu, nowe pole ataku przedstawianego jako „spór”, tak jak w sprawie W&K czy odpartyjnienia mediów publicznych.

W istocie nie było żadnego „sporu”, bo było od początku jasne, że Duda nie mógł ułaskawić nieskazanych prawomocnym wyrokiem, Wąsik i Kamiński dali się wciągnąć w bezprawne działania przeciwko politykom, których PiS chciał zniszczyć, by mu nie odebrali już nigdy władzy, a na czekanie, aż powstanie nowa i zdrowa ustawa o mediach publicznych, rząd demokratyczny nie może sobie pozwolić, bo miliony ich odbiorców byłyby dalej podszczuwane i ogłupiane. To byłoby tak, jakby po upadku Niemiec hitlerowskich nie ruszać hitlerowskiego aparatu propagandy, bo w końcu działał „skutecznie”, a nuż się nawróci na demokrację i wolność słowa.

PiS wybrał złą taktykę. Partia tracąca władzę i przywileje po ośmiu latach rządów ma zawsze pod górkę i zawsze trudno jest jej się z tym pogodzić, czy to będzie chadecja w Niemczech, torysi w Brytanii, czy centroprawica PO/PSL w Polsce. Ani sieroty po Merkel, ani torysi po Johnsonie, ani Platforma po wyjeździe Tuska do Brukseli – żadne z tych ugrupowań nie przyjęło jednak taktyki de facto antypaństwowej, przedstawiając swoich zwycięskich przeciwników jako element obcy i wrogi. A ludzie to widzą i kręcą głowami. Podwójne ułaskawienie Wąsika i Kamińskiego wystawiło prezydenta na pośmiewisko, a jego doradców i pomocników na wstyd.

PiS zacznie być postrzegany – zgodnie z prawdą – jako siła warcholska, „nieprzysiadalna” politycznie, skazana na bytowanie w swojej nacjonalistyczno-kościelnej bańce, czyli wyalienowana, a przez to szerzej nietrakcyjna społecznie. Skansen uprzedzeń i lęków narodowych, litania krzywd i żalów, a za tą patriotyczno-katolicką fasadą trzepanie kasy i wykańczanie swoich i obcych z aktualnej czarnej listy ułożonej na Nowogrodzkiej. PiS ma jeszcze swój elektorat, ale nie ma politycznej przyszłości. To, co popsuł i zniszczył, będzie naprawione i odbudowane. Na szczęście.