Rząd założycielski

Jak tysiące obywateli oglądałem piątkowe spotkanie Donalda Tuska z licznie przybyłymi reporterami. Nawet niszowa telewizja o. Rydzyka przysłała swego. Próby zaczepek ze strony TVP Tusk skutecznie tłumił. Niekonfrontacyjny, ale zdecydowany, gdy trzeba, styl Tuska w rozmowie z mediami – czyli ze społeczeństwem za ich pośrednictwem – zapowiada jego styl kierowania rządem.

Rząd to reprezentacja większości sejmowej, mająca służyć nie tylko tej większości – to model pisowski – ale całemu społeczeństwu. Tusk obiecał, że będzie gwarantem tej zasady, i zaznaczył, że sam jej podlega. Należy to rozumieć chyba tak, że proponowany skład rządu jest „zadaniowy”: premier i panie i panowie w jego ekipie są wynajęci decyzją wyborców do rozwiązywania problemów, a nie do bicia pokłonów przed jakimś naczelnikiem i głoszenia jego politycznej ewangelii.

Dorosłe społeczeństwo nie potrzebuje w rządzie ideologicznych kaznodziejów, tylko uczciwych urzędników państwa traktujących swoje zadania poważnie. Pokaż rząd, a powiem ci, w jakim kraju żyjesz. W przypadku rządu skompletowanego przez cztery partie demokratyczne można powiedzieć, że jest to ekipa budząca nadzieję, że po objęciu przezeń władzy wykonawczej obudzimy się w kraju, którego nie trzeba się wstydzić u siebie i za granicą.

Oczywiście wiemy – i wie to premier in spe – że rząd czteropartyjny to samo w sobie jest wyzwanie. Będą się spierać, rywalizować itd. Ale Tusk nad tym zapanuje, to widać, słychać i czuć. Zarazem dzięki nabytym wcześniej w Polsce i później na scenie światowej doświadczeniom i umiejętnościom wie, że musi być kooperacyjny, by być liderem tej wielobarwnej gromady. Tusk nie musi się już promować, każdy wie, kim jest.

W mitologii greckiej mamy postaci Heraklesa i Syzyfa. Ten pierwszy oczyścił sprytnym fortelem stajnie Augiasza z masywnych odchodów (tu: pisowskich). Ten drugi musiał za karę (za plotkarstwo) toczyć na wierzchołek góry ogromny kamień, który wymykał mu się z rąk pod sam koniec i spadał. Syzyf musiał wciąż zaczynać od nowa bez szansy na sukces. Czy rząd Tuska będzie rządem Heraklesów czy Syzyfów, zależy od wielu rzeczy, także od „nieznanych nieznanych” (copyright Rumsfeld). Jednak jest to powtórny, właśnie mityczny moment założycielski w politycznej historii Polski po 1989 r. Stawiam na Heraklesa.