Rząd założycielski
Jak tysiące obywateli oglądałem piątkowe spotkanie Donalda Tuska z licznie przybyłymi reporterami. Nawet niszowa telewizja o. Rydzyka przysłała swego. Próby zaczepek ze strony TVP Tusk skutecznie tłumił. Niekonfrontacyjny, ale zdecydowany, gdy trzeba, styl Tuska w rozmowie z mediami – czyli ze społeczeństwem za ich pośrednictwem – zapowiada jego styl kierowania rządem.
Rząd to reprezentacja większości sejmowej, mająca służyć nie tylko tej większości – to model pisowski – ale całemu społeczeństwu. Tusk obiecał, że będzie gwarantem tej zasady, i zaznaczył, że sam jej podlega. Należy to rozumieć chyba tak, że proponowany skład rządu jest „zadaniowy”: premier i panie i panowie w jego ekipie są wynajęci decyzją wyborców do rozwiązywania problemów, a nie do bicia pokłonów przed jakimś naczelnikiem i głoszenia jego politycznej ewangelii.
Dorosłe społeczeństwo nie potrzebuje w rządzie ideologicznych kaznodziejów, tylko uczciwych urzędników państwa traktujących swoje zadania poważnie. Pokaż rząd, a powiem ci, w jakim kraju żyjesz. W przypadku rządu skompletowanego przez cztery partie demokratyczne można powiedzieć, że jest to ekipa budząca nadzieję, że po objęciu przezeń władzy wykonawczej obudzimy się w kraju, którego nie trzeba się wstydzić u siebie i za granicą.
Oczywiście wiemy – i wie to premier in spe – że rząd czteropartyjny to samo w sobie jest wyzwanie. Będą się spierać, rywalizować itd. Ale Tusk nad tym zapanuje, to widać, słychać i czuć. Zarazem dzięki nabytym wcześniej w Polsce i później na scenie światowej doświadczeniom i umiejętnościom wie, że musi być kooperacyjny, by być liderem tej wielobarwnej gromady. Tusk nie musi się już promować, każdy wie, kim jest.
W mitologii greckiej mamy postaci Heraklesa i Syzyfa. Ten pierwszy oczyścił sprytnym fortelem stajnie Augiasza z masywnych odchodów (tu: pisowskich). Ten drugi musiał za karę (za plotkarstwo) toczyć na wierzchołek góry ogromny kamień, który wymykał mu się z rąk pod sam koniec i spadał. Syzyf musiał wciąż zaczynać od nowa bez szansy na sukces. Czy rząd Tuska będzie rządem Heraklesów czy Syzyfów, zależy od wielu rzeczy, także od „nieznanych nieznanych” (copyright Rumsfeld). Jednak jest to powtórny, właśnie mityczny moment założycielski w politycznej historii Polski po 1989 r. Stawiam na Heraklesa.
Komentarze
Historyczny moment – rząd Tuska 2023
„Jednak jest to powtórny, właśnie mityczny, moment założycielski w politycznej historii Polski po 1989 roku.”
Tak, to jest rząd koalicyjny, wielopartyjny, jakiego nie było po 1990 roku. Był rząd OKAPu, rząd AWS, lecz podobnie scalonego z różnych opcji politycznych rządu nie było w tym okresie.
W szeregu krajów unijnych tego rodzaju wielopartyjne rządy są normą, dość dobrze działająca w Niemczech i w krajach basenu Morza Bałtyckiego. Tusk ma w tej kwestii dobre rozeznanie, jakie zdobył na stanowisku Przewodniczącego Rady Europejskiej.
Czy to rozeznanie będzie mu pomocne w sprawowaniu w Polsce funkcji premiera rządu szerokiej koalicji? Moim zdaniem czynnikiem sprzyjającym koalicji jest kontynuowanie przez PiS polityki hejtu, podchodów, rozbijactwa politycznego i skłócania społeczeństwa prowadzonej tak szablonowo, mało inteligentnie, emocjonalnie, a zajadle, z takim natężeniem nienawiści, kłamstwa i krętactwa, że nie znajdzie to masowego poparcia w społeczeństwie, a skuteczność takich działań jest warunkowana jedynie przez postępowanie prezydenta Dudy, który przejął rolę głównego hamulcowego i sabotażysty rządowych poczynań i który pewnie będzie musiał się samoograniczać w imię swojej przyszłości, w imię swojego politycznego zaistnienia po zakończeniu urzędowania.
Moim zdaniem, jeśli politycy koalicji będą konsekwentni w sprawach zasadniczych, to PiSowscy zmiękną. Chociaż nadal będą oskarżać, mącić, mataczyć, krzyczeć, pomawiać i kłamać, lecz z czasem entuzjazm do takich działań będzie w nich wygasał. Może się zdarzyć taka sytuacja, że Jarosław Ka będzie się stawał coraz bardziej osamotniony.
Gdzieś z podziemi PiSowskich dochodzą sygnały, że „sprawozdanie cząstkowe” (co za śmieszna i perfidna nazwa) komisji d/s zbadania wpływów rosyjskich było pisane pod tezę-nakaz wymyśloną na Nowogrodzkiej jako plan B w stosunku do opozycji, która wygra wybory. Teza ta, to skuteczne wyeliminowanie Tuska i jego pomocników z procedury formowania rządu.
Lecz sytuacja nie jest tak różowa dla PiSu jak jeszcze była do niedawna – ciach i faceta nie ma. Do niedawna była to praktyka, dziś w zmienionej sytuacji jest to czysta teoria. Jest coraz bardziej wątpliwe, czy prezydent (pod naciskiem Jarosława Ka) zdobędzie się na wykonanie takiej atomowej opcji.
TJ
Mam cichą nadzieję, że w końcu coś się w Polsce zmieni realnie. Od dawna czekam na ludzi, którzy rządząc w średniej wielkości kraju nad Wisłą, okażą się demokratyczni i obywatelscy zarazem. Czekam na obywatelskie państwo prawa, którym Polska nie była od czasu jego odrodzenia w 1918 roku. Czekam na państwo, które nie tylko deklaratywnie, ale i faktycznie wysłucha mnie i innych obywateli, co do sposobu jego organizacji, administracji i zarządzania wspólnym dobrem. Od dawna utrzymuję w sobie nadzieję, że może jednak przyjdzie czas, gdy rządzący w naszym imieniu reprezentanci społeczeństwa będą – oprócz intratnego zasiadania w parlamencie i rządzie – także odpowiadać realnie przed swymi wyborcami.
Niestety, jak daleko sięgam pamięcią, to do władzy pchali się osobnicy lepiej od społeczeństwa wiedzący, czego to społeczeństwo potrzebuje.. Pamiętam nadzieję moich rodziców i reszty rodziny, gdy po październiku 1956 r. Władysław Gomułka z Józefem Cyrankiewiczem mieli poprowadzić ludzi ku lepszemu państwu. Skończyli nudnymi przemówieniami i wydarzeniami grudniowymi na wybrzeżu. Pamiętam też nadzieję, jaką widziałem na twarzach ludzi po odejściu towarzysza Wiesława i rozpoczęciu się ery Edwarda Gierka. Sam miałem nadzieję na lepsze państwo, bo właśnie wchodziłem w dorosłość, a szarzyzna i ascetyzm polskiego życia w czasach poprzednika co nieco deprymowały. W grudniu 1970 r. byłem rachmistrzem spisowym. Co wysłuchałem od ludzi, których w spisie odwiedziłem w domach pozostanie w mej pamięci do końca. Na szczęście u mnie – w Katowicach – obyło się bez jatki. Ta wydarzyła się 11 lat później.
Mam z tamtych czasów własne wspomnienia, nie do końca zgodne z obecnie lansowaną linią polityki historycznej.
Od 34 lat żyję w innym kraju. Innym od PRL. A jednak nie mogę się pozbyć wrażenia, iż w dalszym ciągu jestem przedmiotem socjotechniki ludzi, którzy nadal wiedzą lepiej… Wiedzą lepiej po nowemu – narodowo katolicku.
Ba, od 34 lat widzę ciągle te same, choć coraz starsze twarze w otoczeniu młodszych, pewnych siebie osobników, przypominających mi chińskich hunwejbinów, gotowych działania na byle gest i polecenie starszych przywódców.
Nowa polityka stała się głośniejsza i niby bardziej zróżnicowana. W końcu mamy kilka ogólnopolskich partii, które od lat wprowadzają swoich przedstawicieli do parlamentu i do władz samorządowych. Co pewien czas partie dokonują rozmaitych zmian – głównie w swoim nazewnictwie i układach personalnych tych samych osób.
Teoretycznie powinienem się cieszyć. Po 1990 r. w końcu dostałem paszport i mogłem zobaczyć coś więcej, aniżeli tylko chędogich członków obozu krajów demokracji ludowej.
Dawna demokratyczna opozycja formalnie zmieniła priorytety. Odeszliśmy od ideologii socjalistycznej. Wrócił kapitalizm o jakim opowiadali mi kiedyś dziadkowie, taki z przełomu XIX i XX wieku. Większość państwowych firm została przekształcona, często sprzedana zachodniemu kapitałowi i chyba jeszcze częściej zlikwidowana, Ponoć w imię ekonomicznej konieczności.
Mnie nikt o te przemiany nie pytał. Większość moich znajomych także nie była pytana, jak widzą przyszłość ich firm.
O sposób przemiany państwa, jego gospodarki, struktury administracyjnej kraju – także nie pytano. Bo nowo rządzący wiedzieli lepiej. Co się z pewnością zmieniło na lepsze? Wynagrodzenia ludzi władzy. W końcu za odpowiedzialną pracę powinno się dobrze płacić. Wszyscy ludzie władzy bez względu na kolor polityczny i legitymację partyjną tak nam mówili. Jednak ja tej odpowiedzialności nie widziałem. I nadal nie widzę. Bo na razie jeszcze rządzi zwycięska partia i jej rząd, bez zdolności koalicyjnych. Na razie mam obietnice kandydata na premiera, że odpowiedzialność zwycięskiej partii i jej przystawek za ostatnie osiem lat, zostanie konsekwentnie zrealizowana w nieodległej przyszłości.
Muszę wierzyć na słowo. W końcu, co mogę zrobić więcej? Na razie oddałem swój głos za zmianami, a przeciwko niewysokiemu prezesowi z Żoliborza i jego koalicjantom. W tyle głowy mam dziwne wspomnienie w stylu Michała Wołodyjowskiego – totalna opozycja czekająca na władzę, miała już swoich poprzedników na końcu przysłowiowej szabli. I nie zagłosowali w Sejmie za odebraniem immunitetów…
Jednak nadal mam nadzieję, choć ta jest ponoć matką … .
…Dorosłe społeczeństwo nie potrzebuje w rządzie ideologicznych kaznodziejów, tylko uczciwych urzędników państwa traktujących swoje zadania poważnie….
To prawda.
Pytanie: czy „polityczni kaznodzieje” zechcą wypuścić społeczeństwo za swoich macków, uścisku ośmiornicy?
W najbliższą niedzielę wyjdą na ulice wzywający do „przebudzenia”, protestujący przeciwko demokratycznym zmianom:
https://www.tysol.pl/a114118-wojownicy-maryi-wyjda-na-ulice-by-zaprotestowac-przeciwko-finansowaniu-in-vitro
Wczoraj w Fpf a. Siewierska – Chmaj mówiła, że śledzi media „prawicowe” i tam trwa ofensywa „politycznych kaznodziejów”.
Oni nie odpuszczą. Krk ma doświadczenia jak radzić sobie przez dziesiątki, setki lat na różnych kontynentach. Kaczyzm, jak każdy autorytaryzm i totalizm, korzysta z tej wiedzy.
Społeczeństwo musi się wyzwolić samo.
J. Żakowski mówił o „komisji do rozliczenia kościoła”.
W podobnym duchu wypowiada się po sąsiedzku J. Hartman.
Nie ma innej drogi.
Kolejny cud może nam się nie przytrafić.
> Dorosłe społeczeństwo nie potrzebuje w rządzie ideologicznych kaznodziejów
Ja nie byłbym taki pewny. Gdy w wyraźnym kryzysie znalazła się PO i szerzej, cały prąd progresywny w Polsce, wskazywano (choćby Napiórkowski), że problemem był brak szerszej narracji — wskazania jakiejś wizji tego, do czego dążymy.
Oczywiście, teraz opozycję łączy chęć rozliczenia PiSu, ale to taka narracja, która się szybko wyczerpie. A wtedy wypadałoby jakąś wizję mieć.
PS.
Widzę, że do tego zdania odniosła się też Jagoda, ale ja tu nie rozumiem tych ideologicznych kaznodziejów jako osób przyspawanych do katolicyzmu (czy tam neoreakcjonizmu, albo innego monarchizmu), tylko szerzej. Wizja „świeckiej Polski” też jest taką narracją.
Jeszcze PiS nie został odsuniety od wladzy (do wdeptania go w glebe daleka droga, o ile w ogole to bedzie mozliwe), a ja juz martwie sie, czy zwycieska koalicja utrzyma władzę, czy aby nie przegra znowu wyborów. Bo jest oczywiste, ze łobuzy z PiS-u potrafiły spoleczenstwu rzucac ochłapy, a i ideowo go nie drazniły wspierajac politycznie i finansowo Kosciół. Martwie sie, czy nowa władza nie zwróci przeciwko sobie grupy spolecznej, ktora oczekuje po nowej ekipie zaprzestania historycznych łgarstw i kreowania tandetnej, prymitywnej w swym załganiu kultury. Czy szkola uwolni sie od kagańca „poprawnego myslenia”, tylko a rebours. Wciąż mam nadzieję na wolna gre opcji i pogladów, na wolność badań i publikacji, a wrogów tej wolności jestem gotowa zwalczać niezaleznie od tego, jakiej sa opcji.
Demokracja jest groźna dla katolików mówi Jan Żaryn:
https://wiadomosci.wp.pl/byly-senator-pis-demokracja-jest-grozna-dla-katolikow-6954184768039424a
A dokładnie: demokracja jest groźna dla hierarchicznej, paramafijnej korporacji krk.
Instytucjonalny krk ma charakter wertykalny. Autorytarny, patriarchalny. Ruki pa szwam, wykonać. Zewnątrz sterowanie.
Tego nie da się pogodzić z poziomymi, sieciowymi relacjami demokracji, społeczeństwem demokratycznym. Sterowanie wewnętrzne. Wewnętrzna autonomia.
Społeczeństwo demokratyczne gwarantuje katolikom wolność wyznania, praktyk religijnych
Krk& kaczyzm nie potrafi się tym zadowolić.
Oni robią wszystko, żeby narzucić innym swój model życia.
Nie ustąpią dobrowolnie.
Trzeba przestać się łudzić.
Potrzebne jest jasne postawienie granic i konsekwentne ich egzekwowanie.
@pak
Przecież mają tę ,,wizję’’ dla Polski: jej źródłem jest konstytucja wraz z preambułą. Konkrety to rzecz nowego rządu i też są: na początek zamrożenie cen, podtrzymanie 800+, 60 tys. wolne od podatku, finansowanie in vitro z budżetu państwa, komisje śledcze.
@Jagoda
9 GRUDNIA 2023
9:52
@Jan Żaryn
Demokracja jest groźna dla kazdego, kto nie umie z odwaga stanąć w szranki i promowac swojej opcji, tylko musi podpierać sie autorytaryzmem
„Społeczeństwo demokratyczne gwarantuje katolikom wolność wyznania, praktyk religijnych
Krk& kaczyzm nie potrafi się tym zadowolić.
Oni robią wszystko, żeby narzucić innym swój model życia.
Nie ustąpią dobrowolnie.”
I to jest właśnie istota polskiego problemu. Tak właśnie jest, jak pisze Jagoda.
@Red. Adam Szostkiewicz:
Mało.
Przypominają mi się kpiny Napiórkowskiego z późnego PO (zresztą PiS nie był lepszy), że wielkie idee jednoczące Polaków są przekładane na konkurs, w którym rząd rozdaje granty na projekciki NGOsów. I nie, że te projekciki są złe — ale że są rozmienieniem wielkich idei na drobne, mogą je uzupełniać, ale nie powinny ich zastępować.
Tak widzę 800+, kwotę wolną od podatku, czy in vitro. To jest dobre, ale to nie jest wspólna wizja łącząca Polaków. (Trochę co innego to państwo prawa, które by się z przywracania Konstytucji rysowało jako taka idea, ale „państwo prawa” to idea trudna, która niewielu poruszy.)
W latach 90-tych łączyła Polaków westernizacja, dążenie do NATO i UE, radość z kolejnych kroków na tej drodze. Czegoś takiego bym szukał.
Jagodo,
Będzie ciężko, bo nie tylko Jan Żaryn chce państwa „demokratyczno”-katolickiego ale też tacy co plują na PiS, choćby dla przykładu Jolanta Niklewska (doktor nauk humanistycznych).
Według mnie, Tusk założył sobie horyzont czasowy 2 do 2.5 roku czasu dla premierowania. W tym czasie faktycznie będzie Heraklesem od brudnej roboty co przyjaciół mu nie doda i pewnie stanie się niewybieralny. Poza tym chyba będzie chciał usunąć się ze sceny i dać miejsce Trzaskowskiemu, który będzie kandydował (oby!) na Prezydenta. Do Hołowni nie mam zaufania bo to jest dandys i egocentryk tyle że zna się na mediach i umie się promować. Ale prezydentem nie powinien byc bo nie ma do tego genów.
Tusk nic nie musi udowadniać bo „wrócił, zobaczył i zwyciężył”. Jak wyczyści te stakjnie to albo wróci do Europy na najwyższe stanowiska albo na ławeczkę na Placu Przyjaciół Sopotu w co tak do końca nie wierzę.
Czy pani Leszczyna – ewentualnie przyszła minister od ochrony zdrowia ma w swoim zapleczu eksperckim jak prof. Dariusz Adamski?
Czy pani L. zna opinie i sugestie fachowców jak „wyleczyć krajowy system leczenia”?
Polecam uwadze zdanie po zdaniu tego artykułu:
#1
Nominalne nakłady na opiekę szpitalną pokrywane z budżetu NFZ mają w tym roku sięgnąć 81,1 mld zł, podczas gdy w ub.r. było to 65,7 mld zł. Cztery lata temu NFZ wydał na to 47,4 mld zł, czyli nominalnie o 42 proc. mniej niż obecnie. Zwiększeniu finansowania nie towarzyszyła jednak ani wyraźna poprawa dostępności świadczeń, ani sytuacji finansowej szpitali. Wręcz przeciwnie, między IV kwartałem 2015 i 2022 r. zadłużenie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej wzrosło z 10,8 mld zł do 19,5 mld zł.
Paradoks ten z reguły wyjaśnia się podwyżkami wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia i inflacją, a także pogłębionym pandemią długiem zdrowotnym społeczeństwa.
Skróceniu kolejek przeciwdziałają braki kadrowe, których nie da się usunąć z roku na rok. Publiczne nakłady na ochronę zdrowia w relacji do PKB wciąż też pozostają w Polsce na jednym z najniższych poziomów w OECD. Osiągnięte w ubiegłym roku 5,0 proc. PKB plasowało nas między Węgrami (4,9 proc. PKB) a Rumunią (5,1 proc. PKB), daleko za przodującymi w regionie Czechami (7,8 proc. PKB).
Jednak nie mniej ważna niż wielkość wydatków jest ich efektywność. Najłatwiej to zrozumieć na przykładzie dwóch innych krajów OECD. W żadnym nakłady publiczne na ochronę zdrowia nie są tak wysokie jak w USA, gdzie w roku 2022 sięgnęły 14,1 proc. PKB. Z kolei w Norwegii, po której niewtajemniczony czytelnik mógłby spodziewać się wyższego publicznego finansowania opieki medycznej niż w ojczyźnie wolnego rynku, strumień kierowanych na ten cel środków budżetowych w relacji do PKB pozostaje dużo mniejszy: w 2022 r. było to 6,8 proc. PKB. O połowę niższe niż w USA są tam też nakłady na prywatne ubezpieczenia zdrowotne: 1,2 proc. PKB w roku 2022 wobec 2,5 proc. PKB (i 1,7 proc. PKB w Polsce).
Z różnic tych bynajmniej nie wynika gorsza jakość leczenia norweskich pacjentów. Ponieważ tamtejsza ochrona zdrowia należy do najlepiej zarządzanych na świecie, jest ona bardzo wydajna. Amerykańska z kolei działa pod dyktando dobrze zorganizowanych grup interesu – producentów, pośredników, świadczeniodawców – dla których priorytet stanowi maksymalizacja przychodów, nie minimalizacja kosztów. Do tego w całej Skandynawii wysiłki koncentrują się na profilaktyce, w tym promocji aktywności fizycznej. W USA natomiast podstawowe znaczenie ma co innego: im więcej poważnych chorób, tym lepszy biznes dla uczestników rynku medycznego. Norwegowie przodują więc pod względem zdrowego trybu życia, a w USA szerzy się epidemia otyłości.
Zbliżenie sposobu działania ochrony zdrowia w Polsce do wzorów skandynawskich należy zacząć od poprawy zarządzania finansowego. Nie jest to możliwe bez wyceny świadczeń odzwierciedlającej ich pełne, niezbędne koszty, czyli cenę optymalnie zrealizowanych procedur medycznych. Jej wypłata przez płatnika pozwalałaby efektywnie działającym placówkom osiągać pozytywny wynik finansowy, a nieefektywne zmuszałaby do przekształceń lub likwidacji.
W Polsce jednak nigdy nie zostały stworzone zupełnie bazowe warunki, by mechanizm ten mógł zadziałać. Ostatnie lata to wręcz ostentacyjny zwrot w przeciwnym kierunku. Odpowiedzialnej za wyceny Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) brakuje specjalistów, wiedzy i środków na przeprowadzenie rzetelnych analiz. Nie brakuje jedynie przestrzeni do tworzenia synekur mających zapewnić miękkie lądowanie niektórym osobom związanym z odchodzącą władzą.
Dalej tu:
https://www.rp.pl/opinie-ekonomiczne/art39536981-dariusz-adamski-jak-wyleczyc-krajowy-system-leczenia
„… Dla wielu grup interesu tego rodzaju terapia byłaby bolesna, wywoływałaby więc ich opór. Bez niej jednak zapaść systemu musi się pogłębiać, a wraz z nią frustracja pacjentów. To natomiast nie może pozostać bez wpływu na poparcie społeczne dla rządu„.
Wizja dla Polski. Nie ma
Przykładem wizji państwa jest koncepcja państwa społecznej gospodarki rynkowej (Niemcy, Szwecja – koncepcja pokrewna).
Czy coś takiego byłoby możliwe do wprowadzenia, a chociażby zaanonsowania w Polsce?
Moim zdaniem byłoby to trudne, ponieważ taka idea może wyrosnąć i trwać w państwie, które jest spójne organizacyjnie w sposób naturalny, co oznacza dążność obu stron (rządzących i społeczeństwa) do zrozumienia i współpracy, do dyskusji i kompromisu.
Po drugie w takim państwie muszą istnieć szkoły filozofii politycznej, a szkoły te powinny być traktowane przez ogół poważnie i obiektywnie, z jakim takim zrozumieniem. W Polsce jak dotychczas tego rodzaju szkoły były mikroskopijne, bez szerszych wpływów w społeczeństwie, chyba że dały się zinstrumentalizować przez chętnych do rządzenia, które sami z siebie nadawali im wpływ totalny.
Dotyczy to także Kościoła polskiego, przy którym, w którym teologów jest jak na lekarstwo.
TJ
@PAK
Polacy przecież mają – dwie wspaniałe – uniwersalne i ponadczasowe – narracje o porządnej Polsce…
Reymontowskie „Chłopy” – do podniety i wychowania seksualnego w rodzinie z bujną naturą w tle oraz, sienkiewiczowską trylogię – dodającą otuchy do pogonienia ruska, szweda… z kultem zbawczej kolubryny ostrzeliwującej jasnogórskie wzgórze.
A czasy niepewne …
Polska potrzebuje przede wszystkim nowoczesnej świeckiej edukacji, co w zmieniającej się piorunem rzeczywistości i emancypacji młodzieży nie jest zadaniem łatwym i dającym szybkie pożadane efekty.
Narracje – zwłaszcza te epickie – są dobre dla miłośników bajek i fantazji.
Są jeszcze pieśni, księgi i hymny…
PS
9 września 2023 roku w całej Polsce odbyło się Narodowe Czytanie powieści „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej pod honorowym Patronatem Pary Prezydenckiej.
W liście do narodu pisano, min.:
„Nad Niemnem” to najbardziej znana powieść Elizy Orzeszkowej. Powstawała w latach 1886–1887, a w formie książki ukazała się w 1888 roku. Ze względu na barwne opisy, wyrazistych bohaterów i odwołania historyczne dzieło porównywano do Mickiewiczowskiego „Pana Tadeusza”. Żadna inna książka pisarki nie została tak entuzjastycznie przyjęta przez recenzentów. Chwalono m.in. sprawne połączenie dydaktyzmu z walorami artystycznymi i przemyślaną kompozycję całości. „Nad Niemnem” cieszyło się popularnością i uznaniem kolejnych pokoleń czytelników. […] To jeden z najważniejszych utworów literatury polskiej podejmujący tematykę Powstania Styczniowego, którego 160–lecie obchodzone jest w 2023 roku.”
Czyli od powstania do powstania … Polska ma swoje utrwalone rytmy…
To prawda. Dorosłe społeczeństwo nie potrzebuje w rządzie ideologicznych kaznodziejów, ci już odchodzą. Z drugiej strony nie potrzebuje marzenia neoliberałów w postaci ,,bezbarwnych” administratorów. Przy tych pierwszych ludzie zaczynają się czuć jak ofiary zaborczych i przemocowych rodziców, przy drugich jak pasażerowie statku z którego w pewnej chwili ewakuował się kapitan. Jedno i drugie już przerabialiśmy i na to wygląda że Tusk wraz z KO wyciągnął z tej lekcji wnioski.
Ten nadchodzący rząd ma szanse stać się najlepszym rządem po 89-tym roku. A ma do tego wszelkie predyspozycje. Niezwykle doświadczonego lidera który przeszedł ewolucyjną drogę, oraz dwa bezpieczniki po bokach: centroprawicę i lewicę. Czy to zadziała? Czemu nie… Ich spoiwem są ogromne oczekiwania progresywnej (głównie młodszej) części społeczeństwa, niezwykle tępa katoprawica na opozycji oraz międzynarodowa sytuacja która może przybrać niebezpieczny obrót. Tak więc ponownie wszystko zależy tylko od nas. Polska ma ,,okienko transferowe” które koniecznie musi wykorzystać.
PAK4
9 GRUDNIA 2023
8:52
…nie rozumiem tych ideologicznych kaznodziejów jako osób przyspawanych do katolicyzmu (czy tam neoreakcjonizmu, albo innego monarchizmu), tylko szerzej. Wizja „świeckiej Polski” też jest taką narracją.
Wygląda na to, że używasz zamiennie pojęć „ideologia” i „narracja”.
Owszem narracja może się zideologizować a każdej ideologii potrzebna jest narracja. Ale nie są one tożsame.
Narracja, na gruncie nauk społecznych, to poznawcza reprezentacja rzeczywistości, czyli obraz rzeczywistości. Oraz procedura poznawcza, czyli sposób selekcjonowania informacji. Przyjmowanie jednych, odrzucanie innych.
Punktem wyjścia jest poznanie.
O ile narracja ma na celu poznanie rzeczywistości i wtórnie dostarczanie wzorców funkcjonowania w niej.
O tyle ideologia ma charakter czysto normatywny. Najważniejsze jest dostarczanie wzorców i norm postępowania.
Przy czym ideologia sposób funkcjonowania uzasadnia względami „wyższymi” od jednostki. Bogiem, ojczyzną. Ideologia sprowadza procedurę poznawczą do roli podrzędnej. Do akceptowania tylko tych informacji/danych/wiedzy, które uzasadniają arbitralnie przyjęte normy. Z naciskiem na arbitralność.
W naszym kraju głównym producentem ideologii był i jest „od zawsze” krk.
Jeżeli państwo ma być demokratyczne, to po pierwsze nie mogą jego administratorzy łykać tej ideologii jak gęsi kluski.
Po drugie nie możemy wszyscy opłacać tych, którzy robią wszystko, (nieważne, że z frazesami miłości) , żeby nas pozbawić demokracji.
Oczywiście, każdy kto chce, może się podporządkować tej ideologii. Na własny rachunek, za własne pieniądze. Bez prawa narzucania jej komukolwiek.
Jak się patrzy na nowy trząd i porównuje z pisowskimi, to dla mnie jest jak otwarcie okna w dusznym pokoju. To niewiarygodne, ten kontrast, jakie straszne indywidua władały krajem przez ostatnie osiem lat. Oby nigdy więcej.
Idea państwa prawnego jest zapisana w Konstytucji, a działalność PiSu, to uporczywa walka z państwem prawnym. PiS walczy z ideą państwa prawa czynami, rozmontowywaniem krok po kroku państwa prawnego.
Taktyka salami. A że taktyka ta stała się działaniem na rympał, to już inna sprawa. PiSowcy nie potrafią inaczej. PiSowcy jakby nie wiedzieli, że w Polskiej kulturze funkcjonuje przysłowie – co nagle, to po diable.
TJ
EXPOZE KRÓTKIE.RAZ W TYGODNIU SPOTKANIA W MEDIACH PRZEMIERA I WICEPREMIERÓW.N a ataki pisiacze wystawić kamikadze ,najlepiej kobietę na rzecznika ,np panią Jachirę.Uzmysławiać szczegolnie młodym ,że nie ma decyzji popularnych i niepopularnych.A są mądre i głupie.Niestety ,te mądre ,nie są popularne ,ze względu na niemożliwość ,realizacji pragnienia Marksa ,że każdemu wg potrzeb.Pogłówkować jak wynagrodzić moralnie, tysiącom zwolennikom opozycji ,biorącym udział w zniszczeniu szamba nowogrodzkego.I szukać u siebie kretów nowogrodzkich.Wczoraj pan Nałećz oskarżył Czarzastego .Dlatego ,musi odejść ,ten następca Hołowni ,aby ludzi szlag nie trafiał..tO NARAZIE NA TYLE ,A tam na przodzie wizji.
Słucham Hołowni na kongresie Polska 2050. Jest znakomicie wyszczekany, dlatego m. in. boję się go. Chwali się swoją drogą polityczną, m. in. startem w wyborach prezydenckich. Tyle że – gdyby nie ten jego start, pachoł PiSowski nie rezydowałby dziś w Pałacu Prezydenckim, a w przyszłości nie blokowałby sprzątania po PiSie
Kalina
9 GRUDNIA 2023
9:36
…wrogów tej wolności jestem gotowa zwalczać niezaleznie od tego, jakiej sa opcji.
Jak definiujesz wrogów wolności i w jak chcesz ich zwalczać?
Groźni dla tego rządu są ‚obiektywni’ i ‚przyjaźni’ dziennikarze, którzy już przy każdej okazji rozliczają jeszcze nieistniejący rząd z obietnic wyborczych. Żaden gabinet cieni Morawieckiego, pilnujący rządu Tuska nie jest potrzebny. Przecież już wykryto ‚aferę trzydziestolecia’ i dzielni dziennikarze ‚grzeją temat. Do tej pory wszak nigdy sie nie zdarzyły błędy w projektach ustaw a praca nad nimi w komisjach to wymysł nieudolnych polityków. A dzisiaj usłyszałem, że ten okres od wyborów, kiedy PIS nie oddał władzy to szansa dla Tuska, żeby mógł się lepiej przygotować (red. Zaborski, TVN24). Chyba koalicja powinna podziękować Dudzie.
Jeżeli przyjaciele tego nowego rządu nie wykończą, to ma szansę. Oby.
@epgn
Tak, ale to w znakomitej większości nie są dziennikarze, tylko ,,pracownicy mediów,
@Jagoda
Dla mnie „wrogowie wolności” to nie tylko hunwejbini widzący jedynie swoje fantasmagorie i w imię ich gotowi niszczyć fizycznie wszystko, co im nie pasuje, ale też całkiem spokojni z pozoru ludzie tzw. myślący, którzy w praktyce czynią to samo, tyle że werbalnie. A walczyć mogę z nimi jedynie w podobny sposób, czyli werbalnie:))))
Kalina
9 GRUDNIA 2023
18:42
Szanowna pani, przede wszystkim zwalcz hunwejbina w sobie i szczekaj boś – jak sama piszesz – „wyszczekana” może się wystraszysz, a przy okazji i neostalinowca na posyłki Cenckiewicza , rycerza maryi Bąkiewicza, miłośnika endecji i przeklętych Żaryna itp. kumpli…
Finansowanie wszystkich koscolow powinno byc jak np.jest w Kanadzie,gdzie pareafie same musza sie utrymac ze skladek wiernych.Panstwo powinno tylkodokadac do budowli zabytkowych i to max.50% w porozumieniu z konserwatorem zabytkow.Suweren powinien wiedziec ze WLASNOSC KRK to WLASNOSC VATYKANU.KrK w Polsce wyciadnal od panstwa wielokrotnosc tego co biznesmen z Torunia.Kiedy parafie a tym samym KrK beda misieli utrzymac wierni to i kler spokornieje.
Martwie sie, czy nowa władza nie zwróci przeciwko sobie grupy spolecznej, ktora oczekuje po nowej ekipie zaprzestania historycznych łgarstw i kreowania tandetnej, prymitywnej w swym załganiu kultury. Czy szkola uwolni sie od kagańca „poprawnego myslenia”, tylko a rebours. Wciąż mam nadzieję na wolna gre opcji i pogladów, na wolność badań i publikacji, a wrogów tej wolności jestem gotowa zwalczać niezaleznie od tego, jakiej sa opcji.
„The lady doth protest too much, methinks”
Ideologiczni kaznodzieje nie są potrzebni, mogą być irytujący , jeśli głoszą nachalnie. Ale jakiś nadrzędny cel, główny generalny kierunek – dokąd zmierzamy- moim zdaniem jest nie tylko potrzebny, ale konieczny. Konstytucja ze swą piękną preambułą takiego kierunku- celu nie wytycza. Jest jednak głównie regulatorem, naczelną instrukcją która mówi jak, ale nie mówi co. Preambuła określa charakter państwa, ale nie wyznacza, choćby w najogólniejszy sposób kierunku, celu, dokąd państwo zmierza. Mówi się w ostatnich latach o polskim społeczeństwie, lub czasem o jego odłamach, że jest bezideowe. I to określenie zawsze tkwi w kontekście pejoratywnym. Z kolei mowa o zideologizowanym społeczeństwie budzi odrazę i źle się kojarzy historycznie. Ale idea dążenia do sprawiedliwości, prawdy, postępu budzi pozytywne reakcje (co najwyżej czasem kpiarski sceptycyzm). Aby realizować zadania na drodze do wyznaczonego celu, czyli działać w imię określonej idei, nie trzeba występów kaznodziei ideologicznych. Wystarczy na tej drodze dobrze obserwować i czytać znaki drogowe. I surowo przestrzegać usankcjonowanych zasad.
@ fifa:
„„Nad Niemnem” cieszyło się popularnością i uznaniem kolejnych pokoleń czytelników. […”
?????
Nie znam nikogo kto ceniłby to romansidło.
Sam czytałem sporo ale wg mnie „Nad Niemnem” to powieść słaba. Owszem zapewne nieźle opisuje stosunki dawnej Polski (czy też Litwy) ale w obrębie jednej klasy społecznej.
@Jagoda (9.12, 9.52). Proszę zwrócić uwagę jaki piękny znak-symbol tworzą te dwa wektory- wertykal (krk) i horyzont (demokracja) !!
Mało znany jest fakt, że obecny prezydent Turcji Erdoğan pod koniec lat 90 został skazany (za podburzanie do nienawiści na tle religijnym) na karę pozbawienia wolności i usunięty z funkcji burmistrza Stambułu. Nałożono także na niego zakaz sprawowania funkcji publicznych. Odsiedział mniej niż połowę z dziesięciomiesięcznego wyroku, postarał się o zdjęcie zakazu, a potem przez dwadzieścia lat już nie brał jeńców i nie przegrał żadnych wyborów. Więc owszem, ukarać (jeśli są powody) – ale przede wszystkim zabezpieczyć się przed recydywą.
Nota bene, ta literka (ğ) zwana jest „yumuşak g” (miękkim G), i w tej kombinacji otaczających samogłosek jest bezdźwięczna, czyli prawidłowa wymowa nazwiska tureckiego prezydenta to Erdo:an (z czymś w rodzaju dyftongu), a nie jak większość polskich dziennikarzy (a w ślad za nimi wszyscy inni) uporczywie wymawiają Erdogan.
Obóz demokratyczny, zwycięski 15.10.2023 dzięki między innymi znacznemu poparciu młodego pokolenia. I zapowiedź D. Tuska, że po zwycięstwie nastąpi rozliczenie i sprawiedliwa ocena poprzedników, a potem pojednanie. Mitologia to jedno, a słowa wieszcza A.M w „Odzie do młodości” też aktualne: W krajach ludzkości jeszcze noc głucha, Żywioły chęci jeszcze są w wojnie. Oto miłość ogniem zionie. Wyjdzie z zamętu świat ducha, Młodzież go pocznie na swoim łonie, a przyjaźń w wieczne skojarzy spojnie.
@babilas
Nawet Hamlet z Królową nie pomogą na pańskie prostactwo
Wobec kontekstu zapowiedzi uczynienia z RP państwa świeckiego, symboliczne są też słowa końcowego fragmentu „Ody do młodości”: Pryskają nieczułe lody I przesądy światło ćmiące. Witaj jutrzenko swobody, Zbawienia za tobą słońce. I jak tu nie mieć nadziei? Wobec tylu symbolicznych wieszczeń?
Panie Redaktorze,
ja w kwestii sprzątania.
Aby zilustrować poważny błąd ekipy, która najprawdopodobniej obejmie rządy na początku tygodnia jest odłożenie na pół roku koniecznego do rozwiązania pewnego problemu o którym wspominałem na Pańskim blogu na początku sierpnia. Pozwolę sobie zacytować fragment żeby się nie powtarzać:
– Otóż w Polsce jest ok 12,5 miliona gospodarstw domowych z czego ok 3 miliony korzysta z taryfy rozliczeniowej G12, czyli zużywa sporo energii elektrycznej i prawie wszyscy ponad „normę” ustaloną na 2000 kwh (i w ostatnich dniach zmienioną na 3000 kwh). Oni zostali w sposób niebywały oszukani, bo powyżej „normy” ich umowy zawarte na dwutaryfowe liczenie zużycia doznały „anihilacji”.
Rozliczając się co pół roku, w lipcu otrzymali horrendalne sumy do dopłaty za zużytą energię i na początku faktury pinokiowy banner z notą, że dzięki rządowi ich rachunek jest 2 tysiące niższy niż być powinien ale dobry rząd im „zrobił dobrze” i zapłacą dwa kafle mniej. Trzeba wiedzieć przy tym, że ci dwutaryfowcy to wcale nie tylko dobrze sytuowani ale też ci, którzy pod wpływem propagandy i nacisków administracyjnych przeszli z ogrzewania na paliwa stałe na pompy ciepła. No i dzisiaj płacą za energię jak za przysłowiowe zboże i jednocześnie zabrano im możliwość korzystania z preferencyjnej taryfy na którą mają umowy.
Takich oszukanych i nabieranych przez sasino-pinokiów jest ok 7 i pół miliona ludzi z 3 milonów gospodarstw. Przy założeniu, że 50% z nich chadzało na wybory, to znaczy ok 3 milionów i 35% z nich wrzucało głos na PiS, czyli nie mniej niż milion, to oznacza, że PiS na wybory październikowe postradał 1 milion ze swego „twardego elektoratu”. PiS już wybory przegrał tylko jeszcze o tym do końca nie wie.
Niestety, w ferworze awantury wiatrakowej problem został „zgubiony” i „dwutaryfowcy” czyi 7,5 miliona ludzi nadal jest, mówiąc kolokwialnie, „rżnięci na kasie” tak jak za władzy PiS i ich drapieżnych „prądodawców”, którzy bezczelnie złamali zawarte umowy na korzystanie z taryf G12 czy G12w. Po zimie dwutaryfowcy zapłacą znowu horrendalne rachunki za energię bo podjęta została ustawa o półrocznym przedłużeniu systemu oszukańczych rozliczeń stosowanych przez PiS, (przez co PiS przegrał wybory). Gdyby PiS nie stracił tego miliona głosów o której to liczbie wyżej wspomniałem, to jego pozycja w Sejmie byłaby zupełnie inna.
Należało więc pilnie tę sprawę oczyścić i „posprzątać” ponieważ jest już 7,5 miliona rozczarowanych tym, że nowa władza zamierza kontynuować oszukańcze rozliczenia pisowskie, co będzie istotnie rzutowało na następne wybory, czy to samorządowe, czy prezydenckie. PiSowcy już pewnie wiedzą w jaki gnój się wpędzili swoją oszukańczą polityką wobec „dwutaryfowców” i dlatego tak drą japy aby przyszły rząd kontynuował ich oszukańczy system rozliczeń przez cały rok a nie tylko połowę.
Na tym kończę temat „sprzątania” bo już i tak tekst jest b. obszerny.
@legat
Tak, i nowy rząd wie o tym problemie.
@babilas
To prawda, ale Słowianom wymowa nieprawidłowa jest fonetycznie bliższa. Sam miałem na studiach kolegów na arabistyce i turkologii, więc co nieco wiedzy o tych językach liznąłem, które zresztą zważywszy na historię Rzplitej nie powinny być u nas takie obce. No ale skoro rodacy nie zawsze radzą sobie z własną mową ojczystą, to za wiele nie można oczekiwać. Nawet znajomość rosyjskiego praktycznie w młodym pokoleniu w dawnych demoludach zanikła.
@Kalina (9 grud.2023 10.48). Ze słów J. Żaryna wynika, że kto w walce politycznej podpiera się autorytaryzmem, musi bać się demokracji. Albo inaczej: Demokracja jest groźna dla tchórzy, którzy w sporze politycznym posługują się argumentami z zasobu autorytaryzmu. Wydaje się , że profesor Żaryn nie wymyślił prochu…
Calineczka wyraza gotowosc walki ze soba, chwilowo werbalnie, jesli sil starczy. Sily mentalne sa bowiem sladowe.
Pytanie sprawdzajace; czy sa zdania bez orzeczenia?
Każdy, w miarę rozgarnięty, rozumie, że z dnia na dzień nie da się poprawić służby zdrowia, z długów nie da się wyjść, nie da się wyleczyć zindoktrynowanych wyborców, nie da się szybko rozliczyć przestępstw byłej władzy. Ale czy typowy wyborca, któremu pis nie przeszkadza a nawet jest wzorem to zrozumie?
Za wiele mamy symetrystów i to takich, którzy mają autorytet. Zbyt wielu mamy jakichś przygłupów politycznych oprócz rdzennych, kompletnie odjechanych pisowców; jakichś Jakubiaków, Kukizów i dziwadła konfederatów. Wszyscy ci ludzie to wielka armia sabotażystów.
Ciągle wszystko w rękach wyborców strony demokratycznej. Jeżeli oni się nie odwrócą to wszystko może się udać.
Ważne jest by udowodnić, pokazać publicznie i ukarać czołowych winowajców zjepu. To może doprowadzić do zmiany opinii wielu ludzi dotąd ich popierających. Ujawnione przestępstwa pisowców mogą wiele zmienić, to może być rodzaj terapii szokowej.
A poza tym nowa koalicja nie może wychodzić na zewnątrz z ewentualnymi róznicami zdań.
@mezzo
Prof. Żaryn jest bardzo konfesyjny i oczywiście ma rację z tym niedemokratycznym Kościołem. Sęk w tym, że nie znam kontekstu tej wypowiedzi, bo strona mi się nie otwiera. Natomiast nasi przyjaciele blogowi cytują to tak, jakby profesor był przeciw demokracji:)))
@Red. Szostkiewicz
@babilas
Wprawdzie nie liznęłam języka tureckiego na studiach, ale jako wielka fanka Turcji i Imperium Ottomanów liznęłam go w praktyce. Największym dla mnie odkryciem był fakt istnienia „i” z kropką i „i” bez kropki, które czyta się „y”. Tak więc nie „Topkapi” tylko „Topkapy”:))))
babilas
9 GRUDNIA 2023
22:55
Nie wygłupiaj się z wymaganiem, by obcojęzyczne wyrazy, zwłaszcza nazwiska, wymawiać tak, jak je wymawiają nosieciele języków. Nikt nie będzie się uczył poprawnej wymowy paru setek języków świata. Sam wymawiasz nazwę „Moskwa” jak Rosjanie – ze zredukowanym „o” i z akcentem na ostatniej sylabie?
Kennel up!
Budy źle się kojarzą … z łańcuchem.
@studniówka, 10 GRUDNIA 2023, 10:41
Intelektualiści żyją w swoim świecie ; ) Uszanujmy to.
KMP
10 GRUDNIA 2023 8:32
Każdy, w miarę rozgarnięty, rozumie
Pieprzenie w bambus… bo kłopot z „każdym”, jeszcze większy kłopot z „w miarę rozgarnięty”, a zupełna cienizna z „rozumie”…
Często taki rachunek na zbiorach daje liczbę pomijalnie małą względem liczności „masy” i tak jak byliśmy zostajemy z mniejszością czyli z palcem w dupie jeśli chodzi o tzw. demokrację – „formę ustroju politycznego państwa, w którym uznaje się wolę większości obywateli jako źródło władzy i przyznaje się im prawa i wolności polityczne gwarantujące sprawowanie tej władzy”.
I dlatego m.in.nadchodzi epoka – etap dziejowy – upowszeniania się zamordyzmu we wszystkich znanych i jeszcze nieznanych formach demokracji: „despotii demokratycznej”, „dyktatury demokratycznej”, ” tyranii demokratycznej”… itp. vide socjalistyczna Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, gdzie dopiero powszechny głód i niska stopa urodzeń niewolników, i udawany publiczne płacz despoty… mogą zagrozić tyranii.
@studniówka (10:41)
Inną sprawą są ustalone toponimy (my mówimy Monachium, Czesi Mnichov, Włosi Monaco di Baviera, tak samo jak Moskwa po polsku, Moskau po niemiecku, Moscow po angielsku, a Москва po rosyjsku), a inną nazwiska osób publicznych.
Dla Ciebie może to wygłupianie się, dla mnie kod kulturowy i staranność. Skoro rekomendujesz dezynwolturę, to dlaczego po prostu nie nazywać go Niuńkiem?
Info dla Calineczki: sa zdania bez czasownika/orzeczenia.
Żaryn to typ psychopatycznego fanatyka wyznawcy.
Źródłem tych zaburzeń osobowości mogły być: zarówno ministrantura, jak i kompleks przciętniaka a nawet gorszego, studia kończy z opóźnieniem („w klasie maturalnej ma 230 godzin nieobecności i trzy dwóje na półrocze. Na Uniwersytet Warszawski zdaje trzy razy. Nie zostanie, jak sobie wymarzył, archeologiem, WC), jak też wielokrotne rozdwojenie jaźni i dysonans poznawczy (żona córka wojskowego, PRL-owskiego pułkownika, studiuje historię i specjalizuje się w czasach nowożytnych, on też studiuje historię na UW (specjalności: archiwalna i pedagogiczna ukończona podczas studiów podyplomowych w 1985 r.) ).
” – Bóg, naród, Kościół. Nie miał i nie ma innych wartości – wspomina jeden z warszawskich historyków, kolega Żaryna ze studiów.
Hołubi mordercę z RPA Janusza Walusia i żołnierzy przeklętych, o Marcu ’68 mówi, że zorganizowali go komuniści, a nie Polacy.” (WC).
Boshe… broń życie publiczne i administrację publiczną od ideologów, pseudohistoryków, wyznawców i fanatyków w roli funkcjonariuszy reżimów władzy.
• Mad Marx
9 GRUDNIA 2023 22:33
… ale parę prezydencką w Pisdowie znasz, mają odmienne zdanie od twojego, zgodnie z moim z nich cytatem.
babilas
9 GRUDNIA 2023
22:55
„prawidłowa wymowa nazwiska tureckiego prezydenta to Erdo:an (z czymś w rodzaju dyftongu), a nie jak większość polskich dziennikarzy (a w ślad za nimi wszyscy inni) uporczywie wymawiają Erdogan”.
Odniosłem się wyłącznie do myśli zawartej w powyższym cytacie.
Zarzucasz polskim dziennikarzom nieprawidłowe wymawianie nazwiska „Erdogan”. Zapytałem, czy sam wymawiasz prawidłowo po rosyjsku nazwę „Moskwa”. Mogę do tego pytania dodać „Nowy Jork”, „Paryż”, „Pragę”, „Mińsk”, „Sztokholm”, „Monachium”, „Gorbaczow”, „don Kichote”, „Macron” i tysiące innych nazw własnych. Inaczej mówiąc, popisałeś się bardzo cząstkową wiedzą o języku tureckim, nie rozumiejąc czegoś o wiele ważniejszego: praktycznego funkcjonowania języków, które to funkcjonowanie nie jest kodeksem karnym ani też wojskowym regulaminem.
• studniówka
10 GRUDNIA 2023 10:41
… nie postuluj bylejkości i zaniżania poziomu poprawności i bogactwa języków, wobec wszędobylskiej cienizny, niskości i kołtunerii… język – wskutek ekspansji internetu, smartfonów, komunikatorów i mediów społecznościowych – staje się środkiem komunikacji masowej i nolens volens dominującym slangiem skrótowców, emotikonów itp. wynalazków, zagrażając dotychczasowemu bogactwu form językowych wypowiedzi rozmówców.
Wielopartyjne rzady w Europie sie nie sprawdzaja. Przykladem koalicja Trojki w Niemczech. Wczesniej kolejne wloskie rzady.
@saldo
Jednopartyjne też nie- vide UK- więc nie ma wyjścia, chyba że zakażemy wyborów wielopartyjnym, czyli zastąpimy demokrację zamordyzmem monopartyjnym. Rządy koalicyjne są efektem ordynacji wyborczej, u nas i w większości państw kontynentalnych w Europie mieszanej, proporcjonalno-większościowej, co chyba jest adekwatne do wewnętrznego zróżnicowania społeczeństwa.
neta
10 GRUDNIA 2023
17:08
Możesz pokazać palcem, gdzie znalazłeś/aś u mnie jakieś POSTULOWANIE? Od pokazywania stanu faktycznego i rozumienia żywiołowych, niezamierzonych dróg rozwoju i funkcjonowania języków do POSTULATÓW odległość jest mniej więcej taka, jak od Ciebie do mnie. Przepraszam za drobny przytyk, który jest odgryzieniem się za Twoje wmawianie mi „postulowania”.
@ babilas
A czy nie mówimy „Waszyngton”? Bo jak powiemy George Washington to większość (interesująca się sportem) pomysli że mamy na myśli znanego koszykarza….
Mówimy „Bob Marlej ” a anglojęzyczni wymawiają Ma’ly (z niemym „r”)
@studniówka
To powiedz w takim razie, jak proponujesz wymawiać nazwisko katalońskiego polityka, który nazywa się
Carles Puigdemont i Casamajó?
Notabene, wiki podaje prawidłową wymowę poszczególnych nazwisk np.
Recep Tayyip Erdoğan (wym. tur. [ˈɾɛdʒɛp ˈtɑːjip ˈɛɾdɔːɑn]
Jako kryterium podstawowe traktuje się narodowość posiadacza danego nazwiska, w związku z czym wymawiamy je podobnie, jak brzmi ono w języku kraju, z którego pochodzi właściciel.
Przypuszczam, że mówisz Bajden, a nie Biden 😉
Moja babcia, która nazwiska znała głównie z gazet, mówiła „Churchil” a nie „Czerczil”
Dziennikarze światowi uczą się dość szybko prawidłowego wymawiania trudnych nazwisk, jeśli ich nosiciele są popularni lub ważni.
W burzliwych czasach pierwszej „Solidarności” słychać było „Waleza”, „Walonza”, później się poprawiło na „Łałensa”, aż doszło do wymowy prawidłowej.
@katana
9 GRUDNIA 2023 11:54
Jak wiemy kwestia opieki zdrowotnej to ,,gorący kartofel” każdego rządu…
Tu mam taką niewesołą refleksję – ile byśmy kasy nie dosypali, to ona zostanie zutylizowana przez system usług medycznych bez odczuwalnych efektów.
Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze i o tym chciałbym napisać: systemowa ,,wyuczona nieudolność”. Czasem, w przypływie wisielczego nastroju mówię o spisku mającym nagonić pacjentów do prywatnego sektora usług medycznych.
Lekarze leczą bądź też nie. Bez zwracania uwagi na efekty. ,,Proszę obserwować – następny proszę”. Wnikliwe analizy to tylko w serialach…Opiszę przykład mojej córki: miała-ma pewne schorzenie, które akurat nie zagraża życiu ale znacząco obniża komfort życia. Badanie tylko można zrobić w CZD albo prywatnie. Trzeba zrobić test tolerancji na laktozę, fruktozę i glukozę. Rzecz w tym, że TRZY testy są rozciągnięte w czasie. Co 6-7 miesięcy jeden. Nie np. 3 po kolei – dzień po dniu ale co 6-7miesięcy. Tu akurat był problem dyskomfortu ale czasem są to kwestie, których rozciągnięcie w czasie powoduje znacznie poważniejsze konsekwencje zdrowotne. Alternatywa? 700pln za jeden test prywatnie. Inny przykład: moja żona choruje na SM: leczeniem doraźnym jest podanie sterydów. Nic więcej…I co? W naszym mieście w ramach oszczędności(?) zlikwidowano oddział dzienny, na któtym w ciągu 2h podawano żonie sterydy i wracała do normalnego życia. A teraz? Musi się kłaść na 5 dni do szpitala bo inaczej tych sterydów jej nie podadzą. Jakież to marnotrawstwo pieniędzy! Alternatywa? Wziąć receptę, wykupić za pełną cenę lek (300 czy 500pln) znaleźć pielęgniarkę, która nielegalnie(!) założy wenflon…
Tym co mnie wkurza u lekarzy i nauczycieli domagających się (słusznie!) zwiększenia nakładów brak takiego ,,co w zamian?” Gdy idzie się do szefa w prywatnej firmie po podwyżkę (nie wyrównanie inflacyjne!) to on zwykle mówi: OK a co TY OFERUJESZ więcej za to?”
U tych grup zawodowych nie czuć w ogóle potrzeby zmian systemowych, metodologicznych. Po prostu: dajcie więcej.
babilas
10 GRUDNIA 2023 13:41
… dla ciekawego, a nieleniwego… ta wiedza o wymowie obcych nazwisk… i nie tylko jest prawie natychmiastowa, jak to w czasach instant culture…
np. tu:
https://pl.forvo.com/word/recep_tayyip_erdo%C4%9Fan/
@Kalina
9 GRUDNIA 2023 14:06
Pani Kalino, podzielam Pani nieufność wobec S. Hołowni ale…nie można się boczyć na DEMOKRACJĘ. Hołownia miał prawo wystartować w wyborach – tak jak każdy z nas!
Przypomina mi się żałosne ujadania na Partię Razem w 2015r, że ta miała czelność wystartować w wyborach i podebrać głosy postkomunistom*, przez co PiS zdobył pełnię władzy. To Razem była temu winna a nie żałośnie przerżnięta kampania reelekcyjna B. Komorowskiego, która dała wiatru w żagle PiSowi, nie kiepska kampania wyborcza PO, która nie umiała powiedzieć wyborcom po co chce rządzić kolejną kadencję, nie był winien start Ryszarda ,,Madery” Petru, choć przecież i on i PO łowili ten sam elektorat. Nieee…to Razem było winne bo skorzystało z przysługującego jej prawa do startu w demokratycznych wyborach. Dlatego winienie Hołowni, że miał czelność wystartować w wyborach jest trochę…mało demokratyczne?
*czym było SLD AD 2015 niech zaświadczy kandydatka w wyborach prezydenckich M. Ogórek. Wiem, że taką ,,lewicę” neoliberalny salon bardzo poważa…
Krytyka poczynań Hołowni ze strony przeciwników pis ma znamiona rozdwojenia jaźni. Politykowi, który błyskawicznie odzyskał Sejm i zwrócił mu demokratyczne oblicze, należy się najwyższy szacunek .
To Hołownia udowodnił jak niedorzeczne jest bajdurzenie o zamachu stanu . Doskonale wykorzystał oszołomienie Kaczynskiego po przegranych wyborach i faktycznie przejął władzę.
Spotkały go za to wściekłe ataki pisowskiej bandy, które odpierał ciętą ripostą, ośmieszając partyjnch szczekaczy. Jeżeli zdolność do kąśliwej riposty uznajemy za funkcję inteligencji, to może tak zwyczajnie i po polsku zazdrościmy mu tej cechy.
@Chandra Unyńska
10 GRUDNIA 2023
20:18
Nie ma u mnie żadnego rozdwojenia jaźni. Cały czas daje wyraz podziwu dla sprawnosci intelektualnej i retorycznej Holowni. I dobrze, ze jest dziś po „naszej” stronie. Niemniej moj „nos” mowi mi, ze on jest jedynie po „swojej” stronie i kiedy przestanie mu byc po drodze z Koalicja i Tuskiem, bez zadnych skrupułów pójdzie swoja drogą. Nawet z PiS-em i Kaczyńskim. Ale sza, na razie jest OK.
@Slawczan
10 GRUDNIA 2023
20:17
Ależ ja nie boczę sie na demokracje, tylko na Hołownie, który przez cały czas grał na siebie bez ogladania sie, czy to PiS-owi szkodzi, czy jest w jego interesie. Dzis uznał, ze sam nie da rady dojśc do władzy, wiec wszedł w koalicje z innymi ugrupowaniami. Nie mam jednak watpliwosci, ze nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a jego parcie na władzę jest gorszej marki niz Kaczyńskiego. Ale tfu, tfu…. moze nie bedzie źle.
@Slawczan
10 GRUDNIA 2023
20:17
A to slaba kampania PO byla winna, ze ani Lewica ani Razem w 2015 nie weszly do Sejmu? Nie ma to jak znalezc winnego. I mozna znowu blogo marzyc 😉
Przypomne. Gdyby Razem nie poszlo osobno, albo Lewica poszla jako komitet to PiS nie mialby samodzielnej wiekszosci. I to obojetnie jak slabo wypadlo PO.
PS. Lewica i Razem wyciagnely w koncu wniosek i sa teraz w Sejmie. Ale wyglada na to, ze czesc ich wyborcow nadal marzy o samodzielnej potedze 😉