Nagana z ostrzeżeniem

Nie wszyscy młodzi są z Jagodna. Działacz pisowskiej młodzieżówki i student prawa na Uniwersytecie Warszawskim stanął przed uczelnianą komisją dyscyplinarną w związku z tragiczną sprawą samobójstwa syna szczecińskiej posłanki Platformy Obywatelskiej. Student miał udział w tym dramacie.

Wykorzystywanie rodzinnej tragedii do walki politycznej jest oczywistym przekroczeniem granic wolności słowa i etycznym rozbojem. Mimo to komisja uniwersytecka ukarała studenta jedynie naganą z ostrzeżeniem. Uznała, że to wystarczy, by skłonić go do refleksji. Wcześniej 12 tys. studentów i studentek UW podpisało się pod petycją domagającą się usunięcia z uczelni niezrównoważonego słuchacza prawa.

Łagodna kara za nikczemny postępek do refleksji raczej nie zachęca. Student wie, że prominenci PiS wykorzystają ją do swoich podłych celów, a on będzie mógł przedstawiać się jako ofiara „komunistycznych” prześladowań. I zbierze dodatkowe „lajki” w prawicowym internecie. Należy do tej części cyfrowego pokolenia, które nie ma moralnych skrupułów. Najważniejsza jest rozpoznawalność. To, na czym się ją buduje, jest nieważne.

Jeśli student ukończy prawo, wejdzie z takim „dorobkiem” do sfery wymiaru sprawiedliwości. Być może kiedyś jako sędzia, adwokat czy prokurator dostanie sprawę podobną do tej, w której teraz odegrał wstrętną rolę. Komuś postawiono by zarzut, że przyczynił się do samobójstwa młodego człowieka, ujawniając intymne szczegóły tylko po to, by uderzyć w jego matkę z powodów politycznych. Jaki wyrok wydałby w tej sprawie ktoś, kto zrobił w przeszłości to samo? A przecież takie będzie państwo polskie, jakie jego kadry cywilne i mundurowe.

Tu dygresja: dowiadujemy się, że dygnitarze pisowcy kuszą wysokimi odprawami wysokich oficerów policji, służb specjalnych i państwowej straży pożarnej, jeśli teraz, jeszcze przed powstaniem rządu demokratów, wystąpią o przeniesienie w stan spoczynku. Tak ci miłośnicy dumnej i suwerennej Polski działają na szkodę państwa i bezpieczeństwa narodowego. Bez zahamowań, za to w myśl reguły: po pierwsze, interesy grupowe i osobiste, reszta to frazesy i fasada dla ciemnego ludu, który wszystko kupi.

Refleksja na temat własnych słów i czynów to rzecz dobra. Zwłaszcza refleksja samokrytyczna. Ale jej warunkiem jest niezależność myślenia i dojrzałość sumienia. Myśleć przeciwko sobie i przyznać się do błędu i niegodziwości potrafią nieliczni. To rodzaj odwagi. Nie tak wychowuje młodzież prawica, nie do tego zachęca internet. Refleksję, gotowość do przeprosin za wyrządzone zło uważa się za przejaw słabości i za błąd na „ścieżce kariery”.

Według relacji „GW” z posiedzenia komisji UW student nie okazał skruchy. Nauczył się tego od swoich pisowskich mentorów i obrońców pokroju ministra Czarnka i kurator Nowak. Pisowska prawica do błędów nigdy się przyznaje, chyba że jest pod ścianą, jak teraz po wyborach. Zawsze wykręca kota ogonem, szuka winnych gdzie indziej, najczęściej w obozie Tuska.

Kłamstwo i manipulacja to fundament pisowskiej propagandy, która od ośmiu lat zatruwa umysły milionów obywateli w każdej grupie wiekowej. Bulwersującym przykładem jest ten student. Może kiedyś przejrzy na oczy i wybije się na niezależność myślenia. Propaganda niszczy ideę patriotyczną, zastępując ją nacjonalistyczną podróbką, prawdę zastępuje partyjnym przekazem dnia i paskami w TVPiS, debatę wyzwiskami, wiarę dewocją. Jeśli ów student UW jest czegoś ofiarą, to właśnie swoich idoli politycznych. Niedaleko spada zgniłe jabłko od chorej jabłoni.