Prognoza wyborcza

Łaska wyborców na pstrym koniu jedzie. W sondażach mamy sprzeczne liczby dotyczące frekwencji. Od rekordowo wysokich (w okolicy 70 proc.) do tradycyjnych, czyli poniżej 50 proc. Jeśli coś jest pewne, to wzrosty Konfederacji i spadki Hołowni. Oraz utrzymująca się, choć malejąca, przewaga obozu Kaczyńskiego nad jego głównym rywalem – Platformą Tuska.

To prowadzi do rosnącego sceptycyzmu po stronie niepisowskiej odnośnie do wyniku wyborów: demokraci przegrają, PiS zrobi rząd z konfederatami.

Głosowałem we wszystkich wyborach po 1989 r. – parlamentarnych, prezydenckich, europejskich, samorządowych. Nie miałem wątpliwości, na kogo oddać głos, bo polityka nie jest mi obojętna. I może dlatego zawsze miałem na kogo głosować. A dzisiaj też wiem, na kogo oddam głos. Ale po raz pierwszy nie mam pewności, czy mój głos nie będzie doszczętnie zmarnowany. Że mój czy twój faworyt przegrywa, to normalne w demokracji. Ale od ośmiu lat normy poszły się bujać. Powstała sytuacja, w której niemożliwe staje się prawdopodobne.

Spekulacji o odroczeniu wyborów pod pretekstem białoruskim nie uważam za straszenie. Niepokoją mnie atomowe pogróżki rosyjskie nie tylko pod adresem Ukrainy, ale i Polski. Słowa Putina, żeby Polska pamiętała, że jej ziemie zachodnie to prezent od Stalina, wcale mnie nie śmieszą. Zagrożenie rosyjskie jest realne. Nie czuję się bezpieczny, póki nasze wojsko nadzoruje minister Błaszczak. Najnowszy powód do niepokoju to białoruskie helikoptery buszujące bezkarnie nad naszym terytorium.

Majstrowanie przez Rosjan przy polskich wyborach wydaje mi się logiczną konsekwencją antyzachodniej polityki Kremla. Majstrują przy innych wyborach na Zachodzie, czemu nie mieliby majstrować przy naszych?

W interesie Rosji leży nasilanie konfliktów w taki sposób, by antyzachodni i antyunijny obóz Kaczyńskiego utrzymał się u władzy. Rosja wspiera odśrodkowe ruchy polityczne w UE i na Zachodzie – w Polsce, Niemczech, Francji, UK, USA. Antyrosyjska retoryka w Polsce nic Kremlowi nie przeszkadza, bo liczą się fakty polityczne: antyliberalne pobratymstwo obozu Kaczyńskiego z Kremlem.

Kreml ma siły i środki, by wspierać skrajną prawicę w Europie, dążącą do zniszczenia Unii Europejskiej i NATO i przywrócenia systemu państw narodowych rywalizujących o prymat między sobą. Wbrew optymizmowi Fukuyamy Historia się nie skończyła – liberalno-demokratyczny kapitalizm ma po upadku ZSRR nowych wrogów zewnętrznych i wewnętrznych, weszliśmy w epokę politycznego neodarwinizmu: kto kogo zamiast razem przeciw nowemu faszyzmowi.

Na zbliżające się wybory i „prekampanię” marszów i pikników patrzę z tej szerszej perspektywy. Jest dla mnie oczywiste, że Polska pod rządami Kaczyńskiego to laboratorium wojny ideologicznej z liberalnym Zachodem. Mnie bliżej do Zachodu i liberalizmu – żyj i daj żyć innym w granicach sensownego prawa – więc zagłosuję na obóz liberalno-demokratyczny. Wciąż nie tracę nadziei, że wystartuje z najwyżej dwu list: KO z PSL i przytomną częścią ugrupowania Hołowni oraz Lewicy. A referendum Kaczyńskiego zbojkotuję. Nie prognozuję zagłady, prognozuję dalszą zaciętą walkę.