Chińskie rady Kissingera

Henry Kissinger kończy sto lat. Można go cenić lub nie cenić, lubić lub nie lubić, ale jego słowa wciąż warte są zauważenia. Renomowany tygodnik „The Economist” przeprowadził z byłym sekretarzem stanu USA i doradcą wielu rządów rozmowę o geopolityce w czasie wojny w Ukrainie i narastających tarć między Zachodem, głównie USA, a Chinami prezydenta Xi. Kissinger ma kłopoty z chodzeniem, ale nie z analizą polityki globalnej.

Nasz świat jest na krawędzi, a największy powód do zmartwienia to właśnie rywalizacja między Ameryką i Chinami. Tak uważa architekt przełomu, jakim było odprężenie w ich relacjach, którego symbolem była wizyta Nixona w Pekinie w 1972 r. Wizytę przygotował podczas tajnej misji Kissinger. Dzisiaj Kissingera niepokoi rywalizacja, która ma potencjał konfrontacyjny. Obie strony uznały, że są dla siebie wzajemnie zagrożeniem strategicznym. Polem konfrontacji może być oczywiście Tajwan.

Ale nie tylko, bo także sztuczna inteligencja. Ten akurat niepokój jeszcze mocniej wyraża głośny dzisiaj izraelski jajogłowy Yuval Noah Harari. Ostrzega, że sztuczna inteligencja „zhakowała” system operacyjny ludzkiej cywilizacji, jakim jest język, i może zdobyć nad nami kontrolę. Nie możemy patrzeć obojętnie i bezczynnie na to, dokąd trafiają nasze dane gromadzone przez giganty technologiczne w USA czy Chinach. Zdaniem Kissingera AI stanie się w ciągu pięciu lat kluczowym czynnikiem globalnego bezpieczeństwa. Możliwości AI zestawia z przełomem, jakim było wynalezienie prasy drukarskiej. Dzięki temu wynalazkowi cywilizacja zachodnia zrobiła wielki skok w przód, ale rozpowszechnianie w druku idei miało też skutki katastrofalne – wojny. A dziś algorytmy nie znają granic także w dziedzinie militarnej.

Jak kiedyś z bronią atomową, tak teraz Waszyngton i Pekin próbują zaprząc AI do budowania siły wojskowej. I na tej samej zasadzie powinny próbować okiełzać arsenały AI, podobnie jak kiedyś arsenały broni nuklearnej. Kissinger jest tu optymistą. To możliwe, jeśli USA i Chiny zaczną negocjacje na ten temat. Nie tylko z założeniem, że to strategiczne wyzwanie, ale i wielka szansa.

A co z Rosją? Kissinger nie widzi w niej potencjału takiego jak w Chinach. Początkowo był sceptyczny co do popierania przez Zachód, na czele z USA, Ukrainy, ale zmienił zdanie. Uważa, że Ukrainie trzeba pomóc wygrać z Rosją i wstąpić do NATO. O relacje rosyjsko-chińskie mniej się martwi. „Nigdy nie spotkałem przywódcy rosyjskiego, który miałby cokolwiek dobrego do powiedzenia o Chinach, ani przywódcy chińskiego, który miałby do powiedzenia cokolwiek dobrego o Rosji”.

Wygląda na to, że Zełenski czyta Kissingera. Pod koniec kwietnia miał „długą i owocną” rozmowę telefoniczną z prezydentem XI, a w połowie maja przyjął w Kijowie jego specjalnego wysłannika do sprawy wojny w Ukrainie. Czyżby droga do pokoju prowadziła przez Pekin?