„Gesty humanitaryzmu”

To już pewne i jasne: prezydent Zełenski nie chce papieskiej misji pokojowej mającej zakończyć wojnę w Ukrainie. Zaraz po spotkaniu z Franciszkiem 13 maja napisał na Twitterze, że nalegał, by papież potępił rosyjskie zbrodnie wojenne, bo nie może być zrównywania agresora z jego ofiarami.

Później, w rozmowie z włoską telewizją publiczną, otwarcie odrzucił mediację Franciszka czy Watykanu: „z całym szacunkiem dla papieża, nie potrzebujemy mediatora między Ukrainą a agresorem, który okupuje część naszego terytorium.

Nikt nie może być mediatorem, nie może być negocjacji z Rosją. Nie można prowadzić mediacji z Putinem. To nie jest kwestia Watykanu, USA, Ameryki Łacińskiej, Chin czy jakiegokolwiek innego kraju. Putin potrafi tylko zabijać, mediacje z nim są niemożliwe. Odebrali obywatelstwo ukraińskie mieszkańcom okupowanych terytoriów. Zmuszają ich do pójścia na front. Zabronili nauczania w języku ukraińskim i używania tego języka. Zabronili chodzenia do ukraińskiego kościoła. Przynieśli krzywdę i zło” (za portalem Crux Now, którym kieruje znany amerykański watykanista John Allen).

Zełenski jest konsekwentny: Ukraina ma swój plan pokojowy, innego nie potrzebuje, nie potrzebuje mediatorów. Potrzebuje pomocy, wsparcia, zrozumienia. To jest wojna w Europie, której Ukraina broni przed Rosją. Walczy z agresorem o swoją niepodległość i integralność terytorialną, jednocześnie broni całego Zachodu, który Rosja uważa za wroga. Z takim przesłaniem Zełenski odwiedził w tych dniach Francję, Niemcy, Włochy, Watykan, Wielką Brytanię. W spodniach i bluzie wojskowej, jak przystało szefowi państwa, które walczy z napaścią zbrojną.

W Watykanie wręczył papieżowi rodzaj ikony upamiętniającej 243 dzieci, które zginęły podczas rosyjskiej agresji, i kolaż na pancerzu z kamizelki kuloodpornej. Od papieża otrzymał rzeźbę z motywem gałązki oliwnej. Symbole tragedii, walki i nadziei na pokój. Spotkali się akurat 13 maja, w kolejną rocznicę początku tzw. objawień maryjnych w Fatimie i zamachu Agczy na Jana Pawła II w Rzymie.

Zdarzenie fatimskie miało miejsce pod koniec I wojny światowej, niedługo przed bolszewickim zamachem stanu. W Kościele nadano mu znaczenie proroctwa i ostrzeżenia. Zachęcającego m.in. do modlitw za nawrócenie Rosji. Jak się dziś okazuje, modlitwy nie zostały wysłuchane, skoro patriarcha Cyryl wzywa Rosjan do powszechnych modłów za zwycięstwo w brudnej wojnie Putina. Nie wiadomo dokładnie, o jakie nawrócenie Rosji chodziło. Kulturowo Rosja jest prawosławna, czyli chrześcijańska. Więc może chodziło o katolicyzm.

Dziś takie wezwania brzmią jak surma bojowa. Jedyne nawrócenie, jakie miałoby sens i pożytek, to powrót Rosji do demokracji i przestrzegania praw człowieka. Ale rządy Putina i jego napaść na Ukrainę oddaliły dramatycznie tę opcję. Za to Cerkiew moskiewska faktycznie mogłaby się nawrócić na chrześcijaństwo ewangeliczne z ultrakonserwatywnego i nacjonalistycznego. Czy Franciszek się o to modli?

Być może, ale o tym nie mówi. Wiemy, że modli się o pokój i za niewinne ofiary wojny. Wzywa do „gestów humanitaryzmu”. Takie gesty są ważne i na tym polu Watykan położył zasługi. Lecz tylko łagodzą skutki wojny, ale jej nie kończą. Gdyby Franciszek odpowiedział na wielokrotne zaproszenia do wizyty w Kijowie, może by zmusił Cerkiew rosyjską i ekipę Putina do zmiany retoryki. To już byłoby coś. A tak Moskwa może się chwalić, że papa rimski daje światu przykład „neutralności”, odmawiając zaangażowania się po stronie Ukrainy.

Tajemnicza misja pokojowa Watykanu mogła jednak nie być blefem. John Allen wspomina, że jesienią zeszłego roku włoski ekonomista i były prezes papieskiej akademii nauk społecznych Stefano Zamagni poinformował, że opracował siedmiopunktowy plan pokojowy dla Ukrainy z aprobatą Franciszka. A więc coś było na rzeczy. Ale się zbyło, bo Ukraina nie potrzebuje żadnych mediatorów.

Papieże, owszem, bywali mediatorami w zbrojnych konfliktach. Benedykt XV (zmarł w 1922 r.) w tym samym „fatimskim” roku 1917 zgłosił siedmiopunktowy plan pokojowy. Już po Fatimie i też przed rewolucją bolszewicką w Rosji. „Bezużyteczna rzeź” (jego słowa) trwała jednak jeszcze ponad rok. Watykan za Jana Pawła II mediował w konflikcie granicznym między Chile i Argentyną w latach 80. – skutecznie.

Czasem więc mediacja watykańska się przydaje. Oczywiście wszystko zależy od tego, czy oferta zostanie przyjęta. Plan Benedykta XV ówczesne mocarstwa europejskie odrzuciły, nawiązał do niego prezydent Wilson. Wstawił niepodległość Polski, o którą zabiegał Benedykt. W jakimś stopniu plan papieża della Chiesy wpłynął na utworzenie Ligi Narodów. Nie wylądował kompletnie na śmietniku historii. Papieża Wojtyłę poprosili o mediacje przedstawiciele zwaśnionych państw południowoamerykańskich.

Zełenski ani Putin o mediację Watykanu nie proszą. Zełenski odrzuca kościelną doktrynę „neutralności” jako zupełnie nieadekwatną do sytuacji. Putin ma swego Cyryla, który się modli o jego zwycięstwo, a nie o pokój. Watykanowi zostają zatem „gesty humanitaryzmu”.