Kochaj krzywdziciela swego

Krzywdziciele seksualni w szeregach kleru budzą odrazę, zasługują na potępienie i karę, ale są też dziećmi Bożymi, które zasługują na opiekę duszpasterską. To streszczenie słów Franciszka wypowiedzianych podczas prywatnego spotkania z grupą członków jego zakonu, jezuitów, w ambasadzie Watykanu w Budapeszcie w czasie wizyty na Węgrzech pod koniec kwietnia. 9 maja jezuickie pismo „Civiltà Cattolica” wychodzące w Rzymie dało relację ze spotkania.

„Krzywdziciel jest wrogiem. Każdy to czuje, bo odnosimy się z empatią do cierpienia ofiar. Krzywdzicielom należy się kara, ale zasługują także na opiekę duszpasterską”. Jeden z uczestników spytał papieża, jak „mamy kochać jednocześnie osoby skrzywdzone i tych, którzy je krzywdzili. Chciałbym ofiarować współczucie i miłość każdemu, jak o to prosi Ewangelia, nawet wrogowi, ale jak?”.

„To nie jest łatwe – odpowiedział papież. – Są różne rodzaje krzywdy: na tle seksualnym, psychologicznym, ekonomicznym, migracyjnym. Jak mamy się do tego odnieść, jak rozmawiać z krzywdzicielami, do których czujemy odrazę. Owszem, oni też są dziećmi Bożymi, ale jak mamy ich kochać? Tak, krzywdziciela należy potępić, ale on też jest bratem. Potępienie stanowi akt miłości bliźniego. Tak można wyrazić miłość do wroga, lecz nie jest to łatwe do zrozumienia i praktykowania w życiu. Gdy słuchamy opowieści o tym, co krzywda czyni w sercach krzywdzonych, jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Nawet rozmawianie z krzywdzicielem wzbudza odrazę, więc nie jest łatwo, ale oni też są dziećmi Bożymi. Zasługują na karę, ale także na duszpasterską troskę. Jak ją im zapewnić? Nie, trudne zadanie”.

Człowiek niewierzący, a przejęty informacjami o księżach krzywdzicielach w najlepszym razie wzruszy ramionami na słowa papieża, w najgorszym przyjmie je z niesmakiem lub gniewem. Bo w jego uszach zabrzmią jak frazesy, z których nic nie wynika w kościelnej praktyce. Przeciwnie, takie wywody mogą się wydawać rozmywaniem sprawy, kościelną nowomową. Szczery katolik odbierze je jako refleksję moralną w duchu ewangelicznym. Zachętę do potraktowania serio słów samego Jezusa: „Kochajcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają”. I zgodzi się z Franciszkiem, że to zwykle wyzwanie ponad ludzkie siły.

Prawdopodobnie zgodzą się z tym także ci, których wypowiedź Franciszka oburza. Wierzący i niewierzący zazwyczaj nie są gotowi ani do rozmowy, ani do przebaczenia konkretnym osobom, które skrzywdziły ich lub ich bliskich. Szczególnie w sferze seksualnej. Wykorzystując ich zaufanie. Nie mogąc się doczekać przeprosin od krzywdzicieli ani zadośćuczynienia od Kościoła. Franciszek rozmawiał ze współbraćmi zakonnymi prywatnie. Nie wiemy, czy jego wypowiedź uznali oni za przekonującą.

Pytanie jednego z uczestników, czy można pogodzić chrześcijańską miłość do wroga z miłością do jego ofiar, trafiło jednak w etyczne sedno rzeczy. Dotyczyło spójności ewangelicznego przekazu z postawą jego odbiorców w Kościele. To ostatecznie kwestia wiarygodności samego przekazu w obliczu faktów. Franciszek nie radzi sobie na tym polu.

Przykładem może być sprawa Marko Rupnika, słoweńskiego jezuity i plastyka, dobrego znajomego papieża. Na Rupnika nałożono karę za naruszenie prawa kościelnego, polegającego na udzieleniu rozgrzeszenia dorosłej kobiecie, z którą wcześniej spółkował. Już po wyroku skazującym na wykluczenie ze wspólnoty wiernych Rupnika poproszono o wygłoszenie wielkopostnego kazania w obecności Franciszka i prałatów kurii rzymskiej. Gdy Rupnik wyraził skruchę, ekskomunikę cofnięto za zgodą Franciszka.

Czyli uznano, że seks wymuszony na kobiecie pod jakimś mistycznym pretekstem przez zakonnika (dobrze zarabiającego ikonami) nie dyskwalifikuje go jako duszpasterza. Widać, że chora zasada „równi i równiejsi” Franciszkowi nie jest obca. Tylko czy na tym ma polegać „troska duszpasterska”? Drugie pole, gdzie Watykan Franciszka traci wiarygodność, to wysiłki na rzecz zakończenia napaści Rosji na Ukrainę. Prezydent Zełenski właśnie składa wizytę we Włoszech. Papież ma kolejną szansę odrobić straty w tej dziedzinie.