Pokój – tak, ale jak?

Papież Franciszek w drodze powrotnej z Budapesztu zasugerował, że watykańska dyplomacja uczestniczy w misji pokojowej dotyczącej wojny w Ukrainie. Franciszek ma w zwyczaju urządzać konferencje dla dziennikarzy obsługujących jego wyprawy. Przez kilkadziesiąt minut odpowiada na ich pytania na pokładzie samolotu, którym wraca do Rzymu po kolejnej podróży. To dobry zwyczaj, ale w tej sprawie odmówił wyjawienia szczegółów. Szkoda, bo to niezwykle ważne. Zapowiedział jednak, że szczegóły zostaną wkrótce podane do wiadomości publicznej.

W tym kontekście mówił o swoim spotkaniu w Budapeszcie z tamtejszym hierarchą prawosławnym Hilarionem. To ważna figura w rosyjskiej Cerkwi. Do zeszłego roku jej „minister spraw zagranicznych”. Kto zna historię Cerkwi w Rosji, wie, że jej funkcjonariusze służą zarazem interesom Kremla. Inaczej nie byliby tym, kim są. Prawosławie w Rosji odgrywa podobną rolę jak islam w Iranie: trzyma sztamę z władzą państwową. Nieposłuszeństwo kończy się dymisją lub degradacją. Hilarion wylądował w Budapeszcie, bo – jak spekulują media – dystansował się od patriarchy Cyryla, który pobłogosławił napaść Rosji na Ukrainę. To nie znaczy, że jest przyjacielem Ukrainy, tylko że może inaczej patrzeć na wojenną awanturę Putina. Widzi ryzyko, jakim inwazja jest dla Rosji i dla rosyjskiego prawosławia. Lepsze to niż błogosławieństwa Cyryla.

Franciszek powiedział, że podczas nieplanowanego spotkania z Hilarionem rozmawiali oni o drodze do pokoju w Ukrainie. Opisał spotkanie jako serdeczne. Ciepło mówił także o ambasadorze Rosji przy Watykanie Awdiejewie. Jak pamiętamy, to do niego wybrał się Franciszek zaraz po wybuchu wojny Putina. Papież wymienił też trzeciego Rosjanina: następcę Hilariona metropolitę Antona. I też pozytywnie. Poznał go jako duszpasterza prawosławnych Rosjan w Rzymie. Dodał, że Anton jest jego kontaktem z patriarchą Cyrylem.

Franciszek poznał go w Hawanie w 2016 r. Później rozmawiał z Cyrylem tylko raz, zdalnie. Do planowanego spotkania twarzą w twarz w Jerozolimie nie doszło, bo wybuchła wojna, a Cyryl ją poparł, wywołując oburzenie nawet w kręgach prawosławnych poza Rosją.

Oburzenie oburzeniem, ale – jak wynika z wypowiedzi Franciszka – Watykan utrzymuje kontakty z przedstawicielami rosyjskiego państwa i prawosławia. Dziennikarzom tłumaczył w samolocie, że droga do pokoju prowadzi przez otwarte kanały komunikacji. Watykan dzięki temu mógł pomóc w wymianach jeńców i włączyć się w rokowania o powrocie do rodzin dzieci ukraińskich wywiezionych z okupowanych terenów w głąb Rosji. To ta operacja doprowadziła do ogłoszenia Putina przez Trybunał haski przestępcą wojennym.

Tylko fanatycy wojny i przemocy, czerpiący zyski i sadystyczną przyjemność z cierpień i zniszczeń, jakie wojna przynosi, mogą nie chcieć jej zakończenia. Gałązkę pokoju w Ukrainie chcą nieść nie tylko dyplomaci Watykanu. Do roli arbitra aspiruje prezydent Turcji, który faktycznie pośredniczył w rozmowach na temat odblokowania transportu ukraińskiego zboża z portów czarnomorskich. W tej roli widzą niektórzy, także w Kijowie, Pekin. Swój plan pokojowy próbował forsować prezydent Macron. Próbuje były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który jednym z warunków przerwania brudnej wojny Putina czyni jak najszybsze przyjęcie Ukrainy do NATO.

Największe szanse mają na tym polu jednak Amerykanie. Oni ponoszą największy ciężar w niesieniu pomocy walczącej z agresją Ukrainie. Biden już zapowiedział, że chce ubiegać się o nominację w walce o drugą kadencję. Bardzo by mu w tym pomogło zawieszenie ognia i rozpoczęcie pertraktacji pokojowych z partnerskim udziałem Ukrainy. Administracja Bidena powinna jednak uważać, by nie przesadzić w tym zbożnym dziele pokojowym. Ostatnie słowo powinna mieć Ukraina. Jak dotąd ekipa Zełenskiego stawia wycofanie wojsk rosyjskich z wszystkich terytoriów okupowanych. A Kreml pozostaje na te wołania o pokój, od Watykanu po Waszyngton, głuchy. „Otwarte kanały” dla gołąbka pokoju nie wystarczą.

Decydująca będzie sytuacja w samej Ukrainie, ale też w Rosji. Ukraina ustępuje Rosji pod względem zasobów ludzkich, Rosja ustępuje Ukrainie pod względem zasobów wojskowych dzięki dozbrojeniu przez Zachód. Zachód zdradza jednak pierwsze objawy zmęczenia konfliktem. Zegar tyka. Jakieś rozwiązanie musi przyjść w tym roku. Żadnej ze stron konfliktu nie stać politycznie, materialnie i militarnie na jego przeciąganie.