W samo południe

Donald Tusk wezwał do manifestacji w Warszawie przeciwko polityce obozu Kaczyńskiego w dniu kolejnej rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. Demonstracja ma być protestem przeciwko drożyźnie, złodziejstwu, kłamstwu, a za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską. Wezwanie wystosował w sobotę, w poniedziałek 17 kwietnia u jego boku pojawił się Rafał Trzaskowski. Platforma zwiera szeregi. Widać uznała, że ze wspólnej listy nic nie wyjdzie, więc czas na własną kampanię przedwyborczą.

Moment mobilizacji jest dobrze wybrany. PiS uwikłał się w kolejny konflikt z Unią Europejską, ogłaszając zamknięcie polskiej granicy dla transportu zboża z Ukrainy. Ma to być odpowiedź na protesty polskich rolników pod przewodem Agrounii, że zostali oszukani przez rząd Morawieckiego i samego Kaczyńskiego w tej sprawie: zboże z Ukrainy miało nie wyrządzić żadnej szkody ich ekonomicznym interesom.

Na razie wymiana ministrów rolnictwa, obietnice rychłego porozumienia z Ukrainą ani wzięta z sufitu cena tony polskiego zboża nie udobruchały protestujących producentów rolnych. To inna generacja, która tak jak ludzie Leppera nie całuje władzy po rękach, a do tego dobrze punktująca błędy pisowskiego rządu.

Na tym nie koniec. Obóz Kaczyńskiego grozi, tumani i straszy konkurentów komisją śledczą mającą zbadać wpływy rosyjskie w dzisiejszej Polsce. Jeden z jego działaczy powiedział do kamery, że powinna ona dopaść Tuska i Pawlaka. Beata Szydło, rozważana ponoć jako kandydatka PiS na urząd prezydenta RP, zapowiada, że trzecia kadencja ZjeP-u nada zmianom wdrażanym pod dyktando Kaczyńskiego charakter nieodwracalny, czyli zaprowadzi ustrój nacjonalistyczno-klerykalny. To musiałoby się skończyć wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej.

Już dzieją się rzeczy niemożliwe w systemie demokratycznym: ataki na niezależne media i niezależnych dziennikarzy, ostatnio na redaktorów Lisa i Stankiewicza, śledzenie legalnej opozycji przez służby specjalne, jakby jej politycy byli terrorystami. Najnowszy przykład tego skandalu to doniesienia o inwigilacji gości Polskiego Holdingu Hotelowego.

Demonstracja w Warszawie ma więc sens patriotyczny i obywatelski. Powinna zgromadzić jak najwięcej osób o różnych sympatiach politycznych, w tym liderów ugrupowań, które chcą Polski „demokratycznej i europejskiej”. Powinna też być dobrze przygotowana i zorganizowana, bo będzie ważnym testem poparcia i determinacji sił demokratycznych przed wyborami. Tamtym w 1989 r. patronował pamiętny plakat z Gary Cooperem z kartką wyborczą w ręce zamiast z coltem. Fajnie by było, gdyby tej manifestacji patronował równie potężny znak wizualny.