Kaczyński domu sprzedawać nie musi

Jaki pożytek ma obywatel z państwa, w którym prawo pisze się pod rządzących polityków? Pytanie retoryczne, bo odpowiedź brzmi… No właśnie jak? Bo przecież politycy przepychający takie prawo przez parlament bez wstydu i zażenowania oraz ich betonowi wyborcy odpowiedzą, że obywatel ma wielki pożytek z takiego państwa. Ich prawo nie interesuje, tylko poziom życia. Prawo zostawiają prawodawcom.

Skandaliczna próba ocalenia Kaczyńskiego przed wykonaniem wyroku w sprawie, którą przegrał z Radosławem Sikorskim, być może spali na panewce. Jest szyta tak grubymi nićmi, że propaganda pisowska włączyła alarm przeciwpożarowy. Jednak pewności nie ma. Pewne jest tylko to, że wielu ludziom w obozie obecnej władzy miła sercu jest koncepcja, że partia, a zwłaszcza jej kierownictwo, stoi ponad prawem, a prawo jest tylko narzędziem sprawowania rządów. Obywatelom nic do tego.

Głosując na PiS, wypisali im polityczny czek in blanco. Partia kieruje, rząd rządzi, a wyborcom partii rządzącej żyje się lepiej. Że to się komuś kojarzy z PRL albo z teorią prawnika Hitlera, Carla Schmitta o pierwszeństwie autorytetu Führera przed autorytetem prawa? Nie szkodzi, absolutna większość wyborców Kaczyńskiego nigdy o tym naziście nie słyszała, za to słyszy od Kaczyńskiego, że za Gierka nie było tak źle. No i że Unia poprzez Niemcy atakuje Polskę.

Jeśli w parlamencie pisze się ustawę pod konkretnego polityka, to po pierwsze, jest to wyraz służalczości, a po drugie, pogardy dla prawa, państwa, parlamentu i obywateli, którzy zostają podzieleni na „sorty” równych, równiejszych i najrówniejszych, czyli niepisowskich, pisowskich i Kaczyńskiego. Prezes na domiar złego zyskuje w tym poparcie powolnej mu politycznie części świata prawniczego, i to na jego szczytach. To właśnie idealne państwo autorytarystów kościelnych (prawo Boże – oni mają monopol jego interpretacji – nad prawem ludzkim) i politycznych (wola wodza nad prawem państwowym).

Co to w praktyce oznacza dla obywateli? Że jeśli czymś się narażą władzy, pożałują, ale jeśli będą ją popierać słowem, czynem i pieniądzem, to może zostaną ułaskawieni. Słowem: jeśli prawo służy interesom politycznym i materialnym PiS, to jest jak najbardziej godne, sprawiedliwe i zgodne z konstytucją. Jak nie służy, to jest zamachem na wolność słowa i prawa człowieka, suwerenność i naród oraz konstytucję.

Wykonanie wyroku wydanego w sprawie Kaczyński versus Sikorski kosztowałoby PiS – bo przecież zrzuciliby się dygnitarze i spółkarze – grosze. Prezesa propaganda mogłaby stawiać za wzór praworządnego obywatela. Nie musiałby sprzedawać swego domu. Tylko że prezes nie jest legalistą. Jest woluntarystą, czyli ma być w państwie i prawie, jak on chce. A on nie chce wykonać wyroku i co mu kto zrobi? Polska pod jego rządami ma już na karnym liczniku 450 mln euro za niewykonywanie wyroków sądów UE i co?