Delirium Putina

Putin z Cyrylem ogłaszają świąteczne zawieszenie ognia na 36 godzin i wzywają Zełenskiego, by zrobił to samo. No proszę, jaki ten Putin pobożny i pokojowy. W Nowy Rok bombardował Ukrainę, a teraz chce sobie odpocząć od znoju „specjoperacji”. Zabawny jest tekst kremlowskiego oświadczenia w tej sprawie. Zamiast linii frontu mamy „linię kontaktu”, zamiast walczących armii – „strony konfliktu”. Po niemal roku wojny Putina w Ukrainie propaganda i dyplomacja rosyjska nie chcą nazwać jej po imieniu. W psychiatrii wzmożoną utratę zdolności rozpoznawania rzeczywistości nazywają delirium.

Ekipa Zełenskiego odrzuciła obłudną propozycję Kremla: chcą nas zdemobilizować, zyskać dodatkowy czas na przegrupowanie wojska, wysłać do świata prawosławnego ocieplający wizerunek Putina i jego wspólnika w legitymizacji bandyckiej i niczym nieuzasadnionej napaści na Ukrainę. Przecież Putin dostał w Mińsku od NATO gwarancje bezpieczeństwa obecnych granic Federacji Rosyjskiej. Napaść miała służyć odwróceniu uwagi społeczeństwa od problemów gospodarczych i społecznych, zjednoczyć Rosję niczym podczas wojny z Hitlerem, zdusić wszelką krytykę ponaddwudziestoletnich rządów Putina pod hasłem: pozwólcie mi spokojnie rządzić, a będzie się wam dobrze żyło.

Efekt, jak to często bywa z delirycznymi planami dyktatorów, jest odwrotny. Napaść miała trwać trzy, cztery dni i spowodować bezwarunkową kapitulację „nazistowskiego reżimu na usługach imperialistów i NATO”, a wkracza w drugi rok ze słabnącą Rosją i stawiającą wciąż silny i coraz lepiej zorganizowany opór Ukrainą. „Kolektywny Zachód” miał położyć uszy po sobie w stylu monachijskim, tak jak po aneksji Krymu, a nadal pompuje ogromne fundusze w pomoc militarną i humanitarną dla walczącej Ukrainy. Społeczeństwo miało się zbuntować przeciwko „nazistom”, a nadal znosi opresje wojenne bez szemrania, a nawet z poczuciem gorzkiego humoru.

W samej Rosji miało nie być antywojennych protestów. A jednak, choć grożą za to drakońskie i już orzekane kary, patriotyczna jedność się sypie i protesty są, a strategia wojenna zaczyna być podważana. Są też dowcipy: „Wiecie, do jakiego łagru nas wywożą?” – pyta Rosjanin rodaka. „Nie interesuję się polityką”, brzmi odpowiedź.

Delirium nieleczone może mieć fatalne skutki i dla chorego, i dla jego otoczenia, a nawet przypadkowych osób. Sposobem na delirium Putina jest przywrócenie mu poczucia rzeczywistości: przegrywa tę awanturę wojenną, którą rozpętał, uczynił z Rosji pariasa we wspólnocie międzynarodowej, zmusił ją do szukania aliansów z odrażającymi reżimami mułów irańskich i komunistów północnokoreańskich, zszargał reputację państwa i zmusił naród do upokarzającego życia w kłamstwie.

Z tego Rosja nie podniesie się szybko, a każdy kolejny miesiąc inwazji Putina podnosi jej koszty materialne, moralne i polityczne. Wojna weszła w fazę stagnacji, napastnik i napadnięty nie są w stanie zdobyć decydującej przewagi. Może trwać nawet lata, ale zakończyć musi się wycofaniem sił rosyjskich z Ukrainy, a dopiero potem rokowaniami pokojowymi na równej stopie i pod protekcją ONZ. Tego życzmy Ukrainie na święta i nowy rok.