Żmijowy splot

U nas jeszcze nie ma policji religijnej ani patrolów ulicznych wyłapujących osoby „nieobyczajnie” ubrane. Dziewczyny nie muszą nosić chust zasłaniających włosy i czarnych opończy ukrywających figurę. W Iranie 40 lat temu też mogły nosić się po zachodniemu, bo władza była świecka i prozachodnia. Polityki odzieżowej nie prowadziła. Nie narzucała praw wywiedzionych z dominującej religii w jej ultrakonserwatywnej wersji. Nie wymuszała konformizmu religijnego siłą, dyskryminacją i represją. Nie potrzebowała policji religijnej. Ale przyszedł reżim antyzachodni i religijny i życie kobiet zmieniło się szokująco, szczególnie w stolicy i innych miastach.

Do Iranu pod tym względem nie mamy bardzo daleko. Bo i u nas religia dominująca splata się z państwem pod zarządem ultrakatolickich polityków. Taki żmijowy splot jest potrzebny władzy kościelnej i politycznej do umacniania kontroli nad społeczeństwem. Tam policja bije, a nawet zabija kobiety palące hidżaby, u nas bije kobiety protestujące w obronie prawa do legalnej aborcji. Tam dziś tłumy wychodzą na ulice po śmierci zdrowej i cieszącej się życiem dziewczyny, którą zatrzymał patrol pilnujący, żeby kobiety ubierały się tak, jak chcą mężczyźni.

U nas kobiety umierają w szpitalach ginekologicznych, bo „konserwatywni” politycy boją się, że ich napiętnują mężczyźni w czarnych strojach i z krzyżem na piersi. Bo prawodawcy w garniturach mają się słuchać prawodawców w sutannach. Zatkać uszy na krzyk kobiet i płacz ich bliskich, gdy padną ofiarą mizoginii i antyliberalnych obsesji rządzących.

Tam ponurzy brodaci faceci odziani na czarno pouczają naród z trybun państwowych. Wzniosłe słowa podchwytują bojówki. W ruch idą pałki. Snajperzy strzelają do protestujących kobiet i mężczyzn, którzy mają dość państwa wyznaniowego. Komentatorzy mówią, że ten irański strajk kobiet to zwiastun upadku reżimu mułłów.

U nas bojówki jeszcze nie biją, ale stoją w pogotowiu. Tam i tu mężczyźni w czarnych strojach pouczają naród, jak żyć po bożemu, czyli według ich rozumienia religii i prawa. Mężczyźni ze sfer rządowych pouczają wyborców, że źródłem zła jest Zachód, więc mają na nich głosować, by zaraza wolności nie zniszczyła naszej suwerenności. Mamy wybrać hybrydę, mieszającą religię z państwem na ich zasadach. Ale to ona jest źródłem zła, a nie prawa człowieka i rozdział sacrum od profanum. Nim w Iranie nastały rządy mułłów, dziewczyny mogły tam chodzić ubrane, jak chciały. Jedne w chustach, inne w mini. I to jest stan normalny: wolność wyboru. W teokracji nie ma wolności wyboru, więc ład społeczny musi być podparty przemocą. Taki ład jest pozorem ładu, bo musi wywołać opór i bunt.