Sól w oku

Autorytarne typy lękają się, że gdzieś pod bokiem wyrośnie im alternatywa demokratyczna. Niemcy komunistyczne odgrodziły się od federalnych murem berlińskim. Prochińska Korea Północna odcięła się kordonem od proamerykańskiej Południowej. Chiny komunistyczne zlikwidowały wzorowaną na demokracji brytyjskiej autonomię Hongkongu i dostają szału, że Nancy Pelosi wbrew ich protestom i pogróżkom złożyła wizytę na Tajwanie. Wspólnym mianownikiem jest lęk, że społeczeństwo żyjące w systemie autorytarnym przekona się, że lepsze życie jest w systemie demokratycznym, i zacznie się domagać reform w tym kierunku.

Pod koniec lat 70. Wasilij Aksionow, rosyjski pisarz, wtedy wygnany na Zachód za polityczną nieprawomyślność, wydał powieść „Wyspa Krym”. Profetyczną fantazję o państwie białych antybolszewików, którzy schronili się na – fikcja geograficzna – wyspie Krym i stworzyli tam niezależne państwo, demokratyczne i dobrze się rozwijające. Coś na wzór Tajwanu, gdzie po zwycięstwie komunistów w wojnie domowej schronili się zwolennicy i wojsko nacjonalisty Cza Kaj-szeka.

Czerwona sowiecka Rosja oczywiście nie mogła się pogodzić z krymską alternatywą i w końcu napadła na wolny Krym. Pisarz poniekąd przewidział agresję Rosji Putina na niepodległą Ukrainę. Wstępem do napaści na całe państwo było, jak pamiętamy, bezprawne zajęcie półwyspu krymskiego. Można ten przykład historii alternatywnej czytać dzisiaj w ten sposób, że despoci azjatyccy muszą atakować system, który pokazuje, że państwo i społeczeństwo mogą wyglądać inaczej, mogą być atrakcyjną alternatywą nie tylko dla ludzi wykształconych, bywałych w świecie, ale też dla zwykłych zjadaczy wurstu, pielmieni czy kaczki po pekińsku.

Strach przed demokracją i państwem dobrobytu nie tylko dla nomenklatury jest w państwach zamordystycznych tak wielki, że są gotowe użyć siły, by wybić ludziom z głowy marzenia o alternatywie. Są gotowe więzić i zabijać krytyków tyranii i dokonać zbrojnej agresji na sąsiadów mówiących tym samym językiem i należących do tej samej kultury, ale żyjących w systemie nieautorytarnym.

Lęk despotów przed demokracją ma rujnujące skutki dla ich poddanych. Cała machina państwa fałszuje historię polityczną i jej nauczanie, a obywateli wychowuje na półniewolników wyznających i praktykujących kult tyranii. Sprzeciw uważa się za zdradę i surowo karze. Zacofanie i nędzę we własnym kraju propaganda rządzących przedstawia jako wynik spisku wrogów wewnętrznych lub zewnętrznych albo jednych i drugich.

Dlatego Zachód słusznie popiera niepodległą Ukrainę, a Ukraina żąda zwrotu Krymu i terytoriów opanowanych przez separatystów. Niech wolna Ukraina będzie demokratyczną alternatywą dla putinowskiej Rosji. Niech Zachód broni niezależności Tajwanu.