Kijów-Warszawa, ta sama sprawa

Tą wspólną sprawą powstańczej Warszawy walczącej z niemieckim okupantem i Ukrainy walczącej z napaścią Rosji jest wolność, niepodległość i samorządność kraju ojczystego. Niesamowite, że uczestniczka powstania Wanda Traczyk-Stawska rozmawiała o tym z bratem prezydenta Kijowa Wołodymyra Kliczką, który w jego imieniu odebrał dyplom honorowego obywatela Warszawy, przyznany Witalijowi Kliczce przez samorząd polskiej stolicy.

Nikt by nie przypuszczał ani w Polsce, ani w Ukrainie, że coś takiego się zdarzy. Wojenne i powojenne losy obu krajów niczego takiego nie zapowiadały. Raczej przeciwnie: przez pierwsze powojenne dziesięciolecia Polaków dzieliło od Ukraińców tragiczne pokłosie konfliktu między obu narodami.

Owszem, odrodzone demokratyczne państwo polskie wyciągnęło do Ukraińców rękę, gdy jako pierwsze na świecie uznało niepodległość Ukrainy po rozpadzie Sowietów. Ale dopiero napaść Putina zbliżyła nas do siebie jak nigdy dotąd, bo nie tylko na wysokim szczeblu państwowym, ale też na poziomie całych społeczeństw. Polacy zaskoczyli nie tylko świat, ale i Ukraińców bezinteresowną gotowością do udzielenia im schronienia i pomocy. Takie rzeczy zdarzają się rzadko w historii, by zwaśnione krwawo narody zawiesiły wzajemne rachunki krzywd w obliczu nieszczęścia któregoś z nich. Możemy być z tego dumni.

Media zestawiają sceny z sierpniowego powstania warszawskiego – bo pamiętajmy, że przed nim było kwietniowe powstanie w getcie warszawskim, też bohaterskie – ze scenami z miast ukraińskich obróconych w perzynę przez rosyjskiego agresora. Powstańcza Warszawa 1944 kojarzy się teraz z Mariupolem i Buczą. Łączy te miasta nadzieja wbrew nadziei, że ofiara nie pójdzie całkiem na marne, a zbrodnie wojenne zostaną osądzone.

Powstańcy warszawscy nie doczekali się pomocy w swej samotnej walce. Walcząca Ukraina taką pomoc otrzymuje od Zachodu i Polski. Oba kraje poniosły ogromne straty podczas wojny, w obu walki z reżimem zainstalowanym po jej zakończeniu trwały jeszcze długo. Wspólnym wrogiem nie byli już Niemcy, lecz Sowieci. Dziś znowu zagrożeniem dla Ukrainy i Polski jest wielkoruska mania imperialna. Nie tylko dla naszych narodów, także dla wolnej Europy i Zachodu.

Hasło „za naszą i waszą wolność” nabrało nowej treści. Tym razem jest szansa, że Ukraina nie podzieli losu Polski po 1939 r. – zachowa niepodległe państwo i odbuduje się ze zniszczeń we współpracy z Zachodem. Kijów ma dziś więcej powodów do optymizmu niż Warszawa w 1944 r.