Pielgrzymka pokuty

Od spotkania z przedstawicielami rdzennej ludności Kanady papież Franciszek chce rozpocząć swoją wizytę w tym wielkim, wielonarodowym i wielokulturowym państwie. Można ją uznać za spóźnione zadośćuczynienie moralne, pielgrzymkę pokutną, a nie zwykłą duszpasterską, jakich wiele, odkąd papieże zaczęli jeździć po świecie.

Franciszek ma za co przepraszać ludy rdzenne: bezpośrednią przyczyną jego wizyty jest szokujące odkrycie anonimowych mogił dzieci zmarłych w tzw. szkołach mieszkalnych, residential schools. Te szkoły działały przez ponad sto lat głównie pod zarządem Kościoła rzymskokatolickiego za zgodą kanadyjskich władz świeckich. Ich celem było „zabicie Indianina” w sercach i umysłach dzieci, które odbierano rodzicom i rodzinom siłą, pod groźbą surowych kar.

„Asymilację” do systemu kolonizatorów wspierano przemocą fizyczną i seksualną, karami i nagrodami. Wychowankowie mieli utracić swą pierwotną tożsamość, kulturę, wiarę, język. Słowem, szkoły były częścią systemu wynaradawiania, narzędziem inżynierii społecznej. Państwo oddelegowało do tej roli instytucje religijne, a te chętnie podjęły się zadania. W miejsce tożsamości pierwotnej miano w nich zaszczepić wzory i normy kolonizatorów przybyłych ze „starego świata”, w tym wszelkiego rodzaju misjonarzy, którzy mieli poczucie, że realizują opatrznościowy plan Boży dla „Nowego Świata”.

Gdy się działa z takim nastawieniem, łatwo uwierzyć, że cel uświęca środki, a jeśli zdarzają się jakieś incydenty, to odpowiedzialni za nie są tylko poszczególni sprawcy, a nie Kościół jako instytucja i system. Dlatego sprawa Kanady ma wymowę szerszą: jest kolejnym przykładem, iż zło dziejące się w instytucjach kościelnych jest systemowe. To nie tylko kilka „czarnych owiec”, to kwestia całej owczarni i jej pasterzy. Dokładnie tak jak w przypadku pedofilii czy mizoginii w Kościele.

Franciszek nie nazwie w Kanadzie winy tamtejszego Kościoła językiem współczesnych antropologów, ale może powtórzyć to, co już mówił kanadyjskim „pierwszym ludom” podczas ich wizyty w Rzymie: to było sprzeczne z Ewangelią. Papież Bergoglio będzie uważnie słuchany podczas tej pokutnej pielgrzymki nie tylko w Kanadzie, ale też wszędzie w obu Amerykach, gdzie biali europejscy kolonizatorzy napotkali na tamtejsze rdzenne ludy i cywilizacje sprzed „odkrycia” Kolumba.

Po ponad pięciu wiekach kolonizacji „Nowego Świata” generalny bilans tej chrześcijańskiej kulturowo i imperialnej politycznie operacji na żywym ciele – zresztą także np. w Australii czy Afryce – jest trudny do jednoznacznego podsumowania, ale jego straszna cena w kategoriach cierpień i zniszczeń wydaje się oczywista. Do przeszłości nie ma powrotu, chyba że przez nuklearną zagładę. Ameryki uległy kolonizacji, powstał nowy system. Dziś chodzi o pełną prawdę i refleksję na ten temat, wyrównanie krzywd, gdzie to możliwe.

Ważny element to partnerska współpraca na tym polu państwa, Kościołów, mediów, szkół wszystkich szczebli i rodzajów, a nade wszystko obywateli, w tym wywodzących się z rdzennej ludności. Pod tym względem w Kanadzie można mówić o przykładzie pozytywnym. Dominuje przekonanie, że poczuciem pełnienia „misji cywilizacyjnej” nie można we współczesnym cywilizowanym świecie usprawiedliwiać ludobójstwa etnicznego i kulturowego. W tym sensie należy życzyć Franciszkowi powodzenia. Nam jednak w naszej części Europy wolno także oczekiwać, że papież znajdzie siły duchowe do kolejnej wyprawy – do Kijowa i Ukrainy, gdzie teraz również ważą się losy cywilizacji wyrosłej m.in. z chrześcijaństwa.