Szantaż Cyrylem

Viktor Orbán nie ma problemu z szantażowaniem Unii wetem, a Unia jest bezsilna, bo ważne decyzje musi podejmować jednomyślnie. Orbán wykorzystuje tę bezsilność cynicznie i skutecznie. Teraz w kontekście brudnej wojny Putina. Udało mu się na długie tygodnie zablokować uchwalenie szóstego pakietu sankcji na Rosję. W końcu dopiął swego, Węgry wyłączono, jak tego żądał, z embarga na rosyjską ropę naftową.

Gdy wszystko było uzgodnione w gronie szefów państw członkowskich, wrzucił nowego szczura: zażądał wykreślenia z najnowszej listy Rosjan objętych sankcjami szefa rosyjskiej Cerkwi Cyryla. Bo Orbán jest za wolnością religii, a przywódcy religijni powinni być nietykalni z racji swego stanowiska. Unia zazgrzytała zębami i wykreśliła. Bo chwalenie sankcji uznała za ważniejsze niż droczenie się z Orbánem o Cyryla.

A jednak warto się było droczyć, tak jak warto się droczyć z Kaczyńskim o prawdziwy powrót do rządów prawa w Polsce. Patriarcha, właśnie dlatego, że jest naczelnikiem rosyjskiego prawosławia, zasługuje, żeby miał trochę mniej klawe życie. Prawdziwy lider religijny nie może w naszych czasach popierać żadnej agresywnej wojny gdziekolwiek na świecie.

Cyryl otwarcie popiera napaść Rosji na Ukrainę i bezwstydnie kłamie, że Rosja nigdy nie wydała nikomu wojny. Odgrywa w Rosji Putina taką rolę, jaką odgrywali chrześcijanie i niektórzy chrześcijańscy biskupi popierający Niemcy Hitlera. Ich postawa dodatkowo zamieszała w głowach i sumieniach niemieckiego społeczeństwa. Otwarcie sprzeciwili się nazizmowi tylko nieliczni i zapłacili życiem za chrześcijańską postawę. Żaden totalitaryzm nie toleruje żadnej jawnej opozycji, religijnej czy niereligijnej.

Każda próba zniszczenia jedności Zachodu i Unii jest mile widziana w Rosji. Jeśli szprychy w koła rzuca szef rządu państwa członkowskiego UE, to tym większa gratka dla kremlowskiej propagandy. A jeśli staje w obronie szefa moskiewskiej Cerkwi, to jeszcze lepiej, bo pośrednio go rozgrzesza.

Co więcej, cieszy się też Watykan, który wciąż uważa Cyryla i innych funkcjonariuszy reżimu w cerkiewnych strojach za wiarygodnych partnerów dialogu katolicko-prawosławnego. Zwróćmy uwagę, że Franciszek kreował właśnie nowych kardynałów. Nie ma wśród nich przywódcy ukraińskich grekokatolików abp. Szewczuka, zdecydowanego przeciwnika Putina. Za to Franciszek i Cyryl mają się spotkać latem na międzyreligijnym kongresie w Kazachstanie.

Szantaż Cyrylem to kolejny sygnał, że Unia musi zrewidować swoje zasady. Tolerowanie liberum veto w czasie wojny i ataków skrajnej prawicy na demokrację to egzystencjalne zagrożenie.