Buciki na kościelnym płocie

Możemy być spokojni o posłankę Scheuring-Wielgus. Póki Ziobro nie wyprowadził Polski z UE i nie obsadził wszystkich sądów swoimi zausznikami, działaczka przeciw pedofilii w Kościele może liczyć na łagodny wymiar kary za zarzuty wytoczone jej na wniosek policji. Ale uchylenie jej immunitetu poselskiego jest aktem politycznej wendetty za tę działalność i kolejnym przykładem wykorzystywania organów ścigania z motywacji politycznej. A to budzi głęboki niepokój.

Wieszanie bucików dziecięcych na płocie kurii toruńskiej jako pretekst do nękania posłanki lewicy to żaden powód. Paragraf zawsze się znajdzie, by obecna władza mogła robić politykę, sekując przedstawicielkę opozycji, ale nie zawsze trzeba z paragrafu korzystać. Zawsze można też odejść od procedur, gdy „szkodliwość czynu” jest znikoma. To oczywiste, że wieszanie bucików dla wyrażenia protestu obywatelskiego nie jest społecznie ani materialnie szkodliwe. Przeciwnie, jest wołaniem o sprawiedliwość, przejrzystość i praworządność. I jako takie nie zasługuje na karę, tylko na pochwałę.

Buciki na kościelnych płotach zaczęto kilka lat temu wieszać w Irlandii na znak protestu przeciw krzywdzeniu dzieci przez księży pedofilów i przeciw ich bezkarności wynikającej z kościelnej subkultury omerty – milczenia o tych przestępstwach seksualnych w Kościele, chronienia sprawców zamiast ofiar, tuszowania zaniechań władz kościelnych, odmowie współpracy z instytucjami państwowymi kompetentnymi w tej sprawie.

Buciki w Irlandii były elementem kampanii społecznej wymierzonej w tę patologię systemu kościelnego. Historia i sądy ostatecznie przyznały rację protestującym, obrońcy omerty w Kościele przegrali, Kościół irlandzki poniósł niepowetowane straty moralne, duszpasterskie i wizerunkowe.

W tym sensie obywatelskie protesty służyły państwu demokratycznemu i Kościołowi, bo dawały tej niedemokratycznej instytucji szansę odnowy. I Kościół irlandzki z niej skorzystał. Porzucił omertę, zaczął współpracować z państwem i organizacjami obywatelskimi dla zażegnania kryzysu, który sam wywołał. Szło to opornie i trwało długo, jednak ponury rozdział tej sprawy został zamknięty.

Niestety, posłanka Scheuring-Wielgus działa w innej sytuacji. Dużo mniej sprzyjającej zwycięstwu sprawiedliwości, bo w Kościele w Polsce omerta wciąż zaciekle się broni, rzuca takim obywatelom jak ona kłody pod nogi, a państwo stało się tu stroną sporu, wspierając kościelne elity. Na sprawiedliwość ofiary i ich obrońcy wciąż jednak mogą liczyć w niezależnych sądach. I to bardziej niż w trybunałach kościelnych, włącznie z Watykanem. Najświeższy przykład to watykański wyrok oczyszczający kardynała Dziwisza z zarzutów zaniechania w sprawie p. Szymika i kilku księży diecezjalnych.

Michał Wilgocki napisał w „GW”, że odebranie immunitetu posłance Scheuring-Wielgus jest podłe i głupie. Podłe, bo polega na manipulacji prawem w politycznym interesie obecnej władzy. Głupie, bo reaktywuje temat omerty w debacie publicznej, a posłanka na sali sądowej stanie się bohaterką. Rzeczywiście, może tak być, bo nie wydaje się osobą tchórzliwą, raczej odważną cywilnie i zdeterminowaną do obrony swych racji – a racje, merytoryczna i etyczna, są po jej stronie.