Ziobryści, zawróćcie z tej drogi

Minister sprawiedliwości (sic!), atakując Unię, a jednocześnie swojego szefa premiera Morawieckiego, popełnia błąd, który sam jemu zarzuca. Pierwszy – historyczny. To, że od prawie 20 lat, pod rządami lewicy i prawicy, Polska wciąż jest w UE, to nasz historyczny sukces. Kto tę trwałą obecność podważa, a jest człowiekiem władzy, grzeszy przeciw państwu i narodowi, który za tą obecnością głosował i którą nadal w większości popiera.

Po drugie – błąd polityczny: nie ryzykuje się rozwojem własnego kraju, by ratować sprzeczną z naszą konstytucją i prawem unijnym „reformę” wymiaru sprawiedliwości. I to taką, która poniosła klęskę. Nie odciążyła sądów, nie uprościła i nie usprawniła systemu, za to wywołała podwójny konflikt – z sędziami i z Unią. Zamiast błędy wykazywane w kraju i w Unii naprawić, Ziobro zaczął grę polityczną, stając się twarzą polexitu.

W ramach tej gry o przywództwo na skrajnej prawicy zaatakował urzędującego premiera. Słabnący politycznie z powodu porażki Polskiego Ładu Morawiecki wziął cios na pierś i zamiast skarcić ministra – taka nielojalność powinna być ukarana dymisją – powtórzył frazesy o rzekomym przekraczaniu kompetencji przez instytucje UE.

Prawdopodobnie nie odwinął się Ziobrze, bo boi się – tak jak Kaczyński – że zaostrzenie wewnętrznego konfliktu grozi upadkiem rządu, gdyby ziobryści poszli na całość. Nie jest to wykluczone. Przecież pewien eurodeputowany ziobrysta nie wahał się z kolei zaatakować prezydenta. Duda wraz z Morawieckim, przy niechętnym, ale jednak wsparciu Kaczyńskiego, zaciągnął u ziobrystów winę, próbując odmrozić 770 mld zł dla Polski. To nie wina ani błąd, tylko nasz interes narodowy. Dobrze, że to zaczyna docierać do obecnych włodarzy, fatalnie, że nie potrafią przywołać do porządku dzisiejszych sarmatów w obozie władzy.

Ziobryści strzelili z grubej rury i spudłowali. Trybunał Sprawiedliwości UE oddalił skargi Ziobry. A zaraz po jego orzeczeniu Trybunał Przyłębskiej zrobił unik, czekając na dyspozycję Nowogrodzkiej. PiS przegrał, ale Ziobro nadal staje okoniem. Wolałbym komentować sukcesy, a nie klęski Polski pod władzą tej czy innej koalicji. Wolałbym chwalić rząd, prezydenta czy większość sejmową za mądrą politykę, a nie nurzać się w politycznym błocie, w żałosnych rozgrywkach chciwych dyletantów, którym z ust nie schodzą patriotyczne slogany.

Ale tak rzadko mamy taką szansę, że naprawdę nie widzę, jak z tego wyjść, inaczej niż wracając do korzeni: „niech prawo znaczy prawo, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Polska to nie postaw sukna, tylko zobowiązanie dla rządzących, dla opozycji i dla wszystkich obywateli, którzy nie chcą być obojętni.