Wyhodowali nam i sobie waksi-terrorystów

Nie chcą się szczepić na covid, chcą terroryzować. Podpalaniem punktów szczepień, tarmoszeniem chcących się szczepić, pogróżkami i obelgami wymierzonymi w lekarzy i pracowników medycznych, nachodzeniem domów dziecka, w których dyrekcja godzi się na szczepienie podopiecznych na podstawie prawnej. Do tego doszliśmy i brniemy dalej. Brną nawet niektórzy pop-celebryci i niektórzy posłowie Kaczyńskiego, który się nie odcina, a więc toleruje.

Nie słyszałem o takim waksi-terrorze w innych krajach, słyszałem o protestach, równie aspołecznych, ale bezprzemocowych. Obecna władza solidnie u nas zapracowała na tych „antyszczepów”. Łamaniem lub naginaniem prawa, kręceniem lodów na pandemii, puszczaniem oka do „antyszczepów”, przyznawaniem rządowych bonusów. Teraz minister zdrowia zapowiada śledztwo policyjne w sprawie podpalenia w Zamościu. Za późno, niewiarygodnie, lękliwie.

Najgorsza jest ta lękliwość: boją się, że im to zaszkodzi politycznie, więc kluczą. Dwuznaczny przekaz w sprawie szczepień jest z góry skazany na klęskę. Od tego mamy 100 tys. policjantów opłacanych z naszych podatków, by bronili lekarzy i chcących się szczepić, a nie od tego, by pałowali kobiety.

Czy z tymi terrorystami da się w ogóle rozmawiać, przekonać ich, by zmądrzeli dla dobra własnego i innych? Nie wierzę, że się da. Uważam, że szkoda na to czasu, mozołu i funduszy. A może z innymi „płaskoziemcami”? Przecież w tej niestety rosnącej w siłę grupie nie wszyscy chcą terroru i przemocy. Może tacy są, jednak i tu mam wątpliwości. Bo temat jest z nami już długie miesiące, wszystkie naukowe dane i ekspertyzy są dostępne. Nawet Kościół zaczyna wracać w tej sprawie na jasną stronę. Dawno można było sobie wyrobić racjonalną opinię i wyciągnąć praktyczny wniosek: szczepię się dla siebie, bliskich i rodaków.

Za wyjątkowo głupie uważam porównanie przepustek dla zaszczepionych z segregacją społeczeństwa. To nie jest apartheid, tylko próba wyrąbania strefy wolnej od zakażeń dla tych, którzy zachowali się przyzwoicie i po obywatelsku. To jest premia za odpowiedzialność. Teraz znów wiele, bardzo wiele zależy od władzy. Zamiast hejtować Tuska i nim straszyć, pisowskie media powinny rozkręcić kampanię za szczepieniami i potępić napastników atakujących ludzi dobrej woli, tych w medycznych fartuchach i tych stojących w kolejkach do szczepienia.

Niezaszczepieni powinni się przekonać, że nie ma wolności bez odpowiedzialności i solidarności. Gęby za lud krzyczące nie uchronią nas krzykiem i gwałtem przed kolejnymi atakami pandemii. Wciąż nie wiem, czy przymusowe szczepienia byłyby rozwiązaniem problemu. Na tym „terrorystycznym” etapie i tak nie dałoby się nim posłużyć skutecznie. Ale epidemiologów czy samorządowców opowiadających, że dostają mejle grożące im śmiercią, słucham z rozdartym sercem i rosnącym gniewem na hejterów. Droga francuska wydaje mi się warta skopiowania.

Polska należy do zaszczepionych i niezaszczepionych, lecz chaos zagraża wszystkim. Nie chcesz się szczepić – choć możesz i wiesz, że nie ma innej ochrony przed infekcją – to jesteś medycznie i społecznie na straconej pozycji. Atakujesz lekarzy, to sam się wyłączasz z kręgu profesjonalnej pomocy, gdy wirus w końcu dopadnie i ciebie. Słowa i czyny mają swoje konsekwencje. Jeśli trwają w odmowie, muszą poczuć na własnej skórze, gdzie jest granica.