Seminarium „handlarzy księżmi” zamknięte

Seminarium w Orchard Lake w stanie Michigan zostało zamknięte decyzją rady nadzorczej. Oficjalny powód to brak perspektyw. Nie ma popytu na księży pochodzących z Polski. Zmieniły się polskie przepisy kościelne: klerycy nie mogą przenosić się z jednego seminarium do innego. Wyschło źródło interesów, które można by robić na absolwentach szkół dla księży.

Pośrednio decyzja o zamknięciu seminarium może potwierdzać, że coś z nim nie było w porządku. Wielkie znaki zapytania postawił tu reportaż zrobiony dla TVN 24 przez Marcina Gutowskiego pod tytułem „KRÓLestwo”. Autor pokazał w nim rolę ks. Mirosława Króla, jego kościelną karierę w USA po falstarcie w Polsce i dobre relacje z kard. Dziwiszem. Ks. Król odrzuca wszystkie zarzuty, jakie postawili mu bohaterowie reportażu.

W świeżym wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej przedstawia się jako ofiara ataków na siebie i Kościół. Nie waha się przypomnieć w tym kontekście, że za komuny jego wzorem był ks. Jerzy Popiełuszko. I wyznaje, że po upadku komuny zastanawiał się, z kim teraz będzie walczył. Zdaje się, że szybko znalazł odpowiedź: z diabłem, czyli z jego „oskarżycielami i prześladowcami”.

Proste pytanie: czemu wobec tego nie pójdzie do sądu z Gutowskim i TVN? Jeśli wszystko, co reportaż przedstawił, to kłamstwa i insynuacje, a ks. Król ma tak wielkie wsparcie w swoim środowisku i wśród ludzi związanych z seminarium, to czemu oczekuje tylko sprostowań i przeprosin? I zapowiada kroki prawne dopiero, kiedy przeprosin się nie doczeka?

Owszem, sprawa jest w toku, więc Król jest w świetle prawa niewinny. Ale dyskusji merytorycznej to nie wyklucza. Zwłaszcza że równolegle rozwija się sprawa kard. Dziwisza. W związku z zarzutami przeciw niemu o zaniedbanie obowiązków prowadził przez kilka dni w Polsce misję zbierania materiałów dowodowych watykański dygnitarz kard. Bagnasco. Wizyta, co znamienne, przebiegła poza polskimi władzami KRK. Wątek relacji ks. Króla z Dziwiszem jest jedną z osi reportażu. Jego dokładne zbadanie ma znaczenie prawne i moralne dla obu duchownych.

Król chciałby, żeby prawda zwyciężyła. Tego pragnął też autor reportażu. Pragną tego wszyscy, którym zależy na oczyszczeniu Kościoła ze zła. Niemal codziennie poznajemy jego kolejne przykłady. Ponure wieści płyną z Kanady, gdzie szok wywołało odnalezienie zbiorowych mogił indiańskich dzieci. W XIX i XX w. odbierano je rodzicom i poddawano przymusowej adaptacji do systemu stworzonego przez białych kolonizatorów. Surowo traktowane, wynarodowiane, wykorzeniane z własnej kultury, z udziałem Kościołów chrześcijańskich trafiały nierzadko do nieoznaczanego grobu zamiast na plac zabaw.

Wiadomości wywołały falę protestów. Doszło do prawdziwych ataków na kościoły, niektóre doszczętnie spłonęły. To oczyszczeniu nie pomoże. W cywilizowanym społeczeństwie i praworządnym państwie zemsta czy odwet nie są rozwiązaniem problemu. W praworządnym systemie nie może być miejsca na odpowiedzialność zbiorową. Ale obowiązkiem władz publicznych i kościelnych w takim państwie jest wskazanie i ukaranie konkretnych sprawców zła po przeprowadzeniu uczciwego procesu sądowego. I naprawienie szkód wyrządzonych przez nich ich ofiarom lub rodzinom, jeśli to możliwe. A wreszcie wyciągnięcie przez przywódców państwowych i religijnych wniosków generalnych: jak mają działać, by zło zatrzymać. I to z realnym, systemowym złem ks. Król ma walczyć, a nie z urojonymi komunistycznymi diabłami.