Biust Białorusinki i samolot Moralesa. Jak rozmyć sprawę Białorusi

Sprawa Białorusi musi leżeć na sercu wolnemu światu. Jeśli będzie przyzwolenie na państwowe piractwo, znajdą się rychło naśladowcy. Bezprawne porywanie krytyków patrzących władzy na ręce uderza w nas wszystkich, nie tylko w odważnych dziennikarzy i działaczy demaskujących knowania autorytarnych reżimów.

Pasażerowie samolotu Ryanair stali się nagle zakładnikami. Ich los niespodziewanie znalazł się w rękach samodzierżawcy. Wsiedli do samolotu z zakupionymi biletami, nie planując pobytu w Mińsku. Ostatecznie dotarli do zaplanowanego celu, ale nie wszyscy. Tajna operacja wymierzona była w dwoje niewinnych ludzi, Ramana Pratasiewicza i Sofię Sapiegę, jego partnerkę. Ale pośrednio uderzyła w całą białoruską opozycję – w kraju i na uchodźstwie.

A nawet więcej, uderzyła w podstawowe zasady funkcjonowania wolnego świata: jeśli nie naruszasz prawa, jesteś bezpieczny, a twoje prawa obywatelskie są szanowane i chronione. Krytyka i demaskowanie nadużyć polityków wchodzą do tego demokratycznego pakietu.

W sobotę w wielu miejscach Europy i Ameryki Północnej odbyły się protesty w obronie porwanej z samolotu dwójki i praw obywatelskich w Białorusi. 29 maja ogłoszono Dniem Solidarności z Białorusią. W Krakowie młodzi Białorusini żądali wypuszczenia dziennikarzy i innych więźniów politycznych Łukaszenki. Z odsłoniętymi twarzami. Mimo że ich rodziny, mieszkające nadal w Białorusi, radziły uczestnikom sobotniej manifestacji przez telefon, aby nałożyli maseczki. Tyrani wiedzą, że sianie strachu działa. Ale nic tak nie cieszy jak zdławienie w sobie strachu dla dobrej sprawy wolności i demokracji. I tego boją się tyrani.

Dzień wcześniej w Warszawie protestowało niezależne Towarzystwo Dziennikarskie wspólnie z przedstawicielami Stowarzyszenia Prasy Lokalnej. Jego szef Jerzy Jurecki z zakopiańskiego „Tygodnika Podhalańskiego” pomagał przed laty budować wolne media Białorusinom. Na manifestację pod ambasadą przyszli Adam Michnik i Szymon Hołownia, w Krakowie – politycy PO, senatorowie Klich i Federowicz oraz posłanka Lewicy (z partii Razem) Daria Gosek-Popiołek. Udziału przedstawicieli obecnej władzy w manifestacjach na rzecz wolności i praw człowieka w Białorusi nie odnotowano.

Sprawa Białorusi nie schodzi z czołówek mediów międzynarodowych, więc do roboty ruszają trolle. Ich zadanie: ośmieszyć i rozwodnić protesty, siać strach i zwątpienie w internecie. Ileż hejtu wylało się na Białorusinkę w przezroczystej bluzce, pod którą nie miała stanika! A przecież półnagie dziewczyny z Pussy Riot, protestujące przeciwko autorytarnym działaniom Putina w Rosji, mogły być tu wzorem. Nawiązanie do ich protestów miało symboliczną wymowę, czytelną dla młodego pokolenia Rosjan i Białorusinów. To świętoszkowate oburzenie niektórych „dziadersów” było niestosowne, a nie ubiór Białorusinki.

No i jeszcze sprawa samolotu prezydenta Boliwii. Trolle i sympatycy reżimu Łukaszenki doszukują się w niej analogii z aktem piractwa powietrznego na rozkaz Mińska. Trop podała rzeczniczka rosyjskiego MSZ, a niektóre media i trolle natychmiast go podjęły. Mylnie.

Samolot z prezydentem Boliwii na pokładzie wystartował w 2013 r. z Moskwy. W tym samym czasie w Moskwie znalazł się Edward Snowden, słynny „sygnalista”, były współpracownik służb specjalnych USA (do dziś przebywający w Rosji za zgodą Kremla i KGB). Amerykanie oskarżyli go o złamanie prawa (ujawnienie zastrzeżonych tajemnic wywiadowczych) i kradzież zasobów informacyjnych należących do państwa. Musieli ostrzec sojusznicze państwa członkowskie NATO, nad którymi prezydencki samolot miał przelatywać, że Morales mógł zabrać na pokład Snowdena, aby przyznać mu azyl w Boliwii.

Hiszpania i Francja odmówiły samolotowi zgody na przelot nad swoim terytorium. Ostatecznie wylądował w Austrii, ale nie pod przymusem i bez asysty myśliwca. Prezydent Austrii zaprosił Moralesa na śniadanie, po czym odleciał on spokojnie do Boliwii. Snowdena na pokładzie nie było. Istotna różnica jest też taka, że samolot prezydencki to inna kategoria statków powietrznych niż zwykły rejsowy samolot pasażerski. Dlatego międzynarodowa organizacja lotnictwa cywilnego domaga się śledztwa w sprawie mińskiej. To wymuszone lądowanie mogło naruszać międzynarodowe prawo lotnicze.

Odgrzewanie tego kotleta sprzed ośmiu lat służy antyzachodniej propagandzie, ale z rzeczywistością, jak to przekazy propagandy, nie ma wiele wspólnego. Rosja ma interes, by wesprzeć bezprawną i złowrogą akcję Łukaszenki pod hasłem: to my jesteśmy ostatnią oazą wolności i demokracji i dlatego nas atakują, więc musimy się bronić. Ten schemat Rosja ćwiczyła, usiłując usprawiedliwić aneksję Krymu i wykręcając się od współodpowiedzialności za zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad Ukrainą. Śmierć poniosło niemal 300 osób.