Rzeszów i RPO. Udawany spokój pisowskiej władzy

Opozycja prodemokratyczna potrzebuje sukcesu. Zwłaszcza po porażce wizerunkowej w Senacie. Nieważne, dlaczego zabrakło dwóch głosów. Ważne, że zabrakło i przepadł sensowny plan polityczny senatora Klicha z dołączeniem preambuły. Miała być zabezpieczeniem sprawiedliwego rozdziału funduszy unijnych. Wbrew bezczelnym insynuacjom pisowców, że PO to partia „antyeuropejska”. Jak zwykle liczą na amnezję opinii publicznej i jak zwykle się przeliczą. Kłamstwa i kiksy rządzących są łatwo dostępne w archiwach mediów i w internecie. Trwanie w kłamstwie oznacza albo nerwowość i brak argumentów, albo pychę: i tak nam nic nie zrobicie.

Dziś nerwowość budzą w obozie władzy niepewne wyniki wyborów na prezydenta Rzeszowa i na następcę Adama Bodnara. W Rzeszowie pierwsza tura odbędzie się 13 czerwca, w sondażach prowadzi bezpartyjny Konrad Fijołek, jedyny rzeszowianin, kandydat mający wspólne poparcie prodemokratycznej opozycji. Może wygrać już w pierwszej rundzie.

Marszałek Terlecki zapowiada, że posiedzenie Sejmu w sprawie wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich odbędzie się 15 czerwca, dwa dni po pierwszej i być może ostatniej turze w Rzeszowie. Także na tym polu nerwowość rządzących jest widoczna gołym okiem. Gdy Terlecki zapewnia, że jest „bardzo spokojny” o większość sejmową, należy to czytać wprost przeciwnie. Po odtrąbieniu sukcesu narodowego ładu polskiego tarcia na zjednoczonej prawicy nie ustały.

Mącicielem udawanego spokoju w elicie obecnej władzy jest dysydent Gowin. Podważył 9-proc. podatek zdrowotny, staje w obronie przedsiębiorców i klasy średniej, wystawił własnego kandydata na RPO. Gdy ten się wycofał, poparł kandydaturę prof. Wiącka z UW, wokół której wspólny front utworzyła opozycja prodemokratyczna. Z analiz wynika, że Wiącek ma realne szanse zostać następcą Bodnara.

Sprawa wyboru RPO nabrała charakteru politycznej wojny zastępczej o przełamanie bezradności opozycji i monopolu władzy Kaczyńskiego. Jej nową odsłoną są pozwy prezesa Banasia przeciwko prominentom PiS lansującym bezprawne wybory pocztowe Sasina. Tu też kij w szprychy PiS włożył Gowin. Teraz może pomóc wyjść opozycji z defensywy w sprawie RPO.

Rzecznik powinien być wolny od podejrzeń o realizowanie interesów jakiejś partii politycznej. Dlatego zakrawało na prowokację wystawienie przez PiS posła Wróblewskiego i wiceministra Wawrzyka. Jako kolejną prowokację można oceniać kandydaturę senator Staroń, wystawioną przez PiS, „bo tak chce”, jak tłumaczył Terlecki.

Upolitycznienie sprawy RPO to wina PiS. Nieprzeparta chęć przejęcia kontroli nad wszystkimi instytucjami państwa przez Kaczyńskiego jest spójna z jego planem politycznym, ale niszczy konstytucyjny model państwa jako arbitra, a nie strony sporu w polityce i społeczeństwie. Kluczową rolę odgrywa w tym modelu RPO jako stróż zapisanych w konstytucji równych praw wszystkich obywateli. Dwie wygrane – w Rzeszowie i w batalii o RPO – dałyby drugie życie opozycji prodemokratycznej.