Nergal przeciwko „płodobusom”

Adam Darski, pseudonim artystyczny „Nergal”, historyk z wykształcenia, muzyk i apostata, włącza się w walkę o świeckość państwa. A konkretnie z artykułem kodeksu karnego grożącego karami za obrazę uczuć religijnych.

Wie, co mówi, bo przez lata chodził po sądach, oskarżony z tego paragrafu za podarcie Biblii na scenie podczas występu w klubie. Ostatecznie został uniewinniony. Miał szczęście, że sprawa została rozstrzygnięta, nim ministrem sprawiedliwości został Zbigniew Ziobro.

W tym roku został skazany na 15 tys. grzywny (plus 4 tys. kosztów sądowych) za publikację w internecie zdjęcia przedstawiającego wizerunek Matki Boskiej przygwożdżony butem. Muzyk liczy, że ostatecznie i w tej sprawie zostanie uniewinniony.

Na razie Nergal rozkręca akcję „Ordo Blasfemia”. Nazwa kojarzy się z ultrakatolickim stowarzyszeniem Ordo Iuris. Niezwykle aktywnym, skrajnie konserwatywnym i coraz bardziej wpływowym. Kojarzone jest z tzw. płodobusami wyjeżdżającymi na ulice polskich miast w ramach walki z prawem do aborcji. To szerszy plan, mający na celu rekatolizację państwa i społeczeństwa. Ordo Iuris włączyło się przeciwko Nergalowi w sprawę buta pod hasłem obrony obywateli przed obrażaniem ich uczuć religijnych. Nergal odpowiada, że on też ma prawo reagowania na akcję z płodobusami, gwałcącymi jego wrażliwość estetyczną. Faktycznie, ten importowany z USA sposób mobilizowania sprzeciwu wobec prawa do aborcji szokuje w przestrzeni publicznej.

Co innego darcie Biblii w ramach koncertu i w zamkniętej przestrzeni klubu muzycznego, co innego atakowanie przypadkowych przechodniów, w tym dzieci, fotografiami abortowanych płodów i upublicznianie wizerunków działaczek praw kobiet. Ks. Adam Boniecki miał odwagę wystąpić przeciwko demonizowaniu Nergala. Nazwał go przekornie „diabłem z jasełek”, ale nie satanistą. Usiłował przywrócić proporcje, nie robić ze sprawy jakiejś „świętej wojny”. Mówił to przed laty, kiedy ta wojna jeszcze nie nabrała takiej siły jak obecnie. I ze wsparciem obozu obecnej władzy. Zamiast ciągać po sądach za darcie Biblii czy naklejki z Matką Boską w tęczowej aureoli, należałoby się bardziej starać żyć według biblijnych przykazań. To najlepsza obrona „wartości chrześcijańskich”.

Paragrafy o obrazie uczuć religijnych są kontrowersyjne. Wolność religijną zabezpieczają już dostatecznie przepisy konstytucyjne. Ale póki są w kodeksie karnym, paragrafy będą wykorzystywane. Pod rządami PiS pozwy się mnożą. Ciekawe, że chodzi w nich o uczucia katolików, choć zniewagi spadają u nas także na wyznawców innych religii, np. islamu czy judaizmu. Ale nie słyszymy, by prokuratura była na tym polu aktywna.

Nergal ma rację, gdy się wkurza na obecną sytuację: „Czy chcemy żyć w państwie wyznaniowym? Czy chcemy żyć w państwie, w którym będzie car i jakiś wielki kościelny i oczywiście tłusty hierarcha? I oni będą zamiatać pod dywan te wszystkie kryminalne sytuacje, które są związane z Kościołem, a będą karać ludzi takich jak ja, którzy, jeżeli mają ochotę, to chcą po prostu krytykować, co się dzieje na górze. To jest niefajne. Spójrzmy, co się dzieje w Rosji, na Białorusi, to w tym kierunku zmierza”.