Ratuj się, kto może

Szczepienie przeciw covid-19 powinno być obowiązkowe, inaczej nie wyjdziemy z pandemii. Proste? Zależy dla kogo. Na pewno nie dla rosnącego w siłę ruchu oporu przeciwko szczepieniom, w tym przeciwko szczepieniu Polaków przeciwko infekcji koronawirusem. To się w głowie nie mieści ekspertom, ale eksperci nie mają wśród antyszczepionkowców autorytetu. Tak samo jak politycy czy media.

Antyszczepionkowcy słuchają tylko antyszczepionkowców. Siedzą w swoich internetowych bańkach. Nie myślą, komu ich trwanie w pandemicznym negacjonizmie szkodzi, upajają się swoją „niezależnością” od „mainstreamu”. To wróży jak najgorzej wysiłkom rządu, służby zdrowia i wszystkich ludzi dobrej woli, żeby zapanować nad pandemią i przywrócić minimum normalności w gospodarce i życiu społecznym. Jak ma się to udać, skoro jak Polska długa i szeroka, młodzi i starsi bawią się na „podziemnych” imprezach, a policja zamiast je rozwiązywać, ściga Babcię Kasię? A przed nami majowe komunie…

Ruch oporu antyszczepionkowego ma też ostrze polityczne.

W brudnej grze o wyborców dozwolony jest w nim każdy chwyt. Nie tylko rozsiewanie kłamstw i demagogia „wolnościowa”, ale też łączenie pandemii z antysemityzmem. Że to niby ściema wymyślona w Izraelu, który tylko udaje, że się szczepi masowo, a naprawdę chce wybić Polaków zabójczymi szczepionkami i zasiedlić ziemie polskie, kiedy polska ludność wymrze. Sympatycy posła Brauna z Konfederacji wyżywają się na ministrze Niedzielskim („wyrywać tego żydowskiego chwasta”) i na epidemiologach. Chyba tylko w Polsce pandemię usiłuje się przypisać Żydom i ich „pachołkom”. Taki „polski wyjątek” w Europie.

W sieci krążą domysły, że antyszczepionkowcy próbują torpedować szczepienia przeciw covidowi, blokując rządowy plan przeciwdziałania: rejestrują się, ale nie zgłaszają. W tym szaleństwie palce mogą maczać siły skrajnej prawicy także spoza Polski i ich mocodawcy. Ta taktyka działa. Ok. 40 proc. Polaków nie chce się szczepić albo waha się i czeka na rozwój wydarzeń: może się zaszczepię, ale nie byle jaką szczepionką i tylko wtedy, jak mnie przekona ktoś z rodziny. Nawet pod respiratorem covidowy negacjonista nie wierzy, że ma koronawirusa, tylko ciężką grypę. O teoriach spiskowych (czipy Gatesa) nie ma nawet co gadać.

Wszystko razem wróży fatalnie, bo uderza w cel zasadniczy, czyli osiągnięcie odporności zbiorowej. Na domiar złego napływają informacje o skutkach ubocznych szczepionkowego negacjonizmu: spada liczba zaszczepień przeciwko odrze. Jak tak dalej pójdzie, to wróci polio i gruźlica. Czy młodzi rodzice antyszczepionkowcy tego życzą swoim dzieciom? I swoim rodakom? Ech, patriotyzm czasu zarazy.

Stąd przerażenie i radykalizm prof. Macieja Banacha z Centrum Zdrowia Matki w Łodzi, który – jeśli ruch odmowy będzie postępował – chce nie tylko wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciw covidowi, ale także karania szczepionkowych negacjonistów. Bo nie poradzimy sobie z pandemią, jeśli łże-mędrki z internetu i ich fani osiągną masę krytyczną.