Lewica ratuje Kaczyńskiego, a sędzia Pawłowicz odpala polexit

Krystyna Pawłowicz już w 2013 r. wydała wyrok w sprawie polskiej obecności w Unii Europejskiej: Unia jest gorsza od komunizmu. Nasza konstytucja jest sprzeczna z traktatem o przystąpieniu Polski do UE. Po wejściu do Unii suwerenem nie jest naród, tylko UE. A ona, Pawłowicz, tylko czeka, aż Unia się rozwali. To jej złote myśli w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Dziś prof. Pawłowicz zasiada w Trybunale Konstytucyjnym mgr Julii Przyłębskiej. Trybunał ma odpowiedzieć ministrowi Ziobrze, czy prawo europejskie może stać ponad prawem polskim. Posiedzenie wyznaczono na środę. Sędzię Pawłowicz wyznaczono na sprawozdawcę. Ma szansę w tej roli odpalić polexit. Na razie drogą prawną, później eurofoby w obozie obecnej władzy zabiorą się za drogę polityczną, czyli ułożą wniosek o opuszczenie przez Polskę Unii Europejskiej. Odpalą go, kiedy opadnie pył po bitwie o Fundusz Odbudowy.

Kaczyński rozegrał opozycję śpiewająco. Lewica Czarzastego, Biedronia i Zandberga oraz kółko poselskie Hołowni zastąpili ziobrystów. Mają poparcie tuzów lewicy, prezydenta Kwaśniewskiego i Włodzimierza Cimoszewicza. Powtórzyli mantrę Morawieckiego, że to dobre dla Polski. Oczywiście, że dobre, oczywiście, że trzeba ratyfikować, tego nikt w PO czy PSL nie kwestionuje. Problem jest inny: brak wiarygodności rządzących. Dlatego opozycja powinna wspólnie podjąć grę parlamentarną, aby wymóc istotne zmiany w polityce rządu w zamian za poparcie ratyfikacji.

A tak skapitulowali bez walki. Stare wygi polityczne, a zachowują się jak działacze młodzieżówki. Bo jakie mają gwarancje, że Kaczyński dotrzyma obietnic, gdy zażegna kryzys w swojej koalicji? Jak mogli wziąć za dobrą monetę pochwały marszałka Terleckiego, który nie kryje pogardy dla całej opozycji? Jak mogli tak szybko i z kretesem zapomnieć, jak obóz pisowski traktuje prawo i sprawiedliwość? Jak Biedroń może się układać z ludźmi, dla których jest „ideologią”?

A co z wyborcami lewicy, którzy wyszli na ulice protestować w obronie praw kobiet, LGBT, odkościelnienia polityki, sędziów niepokornych czy konstytucji? Jeśli to nie jest zdrada, to co nią jest? Niech usłyszą Klementynę Suchanow, liderkę Strajku Kobiet: „lewica sprzedała kraj za puste obietnice”. Realna polityka to coś więcej niż deale, szczególnie bez gwarancji. Za brak spójności przekazu i działania płaci się w polityce wiarygodnością, czyli klęską wyborczą.