Ta zbrodnia nie ujdzie kary

Nie wszyscy w USA i poza Stanami wierzyli, że tym razem sprawiedliwości stanie się zadość. A jednak się stało. Ława przysięgłych w Minneapolis uznała jednogłośnie byłego policjanta Dereka Chauvina winnym zabójstwa George’a Floyda. Przeciwnicy rasizmu odetchnęli z ulgą, ale jeden sprawiedliwy werdykt nie likwiduje problemu. To dopiero początek drogi.

Źródłem problemu jest system szkolenia policji w USA, chronienia policjantów przed odpowiedzialnością za nieuzasadnione użycie siły i wykorzystywania policji do kontroli mniejszości uważanych za zagrożenie dla dominacji białych w społeczeństwie amerykańskim.

To wszystko wynika z endemicznego rasizmu, niechęci i nienawiści do czarnych i „brązowych” (czyli mieszkańców USA o innym kolorze skóry niż czarny czy biały). Tak to widzą przedstawiciele tych mniejszości, na czele ze społecznością Afroamerykanów. Historyczne przyczyny rasizmu w Stanach są ważne, a nawet niezbędne w jego wyjaśnieniu. Ale żywych mieszkańców USA, pochodzących z tych mniejszości, interesują także obecne jego przejawy, bo dotyczą ich w codziennym życiu.

Czarnoskóry profesor filozofii mówił w CNN w związku ze sprawą Floyda, że systemowy rasizm oznacza, iż każdy czarnoskóry zatrzymany przez policję musi się liczyć, że zostanie zastrzelony, gdy policjanci uznają jego zachowanie za podejrzane, a na jakiekolwiek sprostowania ze strony zatrzymanej osoby nie będzie ona miała czasu.

Gdy sprawa narobi szumu, policja przedstawi rzekome dowody, że ofiara policyjnej przemocy zmarła w rzeczywistości na schorzenia wynikające z jej nałogów. Albo że chciała zapłacić w sklepie, tak jak Floyd, fałszywym banknotem. Tak jakby nałóg lub posiadanie fałszywego banknotu mogły usprawiedliwić śmiertelne przyduszanie obezwładnionego człowieka przez ponad dziewięć minut przez stróża prawa i porządku. Takie zachowanie to nie jest egzekwowanie prawa, tylko egzekucja, lincz, samosąd. I to w biały dzień, na oczach świadków, w tym dzieci.

Prezydent Biden po ogłoszeniu werdyktu ławy przysięgłych powiedział w orędziu do Amerykanów, że wielu policjantów wykonuje obowiązki zgodnie z prawem i pochwalił za postawę tych świadków policjantów, którzy zeznawali zgodnie z prawdą, a nie korporacyjną złą solidarnością.

Ale i dla prezydenta jest jasne, że bez systemowej reformy policji nie powiedzie się eliminacja systemowego rasizmu. A bez eliminacji systemowego rasizmu nie uda się usunąć napięcia między amerykańskim ideałem równości wszystkich obywateli wobec prawa a codziennym doświadczeniem braku tej równości w życiu milionów Amerykanów.

Donald Trump, gdy niecały rok temu po zamordowaniu Floyda przez Chauvina wybuchły masowe protesty (także z udziałem białych), usiłował je przypisać „lewackim” anarchoterrorystom. Biden przypomniał, że protesty przeciwko rasizmowi w policji i społeczeństwie wybuchały wiele razy w historii USA. To oznacza, że nie stoją za nimi żadne antyamerykańskie spiski, tylko że Ameryka nie zdołała rozwiązać skutecznie problemu rasizmu.

Floyd i inne ofiary rasizmu i przemocy w policji musieli stracić życie, by znów pojawiła się szansa na usunięcie tej tragicznej sprzeczności między „wartościami amerykańskimi” zapisanymi w konstytucji a kolanem białego policjanta na szyi czarnoskórego. To obchodzi przede wszystkim Amerykanów, ale powinno także obchodzić mieszkańców innych krajów, gdzie rasizm, ksenofobia, wykluczanie społeczne stały się znowu metodą robienia polityki.