Obajtek, czyli „Wielka Polska” Kaczyńskiego

Daniel Obajtek to prawdziwy Nikodem Dyzma Polski pisowskiej. Nic mu nie będzie, póki rządzi Jarosław Kaczyński. On ten system zbudował, biskupi poświęcili. Nie byłoby tego systemu, gdyby nie ludzie pokroju Obajtka. Na nich ten system stoi i będzie trwał, póki Kaczyński nie przegra wyborów. Wicepremier to wie i zrobi wszystko, by władzy nie stracić. A jego ludzie go w tym będą wspierać, dopóki się da.

Nigdy jeszcze po 1989 r. tak liche rządy nie chwaliły same siebie tak bezwstydnie. I nie wierzyły tak ślepo we własną propagandę. Nie odwracały tak bezczelnie kota ogonem. Nie gardziły przeciwnikami tak ostentacyjnie i nie ignorowały ich krytyki tak bezceremonialnie. Śmieją się w twarz „gorszemu sortowi”: i co nam zrobicie?

Mówimy, że ideałem obecnej władzy są Węgry Orbána. A może nie? Może raczej Hiszpania Franco czy Portugalia Salazara? Na czym polegała tam skuteczna przez dekady socjotechnika? Na szerzeniu strachu przed wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi. I przedstawianiu się jako obrońcy tradycji, rodziny i rodu, Kościoła.

Autorytaryzm potrafi konsolidować ludzi, gdyż unika totalitarnego pójścia na całość. Zostawia margines swobody. Nie nacjonalizuje prywatnej własności, nie znosi całkowicie gospodarki rynkowej, toleruje w bezpiecznym dla siebie stopniu autonomię stowarzyszeń, korporacji zawodowych, prasy, kultury i sztuki.

Swobody ma być tyle, ile wystarczy, by masy się nie buntowały. By były zadowolone z tego, co jest: chleba i igrzysk. I nie zawracały sobie głowy polityką, tylko pozwalały spokojnie rządzić ojcowi narodu i jego mandarynom. O moralny dobrostan kraju zatroszczą się sprzymierzeni z nimi biskupi. Społeczeństwo ma być organiczną jednością wszystkich klas i stanów, pracujących w pocie czoła ku chwale „Wielkiej Polski”. Jeśli ktoś się wyłamie z tego jednorodnego, scentralizowanego porządku, dostanie po łbie, a narodowi wytłumaczy się, że to spisek lub wyjątek od panującej reguły.

Taka wizja państwa, rządzenia i społeczeństwa ma wciąż u nas duże poparcie. Wykracza ono poza tradycyjny elektorat „zjednoczonej prawicy”. To dlatego nawet największe błędy i afery nie doprowadziły dotąd do upadku obecnej władzy. W jednym jest ona sprawna: w zarządzaniu kolejnymi kryzysami przy pomocy najnowszych technik. Na to idą gigantyczne fundusze, temu służą kolejne operacje marketingu politycznego, w tym przejęcie przez Orlen dostępu do 17 mln użytkowników serwisów prasy lokalnej i pomysł, by zdusić finansowo media niezależne. Andrzej Duda wygrał po raz drugi wybory prezydenckie, bo miał przewagę propagandową nad Rafałem Trzaskowskim na każdym froncie komunikacji społecznej.

Jeśli coś takiemu systemowi zagrozi, to nie rozbita opozycja, tylko utrata kontroli nad nim przez Kaczyńskiego. Jeśli panowie Ziobro i Gowin wybiją się na niezależność, koalicja się rozpadnie. Ziobro połączy siły ze skrajną prawicą, Gowin albo dołączy do opozycji demokratycznej, albo wypadnie z polityki. Na powrót do „polityki miłości” i „ciepłej wody z kranu” nie ma co liczyć po rządach Kaczyńskiego i po pandemii.

Odpowiedzią na projekt Polski autorytarnej może być wielki projekt obywatelski, wspólny plan działania demokratycznych partii i ruchów obywatelskich, organizacji społecznych, osób niezrzeszonych, a zainteresowanych dobrem wspólnym. Wielka dyskusja o konstytucji, czyli o ustroju Rzeczypospolitej na miarę obecnych wyzwań, o równych prawach obywatelskich, w tym o prawach kobiet, wydolnej oświacie i służbie zdrowia, zrównoważonym rozwoju, ekologii, miejscu Polski w Europie.