Prymas Polak się zaszczepi, a inni Polacy?

Niby Kościół jest za szczepieniem się na covid, ale tak jakby nie do końca. Nawet papież Franciszek z jednej strony wzywa do szczepienia, ale zaznacza, że to powinna być kwestia swobodnej decyzji każdej osoby mogącej się zaszczepić.

W podobnym stylu przemówił prymas Wojciech Polak: „Oczywiście każdy podejmie decyzję w sposób wolny i odpowiedzialny. Ja się zaszczepię w trosce o zdrowie własne i innych”. Tak samo prawi watykańska Kongregacja Nauki Wiary: szczepionki przeciw covidowi nie są sprzeczne z doktryną katolicką, każdy powinien podejmować decyzję sam. Brzmi to racjonalnie: masz wybór, liczymy, że wybierzesz odpowiedzialnie.

Ale co to znaczy „podjąć decyzję samemu”? Taką decyzję może podjąć człowiek dobrze zorientowany, znający temat nie z mediów społecznościowych, tylko z tytułu wykształcenia. To jest oczywiście maleńka mniejszość. Reszta – w tym zapewne czytelnicy – należy do ogromnej większości osób niezorientowanych, niemających fachowego przygotowania do podjęcia samodzielnej decyzji ws. szczepionki. Znaczna część tej większości kieruje się więc zaufaniem do osób fachowych, ale także do liderów opinii publicznej, w tym polityków i duchownych. Tak jest skonstruowany świat społeczny, czy nam się to podoba, czy nie.

Jak więc potencjalny biorca szczepionki ma rozumieć deklaracje papieża, prymasa Polaka czy abp. Budzika, że się zaszczepią, ale każdy ma decydować sam? Czy to jest jasny przekaz na miarę groźnego wyzwania? Bo przecież tu otwiera się szeroko furtka: jeśli tak, to ja poczekam. W internecie roi się od teorii spiskowych zniechęcających do szczepionek.

Zniechęca szczególnie intensywnie prawica, różnej odmiany „wolnościowcy” i lici nacjonaliści (papież Franciszek ostrzegał przed kierowaniem się pobudkami nacjonalistycznymi w rozprowadzaniu szczepionek według zasady: mój naród najpierw), którzy podpinają pandemię i szczepionki pod mantry antykorporacyjne i antysemickie. Nieszczepienie się jest na rękę tym, którzy chcą społeczeństw skłóconych, niemających do nikogo zaufania, osłabionych psychicznie i fizycznie.

Problem polega na tym, że aby szczepionki przyniosły spodziewany efekt (wyhamowanie transmisji wirusa i wyrobienie odporności populacyjnej), musi z nich skorzystać dobrze ponad połowa społeczeństwa. Tak mówią epidemiolodzy w Polsce i w świecie.

Ale w społeczeństwie, w którym kapitał zaufania do autorytetów jest niski, trudno oczekiwać, że ludzie takich apeli posłuchają. Zresztą sam apel epidemiologów jest reakcją na kuriozalny list grupy lekarzy i profesorów medycyny (żaden nie jest epidemiologiem) siejących nieufność do szczepionek na covid.

O roku ów, 2020! Zły roku w polityce, w gospodarce, w społeczeństwie, w klimacie planety, idź precz!