Prezydent Duda zaprasza Bidena. Poruszą temat LGBT?

Sześć tygodni od wyborów prezydenckich w USA Andrzej Duda, w ślad za Władimirem Putinem, złożył Joe Bidenowi coś w rodzaju gratulacji i zaprosił go z wizytą do Polski. To w sumie dobra wiadomość, ale czy doradcy prezydenta RP przygotują go na trudne pytania 46. prezydenta USA? Powinni się z tym liczyć, jeśli śledzili publiczne wypowiedzi Bidena na tematy polskie.

Biden nie tylko jest zorientowany, co się dzieje u nas i w naszym regionie Europy, ale ma poglądy radykalnie różne od prawicowej poprawności politycznej w obozie polskiej władzy. Jej ilustracją są wypowiedzi Dudy o Unii Europejskiej jako rzekomej wyimaginowanej wspólnocie i o „ideologii” LGBT.

W jednym z tweetów Biden napisał, że prawa osób LGBT są prawami człowieka, a na „strefy wolne od LGBT nie ma miejsca ani w UE, ani nigdzie na świecie”. Zamierza zgłosić projekt ustawy o równości obywatelskiej. Chce powołać geja na stanowisko ministra transportu.

Niewykluczone, że gdyby Biden przyjął zaproszenie Dudy, będzie chciał nie tylko zapytać go o te nieszczęsne strefy, ale nawet skrytykować ten niedorzeczny pomysł publicznie podczas pobytu w Polsce.

Drugi temat, do którego otoczenie Dudy powinno się dobrze przygotować, to autorytarne zapędy rządów w naszej części Europy. Biden jest wobec nich tak samo krytycznie nastawiony jak wobec homofobii. „Widzimy, co się dzieje wszędzie od Białorusi po Polskę i Węgry; widzimy powstawanie reżimów totalitarnych na świecie”, mówił podczas kampanii.

Z każdym tygodniem przybywa złych wiadomości na ten drugi temat. Gdy Putin wysyłał swoje gratulacje Bidenowi, w mediach amerykańskich huczało od nowych doniesień dotyczących sprawy otrucia Nawalnego i zmasowanego ataku hakerskiego na amerykańskie agendy rządowe w celu pozyskania ich bazy bardzo wrażliwych danych. Wygląda na to, że stoją za tym rosyjskie służby.

Jest oczywistą oczywistością, że władza pisowska znalazła się wskutek przegranej Trumpa w mało komfortowej sytuacji. Straciła argument propagandowy, że ma w swej polityce poparcie Trumpa. Prędzej czy później nabierze u nas tempa debata nad relacjami polsko-amerykańskimi w epoce Trumpa. Duda w liście gratulacyjnym szczyci się sukcesami „Trójmorza”. Tę inicjatywę chwaliła w październiku w Tallinie ambasador Mosbacher, skądinąd publicznie odcinająca się od homofobii.

Ekipa Bidena z pewnością nie odetnie się od strategicznego partnerstwa polsko-amerykańskiego, bo to wynika z roli, jaką Polska ma na wschodniej flance NATO. I z atlantyckiego nastawienia Bidena. Polityk z ogromnym doświadczeniem, udzielał się w senackiej komisji spraw zagrnicznych. Biden, wbrew czarnej propagandzie prawicy, nie jest lewicowym radykałem, zna i rozumie przyczyny polskiego „putinosceptycyzmu” i wspierania niepodległej Ukrainy.

Ale „zjednoczona prawica” nie może liczyć na tak ostentacyjne poparcie duetu Biden-Harris, jakie miała ze strony Trumpa. Szczególnie w innych sprawach ważnych dla nowej prezydentury: resetu stosunków z UE, poparcia dla praw człowieka i mniejszości, obrony demokracji, wielokulturowości i rządów prawa przed populistami.

Trump przyjął Dudę już podczas pandemii, wiedząc doskonale, że to element kampanii prezydenckiej Polaka. Przyjął, bo i jemu się to wyborczo kalkulowało w walce o drugą kadencję. Słychać chichot historii w tym, że Trumpowi głosy amerykańskiej Polonii nie pomogły, za to Dudzie jak najbardziej. Z odejściem Trumpa pozycja międzynarodowa Polski pod rządami Kaczyńskiego, od dawna słaba, osłabnie dodatkowo. Chyba że prezydent Duda zdoła rzetelnie odpowiedzieć na pytania Bidena.