Chowają głowę przed Rydzykiem

Czekam na reakcję rządu i episkopatu na wystąpienie ks. Tadeusza Rydzyka podczas kolejnej rocznicy powstania jego imperium medialnego. Prawdopodobnie się nie doczekam, bo dygnitarze świeccy i kościelni jakby pogodzili się już z tym, że to szeregowy zakonnik ustala kierunek ich polityki.

Chciałbym się mylić, ale sądzę, że nie odezwie się jego zakonny przełożony, nie odezwie się przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Gądecki, skądinąd tak aktywny w innych sprawach. Nie odezwie się premier ani jego faktyczny zwierzchnik Jarosław Kaczyński, już odezwał się prezydent Duda, wysyłając Rydzykowi list pełen pochlebczych frazesów. Może odezwie się nuncjusz Pennachio, który niedawno informował, że Watykan wszczyna dochodzenie w sprawie zarzutów przeciw bp. Janiakowi o tuszowaniu przez niego pedofilii w Kościele.

Impreza rocznicowa w Toruniu była demonstracyjnym złamaniem rozdziału państwa polskiego od Kościoła rzymskokatolickiego, kontestacją watykańskiej polityki zera tolerancji wobec pedofilii i pandemicznego reżimu sanitarnego. Ale Rydzykowi włos z głowy za to nie spadnie, bo jest graczem na scenie politycznej i kościelnej po stronie frakcji ultrakatolickiej i ultraprawicowej. Wszystkie wcześniejsze próby powstrzymania jego ambicji spełzły na niczym. Głowę w piasek chowa nie tylko obecny rząd, któremu Rydzyk wydaje polecenia z toruńskiej ambony.

Poprzednie rządy niepisowskie też nie dały rady. Wszystkie zachowywały się tak, jakby po prostu bały się Rydzyka. Jarosław Kaczyński kiedyś uważał, że pod maską patrioty przemyca on do Polski treści prorosyjskie i antyzachodnie. Dziś także on sprzymierzył się z Rydzykiem jako rzekomym obrońcą interesów polskich. Od dawna trzyma z nim Macierewicz, autor spiskowej teorii smoleńskiej. Na konta instytucji kontrolowanych przez Rydzyka płyną miliony wsparcia ze strony ministra Ziobry, dysponenta funduszu pomocy dla ofiar pedofilii. Zastrzyki gotówki otrzymuje Rydzyk od Narodowego Banku Polskiego (ostatnio prawie 800 tys. zł).

Nazwanie przez Rydzyka „męczennikiem” biskupa kaliskiego Janiaka jest policzkiem wymierzonym tym ludziom w Kościele i poza nim, którzy usiłują oczyścić go z pedofilii i innych przestępstw na tle seksualnym. To akt wypowiedzenia lojalności Watykanowi w słusznej sprawie walki z tym bagnem. Rydzyk idzie tu za przykładem abp. Michalika, który krył proboszcza z Tylawy i sprawę pedofilii w szeregach kleru przedstawiał jako atak na Kościół. Michalik próbował tłumaczyć księży pedofilów tym, że dziecko czasem „lgnie” z potrzeby czułości. Rydzyk kwituje seksualne wykorzystywanie dzieci tym, że ksiądz zgrzeszył, bo „kto nie ma pokus”. Obleśność takiego rozgrzeszania przestępstw przeciw prawu i Ewangelii jest po prostu przerażająca.

Oby braciom Sekielskim starczyło determinacji do nakręcenia „filmidła” o Tadeuszu Rydzyku. Będzie to kolejne podejście do rozwikłania zagadki imperium Rydzyka, ale w zupełnie innej atmosferze społecznej, sprzeciwu wobec bierności i zmowie milczenia na temat roli Kościoła w dzisiejszej Polsce. Widać wyraźnie, że skoro politycy i hierarchowie biją przed Rydzykiem pokłony jak przed bożkiem, to tylko niezależne media mogą rozwikłać zagadkę jego imperium, wykonując rzetelnie i bezkompromisowo swój obowiązek publiczny.

Ps. Na dobrze ponad stu biskupów do wtorku popołudniu głos zabrało dwóch: prymas Polak i abp Ryś. Obaj krytycznie odnieśli się do wypowiedzi o. Rydzyka. Pokrętny kominkat wydali redemptoryści: będą rozmawiać z Rydzykiem, analizują jego słowa. Sam Tadeusz Rydzyk wydał oświadczenie, że nie powiedział tego, co powiedział. Wyraźnie wymuszone, być może przez Watykan. Żałość, wstyd, degrengolada.