Opozycjo, zjednocz się! To ostatnie ostrzeżenie

Jaka słaba ta nasza ojczyzna, że jeden człowiek tak nią może poniewierać. Policja atakuje posłów, traktuje gazem demonstrującą młodzież, Kaczyński grozi opozycji z sejmowej mównicy więzieniem, wrzeszczy, że ma krew na rękach, bredzi o esesmańskich błyskawicach, milczy o faszystowskich znakach na tzw. marszu niepodległości.

TVN pokazuje, jak bojówkarze skrajnej prawicy uczą się strzelać ostrą amunicją, bo „wszystko może się przydać”. Władza przypuszcza bezprecedensowy nawet jak na nią atak na Unię Europejską pod fałszywym pretekstem obrony suwerenności. Ta seria zdarzeń składa się na ostatnie ostrzeżenie.

Do kogo mają strzelać bojówkarze, szkoleni ponoć z udziałem byłych agentów służb specjalnych? Do opozycji parlamentarnej, dziewczyn i kobiet na protestach, dziennikarzy i fotoreporterów dokumentujących brutalność środowych interwencji policyjnych w Warszawie?

W normalnym kraju prokuratura powinna natychmiast wszcząć śledztwa w obu sprawach. Zażądać tego powinna opozycja. Zaatakowano przecież nie tylko wicemarszałka i posłankę mających immunitet i wykonujących swoje parlamentarne obowiązki, ale też innych bezbronnych ludzi, zamykając ich w kotłach, zmuszając do czekania w długich kolejkach do wylegitymowania.

Teleskopowi pałkarze zostali w sieci zidentyfikowani: to „antyterroryści”. Elitarna formacja została rzucona do pacyfikacji bezbronnych obywateli protestujących pokojowo w słusznej sprawie. Nie w całości; inni funkcjonariusze tych oddziałów są w szoku, że ta grupa dostała taki rozkaz.

Piszę i czytam o tym wszystkim ze ściśniętym gardłem. Co się dzieje z Polską? Co na to obecna władza? Ilu w niej sprawiedliwych, gotowych powiedzieć publicznie, a nie anonimowo, kryjąc się po kątach na korytarzach w Sejmie: stop, dość tego szaleństwa? Gdzie ci sygnaliści i dysydenci? Pokornie całują rękę „naczelnika”, bo ich odwiesił w potrzebie.

Dokąd zamierzamy jako państwo i społeczeństwo? Dzwonią do mnie znajomi. Mówią, że kiedy siedzieli w stanie wojennym w „internatach”, esbecy namawiali ich do wyjazdu z Polski, obiecywali paszporty w jedną stronę, grozili, że nie ma tu dla nich życia. Niektórzy z działaczy „Solidarności” skorzystali z nikczemnej propozycji, bo stracili nadzieję, że Polska może się kiedyś wybić na niepodległość i demokrację. Inni propozycję odrzucili, bo uważali, że ówczesna władza upadnie pod ciężarem swych błędów i zbrodni, a wtedy mogą być Polsce potrzebni.

Tak, to dawne dzieje, lecz wymowa moralna ta sama co teraz. Młodzi protestujący nie muszą się oglądać na przeszłość, walczą w imię przyszłości.

Do tego doszło, że po tylu dekadach znów władza swą polityką, językiem, stylem rządzenia, propagandą stawia Polaków przed dylematami epoki stanu wojennego. To koszmar. Ciężkie moralne oskarżenie „zjednoczonej prawicy”: na długie lata, z udziałem Kościoła katolickiego, podzieliliście i skłóciliście społeczeństwo, poderwaliście zaufanie do demokracji, obudziliście demony agresywnego nacjonalizmu i rasizmu.

Nie wiem, czy demokratyczna opozycja parlamentarna jest jeszcze w stanie działać solidarnie, stanąć murem z ruchami obywatelskimi w obronie dobra wspólnego, bez kunktatorstwa i politykierskiego kombinowania. Nie chodzi o jednoczenie formalne, polityczno-wyborcze, tylko moralne, wspólny sprzeciw wobec brutalności policji, weta budżetowego jako zapowiedzi polexitu i udawania suwerenistycznego greka w sprawie łamania praworzadności. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?