Lempart wyprasza TVP

Marta Lempart nie życzyła sobie obecności TVP na briefingu Strajku Kobiet. Kto ogląda newsy i publicystykę telewizji Kurskiego, a nie jest betonowym wyborcą PiS, nie może się dziwić. Bo prawdopodobnie materiał, który by pokazała, zostałby tak zredagowany i trafiłby do takiego miksu, że byłby nie informacją, tylko „kompromatem”.

Podoba mi się, że Marta Lempart nazwała rzeczy po imieniu. Nie jest działaczką polityczną, tylko społeczną, obywatelską, wolno jej więcej niż politykom. Nie jest dziennikarką, ale potrafi odróżnić dziennikarstwo od łże-dziennikarstwa. I nie boi się mediów rządowych, tak jak wielu polityków w rządzie i parlamencie, którzy wolą Kaczyńskiemu czy Kurskiemu zejść z linii strzału i udawać greka. Marta Lempart i Klementyna Suchanow wiele razy pokazały, że ich żywiołem jest walka o prawo, prawdę i sprawiedliwość.

Normalnie wypraszanie mediów jest wybrykiem w systemie demokratycznym, respektującym i chroniącym wolność słowa. Tylko że powinno to się dziać w ramach prawa. Kiedy media faulują, wolno i należy przywołać je do porządku. Kto choć raz obejrzał porządne, profesjonalne, rzetelne dzienniki telewizyjne, wywiady z politykami czy panele publicystów, musi poczuć zdziwienie, niesmak i oburzenie, oglądając produkty infopodobne pisowskiego radia i telewizji.

Błędy i pomyłki, niedoróbki i gnioty zdarzają się mediom w Polsce i na świecie, ale to nic w porównaniu ze świadomą dezinformacją i orwellowskim odwracaniem znaczeń. Producenci tego szmelcu zaiste nie są dziennikarzami, tylko funkcjonariuszami reżimu rzuconymi na odcinek prasy, radia i telewizji. Wolno, a nawet trzeba im to powiedzieć prosto w oczy. Kulturalnie czy brutalnie, wybór zależy od odbiorców czy ofiar ich brudnej roboty. W mediach jak w Ewangelii: tylko prawda wyzwala.

Dlatego podobało mi się, że Marta Lempart nie chciała dostarczyć wysłanniczce TVP kolejnej okazji, aby wysmażono przeciwko niej i protestom w obronie praw kobiet kolejny paszkwil na użytek polityczny. I że zarazem dodała, iż wysłannicy TVP będą mile widziani, jeśli wróci ona do standardów rzetelnej informacji i uczciwego przedstawiania racji różnych stron sporów, jakie dzisiaj mamy w Polsce pod rządami „zjednoczonej prawicy”, w tym sporu o zaostrzenie zakazu bezpiecznej i legalnej aborcji.

Gdyby pod rządami PiS nie zniszczono publicznej misji mediów i ich etosu, Lempart nie wyprosiłaby TVP z konferencji prasowej Strajku Kobiet. Po prostu by nie musiała, nie byłoby powodu. Ale wszyscy wiemy, jak dziś mają się sprawy z mediami pisowskimi. Marta Lempart wraz z innymi „błyskawicami” może więc powiedzieć, że nie tylko musiały, ale chciały.